Pracodawcy wpadli na pomysł, jak walczyć z lewymi zwolnieniami lekarskimi. Konfederacja Lewiatan, która skupia 4,1 tys. firm zatrudniających ponad milion osób, proponuje, aby wynagrodzenie było wypłacane dopiero od 4. dnia pobytu w domu.
I na tym nie koniec - przedstawiciele pracodawców chcą również obniżenia pensji wypłacanej na zwolnieniu lekarskim z obecnych 80 proc. do 60 proc.
Przypomnijmy, koszty przebywania na chorobowym pracownika przez pierwszych 33 dni ponosi pracodawca. W przypadku osób po 50. roku życia okres ten wynosi 14 dni. Jeśli L4 jest dłuższe, zasiłek chorobowy wypłaca ZUS. Wynagrodzenie, które pobiera pracownik podczas zwolnienia lekarskiego wynosi 80 proc.
Tymczasem Konfederacja Lewiatan chce dwóch zmian. Pierwsza to taka, aby L4 było płatne dopiero od 4. dnia, a druga - aby obniżyć wypłacaną na L4 pensję z 80 do 60 proc. - donosi "Gazeta Wyborcza".
Według Jeremiego Mordasewicza, szefa Konfederacji Lewiatan, kiedy pieniądze należą się od pierwszego dnia choroby, zwolnienia lekarskie często są nadużywane, np. żeby przedłużyć sobie weekend albo dokończyć remont mieszkania. Aby dodatkowo zabezpieczyć się przed nadużywaniem lewych zwolnień lekarskich, Konfederacja proponuje obniżenie wysokości wynagrodzenia do 60 proc.
Takie rozwiązanie obowiązuje na przykład w Czechach - pracownik otrzymuje wynagrodzenie dopiero od czwartego dnia choroby.
Pracownicy na to nie pójdą?
- Propozycja „Lewiatana” to oczywiście jawna bezczelność i próba uderzenia w prawa pracownicze. Kapitaliści chcą przesunąć na swoją stronę część wartości wypracowywanej przez pracowników, ale również uderzyć w ich poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Realne zmniejszenie pensji w przypadku krótkiej choroby doprowadzi do tego, że szczególnie osoby zarabiające najmniej będą przychodzić do pracy chore, co wpłynie na realne i trwałem pogorszenie się stanu zdrowia obywateli - alarmuje na stronie strajk.eu Piotr Nowak z Polskiej Lewicy.
I jak podkreśla, zalecenia Lewiatana są oparte na wyjątkowo prymitywnej logice kija. - Przedsiębiorcy oczekują, że strach będzie czynnikiem, którzy odwiedzie ich podwładnych od nieprzychodzenia do pracy. Nie biorą jednak pod uwagę wielu czynników. Pracownik będzie prosił lekarza o co dłuższy okres zwolnienia, co paradoksalnie może doprowadzić do zwiększenia absencji - zauważa Nowak. - A jeśli chory pracownik zjawi się w pracy - to zarazi innych - dodaje.
Również Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ "Solidarność" nie zgadza się na zmniejszanie zasiłków. – Lepiej będzie, jak szefowie będą stwarzać takie warunki pracy, aby ludziom chciało się pracować. Np. niech robią wszystko, aby zmniejszać coraz powszechniejszy w miejscach pracy stres - mówi. - Drugim wyjściem jest wypłacanie specjalnych bonusów za frekwencję. Jeśli ktoś będzie wiedział, że gdy nie pojawi się w pracy, to straci 200-300 zł, to będzie pracował – dodaje Lewandowski.
Walka z L4
Każdego roku szefowie firm wydają na wynagrodzenia osób przebywających na zwolnieniach lekarskich blisko 5 mld zł. Po przeprowadzonych w 2016 r. ok. 500-600 tys. kontroli przez ZUS, okazało się, że Polacy musieli oddać ok. 200 mln zł z tytułu wyłudzonych zasiłków.
Problem lewych zwolnień niewątpliwie istnieje. Pytanie tylko - jak go rozwiązać i czy obniżanie wynagrodzenia, a także wprowadzanie kilku dni bezpłatnego L4 jest dobrym rozwiązaniem. Z pomocą pracodawcom przychodzą również firmy, które chcą wesprzeć ich w walce nie tylko z lewymi L4, ale generalnie z absencjami chorobowymi pracowników.
- Raporty rynkowe szacują, że łączne koszty z tytułu absencji chorobowej w organizacji na średnim poziomie 5 proc. wynoszą od 3 do 4,5 tys. zł na jednego pracownika w ciągu roku. Są firmy, które mają to opanowane i absencję z powodu choroby utrzymują na poziomie 1,5 proc., ale są też firmy, które mają potężny problem, gdyż posiadają absencję na poziomie powyżej 10 proc. - mówił w rozmowie z PulsemHR.pl Jeroen van der Weijde, prezes firmy Loyalis, która zajmuje się walką z absencjami chorobowymi pracowników.
Jak? Wizyty domowe, rozmowy telefoniczne z chorym pracownikiem, wywiad po powrocie do pracy – to niektóre z rozwiązań, które oferuje firma.
– Sam fakt, że jest firma, która zajmuje się absencją chorobową może spowodować, iż pracownik dwa razy się zastanowi zanim pójdzie na zwolnienie lekarskie, żeby np. mieć czas na remont domu - stwierdził Jeroen van der Weijde. Jak jednak podkreślił - powody, dla których pracownicy korzystają z L4 są naprawdę różne.
- Jeśli dana osoba jest przeziębiona czy ma złamaną nogę i nie może pracować to oczywiście musi się wyleczyć – my wówczas oferujemy wsparcie lekarzy specjalistów. Coraz częściej jednak powodem nieobecności w pracy jest stres, wypalenie zawodowe czy konflikt w firmie. Oczywiście pracownik może wtedy wziąć L4 i odpoczywać w domu, ale to nie rozwiązuje problemu. Dlatego nasz zespół jest szkolony w zakresie mediacji. Chcemy, jako strona zewnętrzna wspierać dialog między pracownikiem a pracodawcą, bo przebywanie na L4 nie jest przecież ani w interesie pracownika, ani pracodawcy - relacjonował szef Loyalis.
- W takich przypadkach możemy zaoferować pracownikowi np. wsparcie psychologa, a także popracować z kadrą menedżerską nad rozwiązywaniem konfliktów. Już teraz zauważyliśmy pewną zależność między renomą, zarobkami i atmosferą jaka panuje w danej firmie a absencjami pracowników. Jeśli pracodawca nie traktuje odpowiednio pracowników, to najwyższy czas to zmienić, a my chcemy w tym pomóc - dodał.
jm