- W 2018 r. liczba pasażerów linii lotniczych w Polsce wzrosła o 15 proc. My jako PwC spodziewaliśmy się 12,5 proc., Urząd Lotnictwa Cywilnego nawet jeszcze trochę mniej. Okazało się, że koniunktura jest lepsza niż się spodziewaliśmy, być może to efekt programu 500 Plus, na pewno też skutki lekkiej wojny cenowej biur turystycznych, które oferowały tańsze wakacje. To wszystko sprawiło, że Polacy ruszyli w podróże, w tym podróże zagraniczne - wyjaśnia Michał Mazur, partner PwC.
W 2019 r., zdaniem eksperta, można spodziewać się wzrostu liczby pasażerów o 10,5 proc. Lekki spadek będzie efektem trochę słabszej koniunktury gospodarczej. Polska jest w tej chwili drugim we Wspólnocie najszybciej rosnącym rynkiem lotniczym, tuż po Rumunii. Nie da się ukryć, że kończy się pojemność portów lotniczych, szczególnie tych położonych w aglomeracji warszawskiej, która jest największą siłą napędową rozwoju sektora lotniczego. Lotnisko Chopina i lotnisko Modlin nawet po rozbudowie już wkrótce nie wystarczą. Teraz jeżeli spojrzymy z punktu widzenia makroekonomicznego, to wiemy, że mamy olbrzymi port lotniczy-hub we Frankfurcie i drugi w Monachium, które zbierają klientów z Europy Zachodniej, mamy Szeremietiewo w Moskwie, zbierający z Azji Centralnej, mamy również nowo otwarty port w Turcji, który będzie mógł obsłużyć w ciągu roku nawet 100 milionów pasażerów.
W takiej sytuacji, na obszarze Europy Środkowo-Wschodniej te 3 ośrodki mogą rywalizować, albo pojawi się właśnie lokalny silny gracz czyli Centralny Port Komunikacyjny, który może przejąć ten ruch. Oczywiście wśród warunków powodzenia jest zainteresowanie ze strony pasażerów oraz kilka innych elementów. Na pewno potrzebna jest linia lotnicza, która tam, w tym miejscu, będzie miała centralę, generowała ruch tranzytowy, bo taka jest idea funkcjonowania hubów, aby były one miejscem przesiadkowym na przykład między Europą i Azją czy Europą, a Bliskim Wschodem. Warto przypomnieć, że Bliski Wschód i Azja to są rynki lotnicze, które będą rosły przez najbliższe lata najbardziej dynamicznie.
-Ważna kwestia jest też taka, czy to miejsce będzie dobrze skomunikowane z resztą kraju. Są już plany budowy bardzo rozbudowanej sieci szybkich połączeń kolejowych. To jest taki standard , który znamy już z Londynu czy Paryża, gdzie te lotniska, takie jak: Charles de Gaulle czy Heathrow, są oddalone od centrów miast, ale za to doskonale skomunikowane. Do centrum Londynu dojeżdżamy w 30-40 minut, a czasem nawet krócej. To są takie podstawowe warunki i jeżeli one zostaną spełnione, to ja wierzę, że będziemy mieli duży sukces i będziemy konkurowali z Istambułem , Monachium i Moskwą - podkreśla Michał Mazur.
Dariusz Kwiatkowski, jk