Na jednego Polaka przypada co roku 1,6 tys. metrów sześc. wody odpływającej rzekami. Średnia dla całej Europy to 4,5 tys. metrów sześc. Nawet w Hiszpanii to 2,8 tys. metrów sześc. Mniej wody na głowę niż w Polsce jest tylko na Malcie, Cyprze, w Danii, Czechach i Rumunii.
Do tego dochodzi susza, która, jak informuje w swym najnowszym reporcie Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa, dotknęła wszystkie województwa w Polsce, niedobór wody występuje w coraz większej liczbie gmin. Dotyka objęła wszystkie monitorowane uprawy.
Susza: rząd zapowiada pieniądze na małą retencję już w tym roku
Stąd rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział w radiowej Jedynce, że już w tym roku będą uruchomione pierwsze środki przeznaczone na Program Rozwoju Retencji. Ma on przeciwdziałać skutkom suszy.
Według Piotra Müllera, z tych pieniędzy będą mogli skorzystać rolnicy.
− W tym roku rolnicy będą mogli pozyskać pieniądze na tak zwaną małą retencję czyli na działania wynikające z poprawy sytuacji gospodarki wodnej w ramach prowadzonej działalności rolniczej - powiedział rzecznik.
Rząd chce przeznaczyć 14 mld zł na inwestycje związane z magazynowaniem wody
Wczoraj w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej zaprezentowano Program Przeciwdziałania Skutkom Suszy "Stop Suszy" oraz Program Rozwoju Retencji, który będzie wkrótce przyjęty przez rząd.
W ramach Programu Rozwoju Retencji zaplanowane są 94 inwestycje, które będą realizowane do 2027 - 2030 roku. Planowana jest, między innymi, budowa 30 nowych zbiorników wodnych. Na te inwestycje przeznaczonych będzie 14 miliardów złotych.
Ministerstwo wyjaśniło, że w tym czasie mają być również gotowe plany gospodarowania wodami i zarządzania ryzykiem powodziowym. Konsultacje projektu PPSS rozpoczną się w sierpniu i potrwają do lutego 2020 roku.
Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk wyjaśnił, że program przewiduje przeprowadzenie 94 inwestycji, m.in. budowę małych i dużych zbiorników retencyjnych. Połączone to będzie m.in. z naturalną i rolniczą retencją, a także z rozwojem żeglugi śródlądowej.
Rząd zapowiada zwiększenie retencji o połowę
Minister podkreślił, że program ma pozwolić zwiększyć ponad dwukrotnie zasoby retencjonowanej wody w Polsce. Obecnie gromadzimy i przetrzymujemy przez dłuższy czas ok. 4 mld m sześc. wody, co stanowi ok. 6,5 proc. objętości średniorocznego odpływu rzecznego. Po realizacji programu ma być to ok. 15 proc. wody. Na całkowity odpływ rzeczny składa się woda dostarczana do koryta rzeki, m.in. w wyniku opadów czy topnienia śniegu.
Rusza kampania uświadamiająca konieczność oszczędzania wody
Prezes Wód Polskich Przemysław Daca dodał, że w sierpniu ruszy także kampania społeczna, której celem jest uświadomienie nas o konieczności oszczędzania wody.
Zasoby wodne: Polska na szarym końcu listy w Europie
Daca podkreślił, że Polska jest na przedostatnim miejscu w Europie jeśli chodzi o zasoby wodne na jednego mieszkańca. Jeszcze gorzej jest w czasie suszy. Wówczas na jednego mieszkańca naszego kraju przypada zaledwie 1000 m sześc. wody na rok. To nawet cztery razu mniej niż w innych krajach UE.
Ministerstwo zwraca uwagę, że w walce z suszą i powodzią konieczne są wielokierunkowe działania z zakresu dużej oraz małej retencji. Mniejsze zbiorniki retencyjne, stawy, oczka wodne - lokalnie wspomagają bilans wodny. Pomocne jest również zalesianie nieużytków oraz odtwarzanie terenów podmokłych.
Dziś do największych wyzwań, jakie stoją przed miastami, należą tzw. powierzchnie utwardzone, asfalt i beton, które przy większych opadach mogą powodować lokalne podtopienia.
MGMiŻŚ dodaje, że również my sami, mając domy z ogrodami, możemy pomóc retencjonować więcej wody i np. zamiast obfitego podlewania trawnika, założyć kwietną łąkę, która dłużej zachowuje wilgoć. Ogródek można też podlać deszczówką, a nie wodą nadającą się do picia.
IUNG: susza w całym kraju, obejmuje wszystkie monitorowane uprawy
Tymczasem, jak informuje w swym najnowszym reporcie Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa, susza dotknęła wszystkie województwa w Polsce, niedobór wody występuje w coraz większej liczbie gmin. Dotyka objęła wszystkie monitorowane uprawy.
Największy deficyt wody jest w woj. lubuskim i wielkopolskim
"W ósmym okresie raportowania tj. od 1 czerwca do 31 lipca 2019 roku, stwierdzamy wystąpienie suszy rolniczej na obszarze Polski. Średnia wartość Klimatycznego Bilansu Wodnego (KBW) dla Polski, na podstawie której dokonywana jest ocena stanu zagrożenia suszą była ujemna, wynosiła -173 mm. W obecnym sześciodekadowym okresie wartość KBW uległa zmniejszeniu o 40 mm w stosunku do poprzedniego okresu (21 V-20 VII)" - czytamy w raporcie.
Największy deficyt wody wystąpił na obszarze Pojezierza Lubuskiego a obecnie obszar ten został jeszcze znacznie poszerzony o Pojezierze Wielkopolskie oraz o Nizinę Wielkopolską. Duża susza jest także w Łódzkiem i na Śląsku.
Susza dotyka wszystkie monitorowane uprawy
"W stosunku do poprzedniego okresu raportowania, podobnie jak 10 dni temu, nastąpił znaczny wzrost liczby gmin z suszą we wszystkich monitorowanych uprawach w stosunku do poprzedniego okresu raportowania. Wzrost ten wynosił od 287 gmin w przypadku zbóż ozimych po 940 w uprawach ziemniaka. Suszą objęte są wszystkie województwa kraju oraz wszystkie monitorowane grupy i gatunki upraw" - informuje IUNG.
Deficyt wody najbardziej dotyka plantacje kukurydzy zarówno na ziarni jak i na kiszone, krzewów owocowych oraz roślin strączkowych. W przypadku kukurydzy na ziarno suszę odnotowano w 2231 gminach Polski (90 proc. gmin kraju). W stosunku do poprzedniego okresu raportowania nastąpił wzrost o 539 gmin z wystąpieniem suszy. Odnotowano ją we wszystkich województwach na powierzchni 57 proc. gruntów ornych. Podobna sytuacja dotyczy kukurydzy na kiszonkę.
Niedobór wody odczuwają silnie uprawy krzewów owocowych. Zanotowano go w 2149 gminach (86 proc. gmin kraju). A w 2104 gminach susza dotyka uprawy roślin strączkowych.
Brak wody, upały i susza biją w elektrownie
Brak wody to kłopoty nie tylko rolników – z tego powodu kłopoty mają również elektrownie złoży się na nie zarówno wysokie zapotrzebowanie na prąd, jak i brak chłodziwa, jakim jest woda - pisze "Rzeczpospolita".
Jak wyjaśnia dziennik, w czasie upałów przekraczających 30 stopni, ludzie zaczynają uruchamiać kolejne urządzenia chłodzące, a to skokowo zwiększa zużycie prądu.
"Z kolei chłodzenie w polskich elektrowniach opiera się w dużej mierze na poborze wody z rzek. Kłopoty spotęguje też ich temperatura, zwłaszcza jeśli sięgnie poziomu 25–27 stopni" - czytamy.
"Mamy dwie elektrownie, które opierają się w olbrzymim stopniu na rzece, i dla nich sytuacja może rzeczywiście oznaczać problemy" – mówi "Rz" ekspert Politechniki Łódzkiej, prof. Władysław Mielczarski. To Kozienice i Połaniec, należące do koncernu Enea elektrownie, które pobierają i zrzucają wodę do Wisły.
"Problem w tym, że zrzucana woda powinna zostać schłodzona, przede wszystkim z uwagi na wymogi związane z ochroną środowiska" - wskazuje gazeta. "Do wyboru są dwie opcje: albo obniżyć moc, czyli produkować mniej energii (przy większym zapotrzebowaniu, w upały bowiem rekordowo wzrasta pobór – red.); albo uruchomić dodatkowe schładzacze, co oznacza, rzecz jasna, dodatkowe straty energii" – wyjaśnia dziennikowi prof. Mielczarski. Według eksperta ten rok przetrwamy, ale z roku na rok będzie coraz gorzej.
IAR, PAP, jk