Bukowski był jednym z najsłynniejszych dysydentów politycznych za bloku wschodniego. Wielokrotnie więziony w sowieckich więzieniach i psychuszkach (szpitalach psychiatrycznych), został wydalony z ZSRR w 1976 roku. Bukowski został obiektem wymiany więźniów między blokiem wschodnim i państwami Zachodu – dysydenta uwolniono za cenę wysłania do ZSRR Luisa Corvalana, przewodniczącego Chilijskiej Partii Komunistycznej.
Nie żyje Władimir Bukowski
Niespełna rok po wyjeździe na Zachód Bukowski stanął przed mikrofonem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Punktem wyjścia rozmowy była kwestia walki o prawa człowieka w państwach bloku wschodniego. Bukowski skrytykował podpisany w 1975 roku Akt Końcowy Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
- Porozumienia w Helsinkach nie przyniosły nam pomocy. To przetargi dookoła praw obywatelskich, a przetargi takie są niedopuszczalne – oceniał Bukowski w wywiadzie udzielonym Jerzemu Kaniewiczowi.
Dysydent podkreślał, że łatwo jest nakłonić ZSRR do podpisywania różnego rodzaju porozumień, ale nieporównywalnie trudniej jest egzekwować od Sowietów przestrzegania ich zapisów.
- Nigdy u nas (w ZSRR) nie brakowało dokumentów i praw, na które można się było powoływać. Powoływaliśmy się na konstytucję ZSRR, bo przecież głosi wielką ilość praw i swobód, podobnie jak powoływaliśmy się na Konwencję Praw Człowieka i Obywatela – wyjaśniał dysydent.
Bukowski otwarcie krytykował Zachód za rozpolitykowanie i – jak sam to określił – kupczenie wartościami. Zapytany po przybyciu do Wielkiej Brytanii w 1979 roku o poglądy polityczne odpowiedział ujmując sedno sprawy i ucinając polityczną dysputę: "Nie jestem z obozu prawicy ani z obozu lewicy. Jestem z obozu koncentracyjnego". Jerzy Kaniewicz (używał pseudonimu Tadeusz Mieleszko) podkreślał, że dla Bukowskiego ważniejsze od podziałów politycznych jest prawo moralne.
- Społeczeństwo na Zachodzie jest rozpolitykowane. W obronie więźniów politycznych w Chile mogą protestować tylko "komuniści", w obronie więźniów politycznych w ZSRR – tylko "faszyści". Nie rozumieją, że rzeczy te są niepodzielne. Nie rozumieją, że zło w jednej części świata nieodłącznie łączy się ze złem w innej – wyjaśniał dysydent.
Jerzy Kaniewicz zapytał Bukowskiego również o kwestię polskich korzeni dysydenta i stosunek Rosjan do polskiej kultury.
- Jak mi opowiadał ojciec, nasi przodkowie zostali wywiezieni z Polski w roku 1830 za udział w powstaniu. Nie wolno im było osiedlać się w Rosji środkowej. Zesłano ich na Syberię. Później pozwolono im mieszkać w guberniach centralnych. Teraz połowa mieszkańców wioski, w której urodził się mój ojciec, noszą nazwisko Bukowski – wspominał dysydent. – Polską kulturę w Rosji zawsze podziwiano, traktowano nawet z pewną zawiścią. Postrzegano też zawsze jako bramę na Zachód.
bm