Po kilkunastu miesiącach posuchy, gdy podczas meczów piłkarskich pokrzykiwania piłkarzy i trenerów odbijały się echem od pustych ścian wielkich stadionów, na Euro 2020 znów mamy atmosferę godną wielkiego sportowego święta. Punktem kulminacyjnym turnieju będzie oczywiście wielki finał, rozpoczęty odśpiewaniem "Boże, chroń królową" ("God Save the Queen") oraz "Pieśni Włochów" ("Il Canto degli Italiani") – hymnów państw, których reprezentacje staną naprzeciwko siebie w niedzielę, tuż przed 21.00
Z garażu na Wembley
Jaki będzie wynik meczu, nie jest w stanie przewidzieć nawet słynny jasnowidz z Człuchowa, można natomiast założyć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że im więcej padnie goli, tym częściej na Wembley rozlegnie się melodia utworu "Seven Nation Army", pochodzącego z repertuaru duetu The White Stripes. Stadionowa kariera tego kawałka rozpoczęła się tuż po jego wydaniu w 2003 roku, od spotkania Ligi Mistrzów pomiędzy drużynami Club Brugge KV i AC Milan. Kibice pierwszej z nich, określający się mianem "błękitnej armii", usłyszeli piosenkę w radiu grającym w pubie, w którym zebrali się przed meczem. Tak im wpadła w ucho, że zanieśli ją na ustach na stadion, a potem zaśpiewali chórem po bramce zdobytej przez ich ukochaną drużynę.
"Seven Nation Army" na Stade de France w Paryżu, źródło: YooTube / Rockin' 1000
Melodię podchwycili kibice włoscy podczas wygranego przez ich reprezentację Mundialu w 2006 roku. Od tamtej pory gitarowy riff, wymyślony przez Jacka White'a w trakcie tournée jego grupy po Australii, zdobył masową popularność na sportowych arenach całego świata, towarzysząc również rozgrywkom futbolu amerykańskiego, hokeja, koszykówki, a nawet wyścigom Formuły 1.
Hymn z premedytacją
Około północy z niedzieli na poniedziałek kapitan Włochów lub Anglików wzniesie w górę upragniony puchar UEFA, zdobyty za zwycięstwo w turnieju. Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, jeśli w stadionowych głośnikach rozlegnie się wówczas utwór "We Are the Champions" zespołu Queen, wybierany bardzo często przez organizatorów sportowych imprez do muzycznego uświetnienia ceremonii dekoracji zwycięzców.
Queen - "We Are the Champions" (Live Aid 1985), źródło: YouTube / Live Aid
W przeciwieństwie do garażowego kawałka The White Stripes, którego stadionowa kariera była dziełem przypadku, ta piosenka powstała od razu z myślą o przyszłym wykonaniu jej przez wielotysięczny tłum. "Chcieliśmy dać ludziom pośpiewać i pomachać rękami" – przyznał bez ogródek gitarzysta Brian May. Autor piosenki, Freddie Mercury, napisał ją po tym, gdy podczas jednego z koncertów Queen publiczność pożegnała zespół chóralnym odśpiewaniem przeboju "You'll Never Walk Alone", pochodzącego jeszcze z lat 40. XX wieku.
Gerry kontra Czesław
Skoro już mowa o tym klasyku angielskiej muzyki, to nieodłącznie jest on związany z piłkarską drużyną Liverpool FC. Jej kibice przysposobili go sobie na hymn niedługo po tym, gdy w 1963 roku lokalny zespół Gerry and the Peacemakers nagrał własną wersję piosenki i uczynił z niej ogólnokrajowy przebój. Od tamtego czasu utwór rozbrzmiewa na każdym meczu drużyny z Liverpoolu. Przyprawiające o gęsią skórkę "You'll Never Walk Alone" to z pewnością najbardziej znany hymn klubu piłkarskiego na Wyspach Brytyjskich, a może i na całym świecie.
"You'll Never Walk Alone" w wykonaniu kibiców i piłkarzy FC Liverpool, źródło: YouTube / BT Sport
Gdyby tak popuścić wodze fantazji, można byłoby wyobrazić sobie pojedynek Liverpoolu z Legią Warszawa, która po heroicznej walce awansowała do półfinału przyszłorocznej Ligi Mistrzów. Polska drużyna, zdeprymowana ogłuszającym dopingiem angielskich kibiców, przegrywa pierwszy mecz na Anfield Road. Pewni swego przeciwnicy przyjeżdżają na rewanż na Łazienkowską, gdzie wita ich odśpiewany przez 30 tysięcy gardeł "Sen o Warszawie", od którego miękną nogi Firmino, Salaha, Hendersona i innych asów drużyny z miasta Beatlesów. Gospodarze wygrywają mecz różnicą kilku bramek i awansują do finału, a trener Jürgen Klopp do końca życia ma senne koszmary, w których rozbrzmiewa skomponowany przez Czesława Niemena hymn Legii Warszawa.
Reprezentacyjne hity
Kibice polskiej reprezentacji piłkarskiej, nie licząc hymnu narodowego, w ostatnich latach najczęściej śpiewają dwie melodie: tę wziętą z przeboju "Go West" grupy Village People oraz tę, która pochodzi ze starej kubańskiej pieśni, zatytułowanej "Guantanamera". Pierwsza, wraz ze słowami: "Polska, biało-czerwoni" rozbrzmiewa przed meczem i w jego trakcie, natomiast druga przydaje się po końcowym gwizdku, a towarzyszy jej tekst: "Polacy, nic się nie stało".
kc/kr