Rozkwit branży koncertowej i festiwalowej, jaki nastąpił w pierwszych dwóch dekadach XXI wieku, sprawił, że występy na żywo stały się głównym źródłem dochodu dla artystów parających się muzyką. W 2020 roku świat stanął jednak na głowie, a muzycy trafili do grupy zawodów najbardziej dotkniętych pandemią i wywołanymi przez nią lockdownami. Dla wielu z nich oznaczało to konieczność przebranżowienia, jednak wielkie gwiazdy niekoniecznie klepią z tego powodu biedę. Dowodem jest opublikowana niedawno przez amerykański magazyn "Billboard" lista najbardziej dochodowych muzyków w 2020 roku.
Pop i rap na czele
Na szczycie zestawienia znalazła się Taylor Swift. 31-letnia wokalistka z Pensylwanii zarobiła 23,8 miliona dolarów, z czego po 10 milionów zapewniły jej sprzedaż płyt i odtwarzanie jej piosenek w serwisach streamingowych. Reszta to wpływy z tytułu praw autorskich. Na drugim miejscu, z nieco tylko niższym przychodem 23,2 miliona, znalazł się raper Post Malone. Jednak w jego przypadku ponad połowa wpływów pochodziła z występów, które dał, zanim zamknięto na głucho stadiony i hale koncertowe.
Taylor Swift - "Willow", źródło: YouTube / Taylor Swift
Dochodowe koncerty last minute
Jeszcze więcej dolarów, bo aż 16 milionów, wyśpiewała sobie na żywo Celine Dion, koncertując intensywnie po Stanach od stycznia do kwietnia 2020 roku. I, choć jej przychody ze streamingu oszacowano na śmieszne 290 dolarów, kanadyjskiej gwieździe wystarczyło to do zajęcia miejsca na podium listy "Billboardu". Czwarty jest na niej zespół Eagles, który również zdążył pograć przed pandemią, zarabiając na scenie 11,4 miliona dolarów (łącznie panowie zgarnęli 16,3 miliona).
Trudna sztuka dywersyfikacji
Kolejne dwie lokaty należą do artystów kierujących swą twórczość do nieco młodszej publiczności. Są nimi Billie Eilish i Drake. Przychody 19-letniej wokalistki były jednak o wiele bardziej zdywersyfikowane, bo na łączną kwotę 14,7 miliona złożyły się zarówno serwisy streamingowe (5,9 miliona), prawa autorskie (5,7 miliona), sprzedaż płyt (2,1 miliona), jak i koncerty (1 milion). Jej starszy kolega wycisnął zdecydowaną większość swych zarobków ze streamingu – 11,7 na 14,2 ogółem zarobionych milionów.
Billie Eilish - "Happier Than Ever", źródło: YouTube / Billie Eilish
Młodzież drepcze po piętach legendom
Na dalszych miejscach uplasowali się giganci rocka, Queen i The Beatles, którzy zarobili po około 13 milionów dolarów, podzielonych w bardzo podobnych proporcjach między streaming, sprzedaż i publishing. Pierwszą dziesiątkę zamykają raperzy YoungBoy Never Broke Again i Lil Baby, którzy musieli się zadowolić sumą około 12 milionów, co i tak nie jest złym wynikiem, biorąc pod uwagę ich młody wiek. Obaj zawdzięczają swój majątek przede wszystkim fanom, którzy słuchali ich utworów w serwisach streamingowych.
Wielki nieobecny
Na liście muzycznych krezusów 2020 roku brakuje kilku znanych nazwisk, choćby Eda Sheerana, jednej z największych gwiazd estrady ostatnich lat. On zarabiał jednak główni na koncertach, dlatego w ubiegłym roku musiał przełknąć gorzką pigułkę w postaci dziesięciokrotnego spadku przychodów w porównaniu w 2019 rokiem.
kc