W niedzielę, w wieku 79 lat, zmarł ceniony aktor, satyryk, kabareciarz, a także twórca radiowy Andrzej Zaorski. Debiutował w 1965 roku w warszawskim teatrze Współczesnym, grał także na deskach Ateneum, Narodowego, Powszechnego, Na Targówku i teatrze Kwadrat. Występował w kabaretach Pod Egidą, Tu 60-tka i Kaczuch Show, współtworzył satyryczne audycje cyklu "60 minut na godzinę". Grał w radiowym serialu "W Jezioranach". Odznaczony został m.in. Złotym Mikrofonem (2006), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2012) i Splendorem Polskiego Radia (2016).
Nie żyje aktor, satyryk i twórca radiowy Andrzej Zaorski. Miał 79 lat
Brat zmarłego aktora, Janusz Zaorski podkreślił, że jego brat odegrał szczególną rolę w polskiej kulturze za sprawą licznych tworzonych przez siebie programów satyrycznych. Zdaniem Janusza Zaorskiego programy te były bardzo istotne w trudnym okresie PRL. - Swoim żartem i kalamburem mógł podnieść nas na duchu w niewesołych czasach - powiedział.
00:26 andrzej - setka 3 .mp3 Janusz Zaorski: o poczuciu humoru swego brata Andrzeja (IAR)
Janusz Zaorski wspominał, że od najmłodszych lat obserwował pracę starszego o cztery lata brata. - Przychodziłem i obserwowałem jak gra ze swoimi kolegami. To była niesamowita lekcja współpracy z aktorem, którą dzięki bratu dostałem - opowiadał.
Czytaj także:
- Prosiłem go o pomoc w każdym filmie od mojego debiutu, również tych najważniejszych, takich jak Matka Królów. Miałem poczucie, że mogę się na nim oprzeć. Dzięki niemu pracowało się lepiej, tak jak w rodzinie, w której wszyscy się wspierają i pomagają sobie - wspomniał Janusz Zaorski. Dodał, że często angażował swojego brata w ostatniej chwili, gdy np. w filmie z różnych przyczyn nie mogli wystąpić inni aktorzy.
"Był duszą towarzystwa, wspaniałym przyjacielem"
- Andrzej był jednym z moich szkolnych przyjaciół, od którego wiele się nauczyłem i którego dowcipy opowiadałem jako własne przez całe życie. Byliśmy na jednym roku studiów i znaliśmy się bardzo dobrze - mówił Jan Englert.
"Postać absolutnie wyjątkowa". Dyrektor Teatru Polskiego Radia wspomina Andrzeja Zaorskiego
Jak zaznaczył, Andrzej Zaorski "jak każdy inteligentny i oczytany człowiek był duszą towarzystwa, wspaniałym przyjacielem, powszechnie lubianym". - Gdyby nie choroba, która zahamowała jego karierę, o Andrzeju Zaorskim wiedzielibyśmy więcej i podziwiali go jeszcze bardziej - mówił Jan Englert.
"Bardzo dobry, koleżeński człowiek"
- Andrzej Zaorski był bardzo dobrym i koleżeńskim człowiekiem - powiedział aktor i reżyser Jerzy Bończak. W rozmowie z IAR wspominał współpracę z Andrzejem Zaorskim nad spektaklem "Stosunki na szczycie". - Zaprosiłem go do wzięcia udziału w tym spektaklu. Zgodził się pracować pod moją batutą, co było dla mnie bardzo ważne, a jednocześnie nobilitujące, bo bardzo ceniłem go jako aktora i człowieka - powiedział Jerzy Bończak.
00:26 bończak - setka .mp3 Jerzy Bończak wspomina Andrzeja Zaorskiego (IAR)
- To był fantastyczny człowiek. Bardzo dobry, koleżeński. To może tak zabrzmieć, że mówi się same dobry rzeczy bo ktoś odszedł, ale przed jego śmiercią mówiłbym to samo - podkreślił Jerzy Bończak.
"Był kimś więcej niż przyjacielem, więcej niż członkiem rodziny"
- Andrzej był dla mnie kimś więcej, niż przyjacielem, więcej niż członkiem rodziny" - wspominał zmarłego satyryk Marcin Wolski, wieloletni przyjaciel i współpracownik Andrzeja Zaorskiego, polski pisarz, dziennikarz i satyryk.
"Trzy po trzy" Aleksandra Fredry, w interpretacji Andrzeja Zaorskiego, na kanale "Radiobook"
Marcin Wolski opowiedział, że pierwszy raz z Andrzejem Zaorskim spotkali się w radiu, podczas debiutanckiej audycji Wolskiego pt. "Zwierzęta mają głos”. - Andrzej wypadł świetnie, fantastycznie też zaśpiewał - wspomniał. Jak dodał, zapytał wówczas aktora, Jerzego Zelnika, który go przyprowadził do studia, kim jest ten człowiek. - Ale Zelnik coś pomylił i podał mi całkiem inne nazwisko - zrelacjonował satyryk.
Jak dodał, bez powodzenia starał się w człowieku, którego nazwisko wskazał mu Zelnik, znaleźć ten wdzięk i talent, jaki zaobserwował u Zaorskiego. - I tak błądziłem przez pięć lat, aż do 1974 roku, kiedy po raz drugi przyszło nam się poznać. Jeden z kolegów przyprowadził go do radia, gdzie robiliśmy audycję "60 minut na godzinę".
00:30 zaorski - weolski - 1 .mp3 Marcin Wolski: Andrzej Zaorski w ciągu pół roku stał się trzecim filarem "60 minut na godzinę" (IAR)
Byłem bardzo zdziwiony, kiedy okazało się, że aktor przyniósł ze sobą kilka, całkiem niezłych zresztą, napisanych przez siebie fraszek. Od tej chwili był moim współpracownikiem, towarzyszem, przyjacielem. Brał czynny udział w powstawaniu tekstów, po prostu pisaliśmy razem. Z jego udziałem powstała np. "Winda" czy "Czarny kabaret" - powiedział Marcin Wolski.
"Mnie by nie było bez niego"
Marcin Wolski ze wzruszeniem w głosie wspomniał dziesiątki przedsięwzięć, przy których razem pracowali - audycji, spektakli teatralnych. - Jak wybuchła Solidarność stworzyliśmy kabaret "Sześćdziesiątka", który pozwolił nam przejść przez trudne lata 80. - zaznaczył. Dodał, że wspólna praca przy programie "Polskie Zoo" była dla niego niezapomnianą przygodą, a Zaorski był w tym czasie "głosem mojego sumienia i estetyki. A nasze radiowe i telewizyjne szopki, było ich kilkadziesiąt, szybko stały się naszym znakiem rozpoznawczym."
- Mnie by nie było bez niego. Bo my, ludzie, jesteśmy tworem innych, tych ważnych ludzi, którzy mają na nas wpływ. A pod wpływem Andrzeja ja, ponury historyk, nauczyłem się poczucia humoru i takiego cieplejszego stosunku do życia - podkreślił Marcin Wolski.
00:29 zaorski - weolski - 2 .mp3 Marcin Wolski: Andrzej Zaorski nauczył mnie poczucia humoru (IAR)
- Wciąż mam w uszach jego ulubione powiedzonko, zdanie, które zawsze wypowiadał, kiedy gdzieś wspólnie lecieliśmy i samolot szczęśliwie wylądował na lotnisku: "I znów nam się udało" - powtarzał. Tym razem się nie udało. Czuję się, jakby mi ktoś wyciął pół mózgu, zabrał kawałek samego siebie. Ale oprócz bólu, odczuwam też wdzięczność, że Andrzej istniał, że był moim przyjacielem - zakończył Marcin Wolski.
Andrzej Zaorski zmarł w niedzielę w wieku 79 lat. Był aktorem, satyrykiem, twórcą słuchowisk radiowych i programów telewizyjnych. Grał w warszawskich teatrach Współczesnym, Ateneum, Narodowym i Powszechnym, a także w Teatrze Polskiego Radia i Teatrze Telewizji. Na początku lat 90-tych współtworzył satyryczny cykl telewizyjny "Polskie zoo". Grał także w kabaretach Pod Egidą, Tu 60-tka, Kaczuch Show i U Lopka.
W 2004 roku przebył udar mózgu, co spowodowało paraliż i znaczne ograniczenie zdolności wysławiania się. Swoje przeżycia opisał w powieści "Ręka, noga, mózg na ścianie".
mbl