Adam Małysz w czasach swojej sportowej świetności zwykł powtarzać, że jego celem w każdych zawodach jest oddanie dwóch dobrych skoków, a cała reszta przychodzi sama. Guy-Manuel de Homem-Christo i Thomas Bangalter przyjęli podobną filozofię przy tworzeniu muzyki na wczesnym etapie kariery pod szyldem Daft Punk – wymyślali po prostu kolejne ciekawe utwory, aż nagle zorientowali się, że mają ich wystarczająco dużo do zapełnienia całego albumu.
Gdy przyszło do wydania debiutanckiej płyty, duet miał już na koncie pewne sukcesy. Wydali kilka singli nakładem niezależnej wytwórni Soma Quality Recordings, a ich utwór "Da Funk" włączyli do swego koncertowego repertuaru The Chemical Brothers, gwiazdorzy sceny tanecznej z Wielkiej Brytanii. Dlatego Francuzi mogli stawiać własne warunki przy podpisywaniu kontraktu z firmą Virgin Records. Najważniejszym z nich było zachowanie całkowitej artystycznej niezależności – a więc tego, czego bardzo pilnowali aż zakończenia działalności w 2021 roku.
Kontrola zamiast pieniędzy
Pozytywnym efektem takiego podejścia było zatrzymanie przez artystów całości praw autorskich do własnych utworów, zaś skutkiem ubocznym – konieczność samodzielnego finansowania nagrań. – Mamy więcej kontroli niż pieniędzy. Nie możesz mieć wszystkiego. Żyjemy w społeczeństwie, w którym ludzie chcą pieniędzy, więc oddają kontrolę. My dokonaliśmy wyboru. Kontrola oznacza wolność. Czasem nazywają nas szaleńcami na punkcie kontroli, ale nam chodzi o kontrolowanie naszego losu, a nie innych ludzi – mówił filozoficznie Bangalter.
Dla jego i jego kolegi z zespołu nie było wielkim obciążeniem finansowanie produkcji własnej muzyki, zwłaszcza że powstawała ona w domowym zaciszu (stąd też tytuł płyty "Homework" - "Praca domowa"). – Nagraliśmy ten album bardzo tanio, bardzo szybko i spontanicznie, starając się zrobić coś fajnego – opowiadał Bangalter.
Brzmienie jutra
To, co stworzyli, okazało się fajne nie tylko dla nich samych, ale też dla tysięcy słuchaczy. Album napędzany popularnością singlowych utworów: "Da Funk" i prostego, ale obłędnie chwytliwego "Around the World", osiągał coraz większe nakłady. Pomagały w tym prawie wyłącznie entuzjastyczne recenzje krytyków, używających takich określeń, jak "niemal pewny klasyk" (AllMusic) czy "idealne disco dla androidów" ("Entertainment Weekly").
W 2012 roku magazyn "Rolling Stone" umieścił "Homework" na pierwszym miejscu listy najlepszych albumów w historii elektronicznej muzyki tanecznej, pisząc w uzasadnieniu: "Guy-Manuel de Homem-Christo i Thomas Bangalter udowodnili, że muzyka techno i house może być elastyczna, chwytliwa, a czasem zabawna jak najbardziej popowy pop, bez rozrzedzania swej hipnotycznej, kwasowej esencji".
źródło: YouTube / Daft Punk
W jednej z piosenek umieszczonych na płycie twórczość Daft Punk określana jest jako "brzmienie jutra". 25 lat temu te słowa mogły się wydawać przechwałką aroganckich żółtodziobów. Okazują się one jednak prorocze, gdy weźmie się pod uwagę wpływ, jaki twórczość francuskiego duetu wywarła na muzykę elektroniczną XXI wieku.
kc