Naprawdę nazywała się Veronica Bennett, a nazwisko, którego używała przez minione pół wieku, odziedziczyła po legendarnym producencie Philu Spectorze. To właśnie on był odpowiedzialny za brzmienie piosenek żeńskiego tria The Ronettes, w którym Ronnie występowała w latach 60. Nieśmiertelność zapewnił grupie przede wszystkim nagrany w 1963 roku mega hit "Be My Baby", ale na listach przebojów dobrze radziły sobie też inne piosenki grupy, takie jak "Baby I Love You" czy "Walking in the Rain".
Zła dziewczyna rock and rolla
Małżeństwo Ronnie z porywczym i nieobliczalnym Philem Spectorem przetrwało tylko cztery lata – wokalistka uciekła z ich wspólnej posiadłości z pomocą matki, nie zabierając z sobą żadnych rzeczy. Twierdziła później, że mąż ją więził i wielokrotnie groził jej śmiercią, mierząc do niej z pistoletu. Para rozwiodła się w 1974 roku.
Z początkiem lat 70. Ronnie rozpoczęła karierę solową, w której jednak nie poszło jej już tak dobrze, jak z The Ronettes. Mimo to miała wielu oddanych fanów, w tym Bruce'a Springsteena i jego kolegę z The E Street Band, Stevena Van Zandta, który był producentem jej płyt. W 2007 roku wokalistka, razem z pozostałymi członkiniami The Ronettes, została włączona do Rock and Roll Hall of Fame. Okolicznościową mowę wygłosił wtedy gitarzysta The Rolling Stones, Keith Richards, który nazwał Ronnie "złą dziewczyną rock and rolla".
Anioł opuścił świat
W rzeczywistości była ona chyba jednak uroczą kobietą, o czym świadczy wzruszający wpis, jakim pożegnali ją bliscy za pośrednictwem mediów społecznościowych: "Nasz ukochany ziemski anioł Ronnie opuścił dziś w spokoju ten świat po krótkiej walce z nowotworem, w otoczeniu rodziny i w ramionach męża Jonathana. Ronnie przeżyła swe życie z błyskiem w oku, z ikrą, z osobliwym poczuciem humoru i z uśmiechem na twarzy. Była przepełniona miłością i wdzięcznością. Jej radosny głos, żartobliwa natura i magiczna prezencja pozostaną w pamięci wszystkich, którzy ją znali, słuchali lub widywali".
źródło: YouTube / The Ronettes
kc