Polskie Radio

Kasia Moś i Marek Dyjak "Dziwna okolica". Premiera singla

Ostatnia aktualizacja: 17.11.2023 14:20
Gwiazda piosenki i bard, który powiedział o sobie, że polizał go Pan Bóg. Kasia Moś i Marek Dyjak wspólnie zaśpiewali balladę o dziwnej okolicy, gdzie życie boli, a miłość jest tylko marzeniem. Premiera singla "Dziwna okolica" 17 listopada.

W skarbcu najpiękniejszych polskich piosenek nie brakuje utworów mrocznych, pełnych rozpaczy, brudu i zaduchu. I poezji. „Dziwna okolica” Marka Dyjaka nie jest najstarszą z nich, a zatem: znaną przez miliony, ale bez wątpienia jest jedną z tych, które - raz usłyszane - zostają w pamięci na zawsze.

Pieśniarz bez oporów opowiada o swoich złych wyborach i potknięciach w życiorysie. Ale posępną i piękną melodię napisał tym razem do słów Ewy Andrzejewskiej, więc nie jest to autobiografia, a „tylko” i „aż” uniwersalna przypowieść o bezimiennym kimś tam, mieszkającym w nienazwanym gdzieś tam:

Czasem umieram zupełnie i już
Szczególnie kiedy niedziela
Listonosz wódkę niesie mi do ust
Pisz do mnie, tylko się do mnie nie wybieraj

Utwór - oryginalnie wykonywany z towarzyszeniem fortepianu i trąbki - stał się wizytówką Marka Dyjaka, obecną na albumach „Teraz”, „Moje fado” i „Publicznie”; wykonań koncertowych nikt nie zliczy. W nowej wersji swojej piosenki - zarejestrowanej na żywo, bez montażu - pan Marek wystąpił… jako gość.


Kasia Moś i Marek Dyjak "Dziwna okolica" Kasia Moś i Marek Dyjak "Dziwna okolica"



Kasia Moś: Bez wątpienia miałam w życiu więcej szczęścia i mniej problemów niż Marek. Kiedy spotkaliśmy się, żeby porozmawiać o wspólnym nagraniu, powiedział, że jestem dla niego jak beztroski obłok na błękitnym niebie i że czekał na taki znak… Ale myślę, że mimo tego, jak bardzo różne są nasze doświadczenia, rozumiem, o co chodzi w „Dziwnym miejscu”. Każdy był kiedyś - choćby na krótko - na emocjonalnym dnie, był zagubiony, nie widział sensu i ratunku. Uwielbiam tę piosenkę i zawsze chciałam ją zaśpiewać. Czekałam tylko na właściwy moment, na jakieś zrządzenie losu. I kiedy z Markiem zaczął występować „mój” pianista, odważyłam się i zadzwoniłam.

Marek Dyjak: Jestem szczęściarzem, że utwór, którego jestem współautorem, zaśpiewał ktoś z takim warsztatem, doświadczeniem i wrażliwością, jak Kasia. To artystka doskonała pod każdym względem, świadoma tego, o czym śpiewa, niezwykle pracowita i empatyczna. Zgodziłem się bez wahania. Kasia zwierzyła mi się, że wybrała właśnie tę piosenkę, bo jej tekst opowiada o tym, co  przeżywa każdy człowiek. Kasia błyszczy na festiwalach i w telewizji, ale doskonale zna samotność, tęsknotę, ból. I potrafi ukryć to, czego publiczność nie chce i nie musi przecież o niej wiedzieć.

Kasia Moś: To wersja bliska oryginałowi. Prosta, skromna i intymna. Śpiewamy tylko z akompaniamentem fortepianu, na którym zagrał Mateusz Kołakowski, i skrzypiec, na których zagrał mój brat Mateusz Moś. Cała opowieść jest w naszych głosach. Nie chciałam wiele zmieniać ani dodawać.

Marek Dyjak: Ten duet to moje duchowe zwycięstwo, bo w nagraniu udało się uchwycić coś bardzo prawdziwego.  Usunąłem się w cień, pomogłem tylko troszeczkę swoją obecnością. To opowieść z małym udziałem mojego głosu. Główną bohaterką jest Kasia.

Czytaj także:

Mat.prasowe/id