Niemcy wybierają nowy skład Bundestagu. Przedterminowe wybory okazały się konieczne po tym jak rząd Olafa Scholza stracił większość w parlamencie. W skróconej kampanii dużo miejsca politycy za Odrą znaleźli na polskie wątki.
O konieczności bliższej niż obecnie współpracy z Polską przy budowaniu wspólnego europejskiego stanowiska w sprawie agresji Rosji na Ukrainę oraz przy rozwiązywaniu problemu z nielegalną imigracją kilkukrotnie mówił Friedrich Merz. Szef chadeckiej CDU prawdopodobnie dostanie mandat do budowy kolejnego rządu. Jest zwolennikiem odważniejszych kroków we wspieraniu militarnym Ukrainy przez Niemcy.
Obecny kanclerz podkreślał, że kontrole graniczne najskuteczniej są prowadzone na przejściach z Polską i we współpracy z polskimi władzami. Olaf Scholz przestrzegał jednak, że ewentualne twarde zamykanie granicy przez Niemcy może trafić na opór rządu Donalda Tuska, a nielegalna imigracja stała się najgorętszym tematem kampanii wyborczej. Polityk SPD oficjalnie podkreślał dobrą współpracę z Warszawą w temacie Ukrainy, ale liczba mniej lub bardziej udanie skrywanych konfliktów na linii Scholz-Tusk jest tajemnicą poliszynela.
Z kolei politycy Alternatywy dla Niemiec, której ostateczny wynik jest największą niewiadomą, krytykowali brak wolności słowa w swoim kraju, ale także w Polsce. Szef partii Tino Chrupalla zapowiedział też, że skrajna prawica będzie chciała przywrócić do działania NordStream, bo wyłączenie gazociągu było w interesie Polski i Ukrainy, a nie Niemiec.
***
Poranną audycję "Bez Uników" w poniedziałek (24 lutego) o godz. 8.13 prowadziła Renata Grochal.
IAR/qch