Makabrycznego odkrycia dokonano w miejscowości San Fernando, w stanie Tamaulipas, około 130 kilometrów od granicy ze Stanami Zjednoczonymi.
Policja prowadzi obecnie ekshumacje grobów, planowane są autopsje i badania identyfikujące ciała.
Na groby natrafiły przypadkiem oddziały wojsk antynarkotykowych, prowadząc operację odbicia autobusu porwanego przez bandytów. Uwolniono pięciu zakładników, jednak policja podejrzewa że osoby, których zwłoki znaleziono w dołach, były pasażerami tegoż autobusu.
Inna hipoteza zakłada, że ofiarami mogą być nielegalni imigranci z Ameryki Południowej, których niedaleko zamordowano w sierpniu ubiegłego roku. Dwóch z 74, którzy przeżyli, relacjonowali że ludzie ci zginęli, bo nie zgodzili się pracować dla karteli narkotykowych.
W środę w ponad 20 miastach Meksyku odbyły się uliczne demonstracje przeciwko gangom narkotykowym i przemocy. W wojnie domowej rządu z kartelami zginęło co najmniej 35 tysięcy ludzi od 2006 roku.
sg