Krzysztof Grzesiowski: Witamy w naszym studiu pana profesora Łukasza Turskiego. Dzień dobry, panie profesorze.
Prof. Łukasz Turski: Dzień dobry panom, dzień dobry wszystkim państwu. Piękna pogoda dzisiaj jest, śliczna.
K.G.: No właśnie, jutro podobno też ma być niebrzydko.
Ł.T.: Ja myślę, że będzie tak aż do soboty do ósmej wieczór.
K.G.: Jutro to szczególnie, prezydent Obama przylatuje, żeby kraj powitał go piękną pogoda.
Ł.T.: Tak,prezydent Obama, żeby te nieistniejące pyły wulkaniczne opadły, tak? Natomiast samolotom żeby nic nie przeszkadzało. Ale mnie interesuje to, żeby w sobotę było ładnie.
K.G.: No właśnie, w sobotę XV Piknik Naukowy Polskiego Radia i Centrum Nauki „Kopernik”.
Ł.T.: Ale się porobiło, piętnasty raz rozmawiamy, panowie, dajcie spokój.
K.G.: I jak się czuje ojciec tego pomysłu przy piętnastym porodzie?
Ł.T.: No, jeszcze się całkiem nieźle ruszam, jeszcze się nie ślinię przy jedzeniu, tak że jeszcze jest całkiem nieźle. Piętnasty raz, ale dajcie spokój, panowie, jakeśmy się tu spotkali 15 lat temu, pierwszy raz, pamiętam, to... Ale 15 lat to nic, ja pamiętam takie dramatyczne... to było chyba czwarte spotkanie piknikowe, byłem tu u panów, i to był jedyny Piknik, kiedy w potworny sposób lało, ale tak koszmarnie lało cały piątek, i lało też rano, jak tu przyjechałem. I któryś z panów rozmawiających ze mną powiedział: To co? Odwołuje pan Piknik? Powiedziałem: A w życiu! Tylko powiedziałem, żeby ludzie przyszli w kaloszach i z parasolami.
Wiesław Molak: I przyszli.
Ł.T.: I przyszli i zaczęliśmy o jedenastej i o jedenastej dwadzieścia, trzydzieści, o wpół do dwunastej deszcz przestał padać. Potem jeszcze tylko zaczął padać, jak się zjawili oficjele na wizytę, ale oni...
K.G.: Czyli to była impreza apolityczna, czysto apolityczna w takim wypadku.
Ł.T.: Nie, nie, nie, to była taka, bym powiedział, ekologiczna.
K.G.: Ekologiczna. Ale tak swoją drogą długo się rodził pomysł, żeby organizować Pikniki?
Ł.T.: Wie pan, pomysł samego Pikniku to się zrodził dosyć szybko, ponieważ on był takim krzykiem rozpaczy. Ja chodziłem od 74 roku, kiedy wróciłem pierwszy raz ze Stanów Zjednoczonych do Polski i marzyłem o tym, żeby było w Polsce... to się wtedy nazywało Eksploratorium, coś, co Frank Oppenheimer w San Francisco założył, teraz nazwa jest zastrzeżona, więc dlatego nie używamy jej. I marzyłem o tym, żeby coś takiego było, ale wtedy to o różnych rzeczach mogłem sobie marzyć w tych latach. Ale po 89 roku też zacząłem chodzić i jakoś nikt mnie nie chciał też posłuchać, żeby coś takiego zrobić. No i wtedy mi jakoś przyszło do głowy: to może spróbuję zrobić coś w takiej mniejszej skali. No i... Szczerze mogę coś powiedzieć? Jak panowie uważacie? Można (...)?
K.G.: Można.
Ł.T.: To poszedłem najpierw z tym pomysłem do telewizji. I wiecie panowie, co telewizja zrobiła? To wszyscy państwo sobie świetnie...
K.G.: I dlatego powstał Piknik radiowy.
Ł.T.: I dlatego przyszedłem do Polskiego Radia. I muszę powiedzieć, że na ten XV Piknik, jubileusz, to muszę powiedzieć, że to było dla mnie niesamowite, odwaga ludzi, którzy wtedy rządzili Polskim Radiem, którzy zdecydowali się na coś, co w zasadzie, w zasadzie, tak teoretycznie...
K.G.: Nie jest radiowe.
lk ...to nie ma nic związanego z radiem. A okazało się być hitem, prawda? I wie pan, ja również wiem, dlaczego to udało się z radiem. Bo w Polskim Radio i ja mam nadzieję ciągle jest i będzie, a wtedy na pewno była, była cała masa ludzi, którzy wiedzieli, czemu takie instytucje służą w państwie. Radio to jest instytucja publiczna i ona czemuś ma służyć i jedną rzeczą ma służyć – to się czasem nazywa nauką, wiedzą, wykształceniem, ja mówię: układaniem ludziom w głowie. I radio miało zawsze fantastyczne audycje, w których układało ludziom w głowie, mówiło ludziom pewne rzeczy, które były niezależne od tego, co chcą rządzący, co chcą przeciwnicy tych rządzących, tylko mówiło im coś, co taki filozof angielski, matematyk XIX-wieczny Clifford nazwał bezpieczną prawdą. I to był powód, dla którego w radiu znaleźli się ludzie, pani Kępska-Michalska, Robert Firmhofer, który wtedy był w radiu, a którego potem państwu ukradłem w jakimś sensie. I oni uwierzyli, uwierzył pan prezes Michalski wtedy. I ruszyło. No i potem wszyscy jakoś wierzyli.
Więc to jest jak gdyby również pokazanie wszystkim państwu, którzy nas teraz słuchają, że jak się w Polsce chce i ma się dobrą ideę i się jest dostatecznie upartym, a może też troszkę niesympatycznym czasem dla ludzi, jak ja jestem pewien, za co bardzo wszystkich przepraszam i obiecuję, że się nie zmienię, to jakoś to wszystko się daje zrobić. No i to jest fantastyczne. Sto kilkadziesiąt tysięcy ludzi na Pikniku Naukowym, w tym roku dwieście kilkadziesiąt instytucji naukowych z całego świata. Największa tego typu impreza naukowa w Europie, a prawdopodobnie na świecie. Amerykanie próbują w Waszyngtonie zrobić coś podobnego, ale jeszcze nie doszli do naszego wymiaru. Może prezydent Obama powinien wskoczyć, zobaczyć, jak my to robimy, żeby zobaczył, jak to powinni zrobić...
K.G.: Zostaje do soboty, to może zajrzy.
Ł.T.: ...Amerykanie. Otóż to się udaje, panowie, to się udaje, w Polsce można zrobić wszystko. Ja myślę, że Piknik również pokazuje trochę ludziom, żebyśmy przestali ciągle uważać, że wszystko nas przerasta, że nie można tego zrobić, że nie można tamtego zrobić. Jak się chce, to w Polsce można zrobić wszystko, bo w Polsce są...
Wiesław Molak: Pełna wolność, panie profesorze.
Ł.T.: Ale jak jest wolność, to powinna być wolność do robienia czegoś, a nie wolność do nierobienia, bo wolność do nierobienia to za moich czasów, jak ja byłem w szkole podstawowej, to się nazywało lenistwo. I taki wierszyk był: Na kanapie siedzi leń, nic nie robi cały dzień... Otóż ja bym proponował, żeby zamiast siedzieć na kanapie i nic nie robić, zabrać się do roboty i przy pomocy Polskiego Radia, a w ogóle ludzi zbudowaliśmy i Centrum Nauki „Kopernik”, i robimy rzeczy... Więc można, można.
K.G.: Czy przy okazji tego Pikniku jest jakieś wydarzenie, na który panu szczególnie zależy?
Ł.T.: Wydarzenie jest takie, że ten Piknik ma dosyć dziwny jak na piętnasty, taki motyw przewodni – wolność, dlatego że Piknik jak gdyby zamyka również coś, co się wydarza w Polsce w tym tygodniu po raz pierwszy w naszej historii – mamy największą w historii Polski edukacyjną międzynarodową konferencję, mianowicie w związku z tym, że udało nam się i że zbudowaliśmy...i tutaj ukłony dla prezydenta Warszawy, pani Hanny Gronkiewicz–Waltz, dla pani minister Kudryckiej, dla pani minister Hall, dla wszystkich ich poprzedników, dla wszystkich ludzi, którzy nam pomogli, zbudowaliśmy Centrum Nauki „Kopernik” i w „Koperniku” odbywa się kongres EC SITE. To jest taka międzynarodowa organizacja skupiająca wszystkie takie centra nauki i muzea naukowe w Europie, ale praktycznie na całym świecie. To jest przeszło tysiąc osób, oni już są w Warszawie, za właściwie kilkanaście minut tam dojadę, jeśli uda mi się sforsować nasze korki, i będzie otwarty ten EC SITE. No i on trwa do soboty, no więc goście EC SITE’u to zobaczą. To jest jak gdyby takie uhonorowanie tej działalności, którą tutaj żeśmy w Polsce zaczęli. No, głównie zaczęli młodzi, fantastyczni ludzi z tych, powtarzam, kilkudziesięciu polskich uniwersytetów, instytutów badawczych, kół młodzieży. No, co ja będę panom mówił, wszyscy państwo możecie po prostu przyjść w sobotę do Parku Rydza–Śmigłego w Warszawie i zobaczyć, jakie to jest, zobaczyć, jacy fantastyczni ci ludzie są.
W.M.: Piękny plakat: ręka robota, a nad nią motyl, kolorowy motyl.
Ł.T.: Bo taki jest świat.
W.M.: Nie wiadomo, czy ta ręka go złapie, czy go puści wolno.
Ł.T.: Nie, nie, ta ręka pokazuje, proszę pana, że motyl to jest ta przepiękna, nasza wspaniała przyroda, której elementem jesteśmy i my, ludzie. A ta ręka robota – tak ja interpretuję ten rysunek – to jest pokazanie, że nauka i technika może służyć nam, że to nie jest alternatywa, że albo będziemy mieli elektrownie atomowe, albo będziemy mieli czyste powietrze. Nie, nie, my musimy mieć i jedno, i drugie. I nauka jest tym jedynym narzędziem, które ludzkość sobie wymyśliła, żeby to zapewnić. Więc ta ręka robota i ten motyl to jest ta wspaniała symbioza, właściwie to jest dla mnie znak naszej cywilizacji.
K.G.: „Usłysz oczami, zmierz się z teorią i praktyką wiązania krawatów, poznaj biegające pieniądze, zajrzyj na drugą stronę lustra” – to wszystko podczas Pikniku.
Ł.T.: Dlatego przyszedłem w krawacie.
K.G.: Ano właśnie, brakuje tylko jeszcze...
W.M.: A mnie interesuje namiot siedemnasty „stan nieważkości pod wodą”.
K.G.: A mnie najbardziej interesuje, bo to teraz numer jeden, wydobywanie gazu łupkowego metodą szczelinowania.
Ł.T.: Bardzo dziękuję, to w następnym Pikniku wydobędziemy dla pana trochę gazu łupkowego.
K.G.: Metodą szczelinowania.
Ł.T.: Metodą szczelinowania. Tylko ja jeszcze... Dobrze byłoby znaleźć jakiś obiekt, w którym ten gaz będzie.
W.M.: Taki talizman (...)
Ł.T.: Rzeczywiście z geologią jest problem, bo jest bardzo trudno zrobić eksperymenty geologiczne. One są na ogół wybuchowe, więc pewnie by nam nie pozwolono zrobić, a już w szczególności na pewno w tym tygodniu.
K.G.: Ale warto pomyśleć.
Ł.T.: Nie, nie, ale bardzo dobry pomysł, zapamiętam, nawet wiem, do kogo zadzwonię, dlatego że my mamy w Polsce bardzo wybitnych specjalistów od gazu, wydobywania gazu, gazu ziemnego i tego wszystkiego w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie...
K.G.: (...)
Ł.T.: ...i pan profesor Siemek i rzeczywiście może mi się uda ich namówić, tylko że oni będą mieli pewien techniczny problem pokazania jakichś eksperymentów. Ale niech pomyślą.
K.G.: Poradzimy.
Ł.T.: To oni muszą pomyśleć, a jak ja znam moich kolegów, to na pewno coś zrobią takiego, że „dobra, już sobie zapisuję, gaz łupkowy dla Polskiego Radia w przyszłym roku”.
K.G.: Najbliższa sobota, 28 maja, XV Piknik Naukowy Polskiego Radia i Centrum Nauki „Kopernik”. Prof. Łukasz Turski, nasz gość. Dziękujemy, panie profesorze.
Ł.T.: Wszystkich państwa serdecznie zapraszam, a Polskiemu Radiu z okazji tego XV-lecia, bo to jest państwa i nasz jubileusz, Centrum Nauki „Kopernik”, całego środowiska naukowego, jeszcze raz chciałem bardzo serdecznie podziękować za to, że jesteście 15 lat z nami.
W.M.: My też bardzo, bardzo dziękujemy.
Ł.T.: Bez was by się to nie udało. Ale musimy powiedzieć, że jest fajnie, nie?
K.G.: Fajnie. Dziękujemy za spotkanie.
Ł.T.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)