Polskie Radio

Rozmowa z Adamem Olkowiczem

Ostatnia aktualizacja: 08.06.2011 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Do pierwszego gwizdka, do oficjalnego rozpoczęcia Euro 2012 na Stadionie Narodowym w Warszawie mamy jeszcze 366 dni, 10 godzin, 44 minuty i w tej chwili 35 sekund, panie dyrektorze, proszę to potwierdzić.

Adam Olkowicz: Tak, potwierdzam, ale powiem też, że od decyzji UEFA przyznającej nam i Ukrainie prawo organizacji Euro mija dzisiaj 1512 dni.

K.G.: O proszę, statystyka dokładna. Adam Olkowicz, dyrektor Turnieju Euro 2012 w Polsce, jest gościem Sygnałów Dnia. Co to znaczy dyrektor Turnieju? Znaczy jaką funkcję pan pełni? Czym pan się zajmuje?

A.O.: Szanowni panowie, proszę państwa, no faktycznie nazwa jest taka niepiłkarska, ale jest to człowiek, jest to facet, który został powołany przez zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej po uzgodnieniu z UEFA do tego, ażeby przygotować i przeprowadzić turniej, polską część turnieju podczas Euro 2012.

K.G.: Czyli pan odpowiada przed kim?

A.O.: Ja odpowiadam przed PZPN-em oraz odpowiadam przed UEFĄ, a także czuję się partnerem wszystkich działań we współdziałaniu z rządem i jego agendami.

K.G.: Ale kiedy np. przyjeżdża Michel Platini, to pan się przed nim tłumaczy?

A.O.: Nie no, Michel Platini jak tak, powiedziałbym, sympatycznym dżentelmenem, że jak już się tłumaczymy, to nas zaprasza okresowo na posiedzenia takiego specjalnego ciała, które powołały najwyższe władze UEFA, to ciało się nazywa Komitet Sterujący, uczestniczy tam prezes narodowej federacji polskiej i ukraińskiej, dyrektorzy Turnieju z obu krajów oraz przedstawiciele rządu i tam się, jeśli tak można powiedzieć, opowiada, my informujemy o przygotowaniach. Najbliższe posiedzenie Komitetu Sterującego jest zaplanowane na 15 czerwca.

K.G.: Ale ciekawe, na jakie pytania będzie pan odpowiadał 15 czerwca.

A.O.: Mamy agendę już, oczywiście, obejmuje ona 14 punktów. Tym razem zainteresowaniem władz UEFA, że tak powiem, głównie będziemy mówić o problemach infrastrukturalnych, ponieważ formą sygnały o stanie przygotowań Polski i Ukrainy na rok przed turniejem jest taki międzynarodowy medialny tour, wynajęliśmy specjalny samolot, zaprosiliśmy dziennikarzy z czołowych tytułów prasowych, głównie prasowych całej Europy i w ciągu 4 dni oblatujemy 8 miast przez dwa dni ukraińskie, właśnie dzisiaj za niespełna dwie godziny samolot wyląduje w Warszawie i rozpocznie się polski etap. Odwiedzimy dziś Warszawę i Wrocław, jutro po kolei Poznań i Gdańsk. Chcieliśmy, żeby zwieńczeniem był mecz piłkarski Polska–Francja w Gdańsku, no ale obejrzymy go po prostu w Gdańsku w telewizji. Na podstawie tych sygnałów oraz wypowiedzi Matina Kallena, dyrektora Turnieju z ramienia UEFA, UEFA kształtuje sobie opinię, a przedstawiciele obu  krajów będą przygotowani do odpowiedzi i informacji na wszystkich obszarach, które są w porządku obrad.

Wiesław Molak: A samolotem, bo z góry mniej widać?

A.O.: Nie, chodzi o czas przemieszczania się, nie da się inaczej...

K.G.: Jak się drogę buduje, to z samolotu lepiej widać, gdzie nie jest wybudowana.

A.O.: No tak, ale te samoloty latają trochę wyżej jednak.

K.G.: A jednak. No i co pan o tym sądzi, panie dyrektorze? Mniej jakby mówi się o naszych piłkarzach, o naszej reprezentacji, chociaż też sporo, ale jednak tym głównym tematem są autostrady, a właściwie ich brak, kłopoty z dworcami kolejowymi, dworcami PKS.

A.O.: Może warto przypomnieć generalną zasadę, jaką przyjęliśmy podczas rozmów z rządem w nieco innym składzie osobowym pracującym, prawda, w roku 2005, 2006, 2007, jeśli chodzi o podział zadań. Zasada następująca: władze, a więc strona rządowa i samorządy, przygotowują scenę – stadiony, właśnie autostrady, system komunikacji lotniczej, terminale, pasy startowe, które są niezbędne, żeby ruch taki  obsłużyć, jeśli chodzi o modernizację kolei i wiele innych rzeczy. I na tej scenie UEFA i narodowe federacje piłkarskie organizują show, czyli finałowy turniej Mistrzostw Europy.

W.M.: A jak pan czyta, że może nie być tego odcinka autostrady A2 z Łodzi do Warszawy, to nie wścieka się pan? A jak pan czyta o tym, że Stadion Narodowy to fuszerka, to nie wścieka się pan?

A.O.: Panie redaktorze,  gdyby moje osobiste emocje miały jakiekolwiek znaczenie, to bym się bardzo wściekał, ale staram się być, że tak powiem, odpowiedzialny za słowa i za reakcje czy też sposób reagowania. Natomiast faktem jest, że to jest ciągle szansa, że my mamy... przepraszam, że wejdę na chwilę w tematy, pewne obszary ekonomiczne. Polska jest beneficjentem 10% budżetu Unii Europejskiej w latach 2007–2013. My mamy ogromne wsparcie finansowe i my de facto te drogi, modernizację kolei, autostrady budujemy dla siebie. A tym impulsem, pewnym imperatywem, żeby zrobić to szybciej było i nadal pozostaje Euro. A że nie wykorzystujemy zarówno środków, jak i możliwości, no, ja myślę, że posłuchamy dzisiaj, jakie są powody faktyczne oraz posłuchamy pewnego planu, dzięki któremu, jeśli tak można powiedzieć, nadgonimy stracony czy opóźnienia, bo obiektywnie rzecz biorąc chyba nie bardzo sami rozumiemy, dlaczego tak pomału dzieją się pewne rzeczy.

K.G.: No właśnie, dlaczego my zawsze musimy gonić, a nie trzymać się terminarza?

A.O.: Może to jest trochę w psychice Słowian podobna sytuacja, choć to żadne usprawiedliwienie.

K.G.: Wierzy pan w takie cechy wrodzone?

A.O.: Ja trochę wierzę, bo już troszkę przeżyłem.

W.M.: Ale był ogromny optymizm, mnóstwo planów, mnóstwo projektów, no i tak z dnia na dzień  kolejne te projekty odpadały z tych planów.

A.O.: Tak, był ogromny optymizm, przyjęto określony system zarządzania przygotowaniami. Osobiście od kilku lat nazywam to „polskim eksperymentem”. Czy on się okaże udany, to się okaże po mistrzostwach, gdy będziemy dokonywać ocen. Muszę od razu powiedzieć, że np. koledzy na Ukrainie przyjęli inny system zupełnie nadzoru strony rządowej – jest powołane specjalne superministerstwo o nazwie Narodowa Agencja, którym kieruje... szef jest w randze wicepremiera rządu Ukrainy i de facto on koordynuje wszystkie działania. Oczywiście jest trochę inny system finansowania, bardziej scentralizowany system decyzyjny, ale Ukraina znacznie przyspieszyła, ponieważ poprzednie rządy też bardziej trochę mówiły niż widać było realizację planów inwestycyjnych.

Powiem też taką rzecz – nikt nie mówił, że będzie łatwo. Przecież my de facto (mówię my, Polska i Ukraina, bo tu są dwa kraje, choć jedna kandydatura) mieliśmy do zrobienia ogromną pracę i wiele z tych zadań dla siebie głównie już zrobiliśmy. Natomiast niepokoją oczywiście te opóźnienia, no i niesolidność wykonawstwa. To już, przepraszam, jest to inna kategoria odpowiedzialności.

K.G.: Nie wiem, czy to pocieszy naszych widzów i słuchaczy, ale w poniedziałek Gazeta Wyborcza pisała, że... przypominała, że Grecy kończyli areny sportowe dosłownie na godzinę przed rozpoczęciem igrzysk, a w Republice Południowej Afryki największy stadion oddano do użytku miesiąc przed mistrzostwami. Nie wiem, czy to może nas pocieszać, no ale taka też jest rzeczywistość i tak też się dzieje na świecie, więc może nie popadajmy aż w taką skrajną rozpacz.

A.O.: Tak, nie popadamy, staramy się tu, wydaje mi się, ważyć i obiektywizować sytuację. To, że faktycznie już te Ateny są przysłowiowe, że, żartobliwie mówiąc, trawę malowano w nocy, to wcale nie jest dobry przykład. Są państwa, które organizują te wielkie programy inwestycyjne, weźmy olimpiadę w Londynie 2012, bez zakłóceń. A więc można po prostu. No ale my się też uczymy, myśmy skali, takiej skali projektu, gdzie szacuje się, że wartość w wymiarze finansowym to około 100 miliardów złotych inwestycje związane z Euro, jeszcze nie robili. A więc też musimy rozumieć, że my się też musimy tego szybko nauczyć, powiedziałbym skonkretyzować i zharmonizować działania.

W.M.: Panie dyrektorze, to powiedzmy – został rok, co można zrobić przez ten rok? Ale na pewno co można zrobić, a nie w takich optymistycznych planach?

A.O.: Należy zrobić jak najwięcej z tego, co zapisaliśmy w dokumentacji zgłoszeniowej, co jest treścią 25 gwarancji złożonych przez polski i ukraiński rząd wobec UEFA oraz przez samorządy. A więc wielki program inwestycyjny. Powiem od razu bardzo skromnie, że naprawdę idą duże działania już związane z samym przygotowaniem do organizacji  turnieju. Nie ma dzisiaj czasu o tym mówić.

Ale na koniec chcę się podzielić, jeśli można, taką refleksją, że moim zdaniem fakt organizacji przez Polskę i Ukrainę Euro to jest nasz swoisty wyróżnik w Europie po transformacji ustrojowej. To jest działanie, idea, dzięki której możemy pokazać się z jak najlepszej strony. I naprawdę nie wszystko jest jeszcze dzisiaj stracone. Jeżeli zmobilizujemy się, a my, Słowianie, potrafimy się mobilizować, to bilans przygotowań infrastrukturalnych moim zdaniem nie musi wypaść bardzo negatywnie.

No a dodatkowo powiem, że my, wszyscy Polacy chyba będziemy oceniać mistrzostwa przez pryzmat sukcesu sportowego. I to jest sprawa odpowiedzialności nasza, Polskiego Związku Piłki Nożnej, żeby chłopcy z orłami na piersi kierowani przez sztab Franciszka Smudy wypadli na miarę naszych oczekiwań.

K.G.: Czyli możliwości...

A.O.: Możliwości są, historia to pokazuje. Mieliśmy cudowne okresy w polskiej piłce, byli tacy sami piłkarze, może mniej kontaktu ze światem, ale może większa pasja, większy talent.

K.G.: Zawsze myślę o Węgrzech, wtedy oni zdaje się ostatni sukces odnieśli w 1954 roku. Ci to dopiero mają co wspominać. No dobrze, trzymamy za słowo, ma być przyzwoicie, będzie. Adam Olkowicz, dyrektor Turniej Euro 2012 w Polsce. Dziękujemy za rozmowę i za spotkanie.

A.O.: Ja również dziękuję.

(J.M.)