Polskie Radio

Rozmowa z Pawłem Kowalem

Ostatnia aktualizacja: 14.06.2011 07:15

Krzysztof Grzesiowski: W naszym studiu deputowany do Parlamentu Europejskiego, prezes PJN Paweł Kowal. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Paweł Kowal: Dzień dobry.

K.G.: Czegoś zabrakło?

P.K.: Nie, wszystko dobrze.

K.G.: Jakaś nieścisłość? Dobrze. Mamy kłopot z tym PJN-em.

P.K.: Dlaczego?

K.G.: Odmiana przez przypadki, strasznie trudno to się odmienia.

P.K.: (...) Nie odmieniać.

K.G.: Prezes Polski Jest Najważniejsze...

P.K.: Prezes PJN będzie dobrze.

K.G.: No właśnie. Mówiąc szczerze, z pewną obawą będziemy z panem rozmawiać, bo po pana wypowiedzi, że nie stawiajcie nas codziennie w sytuacji, gdzie musimy odpowiadać na pytanie stawiane w mediach. Chodziło o komentarze do odejścia Joanny Kluzik-Rostkowskiej.

P.K.: Ale chodziło o pytanie, które przygotowywał w ubiegłym tygodniu dla was jeden z posłów, który się w sumie nie zapisał do PJN, a później z niego wychodził.

K.G.: Nie zapisał się, a wyszedł?

P.K.: No właśnie, to było dziwne.

K.G.: Były takie przypadki?

P.K.: [śmiech] Nie wpadliście na to przez cały tydzień.

K.G.: Dobre. Panie pośle, nie wiem, czy jest pan po lekturze takiego artykułu Cezarego Michalskiego, publicysty Newsweeka, który opisując naszą scenę polityczną aktualną przed wyborami pisze tak: „Z Tuskiem przeciwko Kaczyńskiemu albo z Kaczyńskim przeciwko Tuskowi to jedyny dziś program, który porządkuje scenę polityczną”.

P.K.: No, my nie. My proponujemy coś nowego, proponujemy coś odważnego, mówimy: koniec z tymi partiami, które zajmują się tylko sobą, czterema partiami, które są w sejmie i zrobiły wszystko na oczach całej Polski w ubiegłym tygodniu, żeby nie dopuścić, żeby istniał inny klub parlamentarny, bo klub parlamentarny, bo nowa partia to jest możliwość składania nowych propozycji i oni będą musieli mówić na temat autostrad, na temat – dlaczego w Polsce nie można nic zrobić z polityką na rzecz rodziny, będą musieli rozmawiać z tymi, którzy mają coraz wyższy kredyt we frankach, będą musieli odpowiadać na pytania, na której dzisiaj mogą nie odpowiadać.

Proszę zwrócić uwagę, jak wyglądała sobota. Liderzy partyjni, premier obecny i były premier prześcigali się na bon moty, żarty, zorganizowali duże imprezy, z których naprawdę połowa kosztów powinna być przeznaczona na stypendia i to wtedy by pokazywało, jakie są partie polityczne, że myślą o ludziach.

Partie myślą  o sobie i trzeba pokazać, że to się może skończyć. My proponujemy zupełnie inną ofertę, mówimy: idziemy do parlamentu, będziemy ich pilnować, wiemy, że dzisiaj nie możemy być pierwsi, ale możemy dzisiaj wejść i prosimy o te głosy, przychodźcie do  nas, zapisujcie się, idźcie z nami, to się uda, nie przejmujcie się badaniami opinii publicznej, w Polsce były partie, które miały złe badania. Jakoś tak jest z tymi ośrodkami badania opinii publicznej, że niektórym tak nie idzie w tych badaniach, a potem się okazuje, że w wyborach idzie.

K.G.: Właśnie o to chciałem zapytać. Właściwie już pan odpowiedział na to pytanie, bo w sondażach w ogóle nie idzie PJN-owi..

P.K.: Nie, akurat ostatnio...

K.G.: ...nawet w ostatnim znalazł się w towarzystwie, mówiąc szczerze, dość tajemniczej Krajowej Partii Emerytów i Rencistów, która występuje od zawsze, ale nigdy w sejmie nie była.

P.K.: Nie, ale w ostatnich akurat był we wszystkich wzrost, my mieliśmy przynajmniej 3% i więcej, ale...

K.G.: Potrzeba pięciu.

P.K.: Potrzeba pięciu, ale jeszcze raz przypominam: były takie partie w ostatnich 20 latach, których nikt nie chciał na scenie politycznej z innych powodów niż nas, ale nikt ich nie chciał. Nie przejmujcie sie sondażami, rozejrzyjcie się, ludzie naprawdę chcą innej polityki. Jeśli przyjmiemy, że za zdrowym rozsądkiem jest w Polsce tylko jeden procent, no to nie ma co się zajmować polityką. Ja jestem przekonany, że dużo więcej Polaków mówi: dobrze, chcemy spokojnej polityki, opartej na wartościach, opartej na nowoczesności, opartej na zaufaniu człowiekowi.

Proszę zwrócić uwagę – cały system obie duże partie koncentrują się nie na tym, żeby dać możliwość młodym ludziom, żeby oni wystartowali po studiach, jest im obojętne, jeśli ci ludzie wyjeżdżają za granicę, a jeśli zostaną, muszą być jakoś przywiązani do państwa. Więc propozycja dla nich no to jest zostać urzędnikiem, bo tych urzędników przyrosło w ostatnich czterech latach bardzo dużo. Propozycja dla nich to jest jakoś być związanym z państwem.

My chcemy powiedzieć Polakom: siła jest w was, i tak konstruować przekaz, i tak konstruować propozycje polityki podatkowej, polityki rodzinnej, żeby zaufać Polakom, bo są najbardziej racjonalni, dużo bardziej od urzędników.

K.G.: Oto dowiadujemy się, że PJN ma gotowy wniosek, który ma być skierowany do Trybunału Konstytucyjnego o zgodności z ustawą zasadniczą zmian w ustawie o otwartych funduszach emerytalnych. Powiem panu szczerze, że drobną czcionką gdzieś na entej stronie którejś z gazet taką informację można było znaleźć.

P.K.: I tak będzie przez najbliższe miesiące, dlatego ja korzystam z każdej okazji, przychodzę na każdą audycję...

K.G.: Sprawa istotna, nie ukrywajmy.

P.K.: ...mówię Polakom: głosujcie na nas. Przez najbliższe miesiące wszyscy będą próbowali nas zgubić, powiedzieć, że nie ma nic innego, jest tylko Platforma i PiS. To wczoraj powiedział premier. Premier mówi, że jest tylko wybór między Platformą i PiS-em. A my mówimy: nie, jeżeli Polska ma się rozwijać, musi być inny wybór. I jeżeli raz się uda Polakom wprowadzić do parlamentu inną siłę polityczną, to te siły, które już są na scenie, będą się inaczej zachowywały. My już wiemy, że będziemy przez najbliższe trzy, cztery miesiące tylko na dziesiątej stronie małą czcionką i że będą mówili, że nie mamy szans, zniechęcali do głosowania na kogo innego. Jakby to ktoś z zewnątrz obserwował, to by pomyślał, że ci, którzy się kłócą każdego dnia, tak naprawdę są gdzieś z tyłu umówieni, ponieważ zależy im na tym, żeby utrzymać dotacje dla swoich partii, żeby nikt ich nie odpytywał.

Proszę zwrócić uwagę – ilu dzisiaj wyborców Platformy ma do niej poważne pytania? To nie chodzi o atak, nie chodzi o naśmiewanie się: trampkarze, nie trampkarze. Chodzi o to, że mają pytania: co się stało z podatkami? Dlaczego je podwyższono, jak wyraźnie mówiono, że tak nie będzie? Dlaczego nie zreformowano budżetu przez cztery lata? Mieliśmy mieć budżet przystający do standardów Unii Europejskiej. Co się z tym stało? Gdzie to jest? Jak jest z tymi autostradami? Miało nie był polityki, czyli tego gadania o polityce, miały być autostrady i stadiony. Ale potem wydaje się publiczne pieniądze po to, żeby zakrzyczeć te pytania i te pytania nie padają.

My mówimy inaczej: będziemy z tego rozliczali rząd, będziemy stali twardo na ziemi tak jak stoją Polacy, którzy mają dzisiaj kłopot ze spłaceniem kredytu, z kredytowaniem swojej działalności gospodarczej, ze startem po studiach. My widzimy, co się dzieje. Dzisiaj łatwiej jest rządowi wypuścić... no, wiadomo, nie można tego zakazać, po prostu przymknąć oko na to, że Polacy wyjeżdżają za granicę, niż zastanowić się, jak to jest, że w Polsce dzisiaj zwiększa się bezrobocie i szczególnie dotyka ono tych, którzy skończyli studia.

K.G.: Czyli z pana punktu widzenia, z punktu widzenia PJN-u na razie nie walczycie o przeżycie?

P.K.: Nie ma żadnych wątpliwości, że jest w Polsce kilka, kilkanaście procent wyborców, którzy słyszą, co mówimy i nie zapomną do wyborów i nie zostawią tej sprawy tak, że na koniec będziemy szał baloników, konfetti i wyzwisk wzajemnych liderów dużych partii, wszystko za nasze pieniądze. I mam proste pytanie: czy pan naprawdę jest przekonany, że za pańskie pieniądze powinno się zwozić do... w takiej sytuacji kraju, jaka jest, aż 15 tysięcy ludzie, żeby posłuchać premiera, podczas kiedy można to zrobić przez radio czy telewizję? Czy przy 2 tysiącach osób premier nie mógłby tego powiedzieć? Co dzisiaj uzasadnia takie szaleństwo? Jakie są racje, które stoją za tym, żeby pańskie pieniądze na to szły? Przecież za to można było przez miesiąc utrzymywać, nie wiem, pewnie duży szpital... Nie wiem, ile dokładnie to kosztowało. I to jest... To chodzi o takie podejście do polityki. Kiedyś politycy jeszcze o tym mówili. Dzisiaj po prostu powiedzą jeden żart na temat kolegi i nawzajem.

K.G.: No a dlaczego tak się stało? Bo co?

P.K.: Stało się tak dlatego, że wmówiono Polakom, że nie może być na scenie politycznej żadnej innej partii i że politycy czują się bezkarni, że nikt ich nie rozliczy. W każdym razie cokolwiek by nie zrobili... Są jak wilkołaki, które żeby przeżyć, muszą spełnić tylko jakiś tam warunek nietrudny do spełnienia, zawsze dostaną pieniądze, zawsze będą mieli gdzie polować, zawsze będą mogli na siebie troszeczkę powarczeć, licząc, że co? Że Polacy nie myślą, tylko kierują się emocjami. Co to znaczy, że lider opozycji przez dwa dni jeden dzień mówi o Titaniku, drugi dzień mówi o trampkarzach. W Polsce są poważne problemy i ktoś, kto ma być premierem, musi do Polaków mówić: zrobię to, to, to. Polacy potrzebują tej powagi, nie są tacy infantylni, jak się wydaje dzisiaj tym gadżeciarzom, którzy stoją za plecami polityków.

K.G.: Jak pan wie, raport o katastrofie smoleńskiej ma być ujawniony po wyborach. To ma znaczenie?

P.K.: Ja sądziłem, że tak będzie, ponieważ rząd po pierwsze myślał, że jak odwlecze ujawnienie tego raportu, to będzie lepiej dla rządu, a potem strona rosyjska niestety postawiła stronę polską w tak złej sytuacji, że już jedynym wyjściem było przeciąganie. Ja już nie chcę się wypowiadać, co jest lepsze. Powtarzam tylko, że w tej sprawie były publiczne deklaracje członków rządu, kiedy będzie ujawniony raport, i że nie zostało dotrzymane słowo. I już więcej nic nie muszę mówić. Każdy rozumie, że tak właśnie w Polsce być nie może, że słowo, które wypowiada premier, członek rządu, ono musi być bardziej wiarygodne niż czek najlepszego banku.

Wiesław Molak: A co jest najważniejsze dla pana, dla Pawła Kowala?

P.K.: Dzisiaj? Dzisiaj dla mnie jest najważniejsze, żeby zwrócić się do tych ludzi, którzy myślą, kierują się rozsądkiem i mają dosyć takiej sytuacji, w której rząd nie zajmuje się tym...

W.M.: Ale tak prywatnie.

P.K.: ...czym ma się zajmować.

W.M.: Nie jako prezes.

P.K.: Prywatnie? Chciałbym, żeby moje dzieci były szczęśliwe, chciałbym, żeby to, co dzisiaj robimy, one doceniły za 10–15 lat. I nie chciałbym, żeby wtedy, kiedy one będą się chciały zajmować lub nie życiem publicznym, zobaczyły w którąś sobotę powtórkę z tego, co mieliśmy w poprzednią sobotę tylko z tymi bohaterami starszymi o 15 lat, oby żyli wiecznie i cieszyli się zdrowiem, ale główne partie, bo my będziemy żyli długo, nie będziemy się zmieniali, utrzymamy władzę.

To nie ma sensu, Polska potrzebuje się zmieniać. Chciałbym, żeby moje dzieci żyły w kraju, który wygląda nieco inaczej, żeby miały szansę zostać tutaj, żeby nie musiały szukać tuż po studiach pracy w Brukseli czy Berlinie, żeby mogły założyć firmę, żeby państwo nie wchodziło im do domu, nie próbowało regulować każdej dosłownie dziedziny życia, ale żeby dawało szansę. I my wiemy, jak to zrobić, ale do tego potrzebujemy jeszcze trochę ludzi, żeby poszli z nami i poszli na wybory.

K.G.: Prezes PJN, deputowany do Parlamentu Europejskiego Paweł Kowal, nasz gość. Dziękujemy za wizytę i za rozmowę.

P.K.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)