Krzysztof Grzesiowski: Marszałek Senatu Rzeczpospolitej Polskiej Bogdan Borusewicz jest gościem Sygnałów. Dzień dobry, panie marszałku.
Bogdan Borusewicz: Dzień dobry panom i dzień dobry państwu.
K.G.: Czy słyszał pan o inicjatywie „Obywatele do senatu”?
B.B.: Oczywiście słyszałem.
K.G.: Inicjatywę przedstawił prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Co pan o tym sądzi?
B.B.: Wczoraj usłyszałem.
K.G.: Co pan o tym sądzi?
K.G.: Każdy może próbować swoich sił w polityce. Pan prezydent Dutkiewicz zresztą angażuje się czy organizuje działania polityczne nie po raz pierwszy. Pamiętam Polskę Plus. No, zobaczymy, jestem rzeczywiście sam ciekawy, co będzie z tej inicjatywy, chociaż słysząc o zapleczu, to jest tak różnorodne zaplecze, że trudno pod jednym hasłem „Obywatele do senatu”, które jest hasłem bardzo chwytliwym, stworzyć jakąś zwartą koalicję. To jest...
K.G.: Celem jest uczynienie z senatu, tak przynajmniej mówi Rafał Dutkiewicz, izby samorządowej. Co pan sądzi o przekształceniu senatu z tego kształtu, w którym jest obecnie, w izbę samorządową?
B.B.: W ramach dyskusji o roli sejmu i senatu już dużo powiedziano. Ta dyskusja może trwać, ale to nie jest przecież włączenie się do dyskusji, to jest inicjatywa polityczna i tak trzeba ją określać. Ta nazwa jakby trochę to jest bardzo zręczna nazwa, bo co to znaczy „Obywatele do senatu”? To znaczy inni, którzy startują z innych list, to nie są obywatelami, którzy idą do senatu? To trochę taka zaskakująca trochę dla mnie nazwa, jakby kamuflująca to, że to jest działanie polityczne. Ale zobaczymy, no, co z tego wyjdzie.
K.G.: „Byłoby dobrze, gdyby senat miał więcej do powiedzenia”, mówi prezydent Wrocławia.
B.B.: No jasne, ale...
K.G.: Czy w obecnej sytuacji według pana izba, którą pan kieruje, ma za mało do powiedzenia?
B.B.: No, to określa... co ma do powiedzenia, to określa Konstytucja, oczywiście, senat jest jakby mniej polityczny, to jest jasne, niż sejm. Senat nie bierze udziału w wyborze rządu, to jest zasadnicza różnica. Ale tego typu akcja akurat nie sądzę, żeby zwiększała możliwości senatu. Mówię, to jest akcja polityczna, zaś miejsce senatu i kompetencje senatu określa Konstytucja i tylko w ramach zmiany Konstytucji można tę sytuację zmienić.
K.G.: Co istotne, inicjatorzy tego pomysłu, prezydenci na razie 7 miast deklarują, że sami nie będą startować w tych wyborach, ale pojawiają się nazwiska, m.in. pana kolegi Władysława Frasyniuka, który zdaje się, jeśli dobrze pamiętam, zadeklarował, że wycofuje się z polityki, więc nie wiem, czy rzeczywiście mógłby się znaleźć na listach osób kandydujących do izby, do senatu.
B.B.: Ja też nie wiem, nie mam takich informacji, ale ta lista może się nazywać w związku z tym „Koledzy do senatu”.
K.G.: Co pan sądzi o...
B.B.: Koledzy prezydentów.
K.G.: Co pan sądzi, panie marszałku, o 9 październiku, o jednodniowych wyborach, o tej decyzji prezydenta Bronisława Komorowskiego? Czy jest pan zaskoczony 9 październikiem?
B.B.: Jestem zwolennikiem wszystkich działań, które doprowadziły do zwiększenia frekwencji, ta frekwencja w wyborach w Polsce na tle innych krajów Unii jest niska i w związku z tym jestem zwolennikiem dwudniowych wyborów, ale to decyzja prezydenta. Prezydent ma swoją... podjął tę decyzję samodzielnie i trzeba ją uszanować. Zaś początek października – no, skraca to znacznie kampanię wyborczą, może tutaj są jakieś racje, ta kampania, każda kampania nie jest... jest kampanią taką osłabiającą i wyniszczającą. I to... I myślę, że to była przesłanka decyzji o 9 października, chociaż, jak mówię, jest zapowiedź decyzji, decyzji jeszcze nie ma. Trybunał Konstytucyjny, do którego zaskarżono ordynację wyborczą, tam dwa punkty, punkt właśnie o tych dwudniowych wyborach i także zmiana ordynacji do senatu, czyli okręgi jednomandatowe, Trybunał Konstytucyjny wiem, że się ma zabrać w okolicy 15 lipca. Zobaczymy, co zdecyduje. Tutaj prezydent też jest w dość trudnej sytuacji, bo musi czekać na werdykt Trybunału, a jeśli nie będzie w określonym czasie, to będzie musiał podjąć samodzielnie decyzję.
K.G.: Czyli to decyzja bezpieczna z tego punktu widzenia.
B.B.: Ja myślę, że tak, że tak, to także była przesłanka, którą na pewno brał prezydent.
K.G.: A ta krótka kampania? Bo to od razu się pojawia takie pytanie.
B.B.: Wrzesień.
K.G.: Komu służy?
B.B.: Ja nie wiem, komu służy...
K.G.: Czy Platformie, czy...
B.B.: Jak na...
K.G.: Prawo i Sprawiedliwość nie jest zadowolone do końca z tego terminu, z tej daty.
B.B.: No ale Prawo i Sprawiedliwość w ogóle nie jest zadowolone, jak przygotowuje się już mentalnie do przegranych wyborów. Bo jeżeli sugeruje, że wybory mogą być sfałszowane, przecież w Polsce demokratycznej, gdzie nikt takich sugestii nie stosował, to jest to przygotowywanie się... przygotowanie prezesa swojej partii do tego, że wybory zostaną przegrane. To jest dla mnie jasne.
K.G.: A pan, panie marszałku, będzie startował w wyborach?
B.B.: Tak, będę startował.
K.G.: Do senatu?
B.B.: Do senatu.
K.G.: Z okręgu?
B.B.: Z Gdańska.
K.G.: Z Gdańska. Jako że senat to także Polacy za zagranicą, pojawiła się informacja dosyć interesująca, może nieco pominięta przez media, ale dotyczy relacji polsko–litewskich, mianowicie pojawił się projekt, kilka dni temu był rozważany w sejmie wileńskich, projekt na razie, o tym, by zezwolić na używanie dwujęzycznych nazw ulic i miejscowości tam, gdzie mniejszości narodowe (nas interesuje nasza polska mniejszość) stanowią co najmniej jedną trzecią mieszkańców. Z naszego punktu widzenia, z punktu widzenia interesów Polski to jest, rozumiem, krok we właściwą stronę.
B.B.: Tak, jeżeli ten projekt by przybrał realne kształty, tak, to byłby krok we właściwą stronę. Oczywiście on nie załatwia wszystkich problemów, no ale jeżeli byłby zrealizowany, trzeba byłoby ocenić pozytywnie. Tam na zapleczu wielkiej polityki litewskiej i polskiej są także różne działania takie niezależnie, które oceniam pozytywnie, na przykład powstało forum na Litwie ludzi, którzy dążą do poprawienia stosunków. W Polsce też takiej forum, które się w dużej mierze składa z ludzi nauki, powstało i przedstawiciele tych dwóch grup spotkali się jakiś miesiąc temu w Krasnogródzie i ja ich przyjmę i wesprę ich działanie, bo tego typu działania pozapolityczne, które tonują nastroje, są ze wszech miar dobre. My nie jesteśmy zainteresowani pogarszaniem stosunków z Litwą i dobrze, że po stronie litewskiej znajdują się ludzie podobnie myślący.
K.G.: W tym projekcie poza dwujęzycznością nazw ulic i miejscowości mówi się także o wprowadzeniu języka mniejszości do urzędów państwowych, tam, gdzie mniejszość stanowi zwartą grupę. No, to Wileńszczyzna, to też jakby rzecz, która nas powinna zainteresować. Natomiast nie ma nic o pisowni nazwisk i nie ma nic o polskich szkołach. I to jest problem...
B.B.: No bo ja nie sądzę, żeby...
K.G.: ...jak przekonać stronę litewską, żeby zajęła się również i tym.
B.B.: Trzeba rozmawiać, dyskutować i przekonywać. Władze polskie robią to od dłuższego czasu. I powinniśmy kontynuować te działania, oczywiście nie stawiając żadnego ultimatum, bo mamy za podmiot tych rozmów niezależne państwo, które ma także swoje interesy i które ma własne problemy historyczne, musimy sobie z tego zdawać sprawę. Więc nasza działalność musi być z jednej strony stanowcza, ale z drugiej strony nie powinno być to działanie słonia w składzie porcelany.
K.G.: No i najświeższa sprawa tak już na koniec Andrzeja Poczobuta, działacza Związku Polaków na Białorusi, dziennikarza Gazety Wyborczej, który dostał wyrok w zawieszeniu.
B.B.: Skandal, że w ogóle jest wyrok, to jest skandaliczne, absolutnie z tym się nie możemy zgadzać. Zaś to, że dostał w zawieszeniu...
K.G.: A czy taki właśnie wyrok w zawieszeniu to efekt naszego stanowiska, stanowiska władz Unii Europejskiej?
B.B.: Tak, ja uważam, że to jest efekt stanowiska nacisku całej Unii, nie tylko Polski. Jasne, że Polska tu ma najistotniejszy głos, no, Poczobut jest działaczem Związku Polaków na Białorusi, nieuznawanego Związku Polaków, zaś to stanowisko Unii, dość w tej chwili twarde, przynosi rezultat. Ja uważam, że takie stanowisko trzeba kontynuować i jeżeli Łukaszenko nie wycofa się z represji, trzeba rozszerzyć sankcje ekonomiczne. Takie sankcje w stosunku do dwóch przedsiębiorstw związanych z Łukaszenką zostały już podjęte. Trzeba je rozszerzać. Tylko takie działanie jest skuteczne. Sankcje polityczne symboliczne nic nie dają.
K.G.: Panie marszałku, dziękujemy za wizytę, za rozmowę.
B.B.: Dziękuję.
K.G.: Marszałek senatu Rzeczpospolitej Bogdan Borusewicz był gościem Sygnałów Dnia.
(J.M.)