Polskie Radio

Rozmowa z Adamem Rogackim

Ostatnia aktualizacja: 02.08.2011 12:15

Przemysław Szubartowicz: Panie pośle, czy podobnie jak Antoni Macierewicz, pański kolega z Prawa i Sprawiedliwości, uważa pan, że raport Millera to spolszczona wersja rosyjskiego raportu MAK?

Adam Rogacki: W dużej mierze oczywiście, że tak. Trudno się z tym nie zgodzić, ponieważ tak jak widzimy wzorce rosyjskie, że za wszelką cenę próbuje się uniknąć osobowej odpowiedzialności, czyli wskazania konkretnych osób, które byłyby winne, tak samo jak chociażby w przypadku raportu MAK-u, tak samo w przypadku komisji pana ministra Jerzego Millera, mamy wiele wątpliwości, które do dnia dzisiejszego nie zostały wyjaśnione, jak chociażby kwestia tajemniczego zaginięcia zapisu z wieży kontroli lotów w Smoleńsku, czy chociażby kwestia zmienianych zeznań osób, które były na tej wieży kontroli lotów, jest bardzo dużo niewiadomych i wydaje się...

P.Sz.: A zdaniem pana jaka jest przyczyna katastrofy pod Smoleńskiem? Ponieważ w raporcie komisji Millera jest wyraźnie powiedziane, że to błędy popełnione przez polskich pilotów, zaniedbania ze strony dowództwa polskiego lotnictwa wojskowego, zaniedbania strony rosyjskiej.

A.R.: No to ja zapytam w takim razie, w jakim stopniu polscy piloci byli winni temu, że byli cały czas błędnie informowani, że są chociażby na kursie czy na ścieżce? W jakim stopniu polscy piloci byli winni temu, że dostali złe tory podejścia? W jaki sposób polscy piloci byli winni temu, że mimo iż rosyjski samolot został odesłany, gdyż uznano, że są warunki niesprzyjające do bezpiecznego lądowania, to jednak polskiemu samolotowi z delegacją państwową, z głową państwa na pokładzie pozwolono lądować, i to wbrew nawet rosyjskim procedurom, jeżeli chociażby spojrzymy na to przez pryzmat tego, że na pokładzie polskiego samolotu nie było lidera. I nie wiem w tym przypadku, dlaczego za wszelką cenę próbuje się odwrócić kota ogonem i całą winę zgonić na osoby, które dzisiaj nawet nie mają możliwości do obrony.

P.Sz.: Panie pośle, a czy czasem nie jest tak, że pan próbuje takie wyobrażenie pilotów przedstawić, jakby oni byli zupełnie pozbawieni możliwości podejmowania własnych decyzji? Bo według raportu Milera to jednak jest tak, że piloci zeszli poniżej pewnego poziomu możliwego, ponieważ to było próbne podejście. Według ekspertów lotniczych próbowali lądować, no ale jednak ostatecznie to kapitan podejmuje decyzję, co robić.

A.R.: Wydaje mi się, że było wręcz odwrotnie, że to była właśnie próba sprawdzenia możliwości lądowania i sama komenda o odejściu potwierdza to, a te tezy, które właśnie pierwsze formułowali Rosjanie, jak chociażby tę, którą ja pamiętam wracając ze Smoleńska, gdy tylko już miałem zasięg Polskiego Radia, to usłyszałem, że były czterokrotnie próby lądowania, że byli piloci, którzy nie znali języka rosyjskiego. I tak naprawdę przykre, że tak naprawdę często chociażby polscy politycy wpisują się w różnego rodzaju wersje właśnie przedstawiane przez panią generał Anodinę, jak chociażby tę wersję, zgodnie z którą były jakiekolwiek naciski pana generała Błasika, gdy wszyscy dzisiaj wiemy, że na podstawie wszelkich zgromadzonych dowodów nie ma jakiegokolwiek potwierdzenia na tę tezę szkalującą polskiego dowódcę Sił Powietrznych.

P.Sz.: A co z tym stwierdzeniem raportu, w którym mowa jest o tym, że załoga samolotu była źle wyszkolona i nieprzygotowana do lotu i nie posiadała aktualnych uprawnień do jego wykonania? To także w jakimś stopniu obciąża załogę.

A.R.: No, jeżeli jest pilot, który wylatał 2,5 tysiąca godzin na tym konkretnym samolocie, to trudno uznać, że nie jest to należyte przygotowanie pilota. Trudno się z tym tak naprawdę zgodzić, bo taka ilość wylatanych godzin wydaje się, że jest dobrą rękojmią i przemawia raczej na korzyść pilota. Stąd wydaje mi się, że jeżeli chodzi o kwestie, za które mogą być odpowiedzialni ministrowie premiera Donalda Tuska, jak chociażby kwestie wyszkolenia, to mamy świadomość i dzisiaj trudno akurat w tym przypadku negować to, że jeśli chodzi o przygotowanie, czy ono było do końca gwarantujące bezpieczeństwo wszystkim osobom, które są transportowane przez specjalny pułk, ale rodzi się inne pytanie, czy jeżeli tak jest w specjalnym pułku, który odpowiada za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie, no to rodzi się pytanie: jak dzisiaj szkoleni są wszyscy inni piloci w polskim wojsku?

P.Sz.: Osoby odpowiedzialne za to mówią, że tam się wiele zmieniło, jeżeli chodzi o specjalnym pułk, a także odpowiedzialność polityczną poniósł minister Bogdan Klich.

A.R.: No tak, wiele zmieniło, tylko nawet jeżeli się zmieniło, wszyscy jesteśmy dobrej wiary, to dlaczego tak późno? Pamiętamy katastrofę z panem premierem Leszkiem Millerem, który wtedy wypowiedział słowa, które okazały się złą wróżbą, że kiedyś spotkamy się na takim wielkim pogrzebie. Pamiętamy później katastrofę samolotu CASA z dowództwem właśnie Sił Powietrznych, kilka mniejszych upadków statków powietrznych i do tego ten najtragiczniejszy. No to przykre jest to, że przez chociażby ten okres 4 lat ostatnich nikt nie wyciągnął jakichkolwiek konsekwencji z tych poprzednich zdarzeń.

P.Sz.: Panie pośle, dzisiaj o 14.00 odbędzie się konferencja Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Adam Rogacki był moim gościem. Dziękuję bardzo.

A.R.: Dziękuję serdecznie, do widzenia.

(J.M.)