Kilka dni temu w podwarszawskim Pruszkowie wybuchł gaz: zabił dwoje ludzi i zniszczył budynek. Jak mówi Dariusz Ratajczak, ekspert Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, do wybuchów gazu dochodzi rzadko, ale zwykle są one spektakularne. - Gaz, jak każdy nośnik energii, a także jak np. samochód czy narty, jeśli jest użytkowany właściwie, zgodnie z wypracowanymi zasadami, jest bezpieczny - przekonuje Ratajczak.
Włodzimierz Tomczak ze Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Przemysłu Naftowego i Gazowego tłumaczy, że gaz w pewnym stężeniu (od 5 do 15 proc.) jest bardzo wybuchowy. Wystarczy wówczas jakikolwiek impuls, np. dzwoniący telefon komórkowy - nie musi być to otwarty ogień - by doszło do eksplozji. - Ale to nie jedyne zagrożenie - dodaje. Kolejnym jest niezupełne spalanie, w wyniku czego może dojść do zatrucia czadem.
Dostawca gazu odpowiada za to, by posiadał on domieszkę zapachową i dzięki temu był jak najłatwiej wykrywalny. Odpowiada też za bezpieczeństwo infrastruktury. Ale urządzenia i instalacja wewnątrz budynku należą do właściciela i, jak podkreślają eksperci, do niego należy troska o nie. Nowoczesne kuchenki i piecyki gazowe maja dwojakiego rodzaju zabezpieczenia: po pierwsze przeciwwypływowe, tzn. odcinające dopływ gazu, gdy np. coś wykipi, po drugie wykrywające nadmierne stężenie tlenku węgla. - Niestety, większość urządzeń w naszych domach to modele przestarzałe i w dodatku nieserwisowane, bo o urządzenia gazowe mogą odpowiednio dbać tylko specjaliści - narzeka Ratajczak.
Rozmawiał Paweł Wojewódka.
(lu)