Polskie Radio

Legia i Śląsk w drodze do elity eliminują kolejnych rywali

Ostatnia aktualizacja: 04.08.2011 22:00
Legia Warszawa i Śląsk Wrocław awansowały do czwartej rundy kwalifikacyjnej piłkarskiej Ligi Europejskiej. Wyeliminowanie kolejnego rywala oznaczać będzie udział w fazie grupowej tych rozgrywek.

Przed wylotem do Polski trener Gaziantepsporu Tolunay Kafkas powiedział, że warszawski zespół w rywalizacji z jego podopiecznymi jest bez szans. Z kolei występujący w poprzednim sezonie w Anakaragucu Ankara, a obecnie w Legii Michał Żewłakow przekonywał, że tureckie zespoły na wyjazdach tracą połowę ze swej siły ofensywnej.

Rację miał były reprezentant Polski, bo Gaziantepspor w niczym nie przypominał zespołu z pierwszego meczu. Co prawda kilka razy groźnie zaatakował, ale było to głównie po błędach defensywy stołecznego zespołu.

W akcjach ofensywnych Legii wyróżniał się Manu, jednak podobnie jak w poprzednim sezonie Portugalczyk raził nieskutecznością i niedokładnością, ale imponował walecznością. W 11. minucie po podaniu Serba Miroslava Radovica znalazł się w dobrej sytuacji, ale trafił w obrońcę. Kwadrans później popełnił poważny błąd w defensywie. Zbyt lekko podał do Wojciecha Skaby, a do piłki dopadł napastnik gości, ale bramkarz gospodarzy zdołał ich uchronić przed utratą gola.

W drugiej części przewagę wypracowali sobie podopieczni Kafkasa. Wyraźnie z sił opadł Radovic, a oprócz niego nikt nie był w stanie konstruować akcji. Jego nieliczne zrywy nie stwarzały zagrożenia pod bramką tureckiego zespołu. Nieco ożywienia do gry ofensywnej wniósł wprowadzony w końcówce Czech Michal Hubnik.

Końcówka spotkania nie przyniosła bramek, ale przepychankę z udziałem niemal wszystkich piłkarzy. Po kilkudziesięciu sekundach słoweński arbiter opanował sytuację i żółtymi kartkami ukarał Jakuba Wawrzyniaka i Olcana Adina.

Ostatecznie Legii udało się utrzymać jednobramkową zaliczkę z pierwszego meczu i dzięki temu awansować do czwartej rundy kwalifikacyjnej Ligi Europejskiej.

Trener Gaziantepsporu Tolunay Kafkas: "To, co mówiłem przed meczem nadal jest aktualne. Jesteśmy lepszym zespołem i nie przegraliśmy z drużyną, ale z antyfutbolem. Zawodnik z nr 25 (Jakub Rzeźniczak - PAP) nie oddał piłki, kiedy wybiliśmy ją, bo nasz zawodnik leżał kontuzjowany. Z czego się panowie dziennikarze śmieją. To koniec konferencji".
 

Trener Legii Warszawa Maciej Skorża: "Cieszymy się, że stanęliśmy na wysokości zadania. Prawdę mówiąc, przy naszej grze Turcy nie byli tak groźni jak u siebie. Duże słowa uznania dla mojego zespołu za realizację założeń taktycznych. Nie straciliśmy bramki z drużyną, która gra bardzo ofensywnie. To optymistyczne przed nowym sezonem, bo w poprzednim traciliśmy dużo bramek. To nie był efektowny mecz, ale najważniejsze, że udało nam się awansować. Po pierwszym meczu trener Kafkas swoimi wypowiedziami próbował wymusić na nas zmianę stylu gry. My chcieliśmy zneutralizować ich atuty i to nam się udało. Kafkas zapowiadał, że wygrają tu wysoko, a nie stworzyli sobie zbyt wielu okazji podbramkowych. W moim mniemaniu właściwa taktyka, to taka, która pozwala awansować do kolejnej rundy. Żałuję jednak, że nie udało nam się wygrać przed własną publicznością, bo stworzyliśmy sobie więcej sytuacji bramkowych niż w pierwszym meczu. Sytuacja z Jakubem Rzeźniczakiem była karygodna. Piłkarz tłumaczył, że nie miał komu wyrzucić piłki z autu, ale takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Z kolei Ivica Vrdoljak miał już na koncie żółtą kartkę i rywale ewidentnie go prowokowali. Dlatego w przerwie zmienił go Janusz Gol".

 

Legia Warszawa - Gaziantepspor 0:0

Legia Warszawa: 84. Wojciech Skaba - 25. Jakub Rzeźniczak, 6. Michał Żewłakow, 17. Marcin Komorowski, 14. Jakub Wawrzyniak - 9. Manu, 16. Ariel Borysiuk, 21. Ivica Vrdoljak, 31. Maciej Rybus - 32. Miroslav Radović - 28. Danijel Ljuboja

Gaziantepspor: 1. Żydrunas Karcemerskas - 4. Emre Gungor, 13. Dany Nounkeo, 16. Serdar Kurtulus, 6. Ivan - 29. Adin Olcan, 55. Yasin Pehlivan, 5. Murat Ceylan, 71. Ivelin Popow - 7. Ismael Sosa, 9. Cenk Tosun

 

Dzięki fenomenalnmu Kelemenowi Śląsk pokonał Lokomotiv Sofia

Przed tygodniem wrocławianie zremisowali z Lokomotiwem na własnym stadionie 0:0, ale mimo wszystko to jednak podopieczni trenera Oresta Lenczyka stawiani byli w roli faworytów czwartkowego rewanżu. Do drużyny wicemistrzów Polski powrócili Piotr Ćwielong i Waldemar Sobota. W zespole Lokomotiwu zabrakło m.in. szwajcarskiego pomocnika Baykala Kulaksizoglu.

Początek spotkania należał do gości, którzy od pierwszego gwizdka z animuszem ruszyli na bramkę Walentina Galewa. Wrocławianom brakowało jednak dokładności i w efekcie ich akcje kończyły się niecelnymi strzałami lub stratą piłki. Bramkarz Lokomotiwu najwięcej pracy miał przy stałych fragmentach gry, ale radził sobie bez zarzutu, broniąc m.in. strzały z rzutów wolnych Sebastiana Mili w 18. i Cristiana Diaza w 35. minucie.
Cofnięci na własną połowę Bułgarzy swoich szans szukali w kontratakach, ale mieli spore problemy z przedarciem się pod pole karne Śląska. Jedyną groźną sytuację stworzoną przez gospodarzy w pierwszej części meczu było dośrodkowanie Kristiana Dobrewa w 38 minucie, po którym Marian Kelemen wypiąstkował piłkę na aut.

Po zmianie stron tempo meczu nieco spadło, ale inicjatywa w dalszym ciągu należała do wicemistrzów Polski. Gra wrocławian przypominała jednak bicie głową w mur, a dobrych sytuacjach mylili się m.in. Waldemar Sobota i Johan Voskamp. Ostatecznie po 90. minutach był remis 0:0 i sędzia zarządził dogrywkę.

W niej gra się wyrównała. Początkowo Śląsk nadal przeważał i dłużej utrzymywał się przy piłce, ale dość niespodziewanie to gospodarze stworzyli sobie znakomitą okazję do zdobycia bramki. W 97. minucie meczu Iskren Pisarow wpadł w pole karne i uderzył z 15 metrów, jednak Kelemen zdołał sparować piłkę na rzut rożny. W odpowiedzi na bramkę Lokomotiwu uderzał Mateusz Cetnarski, jednak piłkę z linii bramkowej wybił Milen Lahczew, chwilę później Kelemen po raz kolejny uchronił swój zespół przed stratą gola broniąc strzał Iwo Iwanowa.
Także w drugiej części dogrywki wynik nie uległ zmianie i o losach awansu miały zadecydować rzuty karne. Bohaterem serii jedenastek został Kelemen, który obronił strzały Iwo Iwanowa i Marczo Dafczewa.

Tym samym Śląsk awansował do kolejnej rundy rozgrywek.

Sędzia: Oliver Drachta (Austria). Widzów: 5000.

Żółta kartka: Lokomotiw Sofia -Atanas Atanasow, Jordan Warbanow, Milen Lahczew; Śląsk Wrocław - Rok Elsner, Amir Spahic.

Rzuty karne: 1:0 Rumen Goranow, 1:1 Dariusz Sztylka, 2:1 Preslaw Jordanow, 2:2 Sebastian Mila, 2:2 Iwo Iwanow - broni Marian Kelemen, 2:3 Łukasz Madej, 3:3 Kristian Dobrew, 3:4 Dariusz Pietrasiak, 3:4 Marco Dafczew - broni Marian Kelemen.

Lokomotiw Sofia - Walentin Galew - Kristian Dobrew, Milen Lahczew, Tanko Diakow (90. Ilian Garow), Jordan Warbanow - Atanas Atanasow, Rumen Goranow, Iwo Iwanow, Iskren Pisarow - Kosta Janew (46. Marczo Dafczew), Mirza Mesic (75. Preslaw Jordanow).

Śląsk Wrocław - Marian Kelemen - Piotr Celeban, Dariusz Pietrasiak, Marek Wasiluk, Amir Spahic - Waldemar Sobota (82. Łukasz Madej), Rok Elsner, Sebastian Dudek (117. Dariusz Sztylka), Mateusz Cetnarski, Sebastian Mila - Cristian Diaz (59. Johan Voskamp).



Legia Warszawa i Śląsk Wrocław kolejnych rywali w eliminacjach europejskich pucharów poznają jutro, po losowaniu w Nyonie. 

 

ah

Czytaj także

Legia bliżej Europy. Śląsk z nadziejami na rewanż

Ostatnia aktualizacja: 28.07.2011 22:00
Bez goli, ale z nadziejami na zwycięstwo w rewanżu zakończyło się spotkanie Śląska z Lokomotivem Sofia w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Legia Warszawa ze swojej pierwszej potyczki wyszła zwycięsko.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Legia i Śląsk powalczą o piłkarskie salony

Ostatnia aktualizacja: 04.08.2011 09:00
Piłkarze Śląska i Legii zagrają rewanże trzeciej rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Ci pierwsi zmierzą się w Sofii z Lokomotivem, z którym zremisowali we Wrocławiu 0:0. Warszawianie będą bronić u siebie zaliczki z meczu z Gaziantepsporem (1:0).
rozwiń zwiń