Krzysztof Grzesiowski: Witamy w naszym studiu gościa: Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, panie pośle.
Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.
K.G.: Konwencja Prawa i Sprawiedliwości wyborcza kiedy?
M.B.: Dwudziestego. Jest to czas, kiedy rozpoczniemy kampanię wyborczą. Ona oczywiście już się zaczęła od czasu opublikowania w Dzienniku Ustaw terminu wyborów przez prezydenta Komorowskiego, ale zawsze ważny jest akcent, taki akcent, który będzie stanowił symboliczne rozpoczęcie, i my taki akcent planujemy na dwudziestego.
K.G.: Czy w tej kampanii będą państwo korzystać z pomysłów z roku 2005?
M.B.: Nie, to jest kampania inna, dlatego że i sytuacja w naszym kraju jest inna...
K.G.: To pomijając, że krótsza, oczywiście.
M.B.: Krótsza, tak, ale i bardziej skoncentrowana będzie na sprawach dotyczących poziomu życia, kosztów utrzymania, wzrosły koszty utrzymania, na sprawach gospodarczych, giełda pikuje w dół, 25 miliardów złotych stracili Polacy na giełdzie warszawskiej od czasu początku kryzysu, benzyna, jak zapowiadają niektórzy z ekspertów, cena jej wzrośnie do 6 złotych, dziś już kosztuje ponad 5 zł 30 gr. To jest sprawa najważniejsza, która dotyka nas wszystkich na co dzień.
K.G.: Czy twarzą będzie Jarosław Kaczyński? Twarzą kampanii?
M.B.: Jarosław Kaczyński jest liderem Prawa i Sprawiedliwości, jest byłym premierem...
K.G.: To rzecz naturalna?
M.B.: Tak, jest byłym premierem i jesteśmy przekonanymi, że będzie premierem po wyborach jesiennych, ale politycy Prawa i Sprawiedliwości to osoby doświadczone, to osoby, które sprawowały władzę w naszym kraju, a ten czas był dobry dla Polski. To był czas, kiedy powstało milion trzysta tysięcy nowych miejsc pracy, kiedy Polska rozwijała się gospodarczo bardzo dynamicznie.
K.G.: Czy w najbliższym czasie, a jeśli tak, to w jakim poznamy listy wyborcze Prawa i Sprawiedliwości do sejmu i osoby, które będą miały poparcie PiS-u w wyborach do senatu?
M.B.: Termin rejestracji list upływa 30 sierpnia, a więc w stosownym terminie, na pewno w sierpniu przedstawimy nasze listy. My się nie spieszymy, nie ma konfliktów wewnętrznych w Prawie i Sprawiedliwości. W przypadku partii rządzącej PO mamy do czynienia z kilkoma spółdzielniami, które ostro rywalizują o wpływy...
K.G.: No tak, ale oni listy już mają zapięte, to już jest historia, panie pośle. Mówmy o Prawie i Sprawiedliwości.
M.B.: No, jak słyszymy, jeszcze jakieś zmiany na listach mogą nastąpić, przynajmniej premier Tusk odgraża się, że pewne osoby, które np. były uwikłane w to, co można by nazwać korupcją w Wałbrzychu, być może takie miejsca stracą na listach PO. No ale generalnie nie ma pośpiechu, nie ma napięcia, w związku z tym listy zostaną przygotowane w sierpniu.
K.G.: Z tym napięciem to chyba nie do końca jest tak, bo wczoraj Rzeczpospolita pisała o osobach, politykach Prawa i Sprawiedliwości, które chciałyby wiedzieć jednak, z którego miejsca startują i jak ewentualnie mają kształtować swoją kampanię wyborczą, a tymczasem nic nie wiedzą.
M.B.: Ja myślę, że to nie jest problem. Jeżeli ktoś nie zna dokładnie swojego miejsca. Zaszczytem jest to, że będzie na liście, a więc w związku z tym czy to będzie miejsce pierwsze, czy drugie, czy też piąte, czy siódme, to takiej wielkiej różnicy nie ma, poza wszystkim na przykład, żeby prowadzić kampanię, trzeba znać numer listy, a to dopiero będziemy wiedzieli na początku września, prawda? A więc kampania rzeczywiście będzie bardzo krótka. Myślę, że to, co czasami pojawia się w mediach, to ma taki obraz trochę pogoni za sensacją, ale to tak to jest.
K.G.: To nie gońmy za sensacją, panie pośle, tylko proszę powiedzieć, ile pań będzie na pierwszych miejscach na listach wyborczych PiS?
M.B.: W Prawie i Sprawiedliwości nie ma problemu, jeżeli chodzi o obecność pań w polityce. Przypomnę, niestety, po tragedii 10 kwietnia odeszła od nas Grażyna Gęsicka, ale Grażyna Gęsicka, dziś świętej pamięci, była pierwszą kobietą w polskim sejmie, która sprawowała funkcję przewodniczącej klubu parlamentarnego. W rządzie premiera Jarosława Kaczyńskiego wicepremierem i ministrem finansów była pani profesor Zyta Gilowska. Wiceprzewodniczącą klubu parlamentarnego jest pani poseł Jolanta Szczypińska. Nie ma problemu, jeżeli chodzi o obecność pań w Prawie i Sprawiedliwości.
K.G.: A na pierwszych miejscach tak procentowo potrafi pan to ująć, ile to osób może być?
M.B.: Listy nie zostały zamknięte, w związku z tym trudno, żebym to określał, ale wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości jest pani poseł Beata Szydło. A więc panie są obecne w Prawie i Sprawiedliwości, pełnią ważne funkcje i tak będzie również w przyszłości.
K.G.: A jak ta kampania będzie wyglądała z punktu widzenia właśnie Prawa i Sprawiedliwości? To będzie głównie kampania wizerunkowa, czy to będzie takie chodzenie od drzwi do drzwi i czy to będą raczej małe miejscowości i średnie, a nie wielkie miasta?
M.B.: Przede wszystkim chcemy pokazywać nasze rozwiązania programowe, rozwiązania problemów, przed którymi stoi dziś społeczeństwo. Mówiliśmy przed chwilą o sytuacji, fatalnej sytuacji finansów naszego kraju, tymczasem minister finansów jest na urlopie, jak się okazuje, a więc widać, że rząd nie przedstawia rozwiązań problemów, przed którymi stoimy, a Prawo i Sprawiedliwość takie rozwiązania będzie prezentowało. Jeśli nie mamy zielonej wyspy, a wszystko wskazuje na to, że nie mamy zielonej wyspy, to rząd premiera Tuska sięga do płytkich kieszeni, do kieszeni Kowalskiego, przeciętnego Kowalskiego, np. podnosząc podatek VAT. My mówimy: jeśli jest sytuacja finansów trudna, to należy sięgać do głębokich kieszeni, i taką propozycję przedstawialiśmy. Podatek bankowy, podatek, który jest neutralny, jeśli chodzi o osoby średnio i gorzej sytuowane.
K.G.: Znaczy z tego, co pan mówi, wynika, że jeśli PiS wygra wybory, to stracą najbogatsi, tak? Bo jakiś podatek się dla nich podniesie czy coś?
M.B.: Jeśli wygra Prawo i Sprawiedliwość, to z całą pewnością nie będziemy obciążać kosztami kryzysu osób średnio i gorzej sytuowanych, tak jak robi to rząd premiera Donalda Tuska.
K.G.: Czyli jak rozumiem, to z logiki wynika, że to tych najbogatszych dotkną...
M.B.: Rząd premiera Tuska wyraźnie chroni tych, którzy są najbogatsi w Polsce, a przenosi koszty kryzysu na średnio i gorzej sytuowanych. Rząd Prawa i Sprawiedliwości takiej polityki prowadził nie będzie.
K.G.: Pan wspomniał o Wałbrzychu, panie pośle. Lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powiedział, że partia popełniła błąd, wystawiając w wyborach na prezydenta Wałbrzycha Kamila Zielińskiego – 5% – przy wyniku osoby, która miała poparcie Platformy Obywatelskiej i wygrała te wybory w I turze?
M.B.: Więc właśnie, dotarł pan do istoty sprawy – ta osoba miała poparcie PO, jest to osoba...
K.G.: No a ta miała poparcie PiS-u.
M.B.: Inaczej troszeczkę, bo to był działacz Prawa i Sprawiedliwości, naszym kandydatem był, natomiast w przypadku PO premier Tusk dopuścił się takiego zabiegu marketingowego – poparł osobę, która rzeczywiście cieszy się uznaniem w Wałbrzychu, osobę, która przedstawia siebie jako kandydata niezależnego, jako osobę dystansującą się od PO. Rzeczywiście PO w Wałbrzychu jest skompromitowane, a więc było to jedyne rozwiązanie, które mogło być skuteczne i okazało się skuteczne. Zresztą kandydat przedstawiał siebie, mam nadzieję, że tak będzie, jako osobę, która będzie walczyła z korupcją w samorządzie, a niewątpliwie do korupcji w samorządzie wałbrzyskim dochodziło.
K.G.: Czy zatem ze strony premiera była to zręczna decyzja?
M.B.: Bardzo zręczna, to trzeba rzeczywiście oddać, że premier Tusk z racji tej, że afera dotykała jego partii, polityków jego partii, zachował się w ten sposób, że poparł kandydata niezależnego, kandydata, który ma dobrą opinię, który cieszy się szacunkiem w Wałbrzychu.
K.G.: A skąd taki słaby wynik panów kandydata?
M.B.: Widać, że właśnie zadziałało...
K.G.: Za młody, za mało znany? Jaki?
M.B.: Ten mechanizm zadziałał, że kandydat, który wygrał wybory, był po prostu kandydatem lepiej znanym, to lekarz cieszący się uznaniem ze strony pacjentów. Nasz kandydat był osobą mniej znaną, jest człowiekiem dużo młodszym, kampania była krótka, no i taki mamy efekt. Mam nadzieję, że prezydent Wałbrzycha zajmie się walką, realną walką z korupcją w mieście.
K.G.: I na koniec, panie pośle, jeszcze ten wątek związany z tragiczną śmiercią Andrzeja Leppera. Jak pan to odbiera, te głosy, te opinie, które się pojawiają w związku z jego samobójstwem?
M.B.: To rzeczywiście sprawa tajemnicza, ta sprawa powinna być wyjaśniona, dlatego że mamy do czynienia za rządów premiera Donalda Tuska z takimi tajemniczymi przypadkami. Przypomnę, że dyrektor generalny kancelarii premiera Tuska popełnił samobójstwo. Sprawa też jest bardzo tajemnicza. Zadaniem demokracji jest to, żeby tego rodzaju sprawy zostały wyświetlone, tym bardziej że Andrzej Lepper był wicepremierem, był osobą, która miała dostęp do informacji niejawnych, ale również był osobą skazaną w aferze, w tak zwanej seksaferze, a więc to była postać dość kontrowersyjna. Ta sprawa musi być wyjaśniona, dlatego zwróciliśmy się o to, żeby prokurator generalny osobiście objął nadzorem śledztwo w tej sprawie.
K.G.: Będzie to monitorowane przez Prokuraturę Generalną, to śledztwo.
M.B.: Mam nadzieję, że tak będzie. Złożyliśmy ten wniosek o posiedzenie nadzwyczajne komisji sprawiedliwości i praw człowieka, tak, żeby opinia publiczna była na bieżąco informowana o postępach tego śledztwa.
K.G.: Dziękujemy za wizytę, dziękujemy za rozmowę.
M.B.: Bardzo dziękuję.
K.G.: Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, był gościem Sygnałów Dnia.
(J.M.)