Polskie Radio

Rozmowa z Barbarą Labudą

Ostatnia aktualizacja: 17.08.2011 16:30

Paweł Wojewódka: Naszym gościem jest pani Barbara Labuda, działaczka opozycji demokratycznej w czasach PRL-u, minister w kancelarii prezydenta RP, a także była ambasador Rzeczpospolitej w Luksemburgu. Dzień dobry pani.

Barbara Labuda: Dzień dobry panu i państwu.

P.W.:  I chyba nie powiedziałem o rzeczy najważniejszej – działaczka Kongresu Kobiet.

B.L.: Tak jest, owszem, Kongresu Kobiet, który zbiera się na swoim trzecim zjeździe, trzecim kongresie za miesiąc. Ja przed chwilą, tutaj obliczaliśmy z panami redaktorami, dokładnie za miesiąc.

P.W.:  Od 17 do 18 września, dwa dni obrad intensywnych czekają panie. Przede wszystkim panie.

B.L.: Panie, ale panowie też przychodzą. Ci, którzy się tym interesują, ci, którzy nas wspierają, ci, którzy z nami dyskutują, ale rzeczywiście będzie prawdopodobnie, jak zwykle, większość kobiet, będą dyskusje, będą zabawy, będą panele, będzie opieka nad dziećmi, będzie dużo, dużo różnych atrakcji, także w sferze ducha, umysłu, serca.

P.W.:  Ja się zastanawiam nad tym, czy polityka nie zdominuje Kongresu Kobiet, dlatego że to będzie taki środek kampanii już wyborczej, bardzo ostrej kampanii wyborczej, a panie, które są zaangażowane w Kongres, mają różne spojrzenie na to, co nas otacza, do różnych partii należą bądź nie należą, bądź sympatyzują, od prawa do lewa. I czy to w jakiś sposób nie będzie rzutowało na obrady?

B.L.: Nie sądzę. Nie sądzę, żeby rzutowało w sensie negatywnym, wręcz przeciwnie – myślę, że pozytywnym. Chcemy zachęcać kobiety do głosowania, wszystko nam jedno, na jakie partie. I właśnie to jest niesamowite. Zastanawiałyśmy się nad tym dość długo, rozmawiałyśmy i zdecydowałyśmy, że będziemy wspierać wszystkie kobiety. I nie ma dla nas znaczenia, z jakiej partii. Więc rzeczywiście są od lewa do prawa, ale przyznajmy, że jednak głównie centrum, bo bardzo jest wiele pań, moich koleżanek, które mają opinie właśnie takie liberalno-konserwatywne, konserwatywne lekko lewicujące, ale też są koleżanki o poglądach naprawdę bardzo mocno prawicowych i konserwatywnych. Nie ma to dla nas znaczenia, nie oceniamy się wedle poglądów, tylko stosunku do innych, do świata, pewnej postawy życzliwości, rzetelności, uczciwości, takich staroświeckich cech, co zapewne może zaskakiwać.

I będziemy na pewno naciskać na to, by kobiety wzięły udział w głosowaniu, bo nie wiem, czy pan redaktor wie – wedle badań ostatnio przeprowadzonych bodaj przez Fundację Batorego wynika, że aż 50% kobiet nie chodzi do urn, nie przychodzi na głosowanie, nie idzie do urn, nie wrzuca karteczki. Bardzo tego żałujemy i chcemy zachęcać, zwłaszcza iż z badań, ale także z naszego przekonania wynika, że są wzorotwórcze dla swoich rodzin, to znaczy bardzo często rodzina naśladuje mamę. I jeśli mama idzie do wyborów i rozmawia się przy stole czy w domu o wyborach, to matka może wpłynąć, matka, siostra, żona, także na innych członków rodziny. Więc nam bardzo zależy, żeby same przyszły, same głosowały. Oczywiście będziemy wspierać te, które kandydują, i chcemy, żeby udział kobiet w głosowaniu... To jest przecież cudowna rzecz, to jest wspaniała rzecz, którą Polska i Polki dostały poniekąd w prezencie po I wojnie światowej dzięki swoim starszym siostrom, czyli głównie dzięki socjalistkom, intelektualistkom-socjalistkom związanym z Piłsudskim. One to u niego wyprosiły, wywalczyły i dostaliśmy... tak jest, dostałyśmy dosłownie na tacy. Więc trzeba z tej... A inne kobiety w innych krajach musiały o to walczyć, niektóre dopiero w 70. latach dostały możliwość kandydowania i oddawania swojego głosu, czyli współuczestniczenia w tym, co się w kraju dzieje. To jest coś niesamowitego, to jest wspaniały, wielki dar wolności, z którego warto korzystać.

P.W.:  A zapomnieliśmy chyba o tym, że 4 czerwca 89 roku po raz drugi my wszyscy dostaliśmy taką możliwość takiego prawdziwego głosowania.

B.L.: Absolutnie, absolutnie, oczywiście. Przecież wcześniej było to... Rozumiem, że rozmawiamy o czasach komunizmu i dyktatury. Było to narzucone i nie mieliśmy wyborów. Myśmy wtedy jako opozycja, do której ja należałam, jak pan wspomniał, w 70. latach wzywali do bojkotu. I teraz, okazuje się, to jest niesamowity paradoks, iż w wolnej Polsce połowa ludzi nie głosuje. To jest dla mnie, przyznam, straszne, po prostu straszne, ja nie umiem tego usprawiedliwić. Nie mam dla tego słów wyjaśnienia i jestem w jakiś sposób wściekła, że ludzie nie chodzą do wyborów.

P.W.:  Na kobiety też.

B.L.: Na kobiety też, te, które nie chodzą. Dlatego proszę: chodźcie, głosujcie i wybierajcie, zastanówcie się nad tym, kogo wybieracie. To jest bardzo wielka decyzja obywatelska, bardzo wielka decyzja życiowa, ludzka. I trzeba wierzyć w siłę własnego głosu.

P.W.:  No to jest jeden temat, który chyba będzie bardzo głośno omawiany w czasie kongresu. A inne tematy?

B.L.: Będzie ich bardzo dużo. Będziemy mówić o gospodarce, będziemy mówić o zarobkach, bo motywem przewodnim tegorocznego kongresu są niższe zarobki kobiet na tych samych stanowiskach od góry do dołu, na różnych szczeblach pracy, życia zawodowego, pracy, kariery. Wszystkie badania wskazują na to, iż kobiety zarabiają o 20–30% mniej niż mężczyźni. To jest po prostu niesamowite, też dziwaczne zjawisko, więc my będziemy o nim mówić, będziemy się zastanawiać, jak temu przeciwdziałać.

P.W.:  A w Luksemburgu tak nie jest?

B.L.: Tak też jest, zaskoczę pana. Tak jest w całej Europie, a Europa jest przecież liderką, bym powiedziała, przemian, postępu, otwartego spojrzenia na sprawy społeczne, w tym na sprawy dotyczące kobiet. Jest liderem w świecie, oprócz być może Kanady, może jeszcze Australia. I mimo to w Europie także pokutuje taki dziwaczny... nie wiem, co to jest. Coś anachronicznego, prawda? Taki... Wyszukiwanie sposobów, by kobiety mniej zarabiały na tym samym stanowisku. Nie wiem, jak jest w waszej radiostacji, mam nadzieję, że wygląda to dobrze.

P.W.:  Bardzo często koleżanki zarabiają dużo więcej niż koledzy.

B.L.: Nie chcemy niesprawiedliwości, tylko takich sprawiedliwych płac po prostu. Więc będziemy o tym wiele dyskutować. Będziemy też dyskutować o kwestiach właśnie związanych z kryzysem ekonomicznym, który był i być może będzie, będzie dużo naszych koleżanek wybitnych specjalistek od spraw podatków, od spraw gospodarczych, będziemy dyskutować o wojsku, co może kogoś niejednego zaskoczy, ale są nasze koleżanki, które znają się na sprawach pokoju, bezpieczeństwa światowego, rozbrojenia. Będziemy mówić także o sprawach socjalnych, będziemy mówić o wszystkim tym, co kobiety interesuje na różnych spotkaniach, panelach i warsztatach. Także o aborcji, o in vitro, o eutanazji, o trudnych kwestiach, które myślę, że interesują bardzo, bardzo wiele osób w Polsce, natomiast nie zawsze ta debata toczy się publicznie, a warto je dodrążyć i wyczerpać te problemy pokazywane od różnych aspektów – i ekonomicznych, i psychicznych, i emocjonalnych, i duchowych.

P.W.:  A jak wiele pań będzie brało udział w kongresie?

B.L.: Myślę, że ładnych parę tysięcy, tak jak co roku, to znaczy w 2009 chyba było 7 tysięcy, w następnym chyba było jeszcze więcej, myślę, że teraz także spodziewamy się paru tysięcy. Kobiety się rejestrują...

P.W.: To ciężka praca organizacyjna.

B.L.: Szalona, to się dokonuje dzięki naprawdę wysiłkom, właściwie 99,9 to wolontariusze i wolontariuszki, dzisiaj się właśnie za godzinę spotykam z grupą naszych wolontariuszek, będziemy mówić o pracy podczas kongresu, ale także wzajemnie się dopingować i sobie dziękować, bo to jest niesamowita praca. Jest bardzo dużo młodych kobiet, dziewcząt, licealistek, studentek i dziewcząt, pań pracujących w różnych miejscach w różnych obszarach naszego ży... w różnych instytucjach – w urzędach, w korporacjach, które zgłosiły się na ochotnika i nawet biorą urlopy po to, żeby... bo teraz już ta praca trwa od miesięcy, po to, żeby pomagać, działać z myślą o innych kobietach, bo taki jest cel tego – robimy coś dla innych, dla kobiet i zatem dla całego społeczeństwa.

P.W.:  I Program 1 Polskiego Radia będzie z baczną uwagą przyglądał się Kongresowi Kobiet Polskich, to już niedługo – 17-18 września, za miesiąc. A państwa i moim gościem była pani Barbara Labuda, polityk i ambasador Rzeczpospolitej w Luksemburgu, a także działaczka opozycji demokratycznej w czasach PRL-u. Dziękuję pani za wizytę w studio.

B.L.: Dziękuję panu bardzo i państwu także.

(J.M.)