Polskie Radio

Rozmowa z prof. Henrykiem Domańskim

Ostatnia aktualizacja: 17.08.2011 18:15

Przemysław Szubartowicz: Pan prof. Henryk Henryk Domański, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, nasz cośrodowy gość.

Prof. Henryk Domański: Dzień dobry.

P.Sz.: Panie profesorze,  podoba się panu kampania wyborcza, która się toczy? A będzie się toczyć ze wzmożoną siłą, jutro rozpoczyna się nowe posiedzenie sejmu, powakacyjne, czyli politycy znowu wejdą w nasze życie z nowymi pomysłami zapewne.

H.D.: Ci, którzy biorą udział w kampanii, wykonują swoje role i te role nie odbiegają od tego, do czego byliśmy przyzwyczajeni w poprzednich kampaniach, jak sądzę. A podoba mi się o tyle, że jestem w nastroju oczekiwania, czy może nie pojawią się jakieś nowe instrumenty oddziaływania na wyborcę, czy może jakie konfiguracje się nie wyłonią. Zasadniczych nie przewiduję zmian, natomiast przypuszczam, że tak jak przeciętny wyborca, który się interesuje polityką, czekam jednak na coś być może nowego, w końcu w tej chwili nastąpi kulminacja tej walki wyborczej, przyciągania wyborców. Ciekaw jestem na przykład, czy wyłoni się zdecydowana przewaga Platformy Obywatelskiej, czy też jednak, tak jak dzisiaj na przykład usłyszałem, jadąc tutaj, w TOK FM, jeden z komentatorów przewidywał, że szanse PiS-u i Platformy to pół na pół widzi, to był taki doświadczony komentator. Więc to jest wszystko ciekawe.

P.Sz.: A pan jako doświadczony komentator Jedynki, jak przewiduje, jeśli chodzi właśnie o tę równowagę, o starcie tych dwóch największych partii?

Daniel Wydrych: I proszę sobie wyobrazić, panie profesorze –  ten doświadczony komentator jedzie i słucha w Jedynce tego doświadczonego komentatora.

P.Sz.: Właśnie dlatego specjalnie to podkreśliłem.

H.D.: Akurat tydzień temu to mówiłem, zresztą słuchałem panów, jechałem przez sześć godzin. Więc patrząc chłodnym okiem, wydaje mi się, realistycznie rzecz biorąc, że Platforma Obywatelska ma większe szanse w dalszym ciągu, aczkolwiek nie zdobędzie tej zdecydowanej większości powyżej 50%. I należałoby również przewidywać, że będzie szukała koalicjanta, a ten koalicjant jest sprawdzony, będzie nim PSL...

P.Sz.: Czyli co, nic się nie zmieni po wyborach? Będziemy mieli sytuację na scenie politycznej taką samą jak przed wyborami?

H.D.: Tak że z tego by wynikało, że jeżeli chodzi w tej chwili przynajmniej, to ja nie przewiduję większych rekonfiguracji na scenie politycznej. Być może inicjatywa prezydentów większych miast coś tutaj zmieni „Obywatele do Senatu”, mam to oczywiście na myśli, w tym sensie, że może pobudzić do aktywności elektorat i nawet pojawienie się kilku nowych nazwisk w senacie może być jakimś elementem... może być nawet zaczynem jakiegoś ożywienia na scenie politycznej.

P.Sz.: No właśnie, bo pojawiły się już te nazwiska, znamy tych kandydatów – ekonomista prof. Krzysztof Rybiński, który doradzał PJN-owi, ale znalazł się w „Obywatelach do Senatu”, prof. Marian Filar, były rektor Politechniki Wrocławskiej, prof. Tadeusz Luty, rektor Politechniki Koszalińskiej, prof. Tadeusz Krzyżyński, między innymi takie osoby.

H.D.: No, prezes Polskiej Akademii Nauk również, prof. Kleiber. To rzeczywiście są nazwiska, które były zapowiadane w ramach tej inicjatywy, że będą się odwoływali inicjatorzy tego do nazwisk sprawdzonych, wzbudzających  szacunek i autorytetów. I to jest właśnie ciekawe, bo to jest rodzaj eksperymentu społeczno–politycznego, czy to oddziała na wyborców. Jednak do tej pory przeciętny wyborca w Polsce preferował kandydatów pewnych, reprezentujących jakąś siłę polityczną, czyli dającą gwarancję realizacji (pośrednio rzecz biorąc, oczywiście, bo nikt tak nie rozumuje dokładnie) swoich interesów, natomiast te nazwiska, aczkolwiek poważane, wysoko lokowały się w rozmaitych rankingach popularności, zaufania w szczególności, ale jednak siłę przebicia to miały słabą. I to jest ten element, który może wzbudzać pewną ekscytację wśród ludzi interesujących się polityką.

Ale nie powiedzieliśmy jeszcze, wracając do wyjściowego pytania, w końcu mamy coś takiego, jak zapowiedź, miejmy nadzieję, że nie, recesji ekonomicznej. To jednak przyciąga uwagę od dwóch, trzech tygodni, te zawirowania na giełdzie. Może się to przerodzić w takie kolejne załamanie, może już nie tak jak w 2008 roku. I tutaj sprawy mogą się jednak potoczyć inaczej.

P.Sz.: No właśnie, ale pytanie: czy Platforma Obywatelska wytrzyma tego typu sytuacje właśnie jak kryzys, no bo wiadomo, że choćby fakty były inne, to i tak wyborca na ogół obwinia rząd czy rządzących o swoje kłopoty, ale np. takie sprawy, jak strajk na kolei. Dzisiaj opozycja w postaci PiS-u zapowiada wniosek o wotum nieufności wobec ministra Cezarego Grabarczyka, SLD wręcza kwiaty jako taki happening wyborczy pewnie czy polityczny. I to jest też sprawa, która Platformie szkodzi, czy nie?

H.D.: Szkodzi. Ja przypuszczam, że to jest sprawa poważniejsza niż zwykłe oskarżenia o niewypełnianie obietnic wyborczych albo zaniechania, politykę nicnierobienia. To jest taka sprawa, która unaoczniła pewien bałagan i problemy z zarządzaniem koleją i zarządzeniem w ogóle komunikacją i transportem. W końcu od państwa oczekujemy pewnych zobowiązań, wywiązania się z zobowiązań, za to płacimy podatki. Transport, komunikacja, również częściowo ochrona zdrowia, bezpieczeństwo obywateli. I tutaj wyraźnie widać, że potrzebne są rozwiązania systemowe, problem, czy prywatyzować na przykład Przewozy Regionalne, czy łączyć te spółki w większe całości. To jest taki problem, który został dzisiaj bardzo dobrze wydobyty poprzez te dyskusje. To jest coś takiego, z czym państwo się musi uporać i Platforma Obywatelska, która ma ambicje i pretensje do rządzenia. I to jest niezwykle ważna rzecz.

P.Sz.: Ale Cezary Grabarczyk nie uporał się ze związkowcami, chociaż nie jest chyba stroną akurat w sporze, bo tak tłumaczył to akurat, bo chodzi o zarząd. Ale jednak jest odpowiedzialny politycznie za te sprawy.

H.D.: Jest to rzecz bardzo dotkliwa, która wróci na wokandę sejmu, po raz kolejny będzie próba odwołania Cezarego Grabarczyka.

Jeszcze z tym kryzysem – tutaj sprawa jest o tyle istotna, że ponieważ w tej chwili te wybory będą ostatnimi w ciągu najbliższych 4–5 lat, Platforma łatwo może się narazić na ewentualną krytykę czy próbę uprzedzenia faktów, mianowicie argumentacja ze strony opozycji będzie taka: oni w tej chwili nic nie zrobią przed wyborami, a po wyborach, które prawdopodobnie wygrają, ale oby nie wygrali, będą się starali wprowadzać właśnie swój program liberalny jakichś cięć wydatków, prywatyzować. będą sobie pozwalali...

P.Sz.: No bo będą zmuszeni do tego.

H.D.: Będą zmuszeni, ale będą sobie mogli pozwolić na wszystko, no bo już nie będą się bali. W związku z czym ta koincydencja tego sygnału pewnej recesji czy problemów ekonomicznych ze zbliżającymi się wyborami jest taką okolicznością niepomyślną i jeżeli to zostanie w odpowiedni sposób wydobyte w trakcie tej kampanii, na razie to są tylko sygnały, to sprawy mogą się jednak potoczyć zupełnie inaczej niż to żeśmy mówili na początku przed chwilą.

P.Sz.: Panie profesorze,  powiedział pan, że oczekuje pan na rozmaite ruchy, a może nowe sposoby gry wyborczej. Sojusz Lewicy Demokratycznej, właściwie jeden kandydat zaprezentował utwór, nie wiem, rapowy, hip-hopowy, nie wiem, jak to nazwać, było to wręczenie kwiatów. Z kolei Platforma Obywatelska uruchomiła telewizję taką własną. To są sprawy, które mogą wyborców przyciągnąć, czy to są tylko takie peryferyjne zachowania niektórych polityków?

H.D.: Niektóre z tych pomysłów sprawdzają się za granicą, w Stanach Zjednoczonych. Ale ja myślę, że to będzie pierwszy raz dopiero w takiej skali i może to jeszcze nie zadziałać. Może to być odbierane... Jednak ten nasz wyborca jest dosyć tradycyjny i nieprzyzwyczajony do tego typu komunikowania się i może to odebrać jako coś niepoważnego. Polityka to są rzeczy poważne, a nie jakieś piosenki czy coś w tym rodzaju.

P.Sz.: Chociaż właśnie jest pytanie, jak się powinno robić kampanię wyborczą, no bo kiedyś prezydent Kwaśniewski występował razem z zespołem discopolowym i jakoś w ten sposób zbliżył się do ludzi, poza innymi metodami.

H.D.: No tak, jest pytanie: ilu ludzie oglądało te występy prezydenta? Ja na przykład nie przypominam sobie, w tej chwili być może pamięć mnie zawodzi. Co innego tutaj oddziałało. Tak że być może to będzie również rodzaj eksperymentu, zobaczymy, czy to nowe narzędzia oddziaływania na świadomość wyborcy okażą się skuteczne. Ja sądzę, że nie, jeszcze w tej chwili nie.

P.Sz.: Zapytam jeszcze o lewicę. Odnotowała spadek poparcia w ostatnich kilku sondażach, jest nawet jednocyfrowe notowanie, jeśli chodzi o SLD. I pytanie: dlaczego tak się dzieje? No bo z jednej strony opozycja, a z drugiej strony kwestia problemów z układaniem list wyborczych. Jak pan sądzi?

H.D.: Grzegorz Napieralski jest od kilkunastu tygodni pod obstrzałem ze wszystkich stron, że się nie sprawdził jako lider. Od kilku miesięcy...

P.Sz.: Nawet ze strony wewnętrznej, bo tam rozmaite głosy ze strony tych, którzy nie dostali się na listy, również się przebijają.

H.D.: Jego działania z ostatnich tygodni były chaotyczne, chociażby desygnowanie w ostatniej chwili Leszka Millera na listę na Wybrzeżu, nieporozumienia z Józefem Oleksym, właściwie nie wiadomo, czy chce się oprzeć na tym bardziej tradycyjnym i sprawdzonym establishmencie SLD, czy nie, do tego dochodzą jeszcze właśnie te sprawy jakby z nieuporządkowaniem tego problemu list wyborczych. One unaoczniają potencjalnemu elektorowi znowu SLD, że jednak polityka to jest również... to nie tylko walka o interesy własnej partii czy poparcie dla własnej partii, ale walka o stanowiska, ambicje i pieniądze, które się za tym kryją, bo z kolei osoby, które się nie znalazły...

P.Sz.: No tak, tylko że to dotyczy tak naprawdę każdej partii, więc to jest...

H.D.: Ale to zostało pokazane tutaj wyraźnie, te pretensje, które np. Robert Biedroń kieruje, takie bardzo wyraziste...

P.Sz.: To swoją drogą ciekawe, czy gdyby Robert Biedroń dostał drugie miejsce na liście, a nie czwarte, to czy również by wylewał takie pretensje.

H.D.: Nakładają się na to względy osobowościowe Biedronia na pewno i takie... Prawdopodobnie jednak nie zaspokoiło to jego aspiracji. Ale również takie osoby o wiele poważniejsze typu Wanda Nowicka, które się nie znalazły. Wyraźnie widać tutaj pewien chaos w szeregach, czego nie można powiedzieć ani o Platformie, ani o PiS-ie. To podważa zaufanie dla SLD. W połączeniu jeszcze z tą nieskutecznością Grzegorza Napieralskiego.

P.Sz.: To ciekawe, czy SLD, które popiera już chyba zapowiadane drugie weto prezydenta, bo o Akademii w Dęblinie, SLD poprze to weto prezydenta Komorowskiego. A także dowiadujemy się dzisiaj, że apelowało SLD do prezydenta o weto do ustawy o nasiennictwie, czyli modyfikowanej genetycznie żywności, i prezydent ocenił po konsultacjach z ekspertami, że ustawa o nasiennictwie to bubel legislacyjny. Czyli jest jakaś współpraca między prezydentem a lewicą?

H.D.: No, prezydent uratował m.in. poprzez weto Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, co uratowało miejsce SLD z kolei. Ale nie sądzę, żeby to była współpraca, bo trudno dostrzec za tym jakiś zamysł czy interes prezydenta. Raczej jest to koincydencja przypadkowa. Myślę, że jeszcze należałoby wspomnieć o tych odejściach z SLD, które są najlepszym wskaźnikiem siły – Arłukowicz, Rosati, Marek Borowski, który co prawda nie będzie startował oczywiście z listy Platformy, ale przy neutralnej życzliwości Platformy będzie kandydował, a nie z SLD, z poparciem SLD. Więc są to takie sygnały, że coś się tutaj źle dzieje i one są widoczne.

P.Sz.: Ale kampania w toku i wszystko jeszcze może się wydarzyć, jak również zauważył pan profesor, pan prof. Henryk Domański. Bardzo dziękuję.

H.D.: Dziękuję.

(J.M.)