Krzysztof Grzesiowski: Gościem magazynu jest politolog, dr Bartłomiej Biskup. Dzień dobry, panie doktorze.
Dr Bartłomiej Biskup: Dzień dobry.
K.G.: Za teoretycznie, 10, 15, może 20 minut powinniśmy poznać werdykt Sądu Okręgowego w Warszawie. Pierwszy proces w trybie wyborczym Platforma Obywatelska kontra Prawo i Sprawiedliwość. W tak dużym skrócie poszło o zdanie, że nic się w Polsce przez ostatnie 4 lata nie zmieniło. Platforma stanowczo protestuje jako pozywający, a pozwany, czyli Prawo i Sprawiedliwość, w ogóle do sądu nie przychodzi, nie pojawia się. Ciekawa sprawa.
B.B.: No właśnie, ciekawa sprawa i sprawa jest wyłącznie retoryczna moim zdaniem, dlatego że sąd będzie miał duży orzech do zgryzienia czy w ogóle ten protest rozpatrywać, tak myślę, dlatego że tu nie chodzi o jakąś negację jakiegoś tam faktu, tylko raczej to jest właśnie kwestia doboru słownictwa, coś się zmienia, nie zmienia, to są sformułowania tak ogólne, że można wszystko udowodnić, można udowodnić, że wszystko się zmieniło, można udowodnić, że nic się nie zmieniło.
K.G.: Banalizując, oczywiście, że się zmieniło – jesteśmy starsi o 4 lata.
B.B.: Oczywiście, oczywiście, że tak. Świat nie stoi w miejscu, więc wiadomo. Ciekawy jestem, co zrobi sąd, ale trochę rzeczywiście to jest komiczne wszystko, co się dzieje. Raz – że Platforma taki pozew w ogóle złożyła, a dwa – że PiS jednak nie przychodzi, no bo skoro to jest dla PiS-u komiczne, no to powinien ktoś się jednak pojawić. Ja rozumiem, że pełnomocnicy chyba...
K.G.: Chyba po to, żeby się zaśmiać na sali sądowej.
B.B.: Chyba po to, żeby się zaśmiać, właśnie.
K.G.: Panie doktorze, teraz na poważnie zupełnie, chociaż to też poważna sprawa, o której mówiliśmy. Najnowszy sondaż TNS OBOP dla Gazety Wyborczej: kolejność bez zmian – Platforma Obywatelska 33%, Prawo i Sprawiedliwość 21. Te wyniki powinny już zaniepokoić marszałka Grzegorza Schetynę, który, jak pan może pamięta, w wywiadzie dla tygodnika Newsweek mówił, że jeśli jest kilkanaście procent różnicy między tymi partiami, to już nie jest dobrze, bo to nieprawda. Ale to, co jest interesujące, to wynik wciąż jednocyfrowy Sojuszu Lewicy Demokratycznej 7%. Z czego to wynika, że te ostatnie sondaże dla Sojuszu są takie słabe?
B.B.: Myślę, że wynika to generalnie z jakiegoś osłabienia trochę linii partii, jakiejś linii wyborczej, to znaczy teraz był ten kongres, ale moim zdaniem to jeszcze za wcześnie, żeby on był odzwierciedlony w sondażach, więc może ten kongres troszkę Sojuszowi pomoże...
K.G.: To były badania przeprowadzone między 18 a 21 sierpnia.
B.B.: No więc dzisiaj mamy dwudziesty czwarty, więc to było jeszcze chyba w trakcie kongresu, więc to się jeszcze nie odzwierciedliło i dlatego jest to wynik podobny do poprzednich sondaży z kilku ostatnich tygodni, które dają 9%, 10%. No i wydaje się, że trochę chyba Platforma Obywatelska zaczęła zjadać SLD, ale też posilana takim brakiem zdecydowania kampanijnego SLD, bo rozumiem, że SLD poszło w taką powtórkę kampanii prezydenckiej, a jednak tutaj jest trochę inna kampania. Myślę, że SLD nie pomogły też różne zawirowania na listach wyborczych, które miały różne przyczyny, bo jakby wejść w to głębiej, to też to nie jest takie jednoznaczne, że SLD źle zrobiło z różnymi ludźmi, każdego trzeba by indywidualnie rozpatrywać, ale wydźwięk medialny tego wszystkiego i wydźwięk do opinii publicznej był taki, że są jakieś problemy. Więc myślę, że te problemy tutaj jakoś nie pomagają, no i Józef Oleksy też np. nie kandyduje, Aleksander Kwaśniewski nie pojawia się na konwencji i tak dalej. To jest właśnie pytanie. Zawężamy się, ja rozumiem tę strategię, zawężamy się, tylko zawężamy się do kogo, prawda? Do jakich grup i jaki elektorat w tej chwili będzie na nas głosował i co jest w tej chwili elektoratem tym twardym, stałym Sojuszu Lewicy Demokratycznej? Myślę, że takie badania Sojusz ma, tylko jakoś myślę, że strategia się trochę zachwiała, nie jest stabilnie prowadzona.
K.G.: 26% ankietowanych w tym badaniu nie wie, czy zagłosuje.
B.B.: Tak, tutaj jest liczba bardzo duża, w tych wyborach wyjątkowo duża, to znaczy to są ludzie, którzy nie wiadomo, czy nie dość, że na kogo głosują, to czy w ogóle pójdą do głosowania. Tutaj różnica między tymi wyborami a innymi moim zdaniem będzie taka, że większość tych ludzi nie pójdzie w ogóle głosować, że będzie niska frekwencja, co też ma oczywiście znaczenie dla partii politycznych, premiuje te partie ze stabilnym elektoratem.
K.G.: Jedna osoba już wie, kto wygra wybory, i pisze o tym oficjalnie – to Marek Migalski, deputowany do Parlamentu Europejskiego – że to Platforma wygra wybory. „Jarosławowi Kaczyńskiemu nie uda się odsunąć jej od władzy”. No i taką sugestię kieruje w stronę wyborców Prawa i Sprawiedliwości, że „może warto pomyśleć o zmianie swoich sympatii wyborczych i dać szansę tym, którzy wywodzą się często z waszego środowiska” – pisze dr Migalski. Czy sądzi pan, że takie partie – już tak na koniec – jak Polska Jest Najważniejsza czy Ruch Janusza Palikota one w ogóle zaistnieją w tych wyborach w takim sensie, że wejdą do parlamentu, przekroczą próg?
B.B.: Będziemy mogli bardziej pewnie o tym powiedzieć za tydzień, kiedy będzie rejestracja komitetów, kiedy one zbiorą lub nie zbiorą podpisy, zobaczymy, ile tych komitetów będzie. Jeżeli będzie mało, mówię mało 7–8, to zwiększa to szanse tych partii małych, dlatego że jest pewna grupa ludzi, która nie będzie głosować na te główne partie polityczne. To zwiększa szanse PJN czy Janusza Palikota, o ile one też się zarejestrują, ale myślę, że tak.
A co do tego PiS-u, to znaczy tutaj Jarosław Kaczyński prawdopodobnie ma małe szanse na stworzenie rządu może nie tyle z powodu szans wyborczych, ile z powodu przyszłej koalicji, to znaczy jaka by później koalicja miałaby być – to jest takie ważniejsze pytanie chyba dla Jarosława Kaczyńskiego. Ale jeszcze tu jedna refleksja – czy akurat PJN odbiera PiS-owi? Na razie nie, odbiera Platformie Obywatelskiej, w związku z tym Marek Migalski rozumiem, że chce rozwinąć skrzydła i spróbować przekonać zwolenników partii, w której kiedyś sam był, ale ten miesiąc, półtora miesiąca do wyborów to jest trochę krótko, żeby to zrobić.
(J.M.)