Mariusz Syta: W naszym studiu Janusz Palikot, lider Ruchu Palikota. Dzień dobry, kłaniam się nisko.
Janusz Palikot: Dzień dobry, bardzo mi miło.
M.S.: Do wczoraj do losowania numerów list wyborczych nie sądziłem, że w Polsce jest tylu wielbicieli, znawców, miłośników numerologii. Pan zresztą też się do tego grona zapisuje można powiedzieć.
J.P.: Rzeczywiście szukamy zawsze jakiegoś uzasadnienia. To stare myślenie w kulturze, od Pitagorasa jeszcze zaczynając, było coś takiego, że część jakby myślenia w Europie, w naszej kulturze to było odczytywanie sensu świata przez liczby, a także i w Chinach i w innych kulturach właśnie na Wschodzie świata także tak było. I to jakoś towarzyszy ludziom. Ja z tym nie przesadzam, oczywiście, to podajemy, czwórka to stabilność, dom i przewidywalność. To oczywiście bardzo...
M.S.: O, to totalnie do pana nie pasuje.
J.P.: ...bardzo miłe, ale być może właśnie okaże się, że to wyobrażenie o Januszu Palikocie, jakie często mamy z powodu sposobu uprawiania przeze mnie polityki nie do końca jest całą prawdą o Palikocie. I zarówno spot, który pokazaliśmy w tym tygodniu, jak i moje wystąpienia wczoraj czy w wielu innych miejscach, także i dzisiaj, mają pokazać Janusza Palikota nie tylko jako człowieka kontrowersyjnego czy odważnego, ale także jako człowieka, który ma program, pomysł na Polskę, ma koncepcję i który...
M.S.: I który uważa, że ta kampania jest nudna.
J.P.: No bo ona jest dosyć nudna. Dlaczego ona jest nudna? Ponieważ Platforma jest pewna, że wygra, PiS nie wierzy w zwycięstwo, a SLD i PSL w ogóle nie mają żadnych większych ambicji. Dlaczego tak jest? No, przede wszystkim... I oni próbują w ogóle przeprowadzić taką kampanię, żeby ona się odbyła między nimi.
Skandalem było wczoraj w TVN, że debata była z pominięciem dwóch innych komitetów, które zebrały podpisy pod wszystkimi listami, w skali kraju mając zarejestrowane wszędzie komitety. To jest pogwałcenie jakiegokolwiek porządku demokratycznego. Ale to też jest przede wszystkim wyrazem strachu tych partii, które są w parlamencie, one się po prostu panicznie boją alternatywy
I my rzeczywiście, Ruch Palikota, jesteśmy alternatywą dla całego tego establishmentu. Czyli ludzie w Polsce doskonale wiedzą, że ta klasa polityczna, która od 10 lat żyje w ramach tego systemu finansowania, ona po prostu się tak zoligarchizowała, że nie daje dzisiaj żadnej gwarancji ani realnego programu, bo to są tylko hasła dla tych ludzi, wszystko jedno, czy Platformy, czy SLD, czy PiS-u, to nie są ich programy. I zresztą w tych programach nie znajdzie pan niczego, co by nie było popularne. Odwrotnie jest z nami – my wygłaszamy wiele opinii na temat różnych kwestii, które niekoniecznie podziela większość polskiego społeczeństwa, bo my jesteśmy partią, która ma program. I w tym sensie jesteśmy partią, która jest realną alternatywą dla całej klasy politycznej.
M.S.: Pan mówi o programie, ostatnio ocenił swoje, swojego ruchu realne szanse na 6%, ale jednocześnie dodaje, że jest przekonany, że uzyska pomiędzy 10 a 12% głosów i że nie da się stworzyć koalicji właśnie bez Ruchu Palikota. No, tyle że właściwie nieustannie nie zostawia pan suchej nitki na swoich konkurentach. Zresztą przed chwilą także nie rozmawialiśmy o pańskim programie, ale o konkurencji. Jest książka, wywiad z panem, książka, wywiad poświęcony byłym kolegom z Platformy Obywatelskiej, o relacjach pańskich z Prawem i Sprawiedliwością, no to wiadomo nie od dziś, że nie są zbyt ciepłe i bliskie, mieliśmy...
J.P.: Jarosław Kaczyński powiedział: „Kto się spotka z Palikotem, to nie będzie przyjęty do PiS-u”, tak że to w dwie strony działa, jeżeli chodzi o PiS.
M.S.: Mamy także zdjęcia Jana Burego z PSL-u, czyli zdjęcia, które dostarczył panu paparazzi, który także pracuje niemalże, tak można powiedzieć...
J.P.: Tak.
M.S.: ...chyba dla pana i ma obnażać prawdziwe oblicze politycznej konkurencji. No to w takim razie kto z panem by tę koalicję mógł stworzyć?
J.P.: Na pewno nie będzie żadnej koalicji z PiS-em, to nie ulega wątpliwości, to jest partia, której my nie akceptujemy, ona jest partią działającą na granicy prawa, a często ją przekraczającą, te różne wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o byciu Ślązakiem, czyli ukrytej opcji niemieckiej, i tym podobne go dyskwalifikują politycznie. Ale poza tym wszystko jest możliwe. Wydaje mi się, że w naturalny sposób możliwa jest koalicja z Platformą i z SLD, bo tutaj z SLD te różnice polegają na realnej woli, a nie na programie. Program jest dosyć zbliżony, tylko ja nie wierzę w to, że SLD tak jak w 2001–2004 roku nie zrealizowało żadnego ze swoich postulatów, zrealizuje teraz nagle. I podobnie jest z Platformą. Różnice są oczywiście większe z Platformą, ale część rzeczy jest wspólnych. No, w polskiej polityce, jak wiemy, w ostatnich latach wszystko było możliwe. Tusk będzie miał do wyboru: z jednej strony Kaczyńskiego z Rydzykiem, z drugiej strony Palikota. Jestem pewien, że wybierze Palikota, jeśli taką będzie miał alternatywę. Dlatego tak ważne jest, żebyśmy nie mieli tylko 6 czy 8%, jak wynika z tych sondaży z ostatniego tygodnia, które regularnie dają 3–4%, co w przypadku małych partii oznacza, że faktyczne poparcie jest w granicach 6–8%, ważne jest, żebyśmy doszli do 10–12%, bo wtedy rzeczywiście nie będzie można stworzyć koalicji Platforma–PSL, która jest koalicją marazmu, stania w miejscu, tylko będzie trzeba zrobić koalicję z Ruchem Palikota, a my po prostu będziemy rodzajem dopalacza politycznego, który zmusi Tuska czy kogokolwiek innego do tego, żeby naprawdę pewne sprawy spróbować w Polsce zrobić, takie jak właśnie walka z biurokracją, takie jak budowanie społeczeństwa obywatelskiego, jak zmiana systemu finansowania partii politycznych, jak wycofanie wojsk z Afganistanu, jak połączenie ZUS-u z KRUS-em, jak wprowadzenie polityki proeksportowej na ogromną skalę, bo eksport może być i musi być jedynym i najważniejszym czynnikiem rozwoju polskiej gospodarki. Wszystkie znane przykłady na świecie krajów, które odniosły wielki sukces gospodarczy oparte były o bardzo dynamiczny wzrost eksportu. I to jest czy Japonia, czy Stany Zjednoczone, czy Niemcy, na różnych kontynentach zawsze ta sama strategia.
Polska dzisiaj, jeśli pan pojedzie do Chin jako przedsiębiorca, nie dostanie pan żadnej pomocy ze strony polskiego państwa w nawiązaniu kontaktów z tymi, do których można by sprzedawać polskie produkty. Ja już nie mówię o skandalicznej sytuacji w Kazachstanie czy w Azerbejdżanie, w krajach, które mają 20 albo 30% wzrost gospodarczy, gdzie my nie mamy żadnych przedstawicielstw handlowych. To trzeba koniecznie zmienić. I jeżeli podporządkujemy politykę zagraniczną także właśnie nie tylko symbolicznym funkcjom, ale sprawom gospodarczym, to ten wzrost eksportu uzyskamy, on będzie podstawą stworzenia miejsc pracy i później różnych polityk społecznych, które my mamy. Ci...
M.S.: A teraz pan mówi o kierunku wschodnim, jeżeli chodzi o politykę zagraniczną, ale wczoraj pan mówił o tym, że raczej Zachód, i to ten nasz najbliższy, czyli polityka międzynarodowa powinna być proniemiecka i absolutnie antyamerykańska.
J.P.: Tak uważam, uważam, że myśmy przez 10 lat zainwestowali prawie 10 miliardów w przyjaźń polsko–amerykańską, mieliśmy wiele obietnic dotyczących kontraktów w Iraku, taniej ropy, odbudowy właśnie Iraku, inwestycji amerykańskich w Polsce, tarczy antyrakietowej, systemu rakiet Patriot. Żadna z tych obietnic nie została zrealizowana. Zginęło kilkudziesięciu polskich żołnierzy, wydaliśmy 10 miliardów złotych. Stop.
Dzisiaj polską racją stanu, jeżeli chodzi o politykę zagraniczną w sensie politycznym jest bliska współpraca z Niemcami, którzy są najsilniejszą gospodarką i będą przez lata najsilniejszą gospodarką Unii Europejskiej. My chcemy federacji europejskiej i chcemy mocnych bilateralnych stosunków właśnie z Niemcami. Ale to nie znaczy, że w handlu mamy robić tylko z Niemcami. Mamy i tak z nimi 30% wymiany handlowej, to jest nasz największy dzisiaj i najważniejszy partner handlowy. Ameryka to tylko 3%. Ale oprócz tych relacji handlowych bardzo ważne z Niemcami jest właśnie sięganie tam, gdzie dzisiaj jest rozwój. Dzisiaj największy, najbardziej dynamiczny rozwój jest w Azji – Chiny, Indie, wszystkie kraje poradzieckie – to są właśnie miejsca, w których dokonuje się gigantyczny skok gospodarczy, i Polska musi tam być, jeżeli chce uczestniczyć w tym wzroście, to są kraje często surowcowe, to są często kraje, które mają właśnie tanią siłę roboczą, i my jesteśmy w stanie im bardzo dużo zaoferować – i meble, i sprzęt gospodarstwa domowego, jest cała masa różnych innych rzeczy, których Polska może tam dostarczyć. I trzeba to robić.
M.S.: Czy od poniedziałku będzie pan osobiście blokował kancelarię premiera do czasu, aż Donald Tusk umówi się z panem na debatę?
J.P.: Ja uważam za skandal, żeby... Pycha Tuska polegająca na tym, że on wchodzi do programu Tomasza Lisa, a stoję przed drzwiami telewizji...
M.S.: Ale jesteśmy w radiowej Jedynce...
J.P.: Dobrze, ale...
M.S.: ...będzie pan tam osobiście?
J.P.: Nie, mnie osobiście nie będzie, będą tam działacze Ruchu Palikota, różni zwolennicy, sympatycy z całego kraju. Domagamy się po prostu debaty Tusk–Palikot, uważamy, że debata Tusk–Kaczyński niczego nie wniesie, bo już tej debacie wszystko zostało powiedziane przez ostatnie 4 lata konfliktu między Platformą i PiS-em. Natomiast debata Tusk–Palikot to jest debata po pierwsze opozycji pozaparlamentarnej z rządzącą partią i to jest poza tym prawdziwe starcie światów, to znaczy mamy z jednej strony partię takich małych kroków, elastycznego reagowania, ale bez głębszej strategii, i pewną wizję nowoczesnego państwa, cztery filary tego nowoczesnego państwa. I trzeba było, żeby obywatele zobaczyli prawdziwą różnicę. No naprawdę, dyskutowanie Tusk–Kaczyński to jest po prostu dreptanie w miejscu.
M.S.: Czyli to będą sympatycy ugrupowania i pan czasami także będzie się pojawiał.
J.P.: Ja będę tam raz w tygodniu... raz dziennie, przepraszam, brał udział w jakichś konferencjach. Muszę niestety prowadzić kampanię, czyli muszę jeździć po kraju, muszę występować w mediach. Nie mogę na 24 godziny dziennie zamknąć się przed kancelarią. Ale ludzie są tak zdeterminowani i tak oburzeni, że jest cała masa osób, które po prostu chcą i mieszkać, i spać, blokować i rozbić takie miasteczko Ruchu Palikota przed Urzędem Rady Ministrów.
M.S.: Rozpoczęliśmy od numerów, ale także pan mówił o zmianie swojego oblicza. Zastanawiam się, jeżeli w tych wyborach nie pójdzie po pańskiej myśli, to myśli pan, przypuszcza, sądzi, że możliwa jest także zmiana oblicza z Janusza Palikota polityka na Janusza Palikota niepolityka?
J.P.: Nie no, po pierwsze my na pewno wejdziemy do parlamentu, będziemy przez te 4 lata ważną siłą polityczną w polskim parlamencie i zmienimy polską politykę na korzyść. I nie zakładam żadnych innych scenariuszy, dzisiaj sobie nie wyobrażam, żebym przez najbliższe cztery lata, a właściwie 8 lat funkcjonował poza polityką. To jest czas, kiedy będę się zajmował polityką. Wszystko jedno, jaka będzie życzliwość losu i oparcie obywateli, chcemy, Polska musi w tym momencie, właśnie w tych wyjątkowo paradoksalnie sprzyjających warunkach pokoju zewnętrznego, dobrych relacji z sąsiadami i szansy na wielki wzrost gospodarczy, Polska musi dokonać skoku. Ja po to jestem w polityce, żeby ten skok się odbył.
M.S.: Bardzo dziękuję. Janusz Palikot, Ruch Palikota.
(J.M.)