Polskie Radio

Rozmowa z Grzegorzem Napieralskim

Ostatnia aktualizacja: 04.10.2011 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Nasz gość: przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorz Napieralski. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Grzegorz Napieralski: Dzień dobry, witam serdecznie.

K.G.: To, że czyta pan sondaże, to w to nie wątpię akurat. Ale czy pan w nie wierzy tak do końca i bezkrytycznie?

G.N.: Najważniejszym sondaż jest 9 października, kiedy Polacy pójdą do urn i wrzucą karty do głosowania, oddadzą głos na poszczególne partie polityczne. To jest najprawdziwszy, najlepszy, najbardziej wiarygodny i uczciwy sondaż. I jak oglądam te sondaże czy patrzę na te sondaże, które są dzisiaj w poszczególnych gazetach czy w poszczególnych mediach, i widzę rozpiętość między różnymi partiami co najmniej po kilkanaście procent albo... dziesięć to jest najmniej procent...

K.G.: To zależy, może być od 1% w przypadku sondażu Homo Homini dla nas robionego, dla Polskiego Radia, między dwoma największymi partiami, ale rzeczywiście do takich, jak pan mówi ogromnych różnić.

G.N.: Ale zostawmy, każda partia profesjonalna robi swoje badania, my robimy też swoje, one są naprawdę stabilne, pokazują, że scena polityczna mnie więcej jest taka jaka była do tej pory, 4 partie polityczne, a przede wszystkim trzy: SLD, PiS i Platforma Obywatelska są wiodące. My wypadamy w nich nie najgorzej, inne partie niestety balansują na poziomie progu wyborczego. No ale mówię, najważniejszy jest dziewiątego sondaż.

K.G.: Czyli panów, Sojuszu, wewnętrzny sondaż mówi, że SLD otrzyma powyżej 13,7%, tak? Dobrze rozumiem?

G.N.: Między 13 a 16% cały czas jest w tych sondażach, SLD zawsze jest niedoszacowane, więc być może będzie nawet więcej.

K.G.: Jeszcze na chwilę o tych sondażach. GFK Polonia dla Rzeczpospolitej przygotowało stosowne badanie, oczywiście kto wygrałby wybory, ale to mniejsza. Natomiast jest jedna liczba – 24% osób deklaruje, że nie wie, na kogo zagłosuje. Jak pan sądzi, czy spośród tych 24%, jeśli pójdą na wybory oczywiście te osoby, oddadzą głos na największe dwie partie, czy jednak obdarzą zaufaniem mniejsze ugrupowania parlamentarne czy pozaparlamentarne?

G.N.: Ja myślę, że to zawsze się rozkłada bardzo różnie, ale myślę, że mają szansę te partie, które odróżniają się od dwóch największych, czyli tu SLD zresztą zawsze przoduje w takich właśnie rankingach, czyli tak zwanej partii drugiego wyboru.

K.G.: Drugiego wyboru.

G.N.: Tak jest. I tu SLD ma największe szanse, dlatego że wyborcy będą szukali partii dobrze przygotowanego rządzenia, spokojnej, nie kłócącej się, nie awanturującej się. A dzisiaj widzimy, że ten spór narasta i jest naprawdę bardzo nieprzyjemny. Więc to jest szansa absolutnie dla SLD. Polacy, zresztą tak jak rozmawiam z nimi, codziennie jestem w innym miejscu w kraju, rozmawiam z nimi, widzą w SLD alternatywę czy poddają się czasami, bo też tak mówią: poddajemy się czasami tej nagonce telewizyjnej, radiowej, do tych kłótni PiS-u i Platformy Obywatelskiej, ale szukają czegoś innego – właśnie spokoju, kompetencji, a SLD taką partią jest – konsekwentną, spokojną, no ale przede wszystkim dobrze przygotowaną do rządzenia.

K.G.: Czyli te ostateczne sondaże w niedzielę po dwudziestej pierwszej. Swoją drogą często pan się zastanawia, jak będzie wyglądał ten dzień po godzinie dwudziestej pierwszej? Oczywiście jak nic się nie stanie w którymś z okręgów wyborczych, lokali wyborczych, więc termin będzie przesunięty w czasie.

G.N.: Uwierzcie państwo, w czasie kampanii wyborczej zastanawiamy się, jak ją poprowadzić do końca, ile jeszcze spotkań możemy odbyć, co trzeba zrobić, aby namówić wszystkich Polaków do po pierwsze pójścia do głosowania, a po drugie zagłosowania na SLD, bo warto, warto zagłosować na SLD. I to dzisiaj jest dla mnie najważniejsze.

K.G.: A jaką niespodziankę Sojusz szykuje na koniec kampanii?

G.N.: Będzie kilka bardzo dobrych, profesjonalnych niespodzianek.

K.G.: Ale one będą w telewizji, w radiu, gdzieś...

G.N.: To niespodzianka, panie redaktorze,  więc nie mogę jej zdradzić.

K.G.: Myśli pan o tym, co po wyborach, jak rozumiem. Znalazłem takie zdanie, które pan wypowiedział podczas jednego ze spotkań chyba, to, że premierem nie będzie Donald Tusk, to dzisiaj wina Janusza Palikota. To, że premierem nie będzie Donald Tusk, a Jarosław Kaczyński w porozumieniu z Waldemarem Pawlakiem, to jest dzisiaj jasne. Jest pan absolutnie tego pewien?

G.N.: Znaczy widzimy, co się dzieje dzisiaj, jak Platforma pikuje w dół, jakie ma problemy. Premier sobie ewidentnie nie radzi dzisiaj nie tylko z kampanią wyborczą, ale zderzył się z prawdziwą rzeczywistością. Wsiadł w autobus, po 4 latach udawania, że wszystko jest dobrze, pojechał w Polskę i Polacy pokazali mu, jak jest naprawdę. Pokazali Donaldowi Tuskowi, że drożeje żywność, pokazali, że drożeje paliwo, że drożeje czynsz, gaz i prąd, że żyje się coraz gorzej, że zamykane są zakłady pracy, że zamykane są i małe, i te duże, że nie ma podwyżek rent i emerytur, że nie ma podwyżek w zakładach pracy, w przedsiębiorstwach i firmach, a drożeją leki, a drożeje całe nasze codziennie życie. I Donald Tusk był bezradny na to

 I kiedy SLD pokazywało co roku Donaldowi Tuskowi i Platformie Obywatelskiej, że coś jest nie tak, że trzeba zmienić politykę, chcieliśmy zmienić politykę społeczną, Platforma nam tego nie dała zrobić. Chcieliśmy zmienić politykę gospodarczą, też nie dała tego zrobić Platforma Obywatelska. Kiedy składaliśmy dobre projekty ustaw, dla ludzi dobre – jak płaca minimalna, jak podwyższenie rent i emerytur, ale jak również ustawy, które spowodowałyby lepszą jakość edukacji, bezpłatnej edukacji, pokazywaliśmy, gdzie można szukać oszczędności, jak lepiej wykorzystywać środki z Unii Europejskiej, Platforma była na te nasze argumenty głucha, nie chciała ich słuchać i dzisiaj mamy bardzo tragiczną sytuację.

K.G.: A na ile obliczono wydatki z tytułu zapowiedzi Sojuszu Lewicy Demokratycznej?

Mariusz Syta: Na 218 miliardów złotych, największe wydatki ze wszystkich.

G.N.: Ale nie wierzcie w propagandę Platformy Obywatelskiej i ministra Rostowskiego...

M.S.: O, przepraszam bardzo, fundacja Leszka Balcerowicza.

G.N.: ...dlatego że my pokazaliśmy bardzo dokładnie, skąd można wziąć pieniądze, jak mądrze nimi gospodarować. Jeżeli mówimy o mądrej polityce społecznej i podniesieniu zasiłków, pomocy rodzinie, pomocy rodzinom wielodzietnym, to pokazaliśmy również, skąd wziąć na to pieniądze. Jeżeli dzisiaj jest ulga rodzinna, ale ona tylko – i to nawet pisze Ministerstwo Finansów, chociaż do tego się nie przyznaje – jest tylko dla najbogatszych i korzystają z niej tylko najbogatsi, to to jest sprawiedliwa polityka społeczna? No to my to chcemy zmienić, my chcemy zmienić, żeby ci, którzy najbardziej potrzebują, mieli więcej pieniędzy w swoich portfelach, a nie ci, którzy tych pieniędzy nie potrzebują.

K.G.: No dobrze, panie przewodniczący...

G.N.: Ale tylko dam jeden przykład.

K.G.: Proszę.

G.N.: Na samej zmianie tej polityki społecznej budżet państwa może zaoszczędzić ponad 2 miliardy złotych. Jeżeli pokazujemy, że jedna decyzja dotycząca zakupów dla całej administracji państwa...

M.S.: 2 miliardy to zostanie jeszcze 216 miliardów.

G.N.: Ale nie wierzcie w te 200 miliardów, naprawdę proszę was, nie wierzcie, bo to jest już propaganda. Dlatego ja mam w ogóle takie poczucie, że coś jest w naszym kraju nie tak, no bo cały czas odpytuje się opozycję o to, skąd weźmie na to pieniądze, przepytuje się nas za program wyborczy. Super, ja jestem za tym, tylko dlaczego nie przepytujemy Platformy Obywatelskiej? Dlaczego dzisiaj media, fundacje, również Balcerowicza, dlaczego nie odpytuje dzisiaj Platformy Obywatelskiej, jak rządziła przez 4 lata, co zrobiła z naszymi pieniędzmi, które zabrała z naszych emerytur, co zrobiła z pieniędzmi, które wzięła z podwyższonych podatków? Przecież były wpływy do budżetu.

K.G.: Pan mówi o otwartych funduszy emerytalnych, nie o bieżących emeryturach, bo nikt ich nie zabrał.

G.N.: Tak. No dobrze, ale to są nasze emerytury, jak by nie patrzyć na to...

K.G.: Zgoda, ale to pytanie..

G.N.: A dlaczego nikt dziś nie odpytuje Donalda Tuska, co z tymi pieniędzmi zrobił, dlaczego jest tak źle?

K.G.: Już kończymy odpytywanie opozycji na okoliczność wydatków, tylko jedna kwestia – środki na wsparcie edukacji. Jest taki pomysł w Sojuszu, prawda?

G.N.: Jest.

K.G.: Mają pochodzić z prywatyzacji.

G.N.: Tak.

K.G.: Dwie kwestie: co sprywatyzować, żeby te pieniądze były, a po drugie jak prywatyzować w sytuacji, kiedy mamy kryzys gospodarczy na świecie i inwestorzy nie mają ochoty lokować pieniędzy w Polsce? To proste.

G.N.: Po pierwsze proces prywatyzacji cały czas trwa, my mówiliśmy już od dłuższego czasu, że musi być specjalny fundusz edukacyjny. Po drugie nie może być takiej prywatyzacji, jaką prowadzi dzisiaj rząd Platformy Obywatelskiej, czyli takiej, żeby łatać dziurę budżetową. Prywatyzacja ma mieć cel, ma służyć czemuś – rozwojowi firmy, zakładu pracy, ratowaniu miejsc pracy, ale też rozwojowi tej firmy. Ta firma ma się rozwijać, ma powiększać, że tak powiem, swoje możliwości...

K.G.: A jakie pieniądze wchodzą w grę pana zdaniem?

G.N.: Olbrzymie. No, popatrzmy na jedną firmę Polkomtel, to jest kilkanaście miliardów złotych. Na szczęście Polkomtel pozostaje w rękach polskich, czyli to dalej będzie polska firma, ale do budżetu państwa wpływają pieniądze. To dlaczego część tych pieniędzy nie może być przeznaczona na edukację? Przypominam, że prywatyzuje się przede wszystkim w Polsce to, co wypracowali nasi rodzice i nasi dziadkowie. To w ramach solidarności między pokoleniami dzisiaj te pieniądze warto wykorzystać, żeby inwestować w młodych ludzi. A ci młodzi ludzie, kiedy przyjdą na rynek pracy, będą utrzymywali babcie, dziadków i rodziców, dlatego że tak wygląda system.

K.G.: Na koniec, panie przewodniczący, jeszcze nawiążę do tej pana wypowiedzi, że premierem nie będzie Donald Tusk. „Jarosław Kaczyński w porozumieniu z Waldemarem Pawlakiem”. Skąd ta wiedza?

G.N.: Ale to huczy już w kuluarach sejmu od dłuższego czasu. Wczoraj widziałem nawet w którychś wiadomościach czy słyszałem w którychś wiadomościach, że pytany o to Waldemar Pawlak w ogóle nie zaprzeczył. No to coś musi być na rzeczy, jeżeli Waldemar Pawlak de facto dzisiaj staje w opozycji do rządu, no to o czymś to znaczy. Kiedy minister Rostowski mówi, że budżet jest znakomity á propos tych wyliczeń i tej znakomitej sytuacji, a Waldemar Pawlak mówi: ten budżet jest chwilowy, tylko do 9 października, bo potem będzie całkowicie inny budżet. No ale słyszymy, że PSL chce rozmawiać z Prawem i Sprawiedliwością, ale to jest problem Platformy, a nie nasz. My konsekwentnie mówimy: mamy dobry program, jako pierwsi ten program pokazaliśmy, mamy dobre wyliczenia i oszczędności, jako pierwsi to pokazaliśmy, nie kosztem ludzi. Właśnie to jest zaleta Sojuszu Lewicy Demokratycznej, że nasze wyliczenia, nasi eksperci, znakomici ludzie, nie wyliczali kosztem obywateli, tylko to jest mądra polityka. Likwidacja różnych instytucji i poszukania tych oszczędności w budżecie państwa, zakończenie choćby misji w Afganistanie, gdzie kolejne pieniądze, ponad miliard złotych, zostałyby w budżecie państwa. To jest mądra polityka.

K.G.: Ostateczny sondaż 9 października. Nasz gość: Grzegorz Napieralski, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, gość Sygnałów Dnia. Dziękujemy za rozmowę.

G.N.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)