Paweł Wojewódka: Moim i państwa gościem jest pan minister Eugeniusz Grzeszczak, Polskie Stronnictwo Ludowe. Dodajmy – pan minister jest kandydatem PSL-u na stanowisko wicemarszałka sejmu. Witam pana.
Eugeniusz Grzeszczak: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.
P.W.: Panie ministrze, panie marszałku, może tak...
E.G.: Dobrze pan zaznaczył na wstępie: kandydata.
P.W.: Kandydata. Może, panie ministrze, panie marszałku, może tak – czas rozliczeń w PSL-u trwa? No bo wydawać by się mogło, że wybory wygrane, koalicja prawie zatwierdzona, ale nieco mniej mandatów, PSL oczekiwał na zdecydowanie lepszy wynik.
E.G.: Tak, myśmy chcieli osiągnąć lepszy wynik niż cztery lata temu, to się nie udało. Była dość trudna kampania dla nas, mieliśmy określone kłopoty finansowe, my praktycznie finansowaliśmy kampanię z wpłat samych kandydatów i ewentualnie naszych działaczy, aktywu Polskiego Stronnictwa Ludowego i 3 mandaty po prostu są mniej, choć do tych mandatów na listach zabrakło bardzo niewiele głosów – 1050 w jednym województwie, a więc w opolskim, sieradzkim i nowosądeckim nie uzyskaliśmy tych (...)
P.W.: W sporcie się mówi, że „na pudle” się owi kandydaci nie znaleźli, czyli na...
E.G.: Tak można powiedzieć po prostu.
P.W.: No dobrze...
E.G.: Byli na listach, a jednak się nie znaleźli.
P.W.: Dobrze, a to już pewne, że zostanie pan wicemarszałkiem sejmu?
E.G.: Oczywiście jestem kandydatem, podkreślam, kierownictwo Polskiego Stronnictwa Ludowego zaproponowało mi to kandydowanie, to po pierwsze, jeszcze musi oczywiście być akceptacja całego klubu, a następnie większość sejmowa musi zdecydować.
P.W.: Klub chyba zaaprobuje.
E.G.: Mam taką nadzieję, choć, jak powiadam, do momentu decyzji klubu jestem nadal jedynie kandydatem.
P.W.: Dobrze, przejdźmy wobec tego do sytuacji w sejmie. Sprawa, która robi się coraz głośniejsza i niektórzy obserwatorzy polskiej sceny politycznej mówią, że przeżywają déjá vu swoistego rodzaju – sprawa krzyża.
E.G.: No tak, panie redaktorze, ja myślę, że ona jest wywołana wiadomo, przez kogo, przez które ugrupowanie polityczne, ten krzyż wisi od 15 lat w sejmie, on nie przeszkadzał nikomu przed 10 kwietnia, nie przeszkadzał po 10 kwietnia, a tutaj mamy już aspirowanie do tego, żeby ten krzyż zdjąć. Sądzę, że jest to wywoływanie tematu, który medialnie jest bardzo chwytliwy, i taka jest prawdziwa intencja inicjatorów, konkretnie pana Palikota, w tej sprawie, ale różne środowiska polityczne, wszystkie reprezentowane w sejmie wypowiadają się jednoznacznie, że to jest absolutnie inicjatywa, która nie powinna mieć miejsca, i myślę, że sam inicjator dojdzie do takiego przekonania i myślę, że nowy parlament zajmie się kształtowaniem władz sejmu, prezydium sejmu, będzie starał się dobrze obsadzić prezydia poszczególnych komisji, a jest ich bodaj 29, żeby mógł sprawnie pracować nad budżetem, nad istotnymi sprawami dla Polski, nad ustawami, które przynoszą dla naszego kraju modernizację w wielu obszarach, natomiast tego rodzaju tematy wywołują wielkie emocje i byłoby bardzo źle, gdybyśmy jako nowy parlament zajmowali się przez najbliższe tygodnie właśnie tymi problemami.
P.W.: Ale w polityce jest zawsze tak, że jak ktoś wywołuje taki temat, to liczy, że ktoś na tym zyska, ktoś na tym straci. Kto na tym może zyskać, a kto na tym może stracić?
E.G.: To znaczy ja myślę, że wszyscy mogą stracić, bo, panie redaktorze, tak jak powiedziałem na samym początku, my powinniśmy zająć się ważnymi sprawami dla naszego kraju – budżet, jest kontekst światowego kryzysu i my nie powinniśmy dyskutować o tego rodzaju, aczkolwiek bardzo takich nośnych problemach, tematach, bowiem, jak powiadam, w historii polskiego parlamentaryzmu ten symbol zawsze towarzyszył, a bodaj od 15 lat jest w naszym sejmie.
P.W.: Oj, ucieka pan, panie ministrze, panie marszałku, od tego pytania. Ale mam nadzieję, że uda się jeszcze raz je zadać panu. Państwa i moim gościem był Eugeniusz Grzeszczak, Polskie Stronnictwo Ludowe. Dziękuję za rozmowę.
E.G.: Dziękuję panu, dziękuję państwu.
(J.M.)