Przemysław Szubartowicz: Pierwszy po Ziobrze, pierwszy „ziobrysta” po Ziobrze wraz z nami w studiu. Panie pośle, po co wam ta cała maskarada? Nie lepiej powiedzieć jasno i wyraźnie: odchodzimy, zakładamy nową formację, idziemy swoją drogą? Przecież wszystko ku temu zmierza.
Jacek Kurski: Ale Boże broń! Panie redaktorze, żadną własną drogą i nigdzie nie wychodzimy. My jesteśmy samą solą Prawa i Sprawiedliwości, kładliśmy niejednokrotnie głowy pod topór za tę partię, płaciliśmy osobistą cenę (...)
P.Sz.: Rozumiem, chcecie być wyrzuceni.
J.K.: ...karano nas dziesiątkami tysięcy złotych za niesprawiedliwe wyroki, za mówienie niepoprawnych rzeczy politycznie, objeżdżaliśmy Polskę (...)
P.Sz.: Ale Joanna Kluzik-Rostkowska też była taką oddaną posłanką i taką oddaną współpracownicą Jarosława Kaczyńskiego i co? I już jest w Platformie Obywatelskiej.
J.K.: Ale chyba krócej niż my, panie redaktorze, w każdym razie my jesteśmy samą solą tej partii, patriotami Prawa i Sprawiedliwości i nigdzie się nie wybieramy. My chcemy zmienić Prawo i Sprawiedliwość, zachowując dwie żelazne zasady, panie redaktorze...
P.Sz.: Ale panie pośle, ja powiedziałem maskarada dlatego, że pan doskonale zna Jarosława Kaczyńskiego, to jest człowiek niezłomny, zwłaszcza w polityce, to było widać nie raz, właśnie w przypadku np. Joanny Kluzik-Rostkowskiej, Elżbiety Jakubiak, po prostu została wyrzucona pani Elżbieta Jakubiak, jak i pani Joanna Kluzik-Rostkowska, a wy mam wrażenie idziecie z motyką na słońce.
J.K.: Na razie niezłomnie to my przegrywamy szóste wybory z rzędu, dlatego nasza propozycja zmian zachowuje dwie żelazne, święte zasady: po pierwsze jedność prawicy, jedność Prawa i Sprawiedliwości , po drugie przywództwo Jarosława Kaczyńskiego, którego ani przez chwilę nikt z nas nie kwestionował.
P.Sz.: To dlaczego Jarosław Kaczyński kwestionuje to, co wy robicie?
J.K.: Nie wypowiadał się jeszcze na ten temat, możemy się domyślać, że kwestionuje...
P.Sz.: No ale jego otoczenie mówi jasno i wyraźnie.
J.K.: Być może ciężko jest mu odejść od tych nawyków, które polegały na tym, że żadnych realnych zmian w partii po przegranych poprzednio wyborach nie było, ale już te szóste przegrane wybory to już masa krytyczna w sytuacji, która przestaje być śmieszna. Platforma uzyskała, panie redaktorze, mandat, po 4 latach fatalnych rządów uzyskała mandat i zwiększyła poparcie z 40% do 50%, bo tyle ma razem z wypączkowanym z siebie Palikotem, na psucie naszego kraju przez kolejne 4 lata, na zwiększanie wykluczenia społecznego, na rozprzedawanie majątku narodowego, dobieranie się do Lotosu, do Lasów Państwowych, do tego, żeby w Polsce ubóstwo i drożyzna się nadal rozwijały. To wszystko Platforma może nadal bezkarnie robić, a opozycja...
P.Sz.: Panie pośle, ale pan to mówi na 40 minut przed spotkaniem z Karolem Karskim, przed sądem partyjnym można powiedzieć, więc mówi pan o demokratyzacji PiS-u, o nadziejach, że Jarosław Kaczyński jednak zmieni swoje twarde przekonania. No, za 40 minut będzie pan musiał się tłumaczyć z tego, co pan robi.
J.K.: Już odpowiadam, skończę zdanie. A opozycja nie jest w stanie od wielu lat pokonać Platformy Obywatelskiej. Nam chodzi o to, żeby wreszcie prawica zaczęła zwyciężać, i ten przykład, który pan podaje, jest tego świetną egzemplifikacją, to znaczy Karol Karski, z całym szacunkiem, 2731 głosów w ostatnich wyborach w Warszawie będzie sądził Zbigniewa Ziobrę – 335 933 głosy...
P.Sz.: Ale będzie sądził. Na tym polega cała sytuacja, że będzie sądził.
J.K.: Więc to będzie zderzenie, panie redaktorze, PiS-u zwycięskiego, tego PiS-u, który symbolizuje Zbigniew Ziobro, tego, który musi zacząć wreszcie zwyciężać, z PiS-em, który do tej pory był zamknięty i przegrany. W związku z czym my liczymy na to, że przekonamy, jeśli partie się do godziny trzynastej nie wycofa z tych niepotrzebnych oskarżeń wobec nas, że przekonamy rzecznika dyscypliny i przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego, że nasza inicjatywa zmierza do tego, żebyśmy wszyscy poszli do przodu, żeby prawica zaczęła zwyciężać, bo to się należy naszym wyborcom. Dość już klęsk polskiej prawicy.
P.Sz.: Panie pośle, pan czuje poparcie ojca Tadeusza Rydzyka?
J.K.: Ja nie mieszałbym do tej sprawy ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka...
P.Sz.: Bo Polska The Times dzisiaj pisze, że on popiera Zbigniewa Ziobrę, mówi o nim nawet bardzo czule, o swoim takim bliskim właśnie człowieku, a pan jest razem ze Zbigniewem Ziobrą. Może o to chodzi, że ojciec Rydzyk poprze i będzie sukces.
J.K.: Ja myślę, że ojciec Rydzyk jest polskim patriotą, chce, żeby w Polsce działo się dobrze. Prywatnie zapewne głosuje na jakąś partię, nie wiem, na którą, ale generalnie jest ponad polityką. W związku z czym nie mieszajmy do tego porządku porządku sacrum, bo mówimy o polityce, polityce, która chcemy, żeby się zmieniała na lepsze i przede wszystkim żeby...
P.Sz.: „Mój złoty chłopiec”, tak podobno mówi ojciec Rydzyk o Zbigniewie Ziobrze.
J.K.: Tego nie słyszałem, ale bardzo ładne określenie. Swoją drogą w tej chwili Zbigniew Ziobro odbiera żonę i świeżo narodzone dziecko ze szpitala w Warszawie i dlatego nie możemy być o dwunastej przed sądem. Ale to też pokazuje, w jaką stronę powinna pójść polska prawica, my powinniśmy pójść...
P.Sz.: Panie pośle, jeszcze jedna ważna sprawa. A jak jednak zostaniecie wyrzuceni, to co? No bo musi pan realnie patrzeć na sprawy. Może być tak, że tak właśnie się stanie. Ja wiem, że pan wierzy, że się tak nie stanie, ale gdyby tak się stało, to co?
J.K.: Ja nie mogę uwierzyć w to, że ludzi, którzy chcą jedności prawicy, utrzymania przywództwa Jarosława Kaczyńskiego i naprawy naszej formacji tak, żebyśmy nareszcie zaczęli wygrywać wybory, mogłaby spotkać jakaś upokarzająca procedura karna. To jest krok w złą stronę i odpowiedzialność za następstwa tego rodzaju rozwiązań siłowych zamiast dialogu i pojednania spadną na tych, którzy tego rodzaju rozwiązania zastosowali.
P.Sz.: No a jeśli tak się stanie, niech pan sobie tak pomarzy, pomyśli, co by było. Co by było, gdyby?
J.K.: Ja marzę o silnej, zwycięskiej prawicy, panie redaktorze. Nie namówi mnie pan na...
P.Sz.: Narodowej?
J.K.: Nie, dlaczego narodowej?
P.Sz.: Panie pośle, bo też jest taka wizja, że być może Zbigniew Ziobro chce stworzyć taką skrajnie prawicową partię.
J.K.: Broń Boże...
P.Sz.: Ostrą, twardą.
J.K.: Nie, nie, potrzebna jest prawica wieloskrzydłowa, wielonurtowa, wielośrodowiskowa, międzypokoleniowa, od prawej strony do centrum. W takiej formule tylko można wygrywać wybory. I my chcemy właśnie pluralizmu wewnątrz partii, autonomii pewnych środowisk, które będą współpracowały pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego po to, żeby mieć ofertę i dotrzeć do umysłów i serc większości Polaków...
P.Sz.: A nie ma pan wrażenie, że pan powie Karolowi Karskiemu to, co już pan próbował mówić kilka dni temu i co zostało skomentowane przez kolegów z Prawa i Sprawiedliwości jednoznacznie, że to jest psucie partii, że trzeba mówić tylko wewnątrz, że dość opowiadania w mediach o tym wszystkim?
J.K.: Dyskusję na ten temat rozpoczął sam Jarosław Kaczyński, udzielając wywiadu w Rzeczpospolitej i krytykując pewne błędy kampanii. My nie mówimy już o błędach w kampanii, my idziemy do przodu, ale skoro dyskusję rozpoczął sam prezes, to naprawdę wiceprezes partii, który ma szczególny mandat, bo pokazywał, że można pokonywać Platformę Obywatelską indywidualnie, też ma prawo prowadzić tego rodzaju dyskusję w zaprzyjaźnionych mediach, bo to po szóstych przegranych wyborach naszym wyborcom, naszemu elektoratowi się po prostu należy. Dlatego nie mówmy, że dyskusje należy schować w partii, bo nie będzie żadnej dyskusji. Mówmy w środowisku prawicowym, w przyjaznych mediach, w mediach publicznych, które słuchają nasi wyborcy, jak naprawiać prawicę. My tylko tego rodzaju szlachetnego dzieła się podjęliśmy...
P.Sz.: PJN też chciał naprawiać prawicę i proszę.
J.K.: Panie redaktorze, PJN, po pierwsze ta analogia z panią Jakubiak i Kluzik jest o tyle nietrafna, że uderzył kilka miesięcy po tragedii smoleńskiej, kiedy wszyscy byliśmy w bólu i cierpieniu i myśleliśmy o czym innym, i w czasie kampanii samorządowej, zadając cios kampanii samorządowej Prawa i Sprawiedliwości.
P.Sz.: Analogia jest o tyle trafna, że to były również bliskie współpracownice Jarosława Kaczyńskiego tak jak pan i Zbigniew Ziobro kiedyś.
J.K.: Ale my jesteśmy w PiS-ie od zawsze można by powiedzieć, a analogia jest o tyle nietrafna, że my rachunku sumienia i pewnych propozycji przyszłościowych pozytywnych zmian formułujemy po przegranych wyborach, a nie przed wyborami, żeby nie szkodzić wynikowi. Ale skoro już są przegrane, dość już klęsk na prawicy, czas zwyciężyć.
P.Sz.: Jacek Kurski, Prawo i Sprawiedliwość, jeszcze Prawo i Sprawiedliwość, wciąż liczy, że albo partia się wycofa, albo wysłucha tych wszystkich argumentów i, jak to mówię, wszystko będzie dobrze.
J.K.: Tak, mam nadzieję.
(J.M.)