Polskie Radio

Rozmowa z Januszem Palikotem

Ostatnia aktualizacja: 09.11.2011 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Witamy naszego gościa: poseł Janusz Palikot w studiu Sygnałów Dnia. Dzień dobry, panie pośle.

Janusz Palikot: Dzień dobry, witam serdecznie.

K.G.: Bardzo pan zaskoczony wczoraj przy pierwszym głosowaniu nad wicemarszałkiem sejmu?

J.P.: No tak...

K.G.: Wanda Nowicka została odrzucona, nie uzyskała stosownej liczby głosów.

J.P.: Byłem zaskoczony. To jest zawsze szok, jak się przegrywa w głosowaniu, zwłaszcza wtedy, kiedy to wydawało się, że jest pewnym elementem tradycji tego parlamentu. Oczywiście czasami naruszanym, bo była kiedyś kandydatura Macierewicza, która była blokowana, była kandydatura Niesiołowskiego, która była blokowana przez salę parlamentarną, ale jednak się przyjmowało taką zasadę, że generalnie wszystkie te kluby, które dostały mandat od wyborców i mają swoje właśnie kluby w parlamencie, mają taką pewną autonomię do wskazania swojego kandydata i w zasadzie się o to nie toczy spór. Jest zawsze dyskusja na temat marszałka, bo ona ma charakter polityczny i tutaj są różnego rodzaju przetargi, ale potem się akceptuje wszystkie kandydatury wicemarszałków. Myśmy zresztą zagłosowali i za kandydaturą pani marszałek, i także za kandydaturami pozostałych klubów, w tym także PiS-u, nie tylko Platformy Obywatelskiej, Grabarczyka. Więc byłem bardzo zaskoczony, tym bardziej że te głosowania się odbyły wcześniej, w których myśmy poparli kandydatów innych klubów, że akurat nasz kandydat nie uzyskał. Tym bardziej został w sposób bardzo haniebny, Wanda Nowicka została w sposób haniebny i poniżej wszelkich jakichś norm zaatakowana przez PiS w tej debacie. No ale mimo wszystko właśnie część osób uznała z Platformy, bo to była oczywiście decyzja głosowania czy niewzięcia udziału w głosowaniu, czy wstrzymania się od głosowania przez ponad 69 osób w klubie Platformy, która o tym zdecydowała.

K.G.: No tak, a potem było drugie głosowanie zakończone szczęśliwie dla Wandy Nowickiej, ale opinia publiczna zobaczyła Janusza Palikota proszącego, a to się, przyznam, rzadko zdarza.

J.P.: Tak, rzeczywiście, zdecydowałem się na to. Być może niektórym właśnie zależało na tym, żebym przyszedł i poprosił, no to dostali Palikota proszącego, ale poprosiłem o to nie ze względu na biografię wyjątkową Wandy Nowickiej i jakiś heroizm ludzki, który jest w jej osobie, ale ze względu właśnie na tę zasadę, o której mówiłem, żeby ją uszanować, bo będzie jeszcze tak, że te role się zmienią, ktoś będzie w opozycji, ktoś inny będzie w koalicji rządzącej, i parlament powinien takich pewnych podstawowych, naprawdę kilku elementarnych zasad przestrzegać, między innymi tej.

No i druga rzecz – w tej debacie najpierw panią minister Kopacz, panią marszałek w tej chwili Kopacz zaatakowano właśnie tragedią smoleńską, mówię w największym skrócie, a później naszą Wandę z kolei Nowicką, też w największym skrócie, zaatakowano Katyniem, a właściwie pewną wypowiedzią na temat Katynia jej syna, co jest w ogóle... no, przypomina grę teczkami, właśnie wyciąganie dziadka z Wehrmachtu, ojca skądś tam i syna skądś tam, dorosłych osób, które nie powinny jakby przenosić własnej odpowiedzialności na odpowiedzialność kogokolwiek innego. I jakby też ten argument, że ponieważ w polskich rodzinach... nie ma żadnej polskiej rodziny, chyba nie znajdzie się przypadku, żeby ktoś nie zginął w jakimś miejscu kaźni, czy to jest Katyń, czy to są obozy koncentracyjne, czy to są inne nasze tragiczne historyczne wydarzenia. I wyciąganie tej karty w debacie sejmowej dzisiaj, jakby wspieranie się przez niektórych na krwi tych, którzy zginęli za wolność Polski i granie tą kartą to jest brak szacunku dla tamtej ofiary. I po prostu sejm, który uruchomi taki mechanizm i będzie go jakby w jakimś sensie akceptował, no to jest sejm, który jakby niszczy tamtą ofiarę. I o te dwie rzeczy, poprosiłem o uszanowanie (...)

K.G.: Ale kiedy pan to mówi, panie pośle, na pewno część słuchaczy mówi: no jak, przecież sam to robił, jeśli nie na sali plenarnej, to na konferencjach prasowych.

J.P.: Zgoda, tak, ja... Bo czym innym jest jakby dyskusja na temat tego, czy powstanie warszawskie było słuszne, czy nie, tu jestem krytyczny, uważam, że myśmy więcej stracili niż zyskali na powstaniu warszawskim, bo Warszawa została zniszczona, została zniszczona cała taka kultura niematerialna, która była zgromadzona w Warszawie, listy, książki, meble, obrazy, no i dziesiątki, setki tysięcy ludzi, którzy tu zginęli. Więc jest to dyskusja oczywiście, w której historycy są podzieleni (...) Mówiłem też...

K.G.: Czyli na tym poziomie uważa pan, że taka argumentacja nie powinna mieć miejsca.

J.P.:  Tak.

K.G.: Przy okazji wyboru wicemarszałków i marszałka sejmu.

J.P.: Na funkcje, bo co innego jest dyskusja o tym, czy to było słuszne, czy niesłuszne, czy powinniśmy prowadzić politykę historyczną, czy nie, ale mówienie, że ktoś zasługuje dzisiaj w wolnej Polsce na funkcję marszałka czy niemarszałka, bo w jego rodzinie zginęli lub nie zginęli ludzie w Katyniu czy w Smoleńsku, no, naprawdę to jest... tak się nie powinno postępować.

K.G.: Wanda Nowicka wicemarszałkiem sejmu została, sprawa jest zamknięta.

J.P.: Tak.

K.G.: A dlaczego pan twierdzi, że prezydent wszedł do gry, oceniając jego wczorajsze wystąpienie w sejmie i te sugestie kierowane do rządu, te najważniejsze sprawy, które powinny być rozwiązane? Prezydent mówił o rzeczach dość oczywistych, o których wie premier, jak sądzę, równie dobrze.

J.P.: Ale z drugiej strony, jak pan popatrzy na te powiedzmy pięć różnych punktów, które zgłosił pan prezydent Komorowski, to one wszystkie dotyczą tych nieudanych w poprzedniej kadencji, w poprzedniej koalicji Platformy z PSL-em, tej samej, ale oczywiście w minionej kadencji, tych samych spraw. A więc co się nie udało? Nie udała się walka z biurokracją, zamiast ubyć, przybyło urzędników 60 tysięcy, obywatele nie mają poczucia, że nastąpiła zasadnicza zmiana, prezydent to poruszył. Nie spełniamy kryteriów z Maastricht, nie weszliśmy do strefy euro mimo deklaracji premiera Tuska w 2007 roku w exposè, że wejdziemy do euro za tej minionej poprzedniej kadencji. Przywołał właśnie brak reform, brak odwagi w dokonywaniu tych reform, wskazał m.in. na to, co dzieje się w państwach europejskich w sprawie emerytur, a więc wydłużenie wieku emerytalnego dla obu płci, a także braku uprzywilejowania, które ma polski system. Tego oczywiście także PSL i Platforma nie reformując KRUS-u i nie reformując ZUS-u, nie dokonała. Wreszcie poruszył kwestię też dosyć zasadniczą, z której też rząd często jakby próbował zbudować jeden ze swoich argumentów, mianowicie systemu edukacyjnego, braku społeczeństwa obywatelskiego, małego udziału organizacji obywatelskich w życiu publicznym. No, muszę powiedzieć, że to były wszystko rzeczy, w których jeśli się krytykowało ten poprzedni... poprzednią koalicję, no to właśnie się wymieniało te punkty...

K.G.: Czyli co, teraz prezydent pana zdaniem będzie takim aktywnym recenzentem tego, co będzie robił rząd?

J.P.: Moim zdaniem tak, znaczy to było mocne wejście i... znaczy ten okres taki... pierwszy okres pod koniec kadencji poprzedniego parlamentu, widocznie albo była taka umowa polityczna w zamian za poparcie przez Platformę, albo prezydent uznał, że kończy kadencję sejm, w związku z tym on w tej pierwszej części swojego urzędu nie jest taki aktywny i w tym momencie, kiedy się otwiera nowy sejm, po pierwsze sam fakt, że wygłosił exposè [sic], czego żaden prezydent do tej pory nie zrobił w dniu zaprzysiężenia nowego parlamentu, że wyznaczył bardzo mocne cele polityczne, włącznie z tym euro – dyskusyjne, kontrowersyjne, część opinii w Polsce nie wyobraża sobie żadnej procedury przyjęcia euro, ale postawił to dzisiaj, kiedy euro, Grecja, Włochy przeżywamy ogromne zamieszanie i pytanie o to, czy strefa euro przetrwa w obecnym kształcie, no, powiedział wyraźnie, że on będzie w tej sprawie jakby mobilizował opinię publiczną do zmuszania rządu do odważnych zmian i wręcz jakby wypunktował to bardzo precyzyjnie.

K.G.: To trochę w tym podobny będzie do Ruchu Palikota...

J.P.: Ja myślę, że...

K.G.: Nie wiem, ile w tym prawdy, panie pośle, proszę, nie wiem, sprostować, zaprzeczyć, potwierdzić, to Jacek Żakowski o tym pisał w tygodniku Polityka, że w dniu powołania rządu, czyli 22 listopada, przez 22 dni pierwsze 22 projekty z około 140 nowych ustaw to ma być dzieło parlamentarne Ruchu Palikota. To prawda?

J.P.: Myśmy rzeczywiście przedwczoraj przyjęli 55 projektów, które można powiedzieć, że są skończone, one wymagają niektóre jeszcze jakichś drobnych korekt w uzasadnieniu, takich w otoczeniu tych ustaw. I mam nadzieję, że rzeczywiście sejm 22-go zacznie. Wczoraj nawet premier na posiedzeniu konwentu seniorów sugerował przyspieszenie tego terminu. Zobaczymy, czy tak będzie, o kilka dni, bo sejm się zbierze 17-go w przyszłym tygodniu, więc nie można wykluczyć, że po 17-ym, 18–19-go, piątek–sobota. Podobnie było 4 lata temu, że w sobotę była debata w parlamencie na temat właśnie exposè premiera Tuska, że właśnie w sobotę byłoby wtedy w tę następną, czyli 19-ego, a nie 22-go zaprzysiężenie tego całego nowego rządu i w związku z tym rozpoczęłyby prace komisje, bo bez powołania komisji żadna praca w parlamencie jest niemożliwa. Wciąż nie ma ani podziału tych komisji, ani obsadzenia tych komisji. Miejmy nadzieję, że to się stanie właśnie w przyszłym tygodniu, wtedy my możemy ruszyć i zgłosimy tyle, ile się uda do 24 czy 23 grudnia.

K.G.: To będą takie projekty od ustawy o związkach partnerskich aż po nowelizację prawa budowlanego.

J.P.: No tak. I zmianę kodeksu karnego, i ustawy o partiach politycznych, i ustawy o dostępie do informacji. To jest kilkadziesiąt różnych projektów...

K.G.: Z podziałem na projekty ważne i mniej ważne?

J.P.: No tak, na pewno mi się wydaje, że np. szybka zmiana prawa budowlanego w czasie kryzysu, wywołanie pewnego boomu inwestycyjnego, który ma miejsce w Niemczech, bo niech pan zwróci uwagę, że wielu ludzi ucieka z gotówki z euro tam w tamtym przypadku, bo nie jest pewne, co będzie z euro, wolą kupić ziemię, wybudować jakąś nieruchomość niż trzymać gotówkę. W Polsce też część tak ludzie myśli, tylko że u nas proces decyzyjny, czyli doprowadzenie do pozwolenia na budowę, rozpoczęcia to jest 2 czy 3 lata. No to jeśli tego nie skrócimy, to nikt nie zareaguje na kryzys wzrostem inwestycji.

K.G.: Komisja była w zeszłej kadencji sejmu „Przyjazne Państwo”. Nie dało się wtedy tego załatwić? Zdaje się pan nią kierował.

J.P.: Mieliśmy ten projekt prawa budowlanego. My wracamy do pierwotnego projektu komisji „Przyjazne Państwo”. On został potem przez parlament, przez półtora roku w parlamencie bardzo źle przekształcony, w końcu skierowany przez Lecha Kaczyńskiego po tych wszystkich zmianach do Trybunału Konstytucyjnego i odrzucony. I my teraz wracamy, pomijając te wady, które wskazał Trybunał Konstytucyjny, do pierwotnego brzmienia projektu ustawy o prawie budowlanym i chcemy ją m.in. jako jeden z najważniejszych projektów przeprowadzić.

K.G.: Zapowiada się zatem gorąca końcówka listopada w wykonaniu Ruchu Palikota.

J.P.: Tak jest.

K.G.: Poseł Janusz Palikot był gościem Sygnałów Dnia. Dziękujemy bardzo.

J.P.: Również dziękuję.

(J.M.)