Paweł Wojewódka: Może od ekonomii zacznijmy. Agencja ratingowa Moody’s bardzo krzywdząco według tych wstępnych już pierwszych komentarzy oceniła nasz system bankowy.
Marcin Święcicki: Ja też jestem trochę zaskoczony tą oceną, no bo jednak w porównaniu z innymi systemami nasz trzyma się stosunkowo nieźle, jednak nasz nadzór dość wcześnie reagował na rozmaite ryzyka, na kwestie kredytów w dewizach, na sytuację poszczególnych banków, także nie mamy tych złych aktywów, tych właśnie chorych aktywów, które zatruły rozmaite inne banki. Więc ja trochę nie rozumiem tej zapowiedzi czy to już, nie wiem, decyzji ratingowej agencji Moody’s. Zobaczymy, może będzie jakieś uzasadnienie do tego, bo jednak też mam takie wrażenie i taką opinię i te wszystkie analizy wskazują, że jednak nasz system bankowy lepiej się trzyma niż inne systemy w Europie, które były znacznie bardziej zagrożone czy nawet w Ameryce.
P.W.: No, musimy na to poczekać, na więcej komentarzy, więcej informacji na ten temat. Ale wróćmy wobec tego do Warszawy. Był pan prezydentem Warszawy, jeżeli obecnie by pan piastował to stanowisko, co by pan zrobił, żeby nie dopuścić do sytuacji z 11 listopada?
M.Ś.: Proszę pana, to jest zawsze trudne pytanie, bo ja (...) na przykład, jak te demonstracje na przykład Lepper urządzał, olbrzymie demonstracje w Warszawie, więc okazuje się, że...
P.W.: Chyba nasi słuchacze zapomnieli, co się działo między 94 a 99 rokiem.
M.Ś.: Tak, że będzie paraliż Warszawy. I otóż po pierwsze prezydent nie może zakazać demonstracji, bo ulice miast od starożytnej Grecji służyły do demonstracji ludności i jedna z zasad absolutna demokracji, że place, ulice i publiczne miejsca służą do takich wystąpień.
Po drugie jest tak, że te pasy drogowe to nimi dysponuje w zasadzie wojewoda, miasto zarządza tymi pasami w sensie ruchu, odnowy nawierzchni i tak dalej, ale jeśli chodzi o dopuszczenie demonstracji, tu musi być współdziałanie z wojewodą, jeśli chodzi o główne te aleje, główne te arterie. Moją ideą było to, że jeśli demonstranci chcą demonstrować przed gmachami publicznymi, no to żeby tam dochodzili... na jakieś inne dni przesuwać te demonstracje, na inne godziny, albo żeby sposoby dojścia do tych gmachów były z innej strony. I wtedy chodziło bardziej nie o zniszczenia, tylko chodziło o paraliż ruchu w mieście, o to, że w normalny dzień pracy ci demonstranci demonstrowali. I niewiele, muszę powiedzieć, udało się zrobić.
W tym ostatnim wypadku chodziło o zniszczenia, o to, że demonstracja przekształciła się w demonstrację siłową. Tu wydaje mi się, że policja w części spisała się bardzo dobrze, bo gdyby doszło do bezpośredniego starcia tych dwóch demonstrujących grup czy koalicji, no to naprawdę byłoby chyba więcej ofiar i rannych, nie wiadomo, co by się w ogóle działo, niż tylko te starcia z dobrze uzbrojoną i chronioną za tymi tarczami policją, bo ona... I tak było tam sporo rannych, jak rzucano w nich kamieniami, ale policja ma ochronę, przecież widzieliśmy ich w tych kamizelkach, w jakichś takich superodpornych, z tarczami, hełmami. Co by to było, gdyby ta walka się odbyła między tymi dwoma grupami, które nie mają takich ochron?
P.W.: A można było coś jeszcze zrobić, żeby nie doszło do tego? Przecież wszyscy wiedzieli o tym, że tak naprawdę może dojść do takich rozrób w Warszawie, bo o tym właściwie wszyscy mówili, łącznie z policją.
M.Ś.: Może można było jeszcze bardziej te grupy rozdzielić. I chyba coś było nie w porządku z pilnowaniem później przez policję tych wozów transmisyjnych, że tam nie było szybkiej reakcji, natychmiastowej. Policja tutaj cały czas jeszcze, wydaje mi się, stara się być bardzo delikatna, nawet wobec takich, co bardzo ostro naruszają prawo. No, było tych kilkadziesiąt aresztowań, były jakieś przypadki nawet brutalności ze strony niektórych osób z policji, które mają być wyświetlone przez samą policję dyscyplinarnie. Natomiast dlaczego nie obroniono tego mienia prywatnych firm czy publicznego w dostatecznym stopniu, tak jak można sobie bezkarnie podpalać te samochody jeden za drugim, wybijać szyby. Tutaj wydaje mi się, że policja powinna się zastanowić nad tym, jak wyłapywać sprawców tego szybciej, bezpośrednio, namierzać ich w jakiś sposób i potem żeby jednak ich karać.
P.W.: Marcin Święcicki, poseł Platformy Obywatelskiej i były prezydent Warszawy, był państwa i moim gościem. Dziękuję za rozmowę.
M.Ś.: Dziękuję państwu.
(J.M.)