Polskie Radio

Rozmowa z Markiem Borowskim

Ostatnia aktualizacja: 19.11.2011 08:15

Henryk Szrubarz: Naszym gościem jest senator Marek Borowski. Dzień dobry, panie senatorze.

Marek Borowski: Dzień dobry panu, dzień dobry słuchaczom. I widzom chyba.

H.Sz.: I widzom też, tak. Będziemy rozmawiać o wczorajszym exposè premiera Donalda Tuska. Założenia czy najważniejsze elementy są znane, powtórzę zatem pokrótce: podwyżka dla mundurowych to 300 złotych, później pójdziemy na emeryturę w wieku 67 lat, przedsiębiorcy zapłacą więcej o 2 punkty procentowe, bogaci stracą ulgi na dzieci, rolnicy zapłacą też za leczenie, zapowiada się reforma KRUS-u. Interesuje mnie pana opinia jako osoby już doświadczonej w polityce i stał pan w tej polityce po różnych stronach barykady – i po stronie rządzących, i po stronie opozycji. Jak pan to odbiera wczorajsze wystąpienie prezesa Rady Ministrów?

M.B.: Przede wszystkim te 20 lat służby publicznej, jak to pan powiedział, raz po stronie rządzących, a raz po stronie opozycji nauczyło mnie, że nikt nie jest tak mądry jak samo o sobie mówi i tak głupi, jak mówi o nim opozycja, czyli że naprawdę do wszystkich trzeba przykładać jednakową miarę, trzeba starać się być obiektywnym i rzeczywiście traktować politykę jako służbę publiczną, czyli oceniać szanse, zagrożenia i realnie patrzeć na to, co trzeba zrobić. Otóż sytuacja Polski, gdyby Polska była, nie wiem, może Australią, to nasza...

H.Sz.: Tak bogatą czy tak daleko?

M.B.: Tak daleko. To nasza sytuacja finansowa, aczkolwiek wymagająca działań, prawdopodobnie nie wymagałaby tak daleko idących środków, jak te, które zaproponował premier. Ale jesteśmy praktycznie w centrum Europy i wokół nas jest sztorm, to trzeba jasno powiedzieć.

H.Sz.: Czyli ta wyspa, do tej pory jeszcze zielona, może być zalana.

M.B.: Oczywiście, że tak, oczywiście, że tak. Wiemy, co robi tsunami i w związku z tym trzeba się zabezpieczyć. I w takiej sytuacji rząd, który nie podjąłby działań, byłby odpowiedzialny, dramatycznie odpowiedzialny za to, co może nastąpić. To po pierwsze.

Po drugie – pewne działania są absolutnie konieczne niezależnie od tego, co się dzieje na zewnątrz, na przykład kwestie demograficzne, czyli to, że żyjemy coraz dłużej, na emerytury póki co chodzimy w tym samym wieku, ciągle w tym samym wieku, coraz więcej ludzi staje się emerytami, a stosunkowo mniej rodzi się dzieci i jeszcze 10, jeszcze 15, jeszcze 25 lat i okaże się, że albo emerytury będą zupełnie głodowe, albo trzeba będzie podnieść dramatycznie podatki, żeby wystarczyło na te emerytury, co zupełnie zabije gospodarkę. Więc rząd, który unika powiedzenia tego, ale mało powiedzenia, podjęcia działań, skazuje przyszłe pokolenia na ogromne problemy.

H.Sz.: No tak, ale jeśli chodzi o wiek emerytalny, oczywiście będzie on podnoszony nierównomiernie dla kobiet i dla mężczyzn do 67. roku życia, i z tym zgadzają się prawie wszyscy, również ekonomiście, ale za tym powinna iść określona polityka społeczna i gospodarcza...

M.B.: Dokładnie tak.

H.Sz.: ...a więc stworzenie nowych miejsc pracy, poza tym zapewnienie tym ludziom, który osiągają 50–60 lat życia jednak pracy, co nie jest obecnie takie oczywiste wcale. A poza tym, jeśli chodzi o kryzys demograficzny, powinniśmy prowadzić taką politykę, która będzie promowała właśnie większą dzietność społeczeństwa. A tego nie ma do tej pory.

M.B.: Tak jest. Z tym muszą być związane różnego rodzaju działania – i te dotyczące polityki społecznej, i np. polityki zdrowotnej. Chodzi o to, żeby ludzie po 60, po 65 roku życia niezależnie od tego, że będą żyli dłużej niż obecnie, żeby też byli zdrowsi, mówiąc krótko, żeby mogli liczyć na szybszą, sprawniejszą opiekę zdrowotną. Ale chciałem zwrócić uwagę, że ta propozycja jest propozycją bardzo wyważoną, bo przecież jeśli chodzi o wiek emerytalny dla mężczyzn, to jest przesunięcie stosunkowo niewielkie, o dwa lata, ale dopiero w roku 2020. Mamy przed sobą jeszcze 8 lat. W tym czasie można sporo zrobić. A jeśli chodzi o kobiety, to dopiero rok 2040. To jest bardzo powolne zwiększanie tego wieku, czyli jest sporo czasu na te wszystkie działania.

H.Sz.: Ale reforma emerytur mundurowych jednak będzie (...)

M.B.: Zaraz, zaraz, mundurowe to jest trochę inna sprawa, tam się chodziło czy chodzi na emeryturę po 15 latach pracy...

H.Sz.: No właśnie.

M.B.: ...więc to jest zupełnie co innego. Tutaj jest okres dostatecznie długi, żeby móc nawet, powiem skrajnie, nawet móc przyhamować go w pewnym momencie, jeżeliby się okazało, że są jakieś problemy tego rodzaju, na przykład właśnie z miejscami pracy. Gdyby to był skok jakiś nagły, a, to wtedy ryzyko byłoby ogromne. Wydaje mi się, że to jest propozycja bardzo wyważona.

Jeśli chodzi o emerytury mundurowe z kolei, no to tutaj mamy rzeczywiście sytuację... Symbolem tego jest pan poseł Tomasz Kaczmarek znany jako agent Tomek, który w wieku trzydziestu kilku lat przeszedł na emeryturę. Oczywiście to nie jest powszechne, tu nie ma co robić z funkcjonariuszy ludzi, którzy nadużywają tego przywileju. Faktem jest, że wcześnie odchodzą na emerytury i następnie podejmują pracę. Dzisiaj uznano, że to trzeba zmienić. Też nie radykalnie, dotyczy to tylko nowych przychodzących do służby, nie tych, którzy już pracują, ci mają to zagwarantowane, ale...

H.Sz.: Czyli te faktyczne zmiany dla budżetu skuteczne będą po kilkunastu latach.

M.B.: Jeżeli chodzi o emerytury, z całą pewnością to jest czas przyszły, ale kiedyś to trzeba podjąć. Gdybyśmy podjęli to 10 lat temu, to dzisiaj mielibyśmy już z tego efekty, no ale przez 10 lat nie było odważnego.

H.Sz.: Teraz jest.

M.B.: A teraz jest i trzeba to uznać. Nie mówię, żeby się cieszyć, bo to nie jest powód do radości, to jest powód do przyznania, że w trudnych czasach jest rząd, który podejmuje wyzwania, i to dobrze.

H.Sz.: Reforma KRUS-u, częściowa reforma KRUS-u, rolnicy zapłacą za leczenie. Te zmiany zaproponowane, znaczy sygnalizacja tych zmian wczorajsza przez premiera Tuska to dobre posunięcie?

M.B.: Oczywiście, przy czym w sprawie KRUS-u narosło wiele mitów. KRUS to jest system emerytalny dla rolników. Jeśli chodzi o zdrowie, to ono było tam przyklejone. Rzeczywiście za rolników płaci budżet składkę do Narodowego Funduszu Zdrowia, tyle tylko, że KRUS jest tu kasą pewnego rodzaju, więc równie dobrze mogłoby być to odklejone od KRUS-u. Natomiast jeśli chodzi o system emerytalny, to rolnicy otrzymują najniższe emerytury, to jest rząd 600–700 złotych.

H.Sz.: Około 700 złotych, tak.

M.B.: Właśnie. I płacą niską składkę, to prawda, ale też zróżnicowaną, podkreślam. Nie jest już tak, że wszyscy płacą jednakową i jednakowo niską. Już od 2 lat rolnicy o wyższym areale płacą wyraźnie wyższą składkę, więc to już się zmieniło. Natomiast jest kwestia, czy rolnicy nie powinni płacić takiej składki jak ludzie w miastach, którzy pracują czy mają własną firmę. Owszem, ale po przejściu na podatek dochodowy, a to wymaga znowu działań. I to już zapowiedziano. I wreszcie składka zdrowotna. Tu Trybunał Konstytucyjny się wypowiedział, że wszyscy muszą płacić składkę zdrowotną, również rolnicy...

H.Sz.: Czyli trzeba realizować w tym przypadku prawo.

M.B.: Tak jest, to trzeba realizować i jest propozycja moim zdaniem rozsądna w kwotach.

H.Sz.: Panie senatorze, dwa punkty procentowe, o tyle więcej składki rentowej zapłacą firmy. Czy to jest rozwojowe?

M.B.: No, to jest oczywiście taki powiedziałbym punkt, który może mieć również swoje negatywne skutki, jeżeli chodzi o inwestycje, czyli o wzrost gospodarczy. No cóż, ja mogę tylko powiedzieć z taką smutną satysfakcją – kilka lat temu, kiedy sejm podejmował te decyzje, ja byłem wtedy poza parlamentem, ale robiłem wszystko, działałem, pisałem, wołałem: nie obniżajcie tej składki rentowej, dlatego że renty nie spadają przecież, koszty są takie same, tego nie wolno robić, to kosztuje budżet dwadzieścia kilka miliardów złotych. No i oczywiście problemy zaczęły się, dzisiaj trzeba wracać nie do starej składki rentowej, bo to byłoby zbyt drastyczne, rząd wybrał 2 punkty procentowe. Ja przypomnę, że poprzednio obniżono o więcej. I tak jak mówię, może to mieć pewne negatywne skutki, ale gdzieś trzeba tych pieniędzy szukać, tak że z pewnym bólem, ale trzeba będzie i to zrobić.

H.Sz.: I, panie senatorze, już na zakończenie – szkoda, że w ogóle nie było wcale w tym exposè wczoraj ani słowa o edukacji czy o służbie zdrowia, a to przecież jest bardzo ważne.

M.B.: Tak, jeżeli mi czegoś brakowało, to propozycja takiego projektu cywilizacyjnego, flagowego, tak jak były Orliki na przykład w poprzedniej kadencji, tak teraz np. mogłaby być tak zwana cyfrowa szkoła, czyli komputeryzacja szkół, bo to zaczęto robić już koncepcyjnie, minister Boni nad tym pracuje, zresztą jestem w tym zespole. Tego troszkę zabrakło, ale liczę na to i apeluję także jednocześnie, korzystając z obecności tutaj, żeby te kwestie przedstawili już ministrowie, nowi ministrowie, którzy otrzymali już swoje zadania i mogą je publicznie zaprezentować.

H.Sz.: A my w radiu będziemy tych ministrów przepytywać na tę okoliczność właśnie.

M.B.: Dziękuję bardzo.

H.Sz.: Dziękuję bardzo. Senator Marek Borowski gościem Sygnałów Dnia.

(J.M.)