Polskie Radio

Rozmowa z Bolesławem Piechą

Ostatnia aktualizacja: 15.12.2011 08:25

Krzysztof Grzesiowski: Witamy naszego gościa: poseł Bolesław Piecha, przewodniczący sejmowej komisji zdrowia. Dzień dobry, panie pośle.

Bolesław Piecha: Dzień dobry, witam.

K.G.: Czy możliwe jest, że po 1 stycznia pacjent dostanie receptę na lek refundowany z taką pieczątką o treści „Refundacja do decyzji Narodowego Funduszu Zdrowia”?

B.P.: To zależy, czy to jest możliwe, czy nie, od słynnej zasady: zależy, gdzie się ucho przystawi. Jak się przystawi ucho do pana ministra Arłukowicza, to to jest niemożliwe, ale jak się wysłucha tych, którzy te recepty wypisują, albo tych, którzy te recepty będą realizować w aptece, to sprawa wygląda inaczej, bo to oni twierdzą, że nie zastosują się do próśb Ministerstwa, ponieważ uważają, że ilość sankcji, szykan nałożonych na zwykłych uczestnikach tego rynku, czyli na 100 tysięcy lekarzy, 13 czy 14 tysięcy aptekarzy, to jest wyręczanie się urzędników nieumiejętnością tworzenia prawa i przerzucanie odpowiedzialności, która nie należy do lekarzy, bo do lekarza nie należy weryfikacja, czy mój pracodawca, czyli pani marszałek sejmu, odprowadziła za mnie składkę zdrowotną. To weryfikują systemy i powołani urzędnicy. Przecież zarówno Zakład Ubezpieczeń Społecznych, jak i Narodowy Fundusz Zdrowia mają urzędników. I wiecie państwo co? Biorą za to pieniądze, żeby sprawdzić, czy moja składka trafia do właściwego woreczka w Narodowym Funduszu Zdrowia.

K.G.: Ta sprawa bierze się z tego, że lekarze grożą, że nie będą wypisywać recept na leki refundowane, jeśli za błąd w recepcie będą im grozić kary, to, o czym pan mówił. Minister Arłukowicz mówił wczoraj w sejmie, że jest gotowy projekt ustawy, który wprowadzi centralny wykaz ubezpieczonych, centralny rejestr ubezpieczonych. Ma to lekarzom niby pracę ułatwić. Lekarze mówią, że taki rejestr jest...

B.P.: No i mają rację...

K.G.: ...tylko że jest kompletnie nieaktualny.

B.P.: Wczoraj było takie przesłuchanie czy quasi-przesłuchanie pana ministra Arłukowicza i muszę powiedzieć, że ze zdumieniem otwierałem oczy, bo tak nie bardzo wiem, o czym pan minister mówił, bo mówił o rzeczach, które dawno są zrealizowane. Ja przypomnę, że ten rejestr, centralny rejestr ubezpieczonych istnieje przynajmniej 5–6 lat i obejmuje wszystkich nas łącznie z naszymi rodzinami, które są, mówiąc tak nieładnie kolokwialnie, podpięci pod naszą składkę, a pan minister Arłukowicz otwiera nagle ze zdumienia oczy, że trzeba to będzie tworzyć. Nie wiem, dlaczego. Miałem takie wrażenie, że przeszkadzała mu w tej jego wypowiedzi wczorajszej jedna sytuacja – nie miał na kogo zwalić, bo nie bardzo mu wypadało na poprzednika, prawda? Na panią minister Kopacz. Miał takie jakby poczucie, że trzeba coś naprawiać, ale nie wolno mi o tym powiedzieć.

Jasne jest, że ustawa refundacyjna, która nakłada takie, a nie inne obowiązki na lekarzy, aptekarzy, na różnego rodzaju podmioty, jest źródłem prawa i co bardziej krewki, co bardziej zasadniczy urzędnik Narodowego Funduszu Zdrowia nałoży karę, proszę mi wierzyć, nałoży karę na lekarza, który nie sprawdzi, czy pacjent jest nieubezpieczony, bo takie są jego ustawowe kompetencje i nakazy. Urzędnik nie może się dogadywać, no bo dogadywanie się źle kojarzy, jeśli urzędnik się z kimś dogaduje. Urzędnik musi działać w granicach i na podstawie obowiązującego prawa, a prawo jest właśnie takie.

Wiesław Molak: Panie pośle, a czy nie można tego sprawdzić przy rejestracji pacjenta w przychodni, w szpitalu?

B.P.: Wszystko można sprawdzić...

W.M.: Tam też można sprawdzić swoje ubezpieczenie.

B.P.: ...tylko tyle, że z tym systemem cztery lata stracono. Otóż ja nie chciałbym tak cały czas mówić o tych poprzednikach, którzy to wszystko sknocili, zwłaszcza Prawo i Sprawiedliwość. Myśmy wprowadzili w ustawie o świadczeniach obowiązek wprowadzenia karty ubezpieczenia zdrowotnego. Czy to będzie dowód osobisty, czy to będzie taka karta jak do bankomatu, nie miało znaczenia. Było to przygotowane. I wtedy taki pacjent przychodzi do rejestracji, daje dyskietkę i dyskietka tak jak w bankomacie mówi tak: proszę bardzo, ma pan otwarte konto, leczymy; oho, nie, bank czy ZUS, czy Narodowy Fundusz nie potwierdza. Cztery lata...

W.M.: Ale każdy z nas dostaje taką kartkę z zakładu pracy, gdzie jest napisane, ile składek odprowadzono...

B.P.: Tak, ale państwo dostaje w papierach...

W.M.: W papierach, tak.

B.P.: Pan wie, ile lasów się wycina? To jest taki wzór ZWA, czy jakoś tak, bardzo skomplikowana nazwa jest, i każdy to dostaje i nie wiadomo po co. Przecież ta kartka w XXI wieku powinna być zastąpiona systemem informatycznym i Internetem. To jest jedna z najprostszych sytuacji. Nie wiem, dzisiaj bilet autobusowy czy kartę miejską można mieć w systemie elektronicznym. Niestety, Narodowy Fundusz Zdrowia łącznie Ministerstwem cztery lata stracili i poprzestali na wydawaniu tych karteczek. No dobra, ale jak pan nagle zachoruje, to co? Pan musi nosić dowód i jakąś tam inną legitymację, jakieś tam inne uprawnienia? Bilet i jeszcze coś, i jeszcze dodatkowo kartkę z zakładu pracy? No, panie redaktorze,  niech pan nie przesadza, to jest obowiązek systemu urzędników, który za to bierze pieniądze.

K.G.: A może to jest tak, że rzeczy najprostsze najtrudniej jest zrealizować. (...)

B.P.: Tak to wygląda, bo to jest tak zwany określany przez mojego szefa, a w zasadzie przez Marka Jurka – imposibilizm, czyli coś, co jest w Polsce chyba niemożliwe i najprostsze rozwiązania gdzieś grzęzną w sporach międzyresortowych, określenie, kto ważniejszy. Ja zawsze sobie przypominam, że z kartami tymi ubezpieczenia ważniejszy miał być albo minister zdrowia, albo minister finansów, albo może minister spraw wewnętrznych i administracji, który odpowiadał za dane. Dzisiaj na pewno wmiesza się w to minister Boni, który będzie odpowiadał za cyfryzację, czyli wszystkie przekazy elektroniczne.

Wiesław Molak: Kolejny argument ministra Arłukowicza: to jest tylko 218 leków.

B.P.: To jest tylko 218 leków i to starczy...

K.G.: Refundowanych (...)

B.P.: ...218 leków i to są najczęściej, bo tego państwo nie wychwycili, a ja to wychwyciłem, leki dla przewlekle chorych. Otóż ja gratuluję cukrzykowi, który nagle otrzymuje insulinę za pełną płatność z paskami i tak dalej, i to pochłonie połowę jego renty czy emerytury, bo cukrzycy, wieloletni cukrzycy nie należą do krezusów finansowych, żeby było jasne. Albo gratuluję astmatykowi, który ma atak astmy, powinien zastosować określone leki, ale tam zażądają 500 złotych za określone preparaty, a jak pan masz pretensję, to do Narodowego Funduszu Zdrowia, a proszę bardzo, może uwzględnią panu reklamację. Nie chodzi o „tylko”. Aż 218 leków w nowoczesnym państwie, państwie prawa, państwie, które ma określone zadania. Te 218 to jest skala nadużycia. 218 razy pan minister proponuje nadużycie w systemie.

K.G.: A te inne propozycje, o których mówił minister Arłukowicz wczoraj na spotkaniu w sejmie? Nie wiem, wprowadzenie dodatkowego dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego...

B.P.: Pamiętam, że już takie coś było, to zostało wprowadzane już kilkakrotnie. Werbalnie to pani minister wtedy, a dziś marszałek Kopacz mówiła to mniej więcej z częstotliwością raz na kwartał, jeżeli nie częściej. Taką ustawę przygotowali kiedyś swego czasu posłowie, nawet pan marszałek Schetyna, może piąta kolumna Platformy, tego nie wiem, schował to do zamrażarki, ona tam się zmroziła aż uległa dezaktualizacji, została wyrzucona do kosza. To nie są proste rozwiązania i ja bym wolał, żeby zamiast zapowiedzi powstawały twarde fakty. Rozumiem, że pan minister Arłukowicz nie ma tych tak zwanych pełnych szuflad. To może najpierw niech przedstawi jakieś założenia, przemyśli, zapowie i pokaże, co chce zrobić, a nie spod duże palca wymyśla dla przeciętnego obywatela różnego rodzaju pomysły – może tak, a jak nie wyjdzie to tak i tak. Nie, proszę pana, dzisiaj pacjent w systemie ochrony zdrowia jest zagubiony. Przychodzi i zazwyczaj odbija się od okienka rejestracji i tam mu dają numerek i ustawiają go w kolejce.

W.M.: Albo mu się mówi, że już nie ma miejsc.

B.P.: Albo że kolejka będzie tworzona 31 grudnia, niech się zgłosi w sylwestra, żeby postać sobie po numerek. I to jest dzisiaj główny problem – to, co się dzieje przy okienkach rejestracyjnych, to, co się dzieje przy ustalaniu kolejek. Z tym się trzeba mierzyć, a nie wymyślać kolejne bardziej czy mniej rozwinięte systemy. Pacjent, zwłaszcza ten potrzebujący, nie może stać w kolejce.

K.G.: No tak, tylko że tak jak pan doskonale wie, tak się dzieje od lat.

B.P.: No tak, ale, jak rozumiem, że nic się...

K.G.: Każda kolejna ekipa wymyśla nowe pomysły, a...

B.P.: Nic się nie dzieje, żeby przyłożyć jakąś czarodziejską różdżkę i wszystko... Tak, to jest praca, ale też pamiętajmy, że ta ekipa, którą chlubi się pan minister Arłukowicz, jest dokładnie ta sama, siedzi w tym Ministerstwie już 4 lata i pewne pomysły pewnie ma już przemyślane, zweryfikowane, a przynajmniej się powinna pochwalić wdrożeniem czegokolwiek. I jedynie co ta ekipa zrobiła, to wprowadziła nam prawo, które dzisiaj ogranicza się do tego, że nie wiadomo, czy pan będzie mógł kupić refundowany lek 2 stycznia.

W.M.: Zostały dwa tygodnie, to niewiele.

B.P.: Jeżeli chodzi o drogi prawne, to zero czasu. Ja muszę powiedzieć, że musi być opublikowana lista tych leków, które będą refundowane, bo ta, co istnieje, nie będzie od 1 stycznia ważna, ona znika, po prostu wylatuje w powietrze, anihilacja.

K.G.: Minister mówi, że nie przesunie ustawy o refundacji leków.

B.P.: Nie może tego przesunąć, bo też to musi zrobić w sejmie. No jak to? Kiedy to zrobi? W sylwestra będzie przesuwał? Może za pięć dwunasta prezydent będzie podpisywał tę ustawę, a drukarnia Urzędu Rady Ministrów będzie za pięć dwunasta drukowała to wszystko? No, trzeba trochę rozsądku, trzeba doświadczenia, urzędniczego również, na tym stanowisku, czego panu ministrowi Arłukowiczowi bardzo życzę, bo wydaje mi się, że jego naiwność jest niesamowita.

K.G.: Poseł Bolesław Piecha, przewodniczący sejmowej komisji zdrowia, był gościem Sygnałów Dnia. Panie pośle, dziękujemy za wizytę, za rozmowę i zdrowia życzymy.

B.P.: Dziękuję, wzajemnie życzę zdrowia.

(J.M.)