Polskie Radio

Rozmowa z prof. Henrykiem Domańskim

Ostatnia aktualizacja: 31.12.2011 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Prof. Henryk Henryk Domański, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Dzień dobry, panie profesorze.

Prof. Henryk Domański: Dzień dobry.

K.G.: Nie wiem, czy akurat miał pan okazję usłyszeć, ale cytowałem kilka minut temu badania TNS OBOP na zlecenie programu Forum w TVP. Najważniejsze wydarzenia roku 2011: wybory parlamentarne (to wydaje się oczywiste), pojawienie się Ruchu Palikota (chyba także), no i to trzecie miejsce, nie wiem, na ile w tym było poprawności politycznej, a na ile oceny tego faktu takiej realnej, że polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej.

H.D.: Tak, ja bym tu wymienił wszystkie te trzy wydarzenia. Za tymi wydarzeniami kryły się takie zjawiska, które nie można powiedzieć, że by się ujawniły... pojawiły się w poprzednim roku, bo społeczeństwa, ludzie się tak nie zmieniają z roku na rok, natomiast one ujawniły, w szczególności to zwycięstwo Janusza Palikota pokazało, że istnieje jednak w naszym społeczeństwie, w świetle wyborów około 10%, myślę, kilkunastu procent, takich ludzi nastawionych, można by najogólniej powiedzieć, kontrkulturowo i trochę lekko antyestablishmentowo, ale antyestablishmentowo nie w sensie, żeby delegitymizować ład, burzyć coś, zupełnie burzyć, tylko jeżeli burzyć, to raczej pewne przyzwyczajenia i pewne tradycyjne poglądy i zwyczaje. Więc taka część społeczeństwa polskiego, bardzo bym powiedział, można by powiedzieć prozachodnia, promodernizacyjna czy, no właśnie, kontrkulturowa. Czegoś takiego w poprzednich latach nie było, a jest zasługą w cudzysłowie Palikota, że wydobył na powierzchnię to. I to jest nowe zjawisko, jeżeli chodzi o to, co się kryje za tymi trzema wydarzeniami, o których pan powiedział. I dodałbym jeszcze obecność kryzysu. Może raczej w debacie publicznej niż w zachowaniach ludzi, bo ludzie dopiero wtedy reagują, widzą, że jest kryzys, kiedy tracą pracę masowo, a czegoś takiego nie ma, albo brakuje im pieniędzy i nie mają za co kupować, czego również nie ma. Więc to czwarte zjawisko myślę, że trzeba byłoby tutaj uwzględnić. Mówi się o tym o wiele częściej niż w roku poprzednim.

K.G.: Wracając jeszcze na chwilę do Janusza Palikota, prof. Paweł Śpiewak w wywiadzie dla dziennika Polska The Times wczorajszym mówi o tym polityku, że zbyt mocno myśli o polityce jako o grze marketingowej. Dostrzega pan coś takiego w jego zachowaniu, w jego postępowaniu, w jego działalności?

H.D.: Palikot podporządkowuje wszystko samoekspresji, można by to tak ująć psychologicznie. To jest bardzo charakterystyczne. Cały czas musi iść do przodu i właściwie polityka jest dla niego tylko instrumentem dla wyrażenia siebie, dla wyrażenia własnej pasji. Z punktu widzenia przywództwa i przyszłości tego Ruchu i takiego czynnika, na ile on może być siłą polityczną, to to nie jest dobry prognostyk, oczywiście, to może być zmarnowane. Natomiast z punktu widzenia potrzeb Janusza Palikota to oczywiście jak najbardziej. Natomiast tak, to w działalności Palikota politycznej ujawnia się to od wielu lat. Ta pewna chaotyczność i zmienność poglądów jest jeszcze taką charakterystyką, która jakby potwierdza tę opinię Pawła Śpiewaka, zmienność, rzeczywiście taka zaskakująca. Ale w sensie instrumentalizacji polityki, dostosowywania się do aktualnych zapotrzebowań, wyczuwania nastrojów społecznych i właśnie ta pasja burzenia.

K.G.: Jedno z wydarzeń opisane i uwzględnione przez ankietowanych w tym badaniu, o którym wspominam, to porażka Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych i konsekwencje tego faktu, czyli pojawienie się Polski Solidarnej, teraz te próby łączenia się, Prawica Rzeczpospolitej Marka Jurka, znowu jest jakby o tej partii nieco głośniej w kontekście ewentualnego połączenia, zjednoczenia. Co się dzieje na polskiej prawicy, co się wydarzyło na polskiej prawicy w 2011? Łączenie przez dzielenie, w pewnym momencie taki termin był, nie wiem, czy pan...

H.D.: Polska prawica jest rozległym obszarem w tej chwili...

K.G.: Ach, no tak, a my mamy raptem pięć minut.

H.D.: Rozleglejszym od polskiej lewicy w tej chwili, jeżeli chodzi o formacje polityczne. Przede wszystkim ona jest podzielona na Platformę i PiS. Natomiast jeżeli chodzi o PiS, to to dzielenie się PiS-u wynika z kryzysu przywództwa, mianowicie kryzysu przywództwa w postaci nie do końca jasnej dla wszystkich strategii Jarosława Kaczyńskiego. Z kolei Jarosław Kaczyński podporządkowuje sobie działalność PiS-u, tak jak Janusz Palikot próbuje zmonopolizować lewą scenę polityczną w tej chwili, z czym się nie zgadzają kolejni poprzedni jego zwolennicy, chyba z tego głównie wynika ten proces rozpadania się czy rozpraszania PiS-u, który nie zaskutkuje jednak w mojej ocenie wyłonieniem się jakiejś alternatywy dla PiS-u. W tej chwili nic na to nie wskazuje, chociażby Polska Solidarna straciła impet, ten impet, który miała kilkanaście tygodni temu w momencie powstawania. W tej chwili... A nawet jeżeli ten impet zaczyna się kanalizować, to on się zaczyna przesuwać w stronę tej bardzo, bardzo prawej strony sceny politycznej po to, żeby tę stronę zagospodarować bez takich ambicji jakby skonsolidowania tej sceny.

Tak że chyba w przyszłości, w najbliższym roku przynajmniej czeka nas jakby ten.... pozostanie tego stanu rozproszenia, natomiast ja myślę, że w dłuższej perspektywie czuję, że polska prawica może się, jest duże prawdopodobieństwo, zjednoczyć i powstać coś w rodzaju odpowiednika chadecji niemieckiej, jakiegoś połączenia resztek PiS-u z Platformą. Trudno w tej chwili sobie wyobrazić też z kolei, żeby Platforma Obywatelska w tym kształcie przetrwała przez dłuższe lata, jednak są tam bardzo duże różnorodne nurty polityczne. Myślę, że przyszłość polega na jakimś amalgamacie części PiS-u i Platformy i z tego się wyłoni prawa strona sceny politycznej, która będzie równoważnikiem lewej, bo ja jestem zwolennikiem poglądu, że system demokratyczny nie może istnieć bez podziału na lewicę i prawicę i prędzej czy później on będzie odżywał, aczkolwiek te treści stojące za lewicą w szczególności będą coraz to (...)

K.G.: A tę ewentualną wspólną połączoną lewicą kto miałby kierować? W tym roku wydarzeniem niewątpliwie jest powrót Leszka Millera do tej wielkiej polityki, chociaż oddział, którym dowodzi, jest mało liczny, ale jednak.

H.D.: No to pytanie, kto miałby kierować. To jest ciekawe pytanie, ale według mnie mniej istotne. Natomiast kto miałby ochotę kierowania. Wydaje się, że np. Aleksander Kwaśniewski od czasu do czasu przejawia takie skłonności występując w telewizji...

K.G.: Ale widzi pan byłego prezydenta w charakterze takiego...

H.D.: Nie widzę, nie, nie widzę, dlatego...

K.G.: ...szefa partii? Nie no...

H.D.: Nie widzę, dlatego się uśmiechnąłem, jak pan pyta, kto miałby kierować. Leszek Miller mógłby kierować, oczywiście. Silna osobowość, natomiast jest chyba nie do zaakceptowania przez dużą część ludzi, którzy chociażby na Palikota głosowali. Wiadomo, że Leszek Miller ma bardzo dosyć ortodoksyjne poglądy, jeżeli chodzi o te sprawy obyczajowe. Czy też nieortodoksyjny, ale raczej woli się na ten temat nie wypowiadać. Więc ja nie sądzę, żeby widzieli w nim swojego przywódcę członkowie Ruchu Palikota, przynajmniej elektorat, bo co innego partia. Tak że w tej chwili takiego jakiegoś kandydata to nie ma. Ale podobnie zresztą jest...

No, na prawicy to jest Donald Tusk, który jest nie do zaakceptowania z kolei przez część PiS-u. Tak że konkretnej postaci to trudno byłoby wskazać w tej chwili, no ale to nie jest tylko żadna polska specyfika. Natomiast niewątpliwie mamy w tej chwili po lewej stronie sceny politycznej dwa odrębne nurty. Ja z kolei bym tutaj powiedział, że nie wyobrażam sobie połączenia dwóch... Czy te próby, wszystkie próby połączenia, próby skonsolidowania wynikają prawdopodobnie z ambicji poszczególnych polityków czy właściwie jakby takiej pewnej... podporządkowania się pewnym kanonom myślenia, że jak jest lewica, a do tej pory była słaba przez ostatnie 6 lat, to powinna się skonsolidować, żeby zawalczyć. No, akurat nie te dwie frakcje, te dwa nurty, które według mnie są nie do pogodzenia. Raczej wyłoni się coś nowego na gruzach SLD. Mam na myśli oczywiście jakąś partię socjaldemokratyczną. Ale już nie na zrębach tego, co Janusz Palikot stworzył.

K.G.: Tak to było w tym roku, proszę państwa. Jak to będzie w przyszłym, zobaczymy, będziemy weryfikować te scenariusze, które piszą politolodzy. Natomiast ostatnie pytanie, niezwiązane z tym, co wydarzy się w roku przyszłym, ale w roku 2015: kto będzie kandydatem Platformy na prezydenta?

H.D.: Bronisław Komorowski wydaje się jest takim kandydatem najpewniejszym. Bronisław Komorowski... Myślę w tej chwili gorączkowo, kto mógłby być jeszcze, ale nikt mi do głowy nie przychodzi.

K.G.: Donald Tusk będzie sprawował swój urząd tylko w tej kadencji.

H.D.: Donald Tusk jest bardzo elastyczny, robił różne zwroty, trochę zdyskredytował urząd prezydencki przed ostatnimi wyborami, tak że gdyby ponownie próbował wejść w ten kanał prezydencki, to by znowu zanegował to, co powiedział. Oczywiście mógłby dojść do takiego wniosku, że warto...

K.G.: Polityka już nie takie rzeczy widziała.

H.D.: Tak, nie takie. Jak powiedziałem, Bronisław Komorowski... Bo to zresztą jest naturalne, że ktoś, kto przez pierwszą kadencję był prezydentem, to przez drugą również, więc tutaj prawdopodobieństwo jest największe.

K.G.: Ale pytanie jest.

H.D.: Myślimy... Tak, pytanie jest. Myślimy prawdopodobnie o jakimś młodszym, ale nie widzę tutaj kogoś takiego. Można by powiedzieć, jeszcze tylko dodam, z tych młodych obiecujących to Bartosz Arłukowicz, ale po tych ostatnich związanych z ustawą refundacyjną, o lekach refundacyjnych z tym zamieszaniem jest to mało prawdopodobne.

K.G.: Panie profesorze,  dziękuję bardzo. Prof. Henryk Domański, gość Sygnałów Dnia.

H.D.: Dziękuję.

(J.M.)