Polskie Radio

Rozmowa ze Zbigniewem Janasem

Ostatnia aktualizacja: 02.01.2012 18:15

Paweł Wojewódka: Zbigniew Janas, opozycjonista, polityk, przez kilka kadencji poseł Rzeczpospolitej. Tym razem nie udało się panu posłowi do nas dotrzeć, a w latach 80. udawało się dotrzeć w Karkonosze i tam spotykali się polscy i czescy... czechosłowaccy jeszcze opozycjoniści. A dzisiaj ważna data: 35 lat temu narodziła się czechosłowacka Karta 77. Witam pana serdecznie.

Zbigniew Janas: Dobry wieczór. A jeszcze chcę dorzucić, że nawet w Tatry się udawało, w Tatrach też żeśmy się spotykali i chodzili na przerzuty.

P.W.:  I spotykaliście się wtedy na granicy, ale Karta 77 powstała... to był schyłek roku 1976 i to była inicjatywa obywatelska, a celem tej inicjatywy obywatelskiej była obrona praw człowieka. Przypomnijmy, w 1975 roku Czechosłowacja ówczesna podpisała Akt Końcowy KBWE i intelektualiści czechosłowaccy stwierdzili, że należy temu się przyjrzeć.

Z.J.: Tak jest. Też warto przypomnieć, że takim bezpośrednim impulsem do napisania Karty, bo Kartę napisał Vaclav Havel, sam tekst, to było aresztowanie muzyków Plastic People of the Universe, takiego rockowego zespołu, bo ten system w Czechosłowacji był tak idiotyczny, że nawet zamykał muzyków za śpiewanie takie ostrzejsze. No i to był taki bezpośredni impuls. Karta zresztą nosi datę 1 stycznia, a została opublikowana 6 stycznia.

P.W.:  Wiele postaci, znanych bardzo postaci oprócz Vaclava Havla, się przewinęło przez Kartę 77. Wyjaśnijmy może jeszcze jedną rzecz – to była taka inicjatywa podobna do naszego KOR-u.

Z.J.: Tak, była podobna, opierała się o te same jakby ideały i zasady. Natomiast jeśli chodzi o Kartę, to można powiedzieć tak: ze względu również na zagrożenia aresztowaniami, zresztą one się bardzo szybko zaczęły, już po podpisaniu Karty, wtedy kilku opozycjonistów, m.in. Havel, Šabata, Benda dostali bardzo wysokie wyroki bardzo szybko, więc władza uderzyła momentalnie. Więc tam było tak, że podpisało na początku ponad 200 osób, później ponad chyba 1500, z tym, że zawsze było kilku rzeczników Karty 77. Oni się zmieniali, Havel dwa razy był rzecznikiem, ale również inni nasi przyjaciele, z którymi żeśmy się spotykali w górach, byli tymi rzecznikami, oni byli potem przestawali, znowu byli, to też było uzależnione od aresztowań, od różnych czynników. Więc można powiedzieć, że przewinęło się przez Kartę bardzo wielu bardzo znanych ludzi i również naszych przyjaciół ze spotkań, z tym np. również obecny biskup, wówczas ksiądz kościoła podziemnego Václav Malý, ten, który wygłaszał homilię na pogrzebie Vaclava Havla, a też przychodził do nas na spotkanie w Karkonosze.

P.W.:  Warto chyba też dodać, że wiele tych znaczących postaci, które tworzyło Kartę 77, to ludzie, którzy potem rządzili najpierw jeszcze Czechosłowacją, a potem Czechami i Słowacją.

Z.J.: Tak jest, tylko że upłynęło bardzo wiele lat, bardzo głębokich prześladowań, wsadzania do więzień, wyrzucania z pracy, niemożliwości studiowania, przecież ci nasi przyjaciele w większości to pracowali w ogóle tak jak Havel w browarze albo w kotłowniach, głównie w kotłowniach, bo się okazywało, że władza komunistyczna najchętniej widziała opozycjonistów właśnie w tych miejscach odosobnionych. Więc to było wiele, wiele lat naprawdę ciężkiego życia dla bardzo wielu ludzi, ale oni przecież wiedzieli, co ich czeka, to był sprzeciw również moralny. To zresztą tak samo jak w Polsce, prawda? Też ludzie szli do więzienia, wychodzili i dalej działali. Tak samo nasi przyjaciele.

Chciałbym jeszcze przypomnieć, panie redaktorze,  że na 10. rocznicę powstania Karty 77, co łatwo policzyć, w 87 roku myśmy przez Tatry zresztą przenieśli projekt czeskiego grafika sześciu znaczków z okazji właśnie 10. rocznicy Karty 77, bardzo piękne, pięknieśmy to wydrukowali, to były prawdziwe znaczki perforowane, podgumowane, i przenieśliśmy to w większości przez granicę na drugą stronę i one latały również w normalnej poczcie, w tym do więzień dochodziły z listami, bo tam władzy nie przyszło do głowy, że takie znaczki mogą się pojawić. Czyli my mamy jako Solidarność polsko-czeskosłowacka i ja sam, bo to przenosiłem w jedną i w drugą stronę przez granicę, mamy też udział w takim upamiętnianiu Karty 77 i warto dzisiaj, myślę, o tym wspomnieć.

P.W.:  A przypomnijmy, historycy mówią o tym, że działania Służby Bezpieczeństwa tej czechosłowackiej były zdecydowanie bardziej brutalne niż u nas tutaj w Polsce, a poza tym ta trauma roku 1968 nad Czechosłowacją jednak cały czas mocno oddziaływała i na społeczeństwo, i na inteligencję, i na robotników, była rzeczywiście spora obawa.

Z.J.: Myślę, że ludzie mieli prawo się bać, a (...) dzisiaj się porównuje Kartę i KOR, a przede wszystkim również Kartę i Solidarność, no to były bardzo różne ruchy, jeśli chodzi o zasięg, o ilość ludzi zaangażowanych. Z tym, że, no właśnie, myśmy mieli stan wojenny, który też przecież z 10-milionowego Związku uczynił dużą organizację podziemną, no ale nie jednak 10-milionową. Zdecydowanie, zdecydowanie mniejszą. Tam mieliśmy tę samą sytuację, to znaczy ten 68 rok to była olbrzymia trauma, bo jednak się pojawiły czołgi, i niestety również z orzełkiem, co prawda bez korony, ale jednak na czołgach. Więc trudno się dziwić społeczeństwu tak uderzonemu, że tak się chętnie nie angażowało. Tym większa chwała tym, którzy nie bacząc na wszystkie zagrożenia, jednak podjęli tę walkę.

P.W.:  A było to wszystko, wydarzyło się 35 lat temu, 35 lat temu narodziła się czechosłowacka Karta 77. Dziękuję za rozmowę. Państwa i moim gościem był pan Zbigniew Janas.

(J.M.)