Polskie Radio

Rozmowa z Małgorzatą Kidawą-Błońską

Ostatnia aktualizacja: 19.01.2012 07:15

Roman Czejarek: Pani poseł Małgorzata Kidawa-Błońska, Platforma Obywatelska. Dzień dobry, witamy.

Małgorzata Kidawa-Błońska: Witam serdecznie.

Krzysztof Grzesiowski: Dzień dobry, pani poseł, witamy w Sygnałach. Czy możliwe jest wznowienie prac komisji Jerzego Millera badającej katastrofę smoleńską? Premier wczoraj na konferencji mówił, że skonsultuje tę sprawę z szefami poszczególnych zespołów komisji.

M.K.-B.: Wydaje mi się, że nie, ale rzeczywiście... Wydaje mi się, że nie, bo komisja pracowała na dokumentach, na materiałach w danym okresie i zamknęła swoje prace. Wiadomo, że to było dosyć szybko, bo presja społeczna była bardzo duża, wszyscy chcieli, żeby prace komisji zostały zamknięte, a życie pokazuje, tak jak to jest w przypadku wielu katastrof lotniczych, że prace trwają tu bardzo długo i to odczytywanie taśm po raz kolejny zabrało bardzo dużo czasu i możliwe, że trzeba będzie zasięgnąć jeszcze dodatkowych ekspertyz, bo ciągle są duże luki albo poszczególne badania mijają się w ocenie czy odczytania głosu, czy odczytania poszczególnych zdań, czyli to ciągle nie jest pełen zapis tego, co... czarnych skrzynek. Pan premier będzie rozmawiał z członkami komisji i tam podejmą decyzję, ale wydaje mi się, że w tym momencie, dopóki prokuratura nie zakończy pracy i nie będzie pewna, że wszystkie materiały zostały zbadane w należyty sposób i że już nic więcej nie można zrobić, to chyba nie ma potrzeby.

K.G.: Ale czy raport komisji Jerzego Millera powinien zatem pozostać w takim stanie, w jakim był zaprezentowany opinii publicznej, czy powinien być uzupełniany w momencie, kiedy pojawiają się nowe informacje?

M.K.-B.: To rozumiem, że będzie pan premier rozmawiał z członkami komisji, bo w czasie śledztwa mogą pojawić się jeszcze nowe, dodatkowe fakty, których nie znamy, i wtedy znowu trzeba byłoby wracać do komisji. Komisja zamknęła swoją pracę, pracowała przez wiele miesięcy i miała takie, a nie inne dokumenty, takie, a nie inne materiały i na tej podstawie ustaliła przyczyny katastrofy. Natomiast prokuratura bada to bardziej szczegółowo, bezpośredniej odpowiedzialności.

K.G.: Czy zatem wartość raportu jest taka, jaka jest, bez względu na to, jakie pojawiają się nowe okoliczności?

M.K.-B.: Tak, bo dosyć precyzyjnie określił, dlaczego ta katastrofa się wydarzyła, jakie były cztery podstawowe przyczyny katastrofy i nawet te dodatkowe fakty nie wpływają na to, żaden z tych faktów nie został podważony.

K.G.: Jest jeszcze ta kwestia, o której też wspominał wczoraj premier na konferencji, mianowicie słowo przepraszam pod adresem wdowy po generale Andrzeju Błasiku. Jak pani się do tego odnosi? Czy małżonka generała powinna być przeproszona wobec tych nowych faktów ujawnionych, czy jeśli tak, to przez kogo?

M.K.-B.: W raporcie...

K.G.: W polskim raporcie nie ma o tym, że ze strony generała były naciski.

M.K.-B.: Tego nie było. Powinna na pewno przeprosić strona rosyjska, w Polsce zawsze broniono generała Błasika. Na pewno należy się współczucie, na pewno powinna się... no nie wiem, czuć się lepiej, że kolejne badania pokazują, że jej mąż nie miał wpływu na katastrofę, to jest na pewno dla niej bardzo ważne, ale nie wiem, czy akurat pan premier, który, jak powiedział wczoraj na katastrofie [sic], pochyla się nad każdą osobą, każdej współczuje, czy on powinien brać odpowiedzialność i przepraszać za stronę rosyjską.

K.G.: No, od strony rosyjskiej raczej nie należy się spodziewać jakichkolwiek przeprosin...

M.K.-B.: No właśnie.

K.G.: ...bądźmy szczery. Pani poseł, spór, konflikt między prokuratorem generalnym a naczelnym prokuratorem wojskowym doszedł już do tego poziomu, że do szefa resortu obrony wpłynął wniosek Andrzeja Seremeta o odwołanie naczelnego prokuratora wojskowego, generała Krzysztofa Parulskiego. Prezydent tym wnioskiem jest zawiedzony. Ze strony premiera właściwie też nie pada żadna sugestia, że ten spór powinien być właśnie w ten sposób rozwiązany, czyli generał Parulski powinien odejść.

M.K.-B.: Bo skoro jest spór, to znaczy, że coś źle działa w tej prokuraturze, bo jeżeli sprawy personalne i emocje personalne są ważniejsze niż dobre działanie prokuratury, to niekoniecznie zmiany kolejnych osób wpłyną na to, że ta prokuratura będzie dobrze działała. To premier powiedział wyraźnie: jeżeli zmiany, to tylko na lepsze. Pan prezydent też powiedział, że wolałby, żeby najpierw Naczelna Rada Prokuratorów zajęła się tą sprawą, zaczęła próbować wyjaśnić, jak doszło do tego sporu i czy to można w inny sposób rozwiązać. Na pewno zmiany w prokuraturze powinny być, jakieś zmiany ustawowe, ale przypominam – prokuratura jest niezależna i politycy powinni jak najdalej od tych spraw stać. Po to staraliśmy się, żeby to było ciało niezależne, powinno samo dać radę i przezwyciężyć te trudności, ale na pewno konflikty personalne są, które nie są dobre w takiej instytucji.

K.G.: No tak, ale co ma zrobić prokurator generalny, który wczoraj na konferencji mówi, że prokurator może tylko w drodze służbowej wnosić zastrzeżenia, a nie miało miejsca, była konferencja prasowa i tak dalej...

M.K.-B.: No, w każdej instytucji...

K.G.: Ale mało, podczas rozmowy telefonicznej generał Parulski obciążył mnie, czyli Andrzeja Seremeta, jako odpowiedzialnego za incydent w Poznaniu i na koniec ostatnie wydarzenia utwierdzają mnie w przekonaniu, że trzeba struktury prokuratury wojskowej wcielić do struktur powszechnych, prokuratury powszechnej. No to jest jeden jedyny racjonalny wniosek – odwołać zastępcę, złożyć taki wniosek.

M.K.-B.: Jeżeli jest taki konflikt, jeżeli rzeczywiście procedury (przypominam, że to jest prokuratura woskowa, gdzie te procedury są jeszcze mocniejsze) powinny być zachowane. Więc na pewno jest konflikt, są wykroczenia, ale powinna się jednak Rada Prokuratorów jeszcze nad tym zastanowić, będzie minister obrony narodowej podejmował tę decyzję i pan prezydent, ale zmiany tylko na lepsze, jak powiedział premier.

K.G.: No tak, tylko zastanawiam się, w jakiej sytuacji będzie prokurator generalny, jeśli nie dojdzie do odwołania generała Parulskiego.

M.K.-B.: Ja na to pytanie nie odpowiem, jestem przekonana, że zostanie wybrany...

K.G.: Niezależny i co z tego?

M.K.-B.: Musi być wybrane najlepsze rozwiązanie, ale mówię, politycy nie powinni rozwiązywać problemów personalnych w prokuraturze.

K.G.: Na razie niepolitycy w postaci prezydenta i premiera usiłują coś zrobić w tej sprawie.

M.K.-B.: Szukają jakiejś mediacji, rozwiązania racjonalnego.

K.G.: Jak to będzie z tym naszym uczestnictwem w pakcie fiskalnym, pani poseł?

M.K.-B.: Mam nadzieję, że do tego dojdzie, że jednak... Ciągle jeszcze trwają rozmowy, że powinniśmy w tym brać udział.

K.G.: No tak, ale nic nie wskazuje na to, żeby przedstawiciel naszego państwa brał udział w spotkaniach przedstawicieli strefy euro.

M.K.-B.: Ja uważam, że dopóki trwają rozmowy, powinniśmy mieć nadzieję, że tak będzie, tym bardziej że stronie polskiej na tym zależy, i mam nadzieję, że to się uda, bo jeżeli Polska ma aspiracje do strefy euro i chce brać odpowiedzialność za pewne działania, musi brać udział w tych rozmowach. Ja rozumiem, że każdy woli swoje problemy w mniejszym gronie załatwiać, ale Europa jest jednością i powinniśmy mieć jakiś wpływ na to.

K.G.: Ale już premier tydzień temu mówił: trudno, nie wszystko można wygrać, czyli mając świadomość tego, że do stołu nie zostaniemy dopuszczeni.

M.K.-B.: Ale cały czas trwają próby.

K.G.: No dobrze, a w tej sytuacji, jeśli nie będziemy dopuszczeni do stołu, to czy ma sens nasze wsparcie dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego, z których to pieniędzy ma płynąć pomoc dla krajów strefy euro będących w problemach gospodarczych?

M.K.-B.: Ale my musimy myśleć o Europie nie tylko jako strefie euro, ale Europie jako całości, prawda? I to jest najważniejsze, że siła Europy jest wtedy, kiedy jest solidarna, kiedy razem współpracujemy. I rzeczywiście jest Europa strefy euro trochę mocniejsza, trochę bardziej elitarna, ale nie możemy pozwolić sobie być z boku i mówić: jeżeli to jest euro, to nas to nie obchodzi.

K.G.: No tak, ale w potocznym rozumieniu całej tej sprawy to tak: dajcie pieniądze, ale zostańcie za drzwiami.

M.K.-B.: Ale to nie do końca tak jest, to jest bardzo daleko idące uproszczenie.

K.G.: A Czesi też upraszczają, wahając się co do wysokości ich wkładu i czy w ogóle wchodzić w to?

M.K.-B.: Wahanie się co do wysokości wkładu to jest zupełnie inna rozmowa, prawda? Zawsze dając pomoc, zastanawiamy się, czy na taką pomoc nas stać, czy możemy przeznaczyć takie pieniądze, czy inne, to jest już zupełnie inny temat.

K.G.: A jak to jest z Węgrami? Nagle się okazuje, że na tych Węgrzech nie jest aż tak źle z punktu widzenia polityki prowadzonej przez Victora Orbana,  że Polska oferuje swoją pomoc, premier jest do dyspozycji...

M.K.-B.: Zawsze nasza współpraca...

K.G.: ...Komisja Europejska krytykuje Węgry, chce wyciągać konsekwencje tego, co tam się dzieje.

M.K.-B.: Polska zawsze miała dobre stosunki z Węgrami, to nawet przysłowiowo to są te dwa kraje, mimo że zupełnie inne języki, które dobrze ze sobą współpracują. Natomiast rzeczywiście na Węgrzech jest problem, jest problem demokracji, wolności i to są takie bardzo niebezpieczne sygnały, bo bardzo często ktoś, kto zostaje wybrany w sposób demokratyczny, ma nieść reformy, nagle czuje się zbyt mocno i zbyt umacnia swoją pozycję. To, co dzieje się z mediami na Węgrzech, próby zamachu na narodowy bank, no to są rzeczy bardzo niebezpieczne, próby nacisku na sąd najwyższy. Bardzo łatwo doprowadzić, że Węgry przestaną być krajem demokratycznym i znajdą się na marginesie w ogóle życia w Europie.

K.G.: Victor Orban poczuł się zbyt mocno?

M.K.-B.: Wydaje mi się, że tak, że nie ma pomysłu na demokratyczne próby wyjścia z kryzysu i wydaje mi się, że tylko takie bardzo mocne trzymanie wszystkiego w ręku uchroni jego i pozwoli mu kontynuować władzę.

K.G.: No tak, tylko teraz wygląda na to, że to Komisja Europejska będzie ustalała, co jest demokratyczne, a co nie...

M.K.-B.: Nie, nie będzie ustalała, bo oczywiście...

K.G.: ...co jakiś kraj może robić, a czego nie może robić.

M.K.-B.: Może oceniać. To nie jest tak, jednak Europa i kraje europejskie mają prawo oceniać to, co dzieje się w innych krajach. Natomiast sankcje jest wprowadzić bardzo trudno i muszą być wprowadzone bardzo jasne i czytelne przesłanki, dlaczego takie, a nie inne działania są. I stąd w tej chwili jeszcze Europa nie podejmuje takich działań, bo takiego prostego określenia, że już muszą reagować, nie ma.

K.G.: Pani poseł, tak na koniec – czy możemy spodziewać się jakichkolwiek działań związanych z kwestią finansowania mediów publicznych w najbliższym czasie w sejmie, czy pojawią się jakieś inicjatywy?

M.K.-B.: Na razie jest wielka akcja medialna, żeby jednak ludzie płacili, bo gdyby ludzie płacili ten abonament...

K.G.: No!

M.K.-B.: ...sytuacja mediów publicznych byłaby zupełnie inna. Media publiczne także stoją przed odpowiedzią, jak mają wyglądać, i muszą same tę reformę siebie robić. Natomiast z tego, co wiem, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przygotowuje jakieś projekty, będziemy... Na razie w sejmie żadnych takich dokumentów nie ma.

R.Cz.: Czyli Platforma żadnego ruchu w tej sprawie nie wykona.

M.K.-B.: Na razie w tej chwili nie.

K.G.: Pani poseł, dziękujemy za spotkanie, dziękujemy za rozmowę.

M.K.-B.: Dziękuję.

K.G.: Poseł Platformy Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska, była gościem Sygnałów dnia.

(J.M.)