Roman Czejarek: Poseł Arkadiusz Mularczyk w naszym studiu, przewodniczący klubu parlamentarnego Solidarna Polska. Dzień dobry, panie pośle.
Arkadiusz Mularczyk: Dzień dobry, witam serdecznie.
Krzysztof Grzesiowski: I co ważne, prawnik, w tym przypadku to jest ważne.
A.M.: Z kancelarii adwokackiej.
K.G.: Właśnie. Zatem, panie pośle, mamy informację, która mówi o tym, że mała Madzia nie została porwana, że w wyniku nieszczęśliwego wypadku Madzia wypadła z rąk matce, uderzyła główką o ziemię, w wyniku czego zmarła, zwłoki dziecka miały być ukryte. Te informacje przekazał Krzysztof Rutkowski. Detektyw prywatny. Mało tego, jedna z dzisiejszych gazet, konkretnie dziennik Polska The Times pisze, cytuję: „Zwłoki dziecka odnalazł zespół detektywa Rutkowskiego dzięki wskazaniu matki. Reklamówka z ciałkiem maleńkiej matki była ukryta nieco dalej”. Co innego twierdzi policja, że niczego takiego nie znalazła. Owszem, znalazła zawiniątko, była to kurtka i poszukiwania będą wznowione, kiedy będzie już widno, więc już dosłownie lada moment. Pytanie brzmi: skoro dziewczynka jest poszukiwana od ponad tygodnia przez policję, przez specjalistów z policji, przez fachowców i nagle pojawia się prywatny detektyw, który ma większą wiedzę od owej policji, wskazuje miejsce, to coś tu nie gra, przyzna pan. To kto się myli? Policja się myli?
A.M.: No tak, rzeczywiście jest tak, że sprawa, która od tygodnia zajmuje praktycznie wszystkie ogólnopolskie media, kończy się w sposób dosyć, powiedziałbym, nieprzewidywalny dla nasz wszystkich, bo wejście do akcji prywatnego detektywa i skuteczniejsze niż działania praktycznie całej społeczności, wszystkich mediów, ale przede wszystkim organów państwa i policji w kontekście wyjaśnienia tej tragedii. Ja oczywiście mam pewne wiele wątpliwości co do tego, w jaki sposób pan Rutkowski działa w tej sprawie, czy działa zgodnie z prawem, czy na granicy prawa, czy też to prawo gdzieś nagina, ale rzeczywiście refleksja jest taka, że niestety nasze państwo (mówię tu w tym przypadku o wymiarze sprawiedliwości) jest nieskuteczne, skoro ktoś zaangażowany z boku, nie do końca wiadomo, działa na czyje zlecenie, kto mu płaci za te usługi, zresztą jego usługi wcześniej były również w innych sprawach bardzo głośne, miał problemy...
R.Cz.: W tym przypadku sam się chyba zgłosił po prostu. Być może dla reklamy zresztą, jak się okazuje skutecznie.
A.M.: Tak. Problemy z prawem, które miał. Więc widać, że pan Rutkowski... zależy mu bardzo na reklamie w różnych tego typu akcjach medialnych i tam się włącza. Oczywiście powstaje pytanie: na jakiej podstawie prawnej on działa i czy tego prawa gdzieś nie nagina i nie łamie? Ale jeśli w tej sprawie przyczynił się do znalezienia tej czy dziewczynki, czy wyjaśnienia tej sprawy, to dobrze...
K.G.: Znaczy dziewczynki jeszcze nie znaleziono.
A.M.: To prawda, ale mamy informację, że znaleziono zwłoki tej dziewczynki...
K.G.: Znaczy nie mamy tej informacji. Mamy informację taką oto ze strony policji, rozmawialiśmy dosłownie kwadrans temu z przedstawicielem Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, który powiedział, że poszukiwania zostaną wznowione. To, co znaleziono w miejscu, które wskazała matka, to było zawiniątko, kurtka.
A.M.: No tak, wczoraj portale internetowe podały informację, powołując się na chyba detektywa Rutkowskiego, że wyjaśniono tę sprawę, prawda? No, dzisiaj widzimy, że...
R.Cz.: Tak, ale detektyw Rutkowski z kolei ma zeznanie mamy małej Magdy, która twierdzi, że był nieszczęśliwy wypadek i jakby przyznaje się do tego, co się wydarzyło, opowiadając swoją wersję wydarzeń, ale mówiąc, że dziecko nie żyje.
A.M.: No to oczywiście jest dramatyczne wyznanie matki, dramatyczna w ogóle sytuacja dla całej rodziny i należy tylko współczuć tej rodzinie, natomiast cała sytuacja od strony oceny funkcjonowania państwa budzi poważne wątpliwości.
K.G.: Tak się zastanawiam, detektyw Krzysztof Rutkowski twierdzi, że poddał ojca badaniom na wariografie, czyli na wykrywaczu kłamstw, robił testy DNA, stosował grę operacyjną, czyli używał tych wszystkich instrumentów, których może użyć policja. Nie wierzę w to, żeby policja nie wpadła na to, że także może je zastosować.
A.M.: Obawiam się rzeczywiście, że w niektórych sprawach policja podchodzi bardzo, powiedziałbym, no, może nie lekko, ale nie używa wszelkich możliwych i dostępnych instrumentów procesowych do tego, żeby sprawę wyjaśniać. Pewno z uwagi na koszty tych instrumentów. Tutaj, widzimy, detektywowi Rutkowskiemu zależy na nagłośnieniu tej sprawy, zależy na promocji swego nazwiska i być może takie koszty poniósł i znalazł coś więcej niż znalazła policja. No ale to po raz kolejny myślę prowadzi nas do takiej refleksji, że w jakim stanie jest nasze państwo, w jakim stanie jest wymiar sprawiedliwości, w jakim stanie jest policja, prokuratura, skoro prywatna osoba, która chce nagłośnienia, która chce rozgłosu, jest skuteczniejsza niż nasze państwo.
K.G.: Natomiast rodzi się takie pytanie natury ogólnej. Gdyby w najbliższym czasie, a weźmy pod uwagę mobilizację społeczności lokalnej, sosnowieckiej przy okazji tego wydarzenia, gdyby gdziekolwiek w Polsce doszło do takiego właśnie, no, użyjmy tego słowa porwania, bo to było to główne słowo, które padało przy okazji, odpukać oczywiście, to jak mają ludzie zareagować, skoro ta sprawa może zakończyć się tak jak mówi detektyw Rutkowski, że to nie było żadne porwanie, tylko że był to nieszczęśliwy wypadek?
A.M.: Oczywiście, ja myślę, że ważne jest, żeby w sprawach takich trudnych media wspomagały policję czy wspomagały poszukiwania...
R.Cz.: To nie tylko media, to cała społeczność, ruszyli się ludzie, którzy chcieli pomóc autentycznie, wielki społeczny ruch, który chciał ratować tę matkę w dramatycznej sytuacji. I teraz ci ludzie, no, myślę, że oni się strasznie budzą dzisiejszego poranka, włączają radio, słyszą tę informację i to jest dla nich szokujące, co słyszą.
A.M.: To prawda. Rzeczywiście widzimy, że kłamstwo, którego ktoś się dopuścił, jeśli się dopuścił w tej sprawie, bo do końca przecież też tego nie wiemy, nie zostało to zweryfikowane procesowo, pociąga za sobą tak potworne rozczarowania dla tych wszystkich ludzi, którzy się zaangażowali w tę sprawę w dobrej wierze, z dobrym sercem. I taka refleksja rzeczywiście, że jeśli prawdziwe są informacje, które podał detektyw Rutkowski, no to to postępowanie matki dziecka, pewno wywołane szokiem, pewno wywołane olbrzymią tragedią, kończy się dla nas wszystkich jakimś takim dużym kacem po prostu.
R.Cz.: Tak, ale ci ludzie, którzy pomagali, którzy chcieli pomóc, może pomyślą sobie teraz, oby tak nie było, jeżeli usłyszą znów takie informacje, że coś się takiego dzieje, nie reaguję już, nie reaguję, bo kiedy zareagowałem... Trochę jak z politykami – zagłosowałem, on mnie zawiódł, już w ogóle nie idę na wybory, nie obchodzi mnie to w tej sytuacji.
A.M.: Może być taki efekt, że pomoc społeczna w podobnych sytuacjach może być mniejsza, ale myślę jednak, że mimo wszystko ta sytuacja jest wyjątkowa, jest szczególna i na pewno jednak my wszyscy powinniśmy reagować w takich sytuacjach pomocą, współczuciem i próbami wsparcia osób, które dotknęły takie tragedie, bo w naszym państwie, zapewniam, takich spraw jest bardzo dużo, akurat ta została nagłośniona w sposób bardzo mocny, wszystkie media praktycznie przez tydzień o tym mówiły, pisały, ale zapewniam państwa jako parlamentarzysta już od sześciu lat, o takich ludzkich tragediach naprawdę wiem bardzo dużo. I refleksja jest taka, że niestety nasze państwo nie staje na wysokości zadania. I szkoda... akurat w tym przypadku to może zabrzmi humorystycznie, ale szkoda, że w innych sprawach nie ma takich osób jak detektyw Rutkowski, którzy są w stanie szybko, w ciągu tygodnia te sprawy wyjaśniać. Jest wiele zaginięć, wiele niewyjaśnionych zabójstw, tragedii. I mówię jeszcze raz, to jest gorzka refleksja na temat stanu naszego państwa.
K.G.: Skoro już wkroczyliśmy na teren parlamentu, jeśli pan pozwoli, panie pośle, mamy jeszcze chwilę, sprawa porozumienia ACTA. Solidarna Polska chce odwołania ministra kultury i dziedzictwa narodowego w związku z jego działalnością podczas przyjmowania tego dokumentu. Czy także Michała Boniego, ministra administracji i cyfryzacji?
A.M.: Ja akurat powiem w ten sposób – osobiście cenię ministra Zdrojewskiego, pozytywnie oceniam jego dotychczasową pracę, ale w tej sprawie naprawdę zawiódł. Nie przeprowadził szerokich konsultacji ze środowiskami, z instytucjami na temat ACTA, to wszystko spowodowało olbrzymie, wręcz niespotykane w naszym kraju protesty ludzi, którzy poczuli się w pewien sposób oszukani czy zawiedzeni przez państwo, że bardzo ważny akt prawny, który ma wejść do systemu prawnego na podstawie umowy międzynarodowej, w ogóle nie był skonsultowany z instytucjami, których celem jest ochrona praw i wolności obywatelskich. Jeśli ACTA hipotetycznie kiedyś weszłaby do polskiego systemu prawnego, będzie stanowiła olbrzymie zagrożenie dla wszystkich ludzi korzystających z Internetu, ściągających różnego rodzaju pliki muzyczne, filmy, oni teraz nie będą wiedzieć, czy naruszają prawo, czy nie, i to będzie wiązało się z odpowiedzialnością cywilną bądź karną dla tych osób.
Tak więc minister Zdrojewski, który odpowiedzialny był za konsultacje, zawiódł na tej linii i dlatego nasz klub parlamentarny przygotował wniosek o wotum nieufności, wystąpiliśmy z tym wnioskiem do pozostałych klubu parlamentarnych i w przyszłym tygodniu poinformujemy państwa, czy zostały zebrane podpisy. Wiemy już, że jeden z klubów parlamentarnych wyraził akceptację podpisania tego wniosku, tak że jeśli ten wniosek zostanie podpisany przez grupę 69 posłów, będzie to podstawa do złożenia wniosku o wotum nieufności i głosowania nad wotum nieufności dla ministra Zdrojewskiego.
K.G.: A minister Michał Boni, o którego pytałem, czy także będzie wniosek o jego odwołanie?
A.M.: Na razie złożyliśmy wniosek tylko i wyłącznie wobec ministra Zdrojewskiego, bo on jakby najbardziej zawiódł poprzez brak konsultacji społecznych nad tą sprawą, ale oczywiście konsekwencją takiej lub innej decyzji wobec ministra Zdrojewskiego będzie również konsekwencja o wotum nieufności wobec ministra Boniego.
K.G.: W każdym razie sytuacja jest dynamiczna w kwestii porozumienia ACTA. Oto w sobotę w Gdańsku ma dojść do pierwszej publicznej debaty w sprawie tego dokumentu z udziałem właśnie ministra Michała Boniego, generalnego inspektora ochrony danych osobowych i studentów, którzy współorganizują to spotkanie. Może późno, ale to może i dobrze, że w ogóle.
A.M.: Można odnieść takie wrażenie generalne, że po wyborach władza, Platforma i PSL, była tak już pewna, że jest kochana przez społeczeństwo, że zaprzestała jakichkolwiek konsultacji ze społeczeństwem, rozmów ze społeczeństwem, i od niemal dwóch miesięcy widzimy niespotykaną dotąd skalę różnego rodzaju protestów wynikających z tego, że władza nie słucha społeczeństwa. Decyzje o nowelizacji czy zmianie prawa podejmuje tylko i wyłącznie pod wpływem protestów społecznych, wtedy, gdy ludzie wychodzą na ulice, gdy media uruchamiają olbrzymią spiralę nagłaśniania problemów. Natomiast problemem jest to, że władza nie słucha w parlamencie opozycji, ekspertów, różnego rodzaju osób, które mówią o tym, że prawo uchwalane w parlamencie jest złe. Niestety buta obecnie rządzących jest tak duża, że ten głos kompletnie nie jest słyszany. I dopiero gdy wychodzą ludzie na ulice, dopiero gdy media o pewnych nieprawidłowościach przez wiele dni informują społeczeństwo, dopiero wtedy premier Donald Tusk budzi się i mówi, że coś tam trzeba zmienić czy jakieś uruchomić konsultacje. I sprawa ACTA jest jedną z kolejnych spraw w tym rzędzie, które widzi społeczeństwo, że rządząca Platforma nie liczy się ze społeczeństwem i dopiero uruchamia pewne działania ratunkowe, gdy już, że tak powiem, mleko się wylało.
K.G.: Panie pośle, dziękujemy za spotkanie i dziękujemy za rozmowę. Poseł Arkadiusz Mularczyk, przewodniczący klubu parlamentarnego Solidarnej Polski, był gościem Sygnałów dnia.
A.M.: Bardzo dziękuję, pozdrawiam.
(J.M.)