Polskie Radio

Rozmowa z Tomaszem Białoszewskim

Ostatnia aktualizacja: 09.03.2012 13:15

Zuzanna Dąbrowska: Słuchaliśmy wszyscy tego, co ma do powiedzenia na temat stanu bezpieczeństwa lotów VIP-owskich szef NIK-u. Jedno zdanie szczególnie się mogło wryć nam w głowę: „Lot 10 kwietnia w ogóle nie powinien się odbyć”. Pan jest publicystą lotniczym, autorem książki na temat tego, co stało się w Smoleńsku. Jak to jest? To są prawdziwe słowa i z tym mamy zostać – to nigdy nie powinno się zdarzyć?

Tomasz Białoszewski: Chcę powiedzieć, że wspólnie z kolegami napisaliśmy już dwie książki o tym samym tytule Ostatni lot, jeden to śledztwo dziennikarskie, drugi to raport o przyczynach katastrofy, który de facto jest naszym i trzecim w sumie raportem. Przepraszam za tę nieco prywatną uwagę. Odpowiadając na to pytanie – tak, to nie powinno się zdarzyć z punktu widzenia takiego oto, że gdybyśmy przestrzegali nawet procedur jako państwo, jako organizacja tych, które w tym momencie obowiązywały, bo jak to Polak mądry po szkodzie, potem zostały wdrożone kolejne bardzo zasadne procedury w organizacji i wykonywaniu lotów z najważniejszymi osobami w państwie. Natomiast gdybyśmy w tym momencie przestrzegali nawet tych, które obowiązywały, ten lot de facto nie powinien się odbyć z dwóch zasadniczych przyczyn: po pierwsze nieczynne lotnisko zdolne do przyjmowania samolotów z tak ważną delegacją...

Z.D.:  Zatrzymajmy się na chwilę przy tym. Nieczynne lotnisko. Szef NIK mówił tutaj o konsekwencjach choćby takich, jak brak międzynarodowej prognozy pogody, co w sposób zdecydowany obraz komplikuje dla pilotów. Jakie jeszcze są konsekwencje tego i jak powinniśmy się w takiej sytuacji jako kraj wysyłający prezydenta i ważne osoby w państwie zachować?

T.B.: Prognoza pogody jest bardzo ważnym elementem podczas przygotowania każdego lotu bez względu na to, kto leci, czy to leci młody pilot na zawody szybowcowe, czy jest holowany, czy na akrobacje, czy też samolot pasażerski, a tu jakby szczególnie waga lotu gwałtownie się zwiększa, także poprzez liczbę osób na pokładzie. W każdym razie brak takiej prognozy pogody, chociaż de facto piloci ją mieli, bo podczas naszego dochodzenia doszliśmy także do takich faktów, że załoga Jaka dzwoniła na lotnisko Okęcie i piloci dysponowali prognozą pogody, a dowodem na to jest choćby to, że zanim załoga dziesiątego znalazła się w przestrzeni powietrznej Białorusi i otrzymali pierwszy oficjalny komunikat pogodowy ze Smoleńska i także informację o braku warunków do lądowania, de facto już wcześniej, co wynika ze stenogramów, dywagowała na ten temat i dywagowała w sposób jednoznaczny. Mieli świadomość, że tam nie jest dobrze, mówiąc najoględniej. Więc prognoza pogody rzecz niezwykle ważna i tutaj niestety NIK też ma rację.

Z.D.:  NIK też sięga, o czym dzisiaj mówił prezes rano w Sygnałach dnia, sięga do sytuacji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego i tutaj zarzuty są zupełnie fundamentalne – od braków kadrowych przez braki w szkoleniu na każdym możliwym poziomie, przedkładanie obsługi lotów VIP nad zadania szkoleniowe. To jest obraz zupełnie przerażający, ale chyba już teraz nic nie można z tym zrobić. Pułku nie ma, sprawy nie ma?

T.B.: Nie, jest sprawa, aczkolwiek istotnie fakt jest taki, że pułku nie. Niemniej jest jednostka, która na jakimś tam poziomie obsługuje loty vipowskie. Oczywiście głównie na bazie, jeśli chodzi o to, co pozostało po 36. pułku, to są to z wykorzystaniem potencjału śmigłowców, natomiast są też czarterowane, przypomnę pani i państwu, dwa samoloty pasażerskie Embraer od Polskich Linii Lotniczych i te wykonują tak zwane bliższe loty z naszymi VIP-ami.

Natomiast wracając do 36. pułku, bez względu na to, czy ta jednostka istnieje, czy została zlikwidowana, czy nie, życie nie znosi próżni, więc ta luka zostanie w którymś momencie wypełniona. Polscy dygnitarza muszą mieć także samolot dalekiego zasięgu czy samoloty dalekiego zasięgu, którymi będą swobodnie, jak to w cywilizowanym świecie, mogli poruszać się według swojego rytmu pracy i działań po całym świecie, a nie tylko po bliższej czy dalszej Europie. Więc procedury też, także te, które zostały wtedy złamane, a potem odtwarzane, analizowane i wdrażane nowe, muszą być i są ważne.

Z.D.:  Dziękuję bardzo za tę analizę. Moim gościem był Tomasz Białoszewski, publicysta zajmujący się tematyką lotniczą.

(J.M.)

Zobacz więcej na temat: POLSKA Europa Białoruś