Roman Czejarek: Gość Sygnałów dnia: poseł Mariusz Błaszczak, przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, panie pośle.
Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.
Krzysztof Grzesiowski: Kłaniamy się w Sygnałach. Wiosnę już czuć trochę, panie pośle, nie odnosi pan takiego wrażenia?
M.B.: Czuć, oczywiście, temperatury już są prawie wiosenne, chociaż dziś jeszcze rano była temperatura minusowa.
K.G.: No właśnie, ale pod koniec tego tygodnia ma być kilkanaście stopni.
M.B.: Przełom bardzi taki szybki, gwałtowny.
K.G.: No właśnie, temperatura na zewnątrz, w przyrodzie, jeśli tak można powiedzieć, ale i wzrośnie w polityce, naszej, tej polskiej, wewnętrznej. Dobiegają końca konsultacje w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego i zrównania tego wieku dla kobiet i dla mężczyzn. W ciągu najbliższych dni, w najbliższych dniach prezydia klubów Platformy i ludowców mają się spotkać, uzgodnić ostateczną wersję propozycji, które pojawią się w sejmie. Czy PiS w jakikolwiek sposób odniesie się do tych propozycji, kiedy będą one już znane? Mam tu na myśli własny projekt, własny pomysł.
M.B.: Tak, Prawo i Sprawiedliwość taki projekt przedstawiło premierowi Tuskowi, kiedy doszło do spotkania między przedstawicielami naszego klubu a właśnie premierem Tuskiem. My byliśmy zdumieni, dlatego że wówczas premier Tusk powiedział, że nie negocjowane jest podwyższenie wieku emerytalnego i zrównanie tego wieku, że można rozmawiać o innych sprawach, ale to jest w ogóle poza zakresem debaty.
My uważamy, że właśnie to jest istotą. To żadna reforma, to wydłużenie wieku emerytalnego prowadzi wyłącznie do tego, że po prostu w dzisiejszej sytuacji krócej emeryci będą pobierali emerytury. To jest brutalne, ale takie są fakty. Zresztą przyznał w jednej z audycji radiowych właśnie to minister Rostowski.
My jako Prawo i Sprawiedliwość zaproponowaliśmy na piśmie premierowi Tuskowi alternatywne rozwiązania, a więc po pierwsze – oczywiście ten, komu zdrowie dopisuje i kto może, niech ma możliwość pracy dłuższej, np. nauczyciele akademiccy, przecież nie ma tutaj żadnego problemu. Po drugie – opowiedzieliśmy się i mamy konkretny projekt ustawy za wyborem między ZUS-em a OFE. Tu chodzi o II filar świadczeń emerytalnych. Te świadczenia są bardzo niskie, po 10 latach pierwsze osoby, które otrzymują tę emeryturę z II filaru, ona przeciętnie wynosi 80 złotych, a więc jest bardzo, ale to bardzo niska. No i po trzecie opowiedzieliśmy się za tym, żeby osoby, które są bardziej zamożne, które mają wyższe dochody, płaciły wyższą składkę na ZUS. Dziś jest tak, że płacą tę składkę tylko do wysokości 2,5 przeciętnego wynagrodzenia.
K.G.: Z tych informacji, które docierają do opinii publicznej w sprawie właśnie projektu i jego kształtu, Platforma, ludowcy podobno próbują coś uzgodnić, w końcu potrzeba jest większość. Mówi się o wprowadzeniu częściowej emerytury dla osób po sześćdziesiątce, które nie będą mogły znaleźć pracy. To dobry pomysł pana zdaniem?
M.B.: To jest takie... To jest półśrodek, dlatego że kiedy dziś spojrzymy na stan opieki zdrowotnej, to okaże się, że jest ona bardzo, ale to bardzo marna. Dziś wedle badań tylko 80% Polaków osiąga wiek emerytalny w zdrowiu, 20% nie. A więc jeżeli mamy do czynienia z barierami w dostępie do świadczeń medycznych, no to cóż, ta grupa będzie bardzo szeroka. Przecież nie sposób też pomyśleć o tym, że np. osoby pracujące na stanowiskach takich, których wykonywanie jest niezbędne przy użyciu pracy fizycznej, będą tak długo pracowały, do 67. roku życia.
A więc to, co proponuje premier Donald Tusk, to jest wypychanie młodych na emigrację, bo przecież to jest fakt, że dłużej będą pracowały osoby starsze, a więc nie będzie miejsc pracy dla osób młodych, no a dla tych starszych to są takie głodowe zasiłki, bo to nawet nie emerytura, tylko głodowy zasiłek.
K.G.: Panie pośle, czy rzeczywiście realny jest pomysł na konstruktywne wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska? Mówił o tym wiceprezes Michał Kamiński.
M.B.: My rozważamy różne koncepcje.
K.G.: Mariusz Kamiński, przepraszam.
M.B.: Tak. Różne koncepcje. Niewątpliwie jest tak, że dziś rząd premiera Donalda Tuska wyraźnie skręca na lewo. Świadczy o tym wojna z Kościołem przejawiająca się chociażby w tym, że jest zapowiedziana likwidacja Funduszu Kościelnego, że zapowiedziane jest wyrugowanie lekcji religii ze szkół poprzez danie tej kompetencji do samorządów, a samorządy, wiadomo, mają olbrzymie kłopoty z budżetami własnymi, a więc z pieniędzmi m.in. na tego rodzaju zadania. Można by odnieść wrażenie, że Donald Tusk ściga się z Palikotem. My przedstawiamy ofertę dla tych parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, którzy na taki alians po prostu się nie godzą. To nie jest tak, że jesteśmy skazani na to, żeby w Polsce rządził Palikot.
K.G.: Czyli... Ale to wotum mnie interesuje. Ewentualnie kto miałby je poprzeć, poza oczywiście Prawem i Sprawiedliwością, tak, żeby liczba głosów była wystarczająca?
M.B.: Polityka nie jest nauką ścisłą. Tu chodzi o pokazanie alternatywy. Chodzi o pokazanie alternatywy. Oczywiście to nie jest tak, że w Platformie Obywatelskiej mamy do czynienia z monolitem. Świadczą o tym choćby ostatnie odejścia, one są w stronę właśnie Palikota...
K.G.: Znaczy ostatnie odejście, liczba pojedyncza.
M.B.: Odejście, odejście. No, mówi się również o działaczach.
K.G.: Ale mówi się.
M.B.: Mówi się o działaczach. Ale jest też grupa polityków Platformy Obywatelskiej, którzy mają inne poglądy. Oczywiście większość, tak można to ocenić, w PO to ludzie, którzy są w tej partii dlatego, że ta partia jest przy władzy, tak to należy podsumować. Niemniej chodzi o ofertę, chodzi o skierowaną ofertę wobec tych polityków, którzy nie akceptują tego lewicowego kursu, jaki przyjął Donald Tusk.
K.G.: Czyli to jest oferta dla tych, którzy myślą inaczej od premiera w Platformie. No, to trochę mało, no to musimy dodać do tego jeszcze Janusza Palikota i Leszka Millera i Leszka Millera i ich partie.
M.B.: Nie musimy...
K.G.: Żeby ta liczba rąk była...
M.B.: Nie musimy, dlatego że jeszcze przecież w parlamencie jest PSL, w parlamencie jest duży klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości. Wszystko zależy od tego, jak duża grupa w samej partii rządzącej jest tych posłów, którzy takiego kursu nie akceptują.
K.G.: Mówiłem o Januszu Palikocie i Leszku Millerze, bo to właśnie Mariusz Kamiński stwierdził, że PiS nie ma zamiaru stworzyć własnego rządu, bo nie zdobędzie poparcia w parlamencie. Chce razem z ugrupowaniami właśnie Palikota i Millera stworzyć bezpartyjny rząd fachowców.
M.B.: Nie, nie, ja nie słyszałem. Na pewno z Palikotem nam nie po drodze, i to zdecydowanie. Zdecydowanie, kiedy popatrzymy na to, co ten człowiek wyczynia. Walka z Kościołem to przecież hasło, które realizuje Palikot. Zresztą jest czymś niezwykle żenującym, ja takie sygnały odebrałem od pań, które były zażenowane tym, że 8 marca Palikot rozdając kwiaty, rozdawał paniom prezerwatywy. To jest już upadek totalny.
K.G.: To pewnie i Manifą też pan był rozczarowany...
M.B.: Manifa...
K.G.: ...wczorajszą.
M.B.: Manifa po pierwsze była to manifestacja mała, kiedy porównamy to chociażby z marszami, manifestacjami, które są skierowane w obronie Telewizji Trwam, to ona była mikroskopijna. Jeżeli porównamy z manifestacjami, które dotyczą właśnie protestu wokół tego, co się dzieje w naszym kraju. Prawo i Sprawiedliwość czternastego, a więc w najbliższą środę, organizuje manifestację sprzeciwu wobec chociażby podwyższania wieku emerytalnego, ale także drożyzny, jaka nas dotyka, zmniejszenia poziomu życia, spadku poziomu życia. No i po drugie – Manifa, która miała zajmować się sprawami kobiet, a zajmowała się walką z Kościołem. To nie jest tak, że walka z Kościołem rozwiąże problemy kobiet, to jest pomieszanie porządków.
K.G.: Panie pośle, i tak na koniec, wywołaliśmy dzisiaj temat przy okazji artykułu, który ukazał się w dzienniku Polska The Times. Ogólnie rzecz biorąc, chodzi o stadiony, z których cieszymy się obecnie, że je mamy, tam będą rozgrywane mistrzostwa Europy, ale pytanie jest: co dalej?
M.B.: Tak, to jest zasadnicze pytanie, bo Euro dwa tysiące...
K.G.: Jeden z bohaterów pana dzisiejszej z nami rozmowy Janusz Palikot mówi, że w grę wchodzi również wysadzenie ich w powietrze, bo i takie rzeczy się praktykowało w historii. Jak to utrzymać?
M.B.: Portugalczycy mieli olbrzymie problemy po Euro u siebie organizowane z utrzymaniem stadionów. I rzeczywiście chociażby w Warszawie stadion Legii, a zaraz po drugiej strony Wisły Stadion Narodowy, oba stadiony bardzo kosztowne w utrzymaniu. To, że organizujemy Euro 2012, dla nas pożytek z tego miał płynąć w postaci rozbudowania infrastruktury, ale właśnie drogowej, kolejowej. Tej infrastruktury na Euro 2012 nie będzie. Będą za to bardzo drogie w utrzymaniu stadiony. No, widać...
K.G.: Przyzna pan, że bez stadionów nie da się rozegrać piłkarskich mistrzostw Europy.
M.B.: Ale pytanie jest po pierwsze takie, czy one musiały być aż tak drogie. No i po drugie, kiedy spojrzymy np. na organizatorów turnieju w Austrii i w Szwajcarii, tam zrobiono tak, że na turniej powiększono stadiony, np. dobudowując trybuny, które później rozbierano. A więc pytanie: czy stać nas na to, żebyśmy wydawali olbrzymie pieniądze przy olbrzymich kłopotach budżetowych, przy drożyźnie, przy sięganiu do kieszeni najbiedniejszych przez rządzącą koalicję.
K.G.: Ale nie zna pan odpowiedzi na pytanie, jak je utrzymać po mistrzostwach?
M.B.: Rząd twierdzi, że utrzyma. To jest oczywiście bardzo wątpliwe. To będą olbrzymie koszty, które będą obciążały samorządy, bo, przypomnę, te stadiony są stadionami, które są zarządzane przez samorządy oprócz Stadionu Narodowego, który jest zarządzany przez instytucję rządową. A więc problem jest olbrzymi.
K.G.: Dziękujemy, panie pośle, za spotkanie i za rozmowę. Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, był naszym gościem.
M.B.: Dziękuję bardzo, miłego dnia.
(J.M.)