Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest poseł Solidarnej Polski pan Andrzej Romanek. Witam.
Andrzej Romanek: Witam panią, witam państwa, dzień dobry.
Z.D.: Panie pośle, wczoraj wieczorem podczas nocnego marszu Prawa i Sprawiedliwości, kiedy przemawiał prezes Jarosław Kaczyński, padły z jego ust takie słowa: „Musimy zwyciężyć, a ci, którzy dzielą, odchodzą, nie służą zwycięstwu, służą drugiej stronie”. O kim mówił pan prezes?
A.R.: Nie chcę się domyślać, pani redaktor, natomiast oczywiście my to odbieramy jako słowa skierowanie poniekąd do naszej formacji politycznej, którą budujemy, do Solidarnej Polski. Natomiast zasadniczo nie zgadzamy się z tezą, którą wygłosił pan prezes Jarosław Kaczyński, dlatego że odwołujemy się do dobrych czasów, do lat 2005, kiedy właśnie prawica, jak to by określił dziś pan prezes Jarosław Kaczyński, podzielona, a mam na uwadze przede wszystkim Prawo i Sprawiedliwość i Ligę Polskich Rodzin wygrała, zawiązała koalicję, trudną koalicję, bo jeszcze była w tej koalicji Samoobrona, ale pozwoliło to rządzić prawicy przez prawie dwa lata. To jest ważna rzecz. I my uważamy, że to stanowisko, które prezentuje pan prezes Jarosław Kaczyński, jest stanowiskiem nieprawdziwym. Chcemy budować szeroki front prawicowy, ale nie znaczy, że to ma być pod oddzielnym przywództwem...
Z.D.: No tak, ale jeśli...
A.R.: ...to mogą być dwie formacje prawicowe, które pozwolą Polakom mieć prawo wyboru i przede wszystkim pozwolą prawicy wygrać wybory i rządzić w naszym kraju.
Z.D.: Ale jeśli będzie np. dwóch kandydatów na prezydenta – Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński – no to już trudno mówić o tym, że się głosy złożą, bo się właśnie podzielą.
A.R.: Ja powiem w ten sposób: to pan prezes Jarosław Kaczyński wpierw powiedział, że nie startuje w wyborach prezydenckich, a deklarację takową, że startuje w tych wyborach jako pierwszy w tym kontekście jako przedstawiciel prawicy złożył właśnie pan Zbigniew Ziobro. I dzisiaj sytuacja się drastycznie zmieniła, dlatego że w Wielki Piątek, podkreślam: w Wielki Piątek pan prezes Jarosław Kaczyński ogłosił start w wyborach prezydenckich. No, dziwna sytuacja, ale niech to ocenią wyborcy. My chcemy, żeby prawica wygrała, też żeby wygrała w wyborach prezydenckich. No, niestety odbieramy to jako pewną taktyczną zagrywkę polityczną po fakcie, kiedy okazało się, że kandydatem prawicy może być młody, dynamiczny człowiek, który ma szansę na wygranie wyborów, pan Zbigniew Ziobro, przedstawiciel Solidarnej Polski, ale przede wszystkim przedstawiciel prawicy. Na to mamy takie dictum ze strony pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że on chce startować, to on rozbija, z tego wynika...
Z.D.: Może uznał, że Solidarna Polska ma za małe poparcie.
A.R.: Bo z tego wynika, że on chce rozbijać tę prawicę i dzielić wedle jego toku rozumowania czy pewnych jego idei, pewnych jego założeń. My tego nie chcemy.
Z.D.: Jakie to są założenia? Jaka to jest idea?
A.R.: No, taka idea, że kiedy pan Zbigniew Ziobro ogłasza fakt startu w wyborach, chce być przedstawicielem szeroko rozumianej prawicy i chce się zewrzeć z obecnie sprawującym urząd prezydenta prezydentem panem Komorowskim, nagle pan Jarosław Kaczyński ogłasza, podkreślam: w wyjątkowym dniu, no bo to jest dzień wyjątkowy – Wielki Piątek, czyli jest pewna ogromna... pewne ogromne napięcie, pewna nagłość sytuacji, ogłasza fakt startu w wyborach. Mówi to wszem i wobec, podkreślam: w Wielki Piątek. Taka specyficzna sytuacja, niech to ocenią ci, którzy nas między innymi słuchają.
Z.D.: Widziałam wczoraj zdjęcia z różnych miejsc w Warszawie i w Krakowie, gdzie były obchody rocznicy 10 kwietnia, i pokazywano takie niezbyt dobre relacje, już zupełnie osobiste między delegacjami Prawa i Sprawiedliwości a delegacjami Solidarnej Polski, politycy się mijali, nie witali, tak jakby byli sobie obcy, jednocześnie na pewno pan też jako poseł może zaobserwować nie najlepsze stosunki między dwiema partiami, które się lokują na lewo od Platformy Obywatelskiej. Czy to tak musi być? Dlaczego...
A.R.: Na prawo od Platformy.
Z.D.: Mówię teraz o lewicy...
A.R.: Aha, rozumiem.
Z.D.: ...mówię o SLD i Ruchu Palikota, którzy przecież wręcz z trybuny sejmowej wiele rzeczy sobie wypominają i nie przebierają w słowach. Czy to tak musi być, że te siły, które są po obu stronach rządzącej koalicji nawzajem wewnętrznie się nie lubią, tak mówiąc po ludzku?
A.R.: Ja powiem w ten sposób, pani redaktor: z naszej strony, myślę, że pani to zauważyła, nie ma żadnych aktów złej woli. Przeciwnie – są akty dobrej woli, my cały czas podkreślamy, że Prawo i Sprawiedliwość, przedstawiciele tej partii, członkowie tej partii są naszymi przyjaciółmi. I tak ich chcemy traktować. Jeżeli z drugiej strony są takie akty złej woli, to cóż, my na to nie mamy wpływu, my cały czas występujemy z wyciągniętą dłonią i czekamy, że ta dłoń zostanie przyjaźnie przyjęta. No niestety, nie zawsze tak bywa. To wielka szkoda, bo prawica rzeczywiście, prawica szeroko rozumiana powinna wspólnie walczyć o zwycięstwo w tym naszym kraju, bo uważamy, że Platforma Obywatelska źle rządzi. I zresztą w tej diagnozie zgadzamy się z Prawem i Sprawiedliwością. I chcemy, ażeby prawica rządziła, ale nie będzie prawica rządzić, bo sześć razy Prawo i Sprawiedliwość przegrało wybory i trzeba mieć tego świadomość, jeżeli będzie to tylko jedna partia. Ona pewnego punktu procentowego wyborczego nie jest w stanie przekroczyć. To przykre, ale niestety prawdziwe. No, taka jest diagnoza. I to drugie płuco prawicy, czyli Solidarna Polska, jest ogromną szansą. Ogromną szansą, my też wzywamy, cały czas to podkreślamy, przyjaciół z Prawa i Sprawiedliwości, żeby też poniekąd się opamiętali i zrozumieli też, że jesteśmy potencjalnym koalicjantem i szansą dla nich, ale przede wszystkim szansą dla Polski na objęcie i sprawowanie władzy przez prawicę dobrych rządów, lepszych niż obecnie sprawowane przez Platformę Obywatelską i PSL, bo jak one są sprawowane, to widać gołym okiem.
Z.D.: A jak pan ocenia dorobek zespołu Antoniego Macierewicza? Myślę przede wszystkim o tych ekspertyzach, których dokonali profesorowie ze Stanów Zjednoczonych. To są takie teorie, które przez drugą część sceny politycznej nazywane są spiskowymi, czasem wręcz niedorzecznymi, mam na myśli to, że były na pokładzie samolotu dwa wybuchy, mam na myśli to, że to nie brzoza była winna złamaniu skrzydła, rozpadnięcia się samolotu. Czy Solidarna Polska zgadza się z tymi wnioskami, które były szeroko prezentowane, nawet w Parlamencie Europejskim?
A.R.: Ja powiem w ten sposób: te pojawiające się tezy właśnie m.in. komisji Macierewicza dowodzą, że rzeczywiście jest tak, iż śledztwo prowadzone w tej sprawie i w ogóle wyjaśnienie tej sprawy, co wedle naszej opinii powinno być bezwzględnie dokonane, toczy się ślamazarnie. Niestety rząd Donalda Tuska oddał sprawę w ręce Rosjan z efektem i skutkiem takim, jakim dzisiaj widać. Można było to przeprowadzić rzetelnie, dokładnie i wtedy nie potrzeba byłoby snuć domysłów i podważać, mam tu na uwadze Platformę Obywatelską, stanowiska, które prezentuje m.in. komisja pana Macierewicza. Czy one są bardziej czy mniej prawdopodobne...
Z.D.: Czyli jednak są to domysły.
A.R.: Czy one są mniej czy bardziej prawdopodobne, nam trudno się na ten temat się wypowiadać i ocenić, bo zakładamy, że na podstawie pewnych symulacji przeprowadzonych m.in. przez osoby, jak podkreśla pan Macierewicz, ze Stanów Zjednoczonych, takie rozwiązanie jest też brane pod uwagę. Czy ono jest prawdopodobne, czy ono jest prawdziwe, na to pytanie trudno odpowiedzieć, ale te, jak to mówią przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, insynuacje czy nieprawdopodobne teorie pojawiają się właśnie dlatego, że ten rząd, rząd Platformy Obywatelskiej i prokuratura, trzeba też to jasno poniekąd powiedzieć, ale zależna poniekąd od tego rządu, niestety niezbyt sprawnie działa, żeby tę kwestię wyjaśnić i raz na zawsze uciąć spekulacje i domysły. Na tym nam wszystkim zależy. Solidarnej Polsce szczególnie, to jest tragiczne wydarzenie i chcemy, Solidarna Polska chce, ażeby wyjaśniono, oparto wyjaśnienie na faktach, na dokumentach. Niestety tak się nie stało. Minęło dwa lata, przecież wczoraj mieliśmy rocznicę dwóch lat od tej katastrofy i do dzisiaj nie mamy wraku samolotu. To tragedia. Niestety, ale odpowiedzialna za ten stan rzeczy w dużej mierze i za to, co się m.in. dzieje właśnie w tej sprawie w Polsce, ponosi Platforma Obywatelska. Ta bardzo poważna polaryzacja stanowisk społeczeństwa też w tej sprawie, ale też i polityków.
Z.D.: A czy takie teorie nie przyczyniają się właśnie do polaryzacji? Bo jeżeli są to tylko, jak pan sam powiedział, domysły czy jakaś wersja wydarzeń, to jest jedno...
A.R.: To jest pewna forma... to jest teoria.
Z.D.: Ale jeżeli przedstawione jest to jako zdecydowana prawda, jeżeli prezes PiS mówi, że jesteśmy coraz bliżej tego, żeby to, co się stało nazwać zamachem, no to to już nie jest jedna z wersji, tylko to jest pokazywane jako prawda.
A.R.: Ale proszę zauważyć – jakiś czas temu przecież komisja pana ministra Millera stanowczo optowała za stanowiskiem, że w kokpicie samolotu był pan generał Błasik, że wywierał presję czy to werbalną, czy też presję psychiczną na pilotach, żeby lądowali w Smoleńsku. Dziś okazuje się, to dowodzi właśnie pewnej ważnej rzeczy, okazuje się, że tak wcale nie było...
Z.D.: Że nie ma dowodów, że...
A.R: Że nie ma dowodu. W związku z powyższym tworzy się pewne w oparciu o bardziej lub mniej prawdopodobne dowody, bo mnie trudno odpowiedzieć na pytanie, w oparciu o jakie daleko idące podstawy faktyczne tworzono te tezy, te wersje wypadku, tworzy się takie wersje między innymi komisji pana Macierewicza, ale trzeba podkreślić jasno: to nie znaczy, że te wersje należałoby całkowicie wykluczyć. Nie znaczy. Trzeba je po prostu zbadać.
Z.D.: Panie pośle, na koniec dzisiejszy polityczny temat dnia już bardzo króciutko, bo mamy mało czasu. Jeden procent odpisu podatkowego na partie polityczne. Pan jest członkiem komisji finansów publicznych. Co pan sądzi, dobry pomysł Ruchu Palikota?
A.R.: Ja powiem w ten sposób: to jest pewien pomysł Ruchu Palikota po to, żeby się też finansowo wzmocnić. Proszę popatrzyć, jeden procent odpisu podatku będzie powodował, że osoby, które chodzą do głosowania, mało tego, osoby, które są bardzo majętne, będą wpłacać pieniądze. I co się stanie? Może dojść do sytuacji, że politycy będą klientami dużych... Jeżeli będzie sytuacja taka, że to korporacje będą również wpłacać, ale mogą być klientami bardzo majętnych osób w tym kraju. To bardzo złe rozwiązanie, bo musimy nad tym się poważnie zastanowić. Nie chcemy, aby tak było, że ten 1% podatku będzie formą lobbingu czy nacisku na polityków po to, ażeby przeforsować korzystne dla nich m.in. rozwiązania legislacyjne. Nad tym trzeba się poważnie zastanowić. To jest jakby wrzucony gorący kartofel na polityczną scenę.
Z.D.: Dziękuję bardzo za tę rozmowę. Moim gościem był poseł Solidarnej Polski Andrzej Romanek.
A.R.: Dziękuję pani, dziękuję państwu, do widzenia.
(J.M.)