Polskie Radio

Rozmowa z Mieczysławem Augustynem

Ostatnia aktualizacja: 11.04.2012 18:15

Paweł Wojewódka: Moim gościem jest senator Mieczysław Augustyn, Platforma Obywatelska. Witam panie senatorze.

Mieczysław Augustyn: Dzień dobry, witam państwa.

P.W.: Panie senatorze, dlaczego dochodzi do takiej sytuacji, że nasz parlament musi naprawiać ustawę, którą uchwalił w zeszłym roku w czerwcu, dokładnie 9 czerwca? Owa ustawa weszła w życie w styczniu tego roku, a jest to bardzo istotna ustawa, bo to jest ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. No i okazuje się, że trzeba ją już natychmiast naprawić, bo nie można jej skonsumować.

M.A.: Tak, to rzeczywiście może zastanawiać, tym bardziej że ta ustawa, jak rzadko która, była bardzo szeroko i długo konsultowana, miała dwa wysłuchania publiczne, była robiona razem z udziałem samorządowców i tych wszystkich organizacji, które skupiają... prowadzących rodzinne domy dziecka czy też inne formy rodzinnej opieki zastępczej. A mimo to okazało się, że okoliczności, w których wprowadziliśmy tę ustawę, były na tyle niesprzyjające, że nie udało się zrealizować pierwotnego zamiaru, czyli wprowadzenia tych nowych przepisów, tak ważnych dla ponad stu tysięcy dzieci w tempie, o którym myśleliśmy i o którym marzyliśmy razem z tymi dziećmi.

P.W.: Panie senatorze, na antenie Polskiego Radia, na antenie Jedynki również o tej ustawie wielokrotnie mówiliśmy, nasi goście na temat tej ustawy mówili, i to bez względu na to, czy to koalicja, czy to opozycja. Właściwie tu była zgodność wszystkich partii politycznych w sprawie tej ustawy.

M.A.: No tak, bo patrząc np. oczami opozycji, która ciągle podkreśla wartość rodziny, nienaruszalność rodziny, to, że dziecko – bardzo mocno to było artykułowane przy ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie - jak najdłużej trzeba w rodzinie utrzymać. To właśnie ta ustawa naprzeciw temu wychodzi, bo chodzi o stworzenie systemu wczesnego reagowania, o wsparcie rodziny, o budowanie pomocy asystentom rodzinnym po to, żeby do zastępczych form rodzicielskich kierować jak najrzadziej. I dlatego tej idei nikt nie kwestionował i nie kwestionuje do teraz.

P.W.: No dobrze, to wobec tego gdzie tkwi błąd?

M.A.: A jednak trochę zabrakło.

P.W.: Gdzie tkwi błąd? Gdzie pomylili się posłowie, gdzie pomylili się senatorowie, że doszło do takiej sytuacji, w której ustawa była bardzo trudna do skonsumowania?

M.A.: No, nawet podkreślano to w dzisiejszej debacie senackiej, doszło do protestu, bo tak można nazwać obstrukcję, którą zapowiedzieli niektóry samorządowcy twierdząc, że nie będą nawet pod groźbą karną wprowadzać przepisów tej ustawy. Jak się chce cokolwiek zrobić, panie redaktorze, i drodzy państwo, to trzeba mieć albo czas, albo pieniądze. I myśmy niestety...

P. W.: Ale parlament miał dużo czasu.

M.A.: Tak, daliśmy sobie dużo czasu na prace nad tą ustawą, ale zabrakło nam wyobraźni, że tego czasu zabraknie samorządowcom. Ten czas jest potrzebny po to, żeby zrestrukturyzować dotychczasowe wydatki, bo na wdrożenie tej ustawy nie wystarczy ani pięćdziesiąt parę milionów, które są w tym roku, ani siedemdziesiąt, które są w następnym, ani dziewięćdziesiąt, które są przewidziane na kolejny rok. To za mało. Na pieczę zastępczą i rodzinne formy wsparcia rodzin trzeba ok. dwóch miliardów złotych, miliard siedemset. Te pieniądze w systemie są, ale trzeba zrestrukturyzować wydatki. Dzisiaj najwięcej wydajemy na te trzydzieści niespełna tysięcy dzieciaków, które są, nazwijmy to umownie, bo to się dziś inaczej nazywa, w instytucjach, dawniej domach dziecka, dużo mniej, i na to wydajemy miliard. A niespełna 700 milionów wydajemy na rodziny zastępcze, a powinno być zupełnie odwrotnie. Jeszcze mniej wydajemy na pracę w rodzinie. Wygodnie było przerzucić ciężar pracy z rodziną z gminy na powiat, skierować do rodzinnej pieczy zastępczej, dlatego rodziny pozbawione były odpowiedniej pracy socjalnej. Dzisiaj, kiedy samorząd gminny będzie musiał do dziecka przebywającego w rodzinnych formach pieczy zastępczej dopłacać, będzie musiał kalkulować, czy nie lepiej zatrudnić asystenta rodzinnego, bo i tak go to będzie kosztowało.

P.W.: I samorządy do tego nie były przygotowane...

M.A.: Tak, potrzeba na to czasu.

P.W.: ...i samorządy powiedziały, że nie chcą wprowadzić tej ustawy, nie zgadzają się z tą ustawą i...

M.A.: Głównie  samorządy powiatowe, jak wiadomo to jest to ogniwo samorządu, które ma bardzo małe pole manewru, ma bardzo małe dochody własne, chociaż tam właśnie jest ten miliard siedemset milionów do zrestrukturyzowania...

P.W.: Bo tak naprawdę...

M.A.: ...ale żeby zrestrukturyzować, na to trzeba mieć czasu i myśmy z uwagą słuchali tych protestów, tego, jak oni się ...

P.W.: Ale post factum, panie senatorze.

M.A.: Trochę tak, ale wie pan co? My troszeczkę się uczymy też tworzyć prawo. Proszę zauważyć, że to w senacie po raz pierwszy w ustawie o przemocy w rodzinie, o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, później o opiece nad dziećmi do lat trzech i w tej ustawie wprowadziliśmy obowiązek ewaluacji, z góry zakładaliśmy, że te ustawy będą nowelizowane. Już dzisiaj nikt, zwłaszcza w sferze społecznej, gdzie dotyka to ludzkich, bardzo skomplikowanych losów, nie będzie się wymądrzał, że jest w stanie przewidzieć wszystko. Tutaj rzeczywiście nie doceniliśmy tego, że równolegle pan minister finansów będzie żądał od samorządów ograniczenia wydatków, ograniczenia zadłużenia, że samorządy w związku z tym dochodzą do ściany swoich możliwości finansowych. W takich okolicznościach wdrażana była ta ustawa, dlatego trzeba było dać samorządom więcej czasu na restrukturyzację wydatków po to,  żeby mogła ta ustawa powoli wejść w życie. Teraz ci, którzy...

P.W.: Jest na to szansa, panie senatorze, że w ciągu... no bo to widzę nawet, że przewidywany termin wejścia niektórych przepisów to jest 1 stycznia 2015 roku.

M.A.: Czyli dwa lata, dwa lata po to, żeby przybyło rodzin zastępczych, by można było rezygnować z opieki instytucjonalnej. Dwa lata na to, żeby zrozumieć i poczuć to w kieszeni, w budżecie miasta, gminy, że lepiej jest zatrudnić asystenta rodzinnego aniżeli dopłacać najpierw 10, potem 30, potem 50% do pobytu dzieci w rodzinnych formach zastępczych, co przecież rodziny nigdy nie zastąpi.

P.W.: Panie senatorze, rzadko się zdarza, żeby parlamentarzyści tak naprawdę bili się w piersi, jeżeli nie dopełnią czegoś, a tutaj rzeczywiście widzę, że bije się pan w piersi, że tym razem i sejm, i senat nawalił, no ale błąd naprawia.

M.A.: Tak, wie pan, bo jest bardzo ważne w takim przypadku, gdy mowa o dobru dzieci i tak skrzywdzonych, żeby pamiętać, że ani parlament, ani rząd, ani samorząd nie są w stanie tym dzieciom samodzielnie przyjść z pomocą. My musimy się dogadać i chociaż to idzie z trudem, dobrze, że do tego konsensusu doszło. Na mojej komisji, której przewodniczę, Związek Powiatów Polskich nie zgłosił uwag do tej nowelizacji. Chyba jesteśmy na dobrej drodze.

P.W.: No, miejmy nadzieję, że uda się znowelizować. A ze spraw bieżących, panie senatorze, jak partie polityczne powinny być finansowane? Bo znowu wraca dyskusja.

M.A.: Ja niezmiennie, tak jak i Platforma, stoję na stanowisku, że to powinno być oparte o ofiarność własną obywateli. W żadnej mierze nie o budżet. Jak państwo wiecie, taki projekt Platforma zawsze miała, ale nigdy nie była w stanie go wdrożyć. I dzisiaj też nie ma na to większości.

P.W.: No tak, ale rozmowy na ten temat są, niektóre partie mówią, że nie, inne partie mówią, że ten 1%, który ewentualnie przy składanym picie można byłoby przekierować, jest to niezłe rozwiązanie?

M.A.: Ja uważam, że nie jest dobre. Nie jest dobre, bo 1% to jest quasi-ofiarność, tak naprawdę dedykuje się część tego, co się i tak miało przekazać państwu, żeby to poszło na partię polityczną. Więc byłby to raczej rodzaj sondażu popularności, ale na pewno nie tak poważny, jaki my proponujemy, bo my proponujemy, żeby obywatele, żeby firmy, jeżeli chcą, w sposób absolutnie transparentny dawały na kampanię wyborczą i na utrzymanie partii politycznych z własnej kieszeni, a nie mimo wszystko z kieszeni podatnika. Jeden procent to jest z budżetu.

P.W.: No tak, ale tu można powiedzieć, panie senatorze, że to ja wskazuję ten 1% i to ja będąc wielbicielem jakiejś partii, jakiegoś ugrupowania, to ja mówię, że ja chcę dać te pieniądze, a przeciwnicy obecnego rozwiązania też podkreślają, że tak naprawdę to w dalszym ciągu jest z budżetu i dlaczego ja mam dawać na partię, której nie lubię.

M.A.: Właśnie...

P.W.: I to się dzieje beze mnie.

M.A.: Panie redaktorze, politycy w rankingach popularności zdaje się są chyba na ostatnim miejscu. Więc to jest dosyć niebezpieczne myślenie, że te deklaracje by były. Być może tych deklaracji byłoby bardzo mało, a jednak w demokracji... demokracji nie można sobie wyobrazić bez działalności partii politycznych. W związku z tym one z czegoś się muszą utrzymywać. Wydaje mi się, że jeśli jest wola taka, ażeby wrócić do tematu finansowania partii politycznych, to myślę, że Janusz Palikot i jego ugrupowanie, które kiedyś... on osobiście popierał pomysł Platformy, może spróbujmy jeszcze raz się zastanowić, jak zmodernizować finansowanie partii politycznych, żeby z naszych podatków, obojętnie, czy wskazanych w formie 1%, czy danych w dotacji na partie polityczne nie przeznaczać ani złotówki. Jeżeli ktoś chce przekazać, chce pomóc w kampanii lub działalności, proszę bardzo, konta partyjne już dzisiaj do tego mogą służyć.

P.W.: No, zobaczymy, czy politycy sprawę rozwiążą. Mieczysław Augustyn, senator Platformy Obywatelskiej, był państwa i moim gościem. Dziękuję za rozmowę.

M.A.: Dziękuję, że mogłem być wśród państwa.

(J.M.)