Polskie Radio

Rozmowa z Jackiem Saryusz-Wolskim

Ostatnia aktualizacja: 24.04.2012 16:30

Zuzanna Dąbrowska: Panie pośle, w kwietniu Komisja Europejska zadecydowała o tym, że wypłaty będą przerwane, wypłaty bardzo ważne, czyli wypłaty na projekty elektronicznej administracji, czyli wszystkie te bardzo nowoczesne i bardzo wszystkim potrzebne projekty urzędów bardziej wirtualnych, ułatwień w codziennym życiu stanęły pod znakiem zapytania. A ja chciałam zapytać pana jako eurodeputowanego, czy w Parlamencie Europejskim frakcje narodowe, czyli posłowie, którzy pochodzą z danego kraju, mają coś do zrobienia w takiej sytuacji, czyli czy wy możecie jako europosłowie pracować na to, żeby taka sytuacja się nie powtórzyła, żeby to zawieszenie nie trwało długo. Czy jest jakieś pole manewru?

Jacek Saryusz-Wolski: Nie, po pierwsze mogą być dwa typy sytuacji. Po pierwsze – że jest to zawieszanie wynikające z jakichś przewin czy zaniedbań po stronie biorcy, no i wtedy Komisja ma wolną rękę i w zasadzie z punktu widzenia Parlamentu wiele nie można zrobić, bo musi być procedura wyjaśniająca. To, co Polsce w tym przypadku pozostaje to jest wyjaśniać, dostarczać danych, przekonywać i zmierzać do odblokowania sprawy. A druga sytuacja, gdzie Parlament może i powinien mieć wpływ, to jest to, kiedy Komisja jak gdyby zawyża oczekiwania, podnosi poprzeczkę, to w tej chwili ma miejsce i dotyczy bardzo wielu projektów, ja nie mówię o tym konkretnym, ponieważ brakuje bodajże 11 miliardów na wypłaty i Komisja usiłuje przyblokować wypłaty z wielu programów po to, żeby ten...

Z.D.:  Żeby było na pensje?

J.S.-W.: Nie, nie, to nie chodzi o pensje. Generalnie biorąc, nie nadążają wpłaty gotówki w cudzysłowie z krajów członkowskich z potrzebami wydatkowania i jest spór między Komisją Europejską a Radą, netto płatnicy odmawiają wpłacania i jak gdyby Komisji Europejskiej brakuje płynności i Komisja w tej sytuacji (była u nas minister Bieńkowska i żeśmy na ten temat rozmawiali)  jak gdyby marudzi czy stawia wyższe niż należałoby wymagania po to, żeby mieć tytuł, prawo i uzasadnienie do zwlekania z wypłatą. Tak że jest to drugie, to w tej sprawie my już wiemy i interweniujemy i naciskamy na Komisję, żeby ona z kolei nie czyniła ofiarami tej blokady gotówkowej, tej płynnościowej kraje biorców i projekty w tych krajach.

Z.D.:  Jeśli chodzi o elektroniczną administrację, jednym z powodów wstrzymania było śledztwo, które prowadzi polska prokuratura w sprawie ustawiania przetargów za łapówki, czyli raczej jest to sytuacja pierwsza. I teraz ja bym chciała odwrócić pytanie. Jak to jest, czy rządy krajowe, rządy narodowe słuchają się eurodeputowanych, którzy mają często bardzo duże doświadczenie w kontaktach międzynarodowych, czy, krótko mówiąc, wysłuchują rządy dobrych rad swoich reprezentantów w Parlamencie Europejskim?

J.S.-W.: Jest dialog na pewno, natomiast to jest klarownie obszar odpowiedzialności administracji krajowej, my się zajmujemy regułami, rozstrzygnięciami prawnymi i finansowymi na szczeblu Unii Europejskiej i kontrolujemy tą administrację tutaj, czyli Komisję, i jej na ręce patrzymy. Natomiast jest stały kontakt między nami europosłami z właściwymi ministerstwami zależnie od tego, o które, o jakie projekty chodzi. Tak że przepływ informacji i rozmowa jest. Chociażby to, o czym mówiłem, że mieliśmy taką naradę pogłębioną na temat spływu wniosków o zapłatę i tempa wypłat i tak dalej, jeśli chodzi o Polskę i Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Tak że pośredni wpływ tak, ale generalnie rzecz biorąc  to jest odpowiedzialność Warszawy, a nie Brukseli.

Z.D.:  Temat taki bardzo także gorący w tym tygodniu, bo przerabiany, przepracowywany przez Komisję Parlamentu Europejskiego, to jest słynne porozumienie ACTA. W Polsce organizacje pozarządowe, m.in. Fundacja Panoptykon ogłosiła akcję pisania listów do eurodeputowanych, żeby broń Boże ta umowa nie została przyjęta. Jak pan ocenia szanse na to, że dokument będzie jednak podpisany albo też że zostanie odłożony w czasie i zmieniony, o ile to jest w ogóle możliwe?

J.S.-W.: Głosowanie jutro, w środę w Komisji Handlu Międzynarodowego. Stanowisko polskiej delegacji jest takie, że jesteśmy za odrzuceniem i za zwróceniem tej umowy Komisji po to, żeby ją renegocjować w części internetowej. I wydaje mi się, że takie stanowisko zarówno w Komisji, jak i potem w głosowaniu plenarnym, który może być czerwiec-lipiec, przeważy, krótko mówiąc – że ACTA zostanie odesłana do poprawki.

Z.D.:  Ale jakiej poprawki? Bo wiadomo, że chodzi o wolność w Internecie, to jest to, co tutaj w Polsce wywołało wielkie wzburzenie, ale czy komisja parlamentarna może zaproponować taki specjalny sposób czy drogę, według której powinny się te zmiany dokonać?

J.S.-W.: W sprawie tej umowy Parlament jako taki może albo przyjąć, albo odrzucić, znaczy nie może zmieniać, bo legislacja, która do nas przychodzi z Komisji, z Rady my możemy zmieniać. I jest to tzw. współkolegislacja, współlegislacja. Natomiast jeśli chodzi o umowy międzynarodowe, to jest tak zwana procedura zgody, czyli albo tak, albo nie, natomiast nie będzie oznaczało, że należy poprawić. Ja sądzę, że ACTA podzieli losy innej umowy międzynarodowej SWIFT dotyczącej wymiany danych pasażerskich, to chodzi głównie o działania antyterrorystyczne, którą Parlament odrzucił i Komisja chciał – nie chciał renegocjowała. Tym głównym partnerem po drugiej stronie były Stany Zjednoczone. Tak że prawdopodobnie podobnie się stanie w tym momencie. Są oczywiście obrońcy ACTA w Parlamencie, ale są dzisiaj sądzę w mniejszości. Wszystko się okaże w głosowaniu, ale na dzisiaj sądzę, że można z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że Parlament odrzuci, co oznacza, że Komisja będzie musiała renegocjować, a wiadomo, że chodzi o renegocjację  części internetowej dotyczącej swobód w Internecie i tutaj klarowne są zastrzeżenia, klarowne są oczekiwania Parlamentu. Tak że Komisja, gdyby zostało to odrzucone, wie, w jakim kierunku renegocjować.

Z.D.:  A czy można powiedzieć, że w sprawie ACTA nastąpiła taka sytuacja, że rzeczywiście tak ważne reprezentatywne i duże ciało, instytucja demokratyczna, jak Parlament Europejski, zmienił nastawienie pod wpływem głosów internautów, protestów społecznych, bo tak nie dzieje się często chyba.

J.S.-W.: Na pewno głos opinii publicznej miał tutaj duże znaczenie. Natomiast ta umowa jest dwuczęściowa, jest większa część tej umowy, która dotyczy podróbek, nie wiem, na przykład torebek damskich marki Vitton, która w ogóle nie jest kwestionowana, bo to jest w interesie europejskich marek i przedsiębiorców i przedsiębiorstw i wzrostu gospodarczego, żeby inni nam nie kradli marek. Natomiast nie ma wystarczająco dobrych uregulowań tej nowej przestrzeni, jaką jest Internet, i dlatego Parlament Europejski się nie godzi z wnioskiem Komisji, która mówi: niech Trybunał Sprawiedliwości sprawdzi, czy to jest zgodne z aktualnym stanem prawodawstwa europejskiego. Problem polega na tym, że w aktualnym prawodawstwie tych uregulowań nie ma, że ono nie było opisane i robione na potrzeby epoki Facebooka, Twittera i portali społecznościowych, tak że trzeba jeszcze uzupełnić to, co tam jest brakujące, i nad tym prace się toczą.

Z.D.:  No i można powiedzieć: całe szczęście. Bardzo dziękuję za rozmowę. Moim gościem w Brukseli był eurodeputowany Platformy Obywatelskiej Jacek Saryusz-Wolski.

J.S.-W.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)