Polskie Radio

Rozmowa z Mariuszem Błaszczakiem

Ostatnia aktualizacja: 08.05.2012 07:15

Roman Czejarek: W naszym studiu Mariusz Błaszczak, przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, panie pośle.

Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.

Krzysztof Grzesiowski: Miesiąc został, panie pośle.

M.B.: To prawda...

K.G.: Do Euro 2012.

M.B.: Został miesiąc i okazuje się, że z tych zapewnień zarówno premiera Tuska, jak i ministra infrastruktury poprzedniego, pana Grabarczyka, jak i obecnego, też niewiele zostało, żadne z miast-gospodarzy mistrzostw Europy w piłce nożnej nie będzie połączone nową linią kolejową czy nową drogą szybkiego ruchu. Nie będzie też drogi szybkiego ruchu na Ukrainę, a przecież to wszystko było obiecane. No więc cóż nam zostanie z mistrzostw Europy w piłce nożnej? To miał być projekt cywilizacyjny polegający na rozwoju właśnie infrastruktury. Nie będzie tej infrastruktury, będą stadiony, są pobudowane, tylko pytanie jest otwarte: kto zapłaci za utrzymanie tych stadionów, one są bardzo drogie w eksploatacji, już po mistrzostwach Europy w piłce nożnej? Portugalia miała tego rodzaju problemy i część ze stadionów portugalskich po prostu została zamknięta.

K.G.: Pan powiedział: co nam zostanie po mistrzostwach z tego, co do tej pory zostało zbudowane? Czy pan sugeruje, że to, co już jest...

M.B.: Co nam zostanie?

K.G.: ...autostrady, te nowe porty lotnicze, nowe dworce kolejowe zostaną potem zapakowane w jakiś karton i tego już nie będzie? Wróci do tego, co było poprzednio?

M.B.: No nie, ja po pierwsze mówię o tym, że miały być połączone miasta organizatorzy mistrzostw w piłce nożnej nowoczesnymi drogami szybkiego ruchu i liniami kolejowymi. Są połączone? Nie, nie są połączone. Miało być tak, że miała być autostrada łącząca Polskę z Ukrainą. Jest ta autostrada? Nie ma.

R.Cz.: Ale robi się.

M.B.: A! No tak, rzeczywiście, robi się.

K.G.: A czy zna pan polityka, który przed takim turniejem jak Euro, zapowiadając jakąś inwestycję, powiedziałby, że „ale nie zdążymy”?

M.B.: No ale przepraszam bardzo, ci politycy, którzy dziś Polską rządzą, mieli 5 lat, [powt.] mieli 5 lat...

K.G.: Żeby nadrobić 50 lat zapóźnień?

M.B.: A nie, żeby wydać pieniądze olbrzymie, największe w historii naszego kraju, żeby zrobić to w ciągu 5 lat. I obiecali, przecież mówili, jacy to są sprawni, na poprzedników składali winę za to, że coś się nie udawało, tymczasem teraz rządzą już 5 lat i jakie są efekty tych rządów? Najdroższe w Europie autostrady, przy czym teren w Polsce dość płaski, prawda? To nie są przebicia...

R.Cz.: Ale obniżamy cenę, panie pośle, za rządowe autostrady.

M.B.: Ale obniżamy cenę, a tymczasem podwykonawcy nie mają zapłacone za wykonane prace. Okazuje się, że bankrutują te firmy, no a rząd twierdzi, że wszystko jest w porządku. Czy jest w porządku? Nie jest w porządku. To jest olbrzymia porażka ze strony rządzących, bo to ich zadaniem jest dopilnowanie tego procesu inwestycyjnego, to właśnie rząd polski miał największe w historii pieniądze, pieniądze unijne przeznaczone na infrastrukturę, no i wydatkował je w taki właśnie sposób.

K.G.: „To wielki sukces rządu i narodu polskiego, po tych mistrzostwach zostaniemy ze stadionami, autostradami, hotelami i to jest ważny konkret”. Wie pan, czyje to słowa?

M.B.: To jest po pierwsze – stadiony rzeczywiście będą, ale, jeszcze raz powtarzam, bardzo drogie w utrzymaniu, co z nimi dalej? Po drugie – autostrady, okazuje się, że np. połączenie z Warszawą nie będzie po tym, kiedy wycofali się Chińczycy, kiedy upadła firma, która miała wykonać to połączenie, okazuje się, że nie będzie połączenia autostradowego. No i cóż, i jaki nam się rysuje obraz przed Euro 2012?

K.G.: Uzupełnię – to Ryszard Czarnecki, deputowany do Parlamentu Europejskiego, Prawo i Sprawiedliwość w roku 2007, czyli już wtedy wiedział, że to wszystko zostanie.

M.B.: To rzeczywiście gdyby było, [powt.] gdyby było. Jeszcze raz podkreślam – nie będzie autostrady łączącej np. Łódź z Warszawą.

K.G.: Ostatnio złapano kierowcę z Republiki Federalnej Niemiec, który pędził ponad 200 km/h. Pytany przez policjantów, dlaczego tak szybko, powiedział, że on tego nie zauważył, że wjechał z terytorium Republiki Federalnej do Polski, tak mu się dobrze po tej autostradzie jechało. I żeby go nie karać.

M.B.: Ale jak daleko... Panie redaktorze...

K.G.: W Niemczech można tak szybko jeździć.

M.B.: Jak daleko dojechał. Być może...

R.Cz.: Ale od Świecka do Łodzi da się dojechać, panie pośle.

M.B.: No dobrze...

R.Cz.: Brakuje dwudziestu kilku kilometrów tak naprawdę tego chińskiego odcinka.

M.B.: Czy panowie powiadacie...

R.Cz.: Czterysta jest.

M.B.: Panowie powiadacie, że...

K.G.: Bo to jest, panie pośle, taki stały dylemat...

M.B.: [śmiech] ...że wszystko jest w porządku...

K.G.: ...czy szklanka jest na pół pełna, czy na pół pusta.

M.B.: Ano nie jest, no nie jest, ale...

R.Cz.: No właśnie, ale ta proporcja tych czterystu do tych brakujących kilkudziesięciu, tych dwóch odcinków po Chińczykach, no to jednak przewaga jest tego, co jest.

M.B.: Panowie, 67 miliardów euro, największe pieniądze w historii, minister Grabarczyk, który mówił, że wszystko będzie gotowe, który się chwalił tym, że podpisał tyle umów...

R.Cz.: To prawda, zaryzykował.

M.B.: ...i nic z tego. I nic z tego. Czy nie ma służb odpowiedzialnych za to, żeby dopilnować tych inwestycji? Są. Co one robią? Okazały się zupełnie niewydolne. Kto za to ponosi odpowiedzialność? Ten, kto rządzi, sprawa jest zupełnie prosta.

K.G.: Nie daje pan nadziei na sukces organizacyjny turnieju?

M.B.: No cóż, popatrzmy chociażby na Warszawę – druga linia metra, tak? Rozkopana Warszawa, Praga, ulica Targowa zamknięta, Świętokrzyska zamknięta. No cóż, gdzie ten sukces? Gdzie ten sukces? Oczywiście miło jest i sympatycznie, że przyjadą kibice z całej Europy, no ale chociażby sprawa dojścia na Stadion Narodowy w Warszawie, sprawa wyjścia z tego Stadionu, to są wszystko rzeczy, za które odpowiedzialna jest władza. I wyraźnie władza, ci, którzy rządzą, skompromitowali się, nie sprawdzili się, nie przygotowali.

K.G.: To może trzeba było się te kilka lat temu nie zgłaszać w ogóle jako potencjalny organizator.

 M.B.: Nie, należało się zgłosić, tylko należało ten czas wykorzystać skutecznie. Ci, którzy rządzą, po prostu sprawę zaprzepaścili.

K.G.: No i jeszcze nam się polityka w to wszystko wmieszała, tyle tylko, że nie dotyczy to naszego kraju, tylko Ukrainy. Kilka dni temu oświadczenie prezesa Prawa i Sprawiedliwości w sprawie, no, opowiada się za bojkotem rozgrywanych na Ukrainie spotkań mistrzostw Europy w piłce nożnej, dalsza presja na władze ukraińskie. Po co mieszać sport z polityką?

M.B.: Można by zapytać też np. przewodniczącego Komisji Europejskiej, dlaczego miesza sport z polityką, prawda? Można by spytać przywódców, ministrów innych państw Europy Zachodniej, dlaczego to robią. Dlaczego to robią? No dlatego, że jest to jedyna forma presji na władze ukraińskie, żeby stosowała zasady praw człowieka w swoim kraju. Jest to jedyna forma skuteczna. Zresztą, no cóż, nie można przechodzić do porządku dziennego nad tym, że przed wyborami, bo na Ukrainie jesienią będą wybory, lider opozycji, pani Julia Tymoszenko, były premier, jest w łagrze i dodatkowo, jak się okazuje, bo opublikowane zostały zdjęcia, była bita przez tych, którzy zarządzają tym więzieniem. Czy należy to zostawić zupełnie tak sobie? Nie, trzeba reagować, trzeba reagować.

K.G.: Julia Tymoszenko, panie pośle, jest w kolonii karnej od grudnia zeszłego roku, mamy maj...

M.B.: Tak.

K.G.: Czy gdyby nie to, że ujawnione zostały zdjęcia z jej pobicia, to by nie było sprawy?

M.B.: No, okazało się, jak twierdzą władze ukraińskie, że pani Julia Tymoszenko... tak twierdzą władze ukraińskie, ja to mówię ironicznie, że sama się pobiła. Jakie są standardy na Ukrainie? Gdzie zmierza Ukraina? A niepodległość Ukrainy jest bardzo ważna z punktu widzenia niepodległości naszej, polskiej niepodległości. W związku z tym jest to jedyne możliwe działanie, żeby wpłynąć na władze ukraińskie, stosowane przecież przez państwa Europy Zachodniej. I dziwi postawa polityków Platformy Obywatelskiej, bo np. komisarz Lewandowski bojkotuje Euro na Ukrainie, komisarz Lewandowski jest politykiem Platformy Obywatelskiej, a Donald Tusk mówi, że tego bojkotu nie będzie wykorzystywał, nie będzie go przeprowadzał. No więc cóż, kto tu jest proeuropejski?

K.G.: A nie dziwi pana postawa prezydenta Niemiec Joachima Gaucka, który zapowiada, że nie pojedzie na szczyt krajów środkowoeuropejskich na Ukrainę? Angela Merkel mówi o tym, że prawdopodobnie też nie pojawi się na Ukrainie podczas Euro. A tymczasem do Niemiec przyjeżdża Jewhenija Tymoszenko specjalnie po to, żeby spotkać się z prezydentem i kanclerzem Niemiec w sprawie swojej matki, i przyjęta nie zostaje?

M.B.: Widzi pan, ja uważam, że córka pani Julii Tymoszenko, gdyby w Polsce rządził kto inny, gdyby rządziło Prawo i Sprawiedliwość, gdyby prezydentem był Lech Kaczyński, przyjechałaby do Polski, a nie do Niemiec, żeby szukać wsparcia w tej sprawie, dlatego że Polska przez lata była ambasadorem Ukrainy, ambasadorem wejścia Ukrainy w struktury Zachodniej Europy. Teraz...

K.G.: Zgoda, ale pojechała do Niemiec tam szukać pomocy...

M.B.: No więc właśnie, dlaczego?

K.G.: Znalazła czy nie znalazła? To jaka jest wiarygodność polityków niemieckich w tej sprawie?

M.B.: Dlaczego... Ale dlaczego pojechała do Niemiec, a nie przyjechała do Polski? Dlatego że zarówno prezydent Komorowski wybiera się do Jałty... Przypomnę jeszcze takie konotacje historyczne tego miejsca, tego kurortu, Jałta się fatalnie kojarzy...

K.G.: Nie powinien tam jechać?

M.B.: Fatalnie... Oczywiście, że nie powinien tam jechać. Nie jadą tam prezydenci kilku państw – Włoch, dziesięciu państw, Czech, Węgier, nie powinien tam pojechać również prezydent Komorowski, bo taka polityka do niczego nie prowadzi. Doprowadzi do tego, że Ukraina trafi pod skrzydła rosyjskie, bo coraz bardziej do tego zmierza. A więc jeżeli prezydent Ukrainy, pan Janukowycz, jest pragmatycznym politykiem, to taki sygnał bardzo wyraźny ze strony Unii Europejskiej jako całości, że Unia Europejska domaga się przestrzegania standardów praw człowieka, zostanie przez niego przyjęta. Jeżeli ta polityka będzie tak rozmydlana, rozwadniana, no to wtedy utwierdzi się tylko w przekonaniu, że działa z korzyścią dla siebie, dla umocnienia swojej władzy na Ukrainie.

Ja przypomnę, że kiedy na Białorusi były wybory prezydenckie, wtedy minister spraw zagranicznych Polski pan Sikorski i minister spraw zagranicznych Niemiec pan Westerwelle pojechali na Białoruś i to zostało przez Łukaszenkę odebrane, przynajmniej pokazane w propagandzie rządowej Łukaszenki jako poparcie dla niego, [powt.] jako poparcie dla niego. Dlatego bojkot tej części mistrzostw Europy, które odbywają się na Ukrainie, jest jak najbardziej zasadny. To byłby bardzo silny sygnał, który musiałby być odebrany w ten sposób przez władze ukraińskie.

K.G.: Dziękujemy za spotkanie, panie pośle, i za rozmowę.

M.B.: Dziękuję, miłego dnia.

K.G.: Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, był naszym gościem.

(J.M.)