Przemysław Szubartowicz: Przed mikrofonem Jacek Protasiewicz, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, Platforma Obywatelska. Dzień dobry, witamy.
Jacek Protasiewicz: Dzień dobry i panom, i państwu.
P.Sz.: Dzień dobry. Panie pośle, będzie pan bojkotował ukraińską część Euro 2012?
J.P.: Słowo bojkot to jest, myślę, ono jest nieprecyzyjne, kiedy ma oddać ewentualne zamiary polityków, żeby brać udział czy nie w meczach na Ukrainie. Bojkot to mamy do czynienia z bojkotem wtedy, kiedy nie jedzie drużyna, kiedy nie jadą kibice, bo są wzywani do tego, ażeby dokonali bojkotu, natomiast politycy europejscy, no, muszą być uwrażliwieni, żeby obecność na Ukrainie podczas mistrzostw oczywiście może być wykorzystywana do kampanii wyborczej, która rozpoczyna się tuż po zakończeniu Euro i...
P.Sz.: No tak, panie pośle, ale jednak politycy europejscy używają tego słowa, mówi się o bojkocie, a z kolei w Polsce to słowo nie jest lubiane, dlatego że wspólnie organizujemy te mistrzostwa.
J.P.: Tak, więc nam chodziłoby o to, ażeby cień na tej imprezie, która jest dla nas ważna, nie kładł się, ażeby jednak to było święto futbolu, radości i takiej międzynarodowej życzliwości, natomiast jest faktem, że sytuacja polityczna na Ukrainie łatwa nie jest i...
P.Sz.: A jedzie pan tam na Ukrainę w czasie Euro?
J.P.: Na razie nie planuję.
P.Sz.: Panie pośle, spotkał się pan z Julią Tymoszenko. Ta rozmowa przyniosła jakieś efekty poza tym, że przekazała panu, jaki jest jej stan zdrowia oraz jakie ma stanowisko wobec tej sytuacji?
J.P.: W sensie efektów trzy dla mnie ważne informacje w tej rozmowie uzyskałem. Po pierwsze – że jednak ta ikona opozycji oraz ta ofiara największa tej wewnętrznej wojny na Ukrainie rozumie stanowisko Polski i polskich polityków, prezydenta, premiera, którzy nie są zachwyceni tymi wezwaniami do bojkotu. Ona to rozumie, bo ona sama uważa, że bojkotowanie imprezy takiej jak Euro 2012 sensu nie ma, a byłoby szkodliwe dla Ukrainy i dla Ukraińców. To jest jedna sprawa.
Druga – po drugie ważne dla mnie było, że wyraziła zgodę, może warunkową, ale jednak na ewentualny przyjazd takiego, jakby to powiedzieć... arbitra może. To był pomysł, który zrodził się kilka dni temu w rozmowie pomiędzy przewodniczącym Parlamentu Martinem Schulzem a premierem Ukrainy panem Azarowem, żeby osobowość obdarzona dużym autorytetem i doświadczeniem politycznym z Europy, niekoniecznie czynny polityk, już dzisiaj żeby mógł przyjechać na Ukrainę i raz jeszcze dokładnie przyjrzeć się temu procesowi, tym zarzutom, o które została...
P.Sz.: No tak, ale jakże się przyglądać, skoro ten sam wywołany przez pana Mykoła Azarow przekonywał niedawno w Parlamencie Europejskim, że Julia Tymoszenko sfałszowała dokument rządowy zawierający umowę z Rosją i dlatego została skazana. No i oczywiście poza tym, że prawnicy mogą tam pojechać, to niewiele z tego wynika. Oni stoją na stanowisku, że prawo zostało złamane, procedura została przeprowadzona i tyle.
J.P.: Bo wykluczyć złamania prawa nie można, w każdym razie po raz pierwszy ja w tym tygodniu usłyszałem z ust ukraińskich polityków bardzo konkretne uzasadnienie tego przestępstwa, które było popełnione, ale polityk powinien ocenić, na ile odpowiedzialność powinna być karna, a na ile polityczna, bowiem jeśli działał w stanie wyższej konieczności i alternatywą wobec niepodpisania umowy z Rosją był brak dostaw gazu w środku zimy, no to to jest... to trzeba ocenić politycznie, bowiem karna procedura wobec polityków za decyzje podejmowane politycznie może być wszczynana – i taka jest norma europejska – wtedy, kiedy jest oczywista osobista korzyść.
P.Sz.: No tak, ale na Ukrainie jest specyficzny system prawny, który kwestię odpowiedzialności politycznej jednak zostawia procedurze karnej. I to jest apel prezydenta Komorowskiego o to, żeby to zmienić, pozostający bez echa.
J.P.: Czy bez echa, tego nie wiemy, bowiem odpowiedź MSZ-u była bardzo pozytywna na oświadczenie prezydenta, a spotkanie pomiędzy prezydentem Komorowskim a Janukowyczem dopiero jest planowane właśnie w Chicago, czyli za kilkanaście godzin. Więc zobaczymy. To prawda, prawo ukraińskie jest inne, ono jeszcze jest rodem – i oni sami to przyznają – z czasów Związku Sowieckiego, czasów komunistycznych. Więc jeśli chcą podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, a umowa stowarzyszeniowa mówi też o tym, że się trzeba dostosowywać do tych europejskich standardów, tak to nazwijmy (...)
P.Sz.: No tak, ale na razie takie jest stanowisko, że musi być rozpatrzona skarga kasacyjna i to dopiero rozwiąże sprawę, a ona będzie rozpatrzona 26 czerwca.
J.P.: No to nie jest znowu aż tak daleko, bo co jest ważne – 26 czerwca jest jeszcze przed rozpoczęciem procedury rejestracji kandydatów. I to jest ważne. Bo gdyby zdarzyło się tak, że sąd kasacyjny uznaje jednak konieczność np. powtórzenia procesu, no to Julia Tymoszenko wychodzi na wolność i może się zarejestrować jako kandydat w wyborach parlamentarnych, a to jest klucz dzisiaj sporu politycznego wewnętrznego, ale też w relacjach Ukraina-Europa.
P.Sz.: No właśnie, Ukraina-Europa, dobrze, że pan wywołał ten temat. Ja tylko dodam, że prezydent Ukrainy przyleci do Warszawy na mecz otwarcia Euro 2012. To ma być okazja, no, być może do rozmowy politycznej także, ale Euro, Ukraina, lada chwila rozpocznie się sesja Parlamentu Europejskiego, będzie zdaje się we wtorek na ten temat debata i rozmowa, na temat stosunków Unia-Ukraina. Jak one powinny wyglądać? Bo ja mam wrażenie, że apele, bojkoty, próby stawiania jasno sprawy przez polityków europejskich są jak wołanie na puszczy, że to jest próba sił, która niczego nie zmienia.
J.P.: Ma pan rację, że bojkoty, groźby nie są skuteczne, bo one w relacjach międzynarodowych bywają rzadko skuteczne, musi dojść do jakiegoś przesilenia albo wielkiego kryzysu, a w stosunku europejsko-ukraińskich tego momentu nie ma. Całe szczęście. No więc pewnie ta rezolucja będzie bardzo stanowcza, jeśli chodzi o ocenę sytuacji związanej z uwięzieniem Julii Tymoszenko, natomiast cały czas zostawia otwarte drzwi na przyszłość do tych europejsko-ukraińskich relacji , bowiem tak naprawdę od sposobu, w jaki zostaną przeprowadzone wybory październikowe zależeć będzie, czy stowarzyszenie pomiędzy Europą, Unią Europejską a Ukrainą wejdzie w życie i będzie miało jakąkolwiek przyszłość, czy ta europejska perspektywa dla Ukrainy nie zostanie całkowicie zaprzepaszczona. I to będzie zależało od tego, czy wybory będą uczciwe, demokratyczne, a jednym z elementów jest, oczywiście, możliwość udziału liderów opozycji w tych wyborach.
P.Sz.: A pan powiedział, że ta rezolucja może być stanowcza, a tymczasem Wiktor Janukowycz powiedział tak: „Unia Europejska nie powinna rozmawiać z Ukrainą jak z niegrzecznym uczniem”, a przy okazji powiedział także, że władze w Kijowie są zdecydowanymi zwolennikami integracji europejskiej.
J.P.: No więc trzeba potraktować obie części wypowiedzi bardzo poważnie i my jak trudnego dziecka Ukrainy nie traktujemy, natomiast też mamy prawo wyrażać swoje opinie, nawet stanowcze. One nigdy nie są niegrzeczne czy prowokacyjne, ale stanowcze opinie, zwłaszcza w dokumentach unijnych, jak parlamentarnych, jak rezolucja, które wyrażają naszą opinię co do tego na przykład, że to prawo jest sowieckie, a nie europejskie i że stowarzyszenie wymagałoby... proces stowarzyszenia z Unią Europejską wymagałby zmiany prawa, a na tej podstawie również i zmiany sytuacji tej karnej Julii Tymoszenko. Kluczowe są jednak wybory, to, jak będą przeprowadzone i... Natomiast...
P.Sz.: A czy liczy pan na zmianę władzy politycznej na Ukrainie?
J.P.: Nie, to jest decyzja Ukraińców, więc nie ma znaczenia, czy opowiedzą się za obecnie... kontynuacją obecnie rządzących, czy za opozycją. Ważne jest, ażeby wybory nie budziły wątpliwości co do tego, że były przeprowadzone uczciwe, to jest klucz.
P.Sz.: Panie pośle, zmieńmy temat jeszcze na koniec. Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite powiedziała, że polskie władze faworyzuję Rosję kosztem Litwy. To jest opinia, która pana zaskakuje?
J.P.: Tak, zaskakuje, niestety, z przykrością musimy powiedzieć, że jest tylko ona ilustracją tego, jak bardzo chyba politycy litewscy tracą kontakt z rzeczywistością, bo ten spór wokół polskiej mniejszości, szkół, ale – co bardziej moim zdaniem szokujące czy oburzające – wokół pisowni nazwisk polskich, dowodzi, że politycy ukraińscy i chyba do nich dołącza pani prezydent... politycy litewscy i chyba do nich dołącza pani prezydent z jakichś powodów niezrozumiałych, już dla mnie dzisiaj niezrozumiałych upierają się przy tej swojej... przy tym swoim stanowisku, które jest, no, co tu dużo mówić, chyba odległe nawet od standardów Rady Europy.
P.Sz.: To jeszcze jeden cytat: „Niektórzy politycy w Polsce zdecydowali, że to Rosja ma być przyjacielem Polskie, zaś mniejsze państwa, takie jak Litwa, tymczasowo mogłyby zostać kozłami ofiarnymi”.
J.P.: No, to jest tylko i wyłącznie... raz jeszcze potwierdza jakiś brak kontaktu z rzeczywistością, ponieważ to my, Polska, wciągała jakby Litwę do NATO, to my dzisiaj, nasze siły powietrzne sprawują kontrolę i opiekę nad przestrzenią powietrzną Litwy, bo jesteśmy silniejszym, sprawniejszym sąsiadem i z tych obowiązków się nie... chcemy wywiązać i nie uciekamy od tych obowiązków, a pewnie pani prezydent nawiązuje do tego, że mniejszość polska zaczyna współpracować z mniejszością rosyjską przed wyborami parlamentarnymi litewskimi, ale oni sami, politycy litewscy, do tej sytuacji doprowadzili. Więc niech nie oskarżają władz polskich, tylko niech sami się uderzą we własne piersi, że prowadząc politykę wobec mniejszości polskiej taką, jaką prowadzili, doprowadzili do tego, że ta mniejszość rosyjska i polska wcześniej wcale nie współpracująca, zaczyna razem się bronić. To jest obrona przed tymi nierozsądnymi decyzjami władz w Wilnie.
P.Sz.: Stosunki polsko-wschodnie, europejsko-wschodnie trudne, a najbliższa sesja plenarna Parlamentu Europejskiego zajmie się kwestią relacji Unia Europejska – Ukraina. Dziękuję bardzo. Jacek Protasiewicz był naszym gościem.
J.P.: Dziękuję również.
(J.M.)