Polskie Radio

Rozmowa z prof. Andriejem Artizowem

Ostatnia aktualizacja: 31.05.2012 18:15

Zuzanna Dąbrowska: Prof. Andriej Artizow, szef rosyjskich archiwów. Dzień dobry.

Prof. Andriej Artizow: Dzień dobry.

Z.D.:  Bierze pan dziś udział w posiedzeniu Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Czy dostęp do rosyjskich archiwów jest tematem obrad? Czy możemy się spodziewać czegoś nowego w tej kwestii?

A.A.: Mówiąc szczerze, temat dostępu do archiwów rosyjskich nie jest głównym podczas posiedzenia Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Ale jeśli już o tym mówimy, to trzeba podkreślić, że czas rewolucji, chwała Bogu, mamy już za sobą, bo wszelkie rewolucje w archiwach są po prostu niebezpieczne. Zmiany powinny się dokonywać ewolucyjnie. I decyzje będą w kwestii rozszerzenia dostępu podejmowane, ale właśnie ewolucyjnie, zgodnie z prawodawstwem naszego kraju. Mówiłem o tym wczoraj dokładnie podczas wykładu na Zamku Królewskim w obecności szerokiego grona przedstawicieli polskiej kultury i nauki.

Z.D.:  Internet może być rewolucją w archiwach. Rosja podejmowała już decyzję o udostępnianiu w sieci dokumentów. Czy ten proces będzie się poszerzać?

A.A.: Oczywiście, ale Internetu nie uważam za rewolucję w archiwach. To po prostu środek udostępniania jeden z wielu, bardzo nowoczesny, ale jedynie techniczny. A mamy przecież kwestie procedur i te się nie zmieniają. Jeśli jakieś dokumenty zostały odtajnione, to są odtajnione, a jeśli nie, to nie. Po prostu dzięki Internetowi pojawia się techniczna możliwość, żeby te dokumenty przeczytać, ale zanim pojawią się w Internecie, trzeba użyć wielkich środków finansowych i ludzkich. Papierowe dokumenty trzeba przetworzyć cyfrowo, zrobić kopie elektroniczne. To bardzo dużo żmudnej i skomplikowanej pracy, ale potem pojawia się produkt o wysokiej jakości, to znaczy taki, który naprawdę będzie służył użytkownikowi, każdemu człowiekowi, który będzie z tych dokumentów korzystać, a nie taki, który będzie przyprawiał o zawrót głowy i utrudniał dojście do prawdy.

Z.D.:  Kiedy zostanie opublikowany pełen zbiór dokumentów z archiwów rosyjskich dotyczących relacji polsko-rosyjskich?

A.A.: Jakby to najlepiej wyjaśnić... To przecież pewien proces, taki sam jak odkrywanie istoty rzeczy i poznania. Ten proces jest wieczny, a to, co my planujemy, czyli zbiór dokumentów z epoki radzieckiej i co traktujemy jako nasz obowiązek, już się stopniowo pojawia. Na przykład są wydrukowane osobne zbiory dotyczące m.in. tragedii katyńskiej czy zbiór na temat losów żołnierzy Armii Czerwonej w polskiej niewoli. My teraz zajmujemy się przetwarzaniem cyfrowym wydrukowanych już zbiorów tych dokumentów, dzięki czemu staną się one szeroko dostępne. Jeśli cokolwiek jeszcze znajdą naukowcy w naszych archiwach, to też będzie stopniowo publikowane.

Z.D.:  A znajdzie się?

A.A.: Mam nadzieję, to niekończący się proces. Historia to nauka specyficzna. Cały czas odkrywa coś nowego. Dzieją się różne wydarzenia, zmieniają się ludzkie poglądy, choć religia uczy nas, że pewne rzeczy są wieczne. Dochodzą do tego przemiany w nauce, poszerzają się granice poznania i historię pisze się po nowemu. Może być i tak, że nagle bierze się pod uwagę takie dokumenty, których kiedyś się nie zauważało.

Z.D.:  Kolejny temat posiedzenia Grupy ds. Trudnych to ocena działania Centrów Dialogu i Porozumienia polskiego i rosyjskiego. Pan był pełnomocnikiem ministra kultury Rosji w tej sprawie. Jak pan ocenia postępy?

A.A.: Dopiero co minister spraw zagranicznych Polski, pan Sikorski, bardzo zwięźle i krótko mówił o tym, jak ważna jest praca centrów. Ja w pełni się zgadzam z oceną, którą przedstawił. Minister poinformował, że polskie centrum już realnie działa. A ja mogę dodać, że ta placówka w mojej ocenie już niemało zrobiła, by ustanowić międzynarodową wymianę młodzieżową czy przygotować programy stypendialne. Co do strony rosyjskiej, działaliśmy z pewnym opóźnieniem o 9-10 miesięcy. Tak po prostu się u nas stało. Ale mogę powiedzieć, że właśnie wczoraj zakończyła się prawna procedura rejestracji rosyjskiego centrum, odbyło się pierwsze posiedzenie rady centrum, został powołany dyrektor, który też zresztą uczestniczy w posiedzeniu Polsko-Rosyjskiej Grupy i od wczoraj prowadzi już rozmowy ze swoim polskim odpowiednikiem, panem Sławomirem Dębskim. Już w sierpniu ogłosiliśmy pierwsze konkursy w ramach rosyjskiego finansowania w tych kierunkach współpracy, na które zgodziliśmy się z naszymi polskimi partnerami. Wśród nich jest wymiana naukowa, konferencje naukowe i wymiana młodzieżowa.

Z.D.:  Jak pan sądzi, jakie będą konsekwencje kwietniowego rozstrzygnięcia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie nieludzkiego traktowania przez Rosję krewnych niektórych ofiar z Katynia?

A.A.: Ja nie jestem prawnikiem i dlatego trudno mi komentować wyroki Trybunału. Oczywiście znam wyrok Trybunału, ale wiem też, że nadano bieg apelacji. Trzeba poczekać.

Z.D.:  Miałam na myśli fakt, że od lat angażuje się pan w relacje polsko-rosyjskie i dla tej sprawy wyrok Trybunału ma duże znaczenie.

A.A.: Ja w ogóle myślę, że problemy przeszłości lepiej rozstrzygać w dociekaniach naukowych, a nie w sądach. Właśnie po to moim zdaniem powołano oba Centra Dialogu i Porozumienia. I tylko dzięki obustronnych badaniom tych złożonych problemów możemy zbliżyć się do istoty sprawy, a wymiar sprawiedliwości to specyficzna dziedzina i kierowanie tych albo innych skomplikowanych kwestii z przeszłości do trybunałów jest oczywiście prawem człowieka, ale to także droga, która niejednokrotnie utrudnia rozwiązanie problemu.

Z.D.:  Czy kiedykolwiek znajdziemy tak zwaną „białoruską listę katyńską”?

A.A.: Kilka dni temu byłem na Białorusi, gdzie obchodzono  90-lecie Białoruskiej Służby Archiwalnej. Siedziałem za stołem z kolegami białoruskimi i przy tej okazji też zadawałem to pytanie. I tu cytat dosłowny strony białoruskiej, że u nich takiej listy po prostu nie ma. No, tym bardziej nie ma jej u nas. Ale jeśli idzie o ludzi, którzy byli na terytorium Białorusi i tam zginęli, byli rozstrzelani, to jest to poważna śledcza praca, którą bez wątpienia należy przeprowadzić, przy udziale, oczywiście, białoruskich archiwistów. My jesteśmy na to gotowi. Może się to odbywać w ramach działania centrów dialogu, tak, żeby ustalić, jaki był los każdego z jeńców, którzy po 17 września 1939 roku znaleźli się w radzieckich obozach, kto z nich przeżył, kto zginął, kto został zabity. Uważam to za pracę wręcz humanitarną i bardzo ważną.

Z.D.:  Bardzo dziękuję za rozmowę.

(J.M.)