Polskie Radio

Rozmowa z Cezarym Kucharskim i Przemysławem Wiplerem

Ostatnia aktualizacja: 08.06.2012 07:15

Roman Czejarek: Cezary Kucharski, Platforma Obywatelska, dzień dobry, witamy, i Przemysław Wipler, Prawo i Sprawiedliwość, kłaniamy się nisko.

Przemysław Wipler: Dzień dobry państwu.

Cezary Kucharski: Dzień dobry.

Krzysztof Grzesiowski: Pan poseł Wipler jest kibicem Legii? Czy się nie mylę?

K.G.: Od dawna? Od zawsze?

P.W.:  No, ja jestem napływowym warszawiakiem, jak wielu warszawiaków, można powiedzieć trudno spotkać jest mi rdzennego warszawiaka, jeszcze takiego od dwóch pokoleń, no ale staram się kibicować na tyle, na ile jakiejkolwiek drużynie kibicuję.

K.G.: A napłynął pan kiedy do Warszawy?

P.W.:  Oj, w 97.

K.G.: Krótko mówiąc, wtedy, kiedy pan Cezary Kucharski zdobywał pierwsze mistrzostwo Polski w barwach stołecznej Legii, był pan kibicem Cezarego Kucharskiego i dopingował (...)

P.W.:  Mam tu nawet koszulkę pana Cezarego Kucharskiego, przyniosłem z sobą do studia, ponieważ jeden z moich przyjaciół...

K.G.:  Zaległy autograf?

P.W.:  Tak, ponieważ jeden z moich przyjaciół ma chorego syna i prosił mnie, żebym zdobył taki... też kibic Legii Warszawa i prosił, żebym zdobył taki autograf, ponieważ zdobywa środki na leczenie ciężko chorego syna, także poprosił mnie o coś takiego. Pan Cezary Kucharski dla wielu polskich kibiców jest ważna osobą jako piłkarz przede wszystkim.

K.G.: Dwukrotny mistrz Polski 2001/2002 i 2005/2006, 17 meczów reprezentacji, 3 bramki strzelone, udział w mistrzostwach świata w Korei Południowej i w Japonii, mecz ze Stanami Zjednoczonymi, 3:1 było wtedy.

C.K.: 3:1wygraliśmy, tak.

K.G.: No właśnie.

C.K.: W lepszych humorach wróciliśmy do Polski.

K.G.: I to mnie zastanawia, jak były piłkarz ogląda po latach mecz piłkarski na poziomie mistrzostw Europy.

C.K.: Będę oglądał z dużym spokojem, bo jestem przekonany, że naprawdę mamy bardzo mocną naszą reprezentację. Mamy świetnych zawodników, którzy stanowią o sile wielu dobrych europejskich klubów. Myślę, że mamy pokolenie piłkarzy, którzy mogą nam przynieść nie tylko podczas tych Euro, ale też w przyszłości dużo radości. Naprawdę to są młodzi, głodni sukcesu piłkarze, mam wrażenie, że to jest nowe pokolenie polskich piłkarzy, którzy są profesjonalistami, którzy wiedzą, co chcą osiągnąć, jak chcą osiągnąć i z kim chcą osiągnąć.

K.G.: Czy według pana posła Wiplera ta jedenastka, która wybiegnie dziś o osiemnastej, przypominam: transmisja w Polskim Radio od 17.40, na inauguracyjny mecz z Grekami, to jest to optimum, na jakie nas stać?

P.W.:  To się okaże. Dwa dni temu brałem udział w pięknej, uroczystej uroczystości odsłonięcia pomnika Kazimierza Deyny na ulicy Łazienkowskiej, pomnika sfinansowanego przez kibiców, na które dziesiątki tysięcy osób po prostu składały pieniądze, ponieważ Kazimierz Deyna jest symbolem tego, co najpiękniejsze i najwspanialsze w polskiej piłce, no i marzymy teraz, żeby mieć zawodników na tę miarę. Czy się okaże? Zawsze się to okazuje w boju, zawsze się to okazuje podczas praktycznego sprawdzianu, a trudno o lepszy niż mistrzostwa Europy w piłce nożnej odbywające się w Polsce i zainaugurowane w Warszawie.

K.G.: A jak by się, nie daj Boże oczywiście, nie udało, to wiadomo – jedenastu się nie zwolni, zawsze zwalnia się tego jednego, czyli trenera, w tym przypadku Franciszka Smudę.

C.K.: Trener, jak gdzieś chyba przeczytałem, on już sam zdecydował, że jakikolwiek będzie wynik, to on odchodzi z reprezentacji, więc pewnie ma może jakieś inne pomysły na życie. Mam wrażenie, że taką deklarację trenera czytałem , więc myślę, że tutaj nie będzie miało znaczenia wynik na dalsze losy trenera Smudy.

K.G.: Jakiego rodzaju to jest wydarzenie Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie? Niektórzy mówią, że już mają dość tego, włączą radio, włączą telewizor, wszędzie o tym Euro i tak dalej, i tak dalej. Ale jakie są konsekwencje organizacji takiego wydarzenia, takiej imprezy?

C.K.:   Myślę, że to bardziej prestiżowe, wizerunkowe, jeśli chodzi o wydarzenie, to jest trzecia impreza na świecie po mistrzostwach świata i po igrzyskach olimpijskich...

K.G.: O, przepraszam bardzo, Puchar Świata w rugby podobno jest na trzecim miejscu.

C.K.: No, myślę, że...

P.W.:  Tu premier się mylił, który był tutaj u państwa w Sygnałach dnia, on mówił o trzecim miejscu, więc to jest chyba przekaz dnia, że to trzecia pod względem wielkości imprezy.

C.K.: Nie, nie sądzę, żeby Puchar

 Świata w rugby był większym wydarzeniem niż mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Myślę, że oglądalność i siła rażenia mistrzostw Europy i piłki nożnej jest dużo większa niż rugby na całym świecie, myślę, że na rugby nie przyjeżdżają do kraju szefowie krajów gratulować czy tam życzyć piłkarzom powodzenia. Piłka nożna jest, no, z całym szacunkiem dla rugby, czymś więcej niż...

K.G.: Czyli prestiż.

P.W.:  My nie mamy w parlamencie rugbystów, a piłkarzy co najmniej dwóch mamy...

C.K.: O! To (...) świadczy...

P.W.:  I to pokazuje również, jaką miłością Polacy i nie tylko Polacy darzą akurat sportowców z tej dziedziny, bo to nie jest tylko polska specyfika, że mamy piłkarzy w parlamencie.

K.G.: Grzegorz Kacała to taki najsłynniejszy polski rugbysta. Dobrze, wracając do Euro 2012, tu pozwoli pan, panie pośle (to pytanie do Cezarego Kucharskiego), pan grał w Iraklisie Saloniki przez rok, jeden sezon bodaj.

C.K.: Tak.

K.G.: Jacy są Grecy 2012, ich reprezentacja?

C.K.: Grecy to są inni piłkarze niż ja grałem wtedy w Grecji. Grecki piłkarz kojarzy mi się z talentem, z dużymi emocjami, których nie potrafił pokazać na boisku. W tym momencie mam wrażenie, że grecka reprezentacja jest trochę podobna do niemieckiej reprezentacji. Widać pracę wieloletnią Otto Rehhagela, którzy stworzył z tej drużyny, z Greków, taką bardzo silną, konsekwentnie grającą, dobrze zdyscyplinowaną drużynę, która bardzo mało bramek traci, niewiele może strzela, ale jest bardzo skuteczna, bardzo niebezpieczna, groźna, nie otwiera się, nie ma w tych Grekach emocji, ale jest wyrachowanie i spokój. I to jest ich siła.

K.G.: Ale ta emocja może być w wykonaniu greckim, bo skoro cała Europa pokazuje palcem na Greków mówiąc, że to wasza wina cały ten nasz kryzys, to może będą chcieli się dzisiaj odgryźć i pokazać, że stać ich na dużo, dużo więcej, tyle tylko, że ofiarą wtedy padłaby nasza reprezentacja.

P.W.:  Myślę, że nie padniemy żadną ofiarą i że będzie dobrze, tak że premier apelował też u państwa rano, żeby nie być czarnowidzem, wampirem energetycznym i żeby z optymizmem...

K.G.: Ale podświadomie ma pan ochotę być czarnowidzem?

P.W.:  ...radością i z optymizmem patrzeć w to, co się będzie w najbliższych tygodniach działo w Polsce. Ja jestem dobrej myśli i tak jak jest duża presja pewnie na piłkarzach greckich, myślę, że trudno o większą presję niż na piłkarzy gospodarzy, na tych ludzi, którzy, no, wiedzą, że dzisiaj tutaj w Warszawie cały świat będzie patrzył na to, no i to można powiedzieć nie jest częsta sytuacja, w której gospodarz na meczu otwarcia dostaje baty, to właściwie byłoby niegrzeczne ze strony Greków. Oczywiście wiemy, że tutaj nikt się grzecznością nie będzie kierował, no ale jestem przekonany, że jeżeli byłyby, to trudno, nasi będą co najmniej bronić jak obrońcy Westerplatte tej naszej bramki.

K.G.: No właśnie...

P.W.:  (...) że ona też będzie.

K.G.: ...presja podczas pierwszego meczu. Jak pan sobie z tym radził na takiej wielkiej imprezie?

C.K.: Wie pan, sportowiec ma presję, jeśli czuje, że coś zaniedbał, że jeśli nie jest dobrze przygotowany. Jeśli piłkarze naszej reprezentacji są świetnie przygotowani, jeśli wiedzą, są przekonani, bo oni tylko wiedzą, że wszystko zrobili, co należy zrobić, żeby się dobrze przygotować, to oni żadnej presji nie będą odczuwali. Oni będą odczuwali siłę wynikającą z tych ludzi, którzy przyjdą, z tego zainteresowania, które jest, z tych emocji, które w nas są, które w większości są pozytywne. I to raczej ja mam przekonanie, że ich ta presja, o której mówimy, ona ich poniesie, uskrzydli ich, da im więcej sił i pokonają Greków.

K.G.: Na których naszych piłkarzy pan stawia, panie pośle? Pan poseł Wipler. Kto pana zdaniem zaskoczy in plus?

P.W.:  Ja stawiam na wszystkich, bo tutaj naprawdę od pracy każdego będzie zależał wynik i nie ma jednego. Mam nadzieję, że najmniej pracy będzie miał bramkarza, i to jest...

K.G.: Oby.

P.W.:  ...to jest ta nadzieja. Już najwięcej pracy to będą mieć napastnicy, tak że można powiedzieć marzenie jest takie, żeby tutaj przede wszystkim oni mieli okazję się wykazać, no ale to, co oni robią, można by powiedzieć, na finiszu, no to jest efekt ciężkiej pracy całej jedenastki, a piłka to jest gra. Oczywiście jest miejsce dla gwiazd, ale we współczesnej piłce, która jest bardzo, bardzo ciężkim rzemiosłem, to po prostu gra zespołowa, i to jest to, co jest największym wyzwaniem dla naszej drużyny, żeby to właśnie był zespół. I zobaczymy teraz tę jedenastkę Smudy jako zespół. Jeżeli oni będą zespołem, jeżeli nie będzie właśnie iluś tam solistów, którzy jedni zaskoczą pozytywnie, inni negatywnie, to możemy być optymistami.

K.G.: Rozumiem jedenastka Smudy równa się reprezentacja Polski.

P.W.:  Tak.

K.G.: O to chodzi?  No bo pana kolega z klubu, obecnie zawieszony, twierdzi, że właśnie to jest reprezentacja Smudy i Laty, a nie żadna reprezentacja Polski.

P.W.:  Nie, nie, no właśnie dlatego ten kolega jest zawieszony. I, no cóż, to było przykre dla mnie, dla wielu moich kolegów słuchać takich rzeczy, bo są pewne granice, jest moment właśnie, w którym już naprawdę jeżeli ktoś jest... Powiem tak: Janowi Tomaszewskiemu wolno dużo więcej niż Przemysławowi Wiplerowi z uwagi na to, kim on jest w historii polskiej piłki nożnej i jemu wolno dużo ostrzej oceniać swoich kolegów, swoich można powiedzieć następców jako ktoś, kto z perspektywy można powiedzieć piłkarskiego emeryta ocenia każdy dzień codzienny. Niemniej jednak tutaj bardzo daleko szedł w tej swojej emocjonalnej bardzo...

K.G.: Jak widać po konsekwencjach, trochę za daleko. Krótko mówiąc, o osiemnastej dziś na boisko wybiegną dwie jedenastki: grecka i polska, w składzie m.in. Robert Lewandowski, nasz najlepszy napastnik, który po mistrzostwach przechodzi do Juventusu Turyn.

C.K.: Nie, to jest plotka dziennikarzy włoskich, którzy bardzo dużo spekulują, bardzo dużo piszą. Oczywiście jest ogromne zainteresowanie Robertem Lewandowskim, ale nie przewidujemy transferu do Juventusu Turyn póki co.

K.G.: Ale jakiś transfer?

R.Cz.: Do jakiegoś innego włoskiego klubu?

C.K.: Nie, myślę, że włoski kierunek w tym momencie nie jest dobrym kierunkiem, ten futbol we Włoszech nie rozwija się w dobrą stronę i myślę, że w tym momencie linia włoska dla Roberta Lewandowskiego nie będzie atrakcyjna. Może za kilka lat, jeśli ten trend się odwróci we Włoszech, ale nie w tym momencie.

K.G.: Panowie, to trzymamy kciuki. My mamy taki pomocnik ze sobą... [słychać kołatanie]

R.Cz.: Poczekaj, jeszcze najważniejsze pytanie: wynik meczu.

C.K.: 1:0 dla Polski.

P.W.:  3:0 dla Polski.

R.Cz.: A tego drugiego meczu?

K.G.: Bo Rosja-Czechy jeszcze dziś.

R.Cz.: We Wrocławiu.

P.W.:  We Wrocławiu będzie 1:0 dla Polski.

R.Cz.: We Wrocławiu!

K.G.: Rosja-Czechy, o ten mecz pytamy dzisiejszy drugi.

P.W.:  [zastanawia się]

K.G.: No, no, no?

P.W.:  Jednak obstawiam w tym wypadku Rosję.

K.G.: Rosję, dobrze.

C.K.: Remis.

K.G.: Cezary Kucharski, Przemysław Wipler, posłowie na sejm Rzeczpospolitej. Panowie, pięknie dziękujemy i do osiemnastej.

(J.M.)