Polskie Radio

Rozmowa z abp. Tadeuszem Gocłowski

Ostatnia aktualizacja: 09.06.2012 08:15

Daniel Wydrych: Naszym gościem w studiu w Gdańsku jest arcybiskup senior Archidiecezji Gdańskiej Tadeusz Gocłowski. Witam, szczęść Boże.

Abp Tadeusz Gocłowski: Szczęść Boże, witam państwa.

D.W.: Zapomniałem chyba dodać także, że zagorzały kibic piłki nożnej.

Abp T.G.: Może trochę mała przesada, ale któż z nas się nie interesuje takim wydarzeniem?

D.W.: Księże arcybiskupie, głos w dobrej formie słyszę, gardło niezbyt zdarte, zatem wnoszę, że doping wczoraj był umiarkowany.

Abp T.G.: Był duży, ale taki niemalże w samotności, więc można było jeszcze więcej szaleć niż na stadionie.

D.W.: A jakim kibicem jest ksiądz arcybiskup? Takim spokojnym, który wszystko tak na chłodno analizuje, czy wręcz przeciwnie?

Abp T.G.: Zależy od sytuacji. W zasadzie biskup powinien to spokojnie analizować i oceniać...

D.W.: Ale w samotności...

Abp T.G.: ...obiektywnie. W samotności natomiast czasami sobie pozwalam na głośne reakcje.

D.W.: To proszę w takim razie o krótką analizę wczorajszego spotkania. Dobre punkty polskiej reprezentacji, tak myślę, Tytoń i Lewandowski.

Abp T.G.: Jestem przekonany, że te dwa nazwiska uratowały nasz honor wczoraj, bo z jednej strony błysnął Lewandowski i to był piękny gol, to był nie byle jaki. Potem były dramatyczne sytuacje, jeśli chodzi o obrońcę, no ale właściwie za dużo dramaturgii było wczoraj, bo przecież pierwsza połowa to była znakomita, a druga połowa była jakaś zupełnie załamana, nasi przeciwnicy niestety zachowali się trochę dziwnie, Grecy, to nas trochę jak gdyby... obniżyło nasze loty, no ale też były opatrznościowe niemalże działania, bo Tytoń obronił piłkę, której nie powinien być prawdę mówiąc obronić w tej sytuacji. Więc mecz wczorajszy Polska-Grecja raczej dobry. Mógł być znakomity, gdyby była pierwsza połowa powtórzyła się w drugiej. No, natomiast Rosja-Czechy to jednak jest sprawa do głębokiej zadumy, bo jednak jeśli Rosja będzie tak grała jak wczoraj grała, a Polacy tak jak wczoraj grali, zwłaszcza w drugiej połowie, to będzie bieda.

D.W.: To będzie bieda. W takim razie ten mecz we wtorek, zakładając, że Opatrzność też będzie czuwała nad naszymi zawodnikami, to może nie będzie tak źle w takim razie.

Abp T.G.: Ja myślę, że Opatrzność działa z wszystkimi, zwłaszcza z tymi... Ponieważ człowiek jest istotą wolną, a więc Opatrzność Boża tylko spogląda i rejestruje, bo jednak nie można powiedzieć, że Opatrzność Boża będzie za nami, a nie będzie za Rosją. To tak pewnie nie można by tak powiedzieć. Opatrzność Boża dała człowiekowi talenty i poleciła rozwijać te talenty. I wolny człowiek rozwija talenty i wówczas ma sukcesy. Jeśli człowiek wolny mając talenty, trochę zaniedbuje je, no, konsekwencje są czasami trudne.

D.W.: Księże biskupie, ostatnio zapytałem naszych słuchaczy przed procesją Bożego Ciała, to było w środę, czy są jakieś ołtarze w Polsce, czy będą, które tematycznie nawiązywałyby do Euro 2012, no i okazało się, że tak. We Wrocławiu przy katedrze ołtarz miał flagi: polską, rosyjską, grecką, czeską i ukraińską, a także napis: „Kochaj bliźniego fair play”.

Abp T.G.: A, to znakomity pomysł. No, myśmy w Gdańsku nie byli tak pomysłowi, mieliśmy raczej tradycyjne ołtarze, piękną trasę, bo to najpiękniejsza trasa od Mariackiego przez Zieloną Bramę, przez Złotą Bramę aż do kościoła św. Brygidy, ale takich symboli sportowych niestety nie mieliśmy. Natomiast jesteśmy znakomicie duszpastersko przygotowani do wydarzeń, bo przecież nie tylko mamy piękną kaplicę w znakomitym stadionie, ale mamy też przygotowane różnojęzyczne celebracje, wszystkie języki możliwe, a więc angielski, niemiecki, hiszpański, chorwacki, kościoły są wyznaczone, duszpasterze też. Tak że jesteśmy przygotowani duszpastersko bardzo dobrze do tego, co będzie się działo w czasie Euro.

D.W.: Ja zapytałem o te ołtarze nieprzypadkowo, bo napisał do nas jeden z duchownych, który w tym roku projektował jeden z ołtarzy. Jak pisał, myślał o takim nawiązaniu do Euro, ale jak zaznaczył, trudno połączyć sacrum z futbolem, a ponadto ksiądz proboszcz nie byłby zadowolony. Rzeczywiście trudno połączyć sacrum z futbolem?

Abp T.G.: Ja wcale tego nie podzielam, dlatego dzisiaj np. odprawiłem mszę świętą w intencji dobrego przebiegu Euro w Polsce i na Ukrainie i czytałem List św. Pawła do Tymoteusza. I Paweł pisze do Tymoteusza: Dobre zawody stoczyłem, cel osiągnąłem, zachowałem wiarę. A więc mówił o zawodach, mówił o sporcie. Zresztą Paweł często do tego wraca, dlatego nie kłóci się to. Kościół się cieszy, fenomenem naszych czasów, podjął to nawet Sobór Watykański II, jest sport. Przecież Europa dzisiaj żyje tą sprawą, trudno, żeby Kościół był na uboczu. Dlatego Kościół się bardzo interesuje tym, tym bardziej że chodzi o człowieka, o młodych ludzi, no i oczywiście o te miliony słuchaczy bezpośrednio czy też poprzez media.

D.W.: Kościół rzeczywiście żyje Euro 2012, przykładem chociażby list papieża Benedykta XVI do organizatorów Euro, który został przekazany na ręce przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupa Michalika. Papież pisze w nim, że to wydarzenie sportowe, które angażuje nie tylko organizatorów, zawodników, ale i całe społeczeństwo.

Abp T.G.: Ja dodałbym, że Episkopat Polski również skierował orędzie w tej sprawie, biskupi poszczególnych, zwłaszcza miast: Wrocław, Gdańsk, Warszawa i tak dalej, też orędzie skierowali. Dlatego jestem przekonany, że to jest sprawa również Kościoła, bo z jednej strony chodzi o pasję sportu, a z drugiej strony chodzi o wpływ na to, żeby ci, którzy korzystają z piękna tego sportu, żeby oni pozostali właśnie wierni fundamentalnym zasadom, które powinny sportem kierować. Niestety, czasami wypaczenia są, ale traktujemy, że wypaczenia to jest drobiazg, natomiast normalność to jest radość, entuzjazm i kibicowanie, oczywiście fair play na boisku, ale też fair play, gdy chodzi o tych, którzy obserwują to wszystko.

D.W.: To jeszcze warto przypomnieć słowa Jana Pawła II o tym, że sport jest szczególnie ważnym narzędziem integralnego rozwoju człowieka oraz czynnikiem niezwykle przydatnym w procesie budowania społeczeństwa bardziej ludzkiego. Na te słowa także powoływał się ostatnio Benedykt XVI.

Abp T.G.: Trzeba przyznać, że Ojciec Święty Jan Paweł II on pasjonował się. Oczywiście jego sportem to były na pewno kajaki, jego sportem to były narty, jego sportem to jednak była piłka nożna. Nigdy nie zapomnę, byłem w Watykanie, akurat była audiencja i biskupi zawsze mieli ten przywilej, że stali blisko Ojca Świętego. I w pewnym momencie pan Górski zbliża się. On już był w dosyć trudnym stanie, ale zbliża się powoli do Ojca Świętego, Ojciec Święty szeroko ręce rozwiera, wita pana Górskiego, pan Górski po przyjęciu gratulacji od Ojca Świętego za wyniki wspaniałe jego drużyn. W pewnym momencie pan Górski chcąc pocieszyć Ojca Świętego, mówi: Cracovia, Ojcze Święty, coraz bardziej się dźwiga, a Ojciec Święty rozłożył ręce i mówi: Cracovia się dźwiga, to jest dziwne. Dobrze, bo ja jestem... i tak dalej, za Cracovią. – No, teraz, Ojcze Święty, tego nie ma, Cracovia niestety wypadła i dlatego jest to pewna bieda. Ale myślę, że Ojciec Święty będzie tam z góry wspierał, że Cracovia się też dźwignie, ta jego Cracovia, Jana Pawła II, jeszcze Karola Wojtyły.

D.W.: No i miejmy nadzieję, że będzie wspierał także naszych. Księże arcybiskupie, pięć lat temu dowiedzieliśmy się, tak, to było pięć lat temu, że organizujemy razem z Ukrainą Euro 2012. Wykorzystaliśmy tę szansę?

Abp T.G.: Jestem przekonany, że wykorzystaliśmy znakomicie. Panie redaktorze,  kiedy ja patrzę na te stadiony, patrzę na swój, na gdański, ale patrzę na inne stadiony, przecież naprawdę żyjemy w zupełnie innym świecie. Należały nam się te zawody po to, żeby mieć tego typu stadiony. Oczywiście gospodarze mają wielki obowiązek, żeby po zakończeniu Euro zagospodarować to wszystko, żeby to nie był jakiś deficyt dramatyczny i tak dalej, ale to, że taki stadion się znalazł, kiedy ja patrzę wczoraj na stadion czy w Warszawie, czy we Wrocławiu, kiedy to jest tak cudownie zrobione architektonicznie, kiedy jest to cudownie utrzymane, to kiedyś były tylko nasze marzenia. Gdy patrzyło się na stadiony te zachodnie, dzisiaj, owszem, stadion w Monachium jest prawie taki piękny albo nasz jest piękniejszy niż w Monachium. A więc jest to wielki sukces organizacyjny. Oczywiście kosztowny, ale naprawdę nie możemy być jakąś wyspą taką zupełnie odsuniętą od spraw nawet nowoczesności. My po prostu żyjemy w normalnym kraju w zjednoczonej Europie i dlatego te wielkie igrzyska europejskie, które się odbywają, to równocześnie jest radość i Europy, ale i radość Polski, tym bardziej że ten aspekcie maleńki, ten taki polityczny, wszystko powinniśmy robić, żeby Polska i Ukraina były bliżej siebie nie tylko w sensie geograficznym, ale w sensie ideowym, bo przecież przeszłość była trudna i dlatego przyszłość musi być lepsza.

D.W.: Księże arcybiskupie, to jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Ten najbliższy mecz Polaków z Rosją we wtorek, załóżmy, gdybym tak poszedł do księdza w swojej parafii i powiedział, że chcę zamówić mszę za wygraną Polaków w meczu z Rosją, to jak ten ksiądz powinien się zachować?

Abp T.G.: Ksiądz powinien powiedzieć: Dobrze, synu, zrobię to, będę się z tobą duchowo łączył w tej intencji żeby Polska wygrała z Rosją, bo to jest problem sportowy, ale dodajmy po cichutku, żeby nas nikt nie słyszał – i ten taki właśnie sąsiedzki Polska i Rosja, żeby można było trochę pewne rachunki wyrównać.

D.W.: I to powiedział arcybiskup senior Archidiecezji Gdańskiej Tadeusz Gocłowski, kibic piłki nożnej. Do usłyszenia, księże arcybiskupie.

Abp T.G.: Dziękuję bardzo, do usłyszenia.

D.W.: Dziękuję.

(J.M.)