Polskie Radio

Rozmowa z Leszkiem Millerem

Ostatnia aktualizacja: 11.06.2012 16:30

Kamila Terpiał-Szubartowicz: Naszym gościem jest premier Leszek Miller, były premier, szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dzień dobry, panie premierze.

Leszek Miller:  Dzień dobry pani, dzień dobry państwu.

K.T.-Sz.: No to też nie mogę nie zapytać o to, co się dzieje w naszym przypadku na ekranach.

L.M.: Patrzę jednym okiem, zero zero.

K.T.-Sz.: Tak, czyli mecz Francja-Anglia na razie 0:0. Komu pan kibicuje?

L.M.: Ja Francuzom. Nie tylko dlatego, że są bardzo utytułowani, w ostatnich latach odnieśli sporo sukcesów, ale grają piłkę bardziej wyrafinowaną, bardziej elegancką i to mi się zawsze u Francuzów bardzo podobało.

K.T.-Sz.: Czyli grają ładnie. Zobaczymy, czy skutecznie.

L.M.: Grają ładnie, tak.

K.T.-Sz.: Jutro też mecz, niektórzy mówią: historyczny pojedynek, mecz o wszystko, czyli mecz Polska-Rosja. Rzeczywiście?

L.M.: Myślę, że jest w tym trochę przesady, dlatego że to nie jest mecz o wszystko, jeszcze będą kolejne mecze, natomiast oczywiście jeśli jutro polska drużyna by wygrała, no to ustawia się w bardzo mocnej pozycji i wszyscy naszym chłopcom tego życzymy. Gdyby zagrali tak dwie połowy jutro jak pierwszą połowę w poprzednim meczu, to mają szansę, chociaż trzeba pamiętać, że drużyna rosyjska jak dotąd to jest drużyna, która najwięcej strzela bramek w ciągu jednego meczu i rzeczywiście prezentuje taki styl bardzo ofensywny, trochę przypominający naszą drużynę z czasów trenera Górskiego.

K.T.-Sz.: Liczy pan na remis?

L.M.: Remis też byłby dobry. Wszystko jest dobre oprócz przegranej, może być remis, oczywiście najlepiej, jeśli to będzie zwycięstwo. Najlepiej 2:1, bo to by wtedy... moglibyśmy wtedy wrócić do innego słynnego meczu z 57 roku, kiedy polska drużyna wygrała ze Związkiem Radzieckim i przepiękne dwie bramki strzelił Gerard Cieślik.

K.T.-Sz.: To wszystko historia. Zobaczymy, jaka będzie przyszłość, a to już jutro. Ten mecz na pewno łatwy nie będzie, chociaż z drugiej strony Polacy grają u siebie. Ale też będzie dużo kibiców rosyjskich. No i zmierzam do tego, że właśnie jutro około 5 tysięcy, bo tak się szacuje kibiców rosyjskich, przemaszeruje czy przejdzie na Stadion Narodowy ten odcinek Mostu Poniatowskiego. Obawia się pan zamieszek?

L.M.: Nie sądzę. Po pierwsze to jest krótki odcinek, po drugie przedstawiciele kibiców rosyjskich zapewniają, że to ma być tylko i wyłącznie przedsięwzięcie natury sportowej.

K.T.-Sz.: A nie politycznej...

L.M.: A nie politycznej.

K.T.-Sz.: ...bo to jest taka obawa.

L.M.: Z drugiej strony trzeba pamiętać, że jutro Rosjanie będą obchodzili ważne dla nich święto, w rosyjskim kalendarzu to się nazywa Dień Niezawisimosti, a więc Dzień Niepodległości. I myślę, że to do rangi symbolu urasta taka oto sytuacja, że grupa obywateli Federacji Rosyjskiej może swoje święto narodowe obchodzić w Polsce.

K.T.-Sz.: Tylko że niektórzy, a myślę tutaj o politykach głównie Prawa i Sprawiedliwości, mówią, że właśnie dlatego to będzie marsz o charakterze politycznym. To jest prowokowanie, Rosjanie powinni swoje święto narodowe obchodzić we własnym gronie, tak mówi szef klubu PiS-u poseł Mariusz Błaszczak.

L.M.: To jest dziwaczne sformułowanie, bo to by oznaczało, że np. my, Polacy, 3 Maja albo 11 Listopada możemy obchodzić nasze święto narodowe i cieszyć się tylko w Polsce, a przecież wiadomo, że grupy Polaków cieszą się na całym świecie, więc panowie z PiS-u, jak zwykle, nie wiedzą, o czym mówią. Natomiast jeżeli nie zdarzy się żadna prowokacja zarówno z jednej czy z drugiej strony, to na pewno będzie to po prostu przemarsz kibiców, którzy pójdą na stadion.

K.T.-Sz.: Czyli wierzy pan w to, że to będzie taki radosny przemarsz tylko z radosnymi okrzykami bez żadnych emblematów i haseł politycznych.

L.M.: Chciałbym, żeby tak było. Zresztą dzisiaj polscy i rosyjscy kibice, którzy się porozumieli, złożyli kwiaty zarówno pod Pomnikiem Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, którzy polegli tutaj na ziemiach polskich, w Warszawie...

K.T.-Sz.: A wcześniej przed Pałacem Prezydenckim.

L.M.: ...a wcześniej przed Pomnikiem Powstania Warszawskiego.

K.T.-Sz.: Czyli to gesty, które...

L.M.: Więc myślę, że to jest bardzo doniosła symbolika i to jest atmosfera, która jutro powinna dominować.

K.T.-Sz.: Ale co ciekawe też – to na koniec tego wątku jeden cytat – były ambasador w Moskwie Stanisław Ciosek mówi, że to pomysł z piekła rodem, o tym przemarszu.

L.M.: Pan Ciosek już się dzisiaj z tego zdążył wycofać, ale uważam, że...

K.T.-Sz.: Ale powiedział, jest wydrukowane i napisane.

L.M.: ...poniosły go jakieś demony,  żeby coś takiego powiedzieć. Trzeba też pamiętać, że Rosjanie często stosują taką formę przemarszów na stadion. Tak było np. w Helsinkach, nikt się temu nie dziwił. Zresztą inne nacje to samo robią, Szwedzi np. również...

K.T.-Sz.: Dzisiaj w Kijowie podobno też...

L.M.: ...dzisiaj w Kijowie będą maszerować.

K.T.-Sz.: ...będą razem iść, bo tak może raźniej.

L.M.: Tego rodzaju jakieś opowieści o jakiejś wyjątkowej tej sytuacji biorą się po prostu z ignorancji.

K.T.-Sz.: Aleksander Kwaśniewski i Pat Cox, to już zmieniając temat, wybierają się na Ukrainę, mają być obserwatorami procesu kasacyjnego Julii Tymoszenko. Czy pana zdaniem ta misja może przynieść jakieś realne skutki?

L.M.: Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, o co chodzi, bo dwóch wybitnych polityków w postaci obserwatorów, którzy przysłuchują się, jak przebiega proces...

K.T.-Sz.: No ale też mają się spotykać z Julią Tymoszenko, z jej obrońcami, z premierem Azarowem, z premierem Ukrainy.

L.M.: No tak...

K.T.-Sz.: I jak sam mówi Aleksander Kwaśniewski, chce rozmową i negocjacją wymusić na Ukrainie jakieś działania.

L.M.: Na Ukrainie się nic nie wymusi, to po pierwsze. Po drugie z Julią Tymoszenko rozmawiało już tylko polityków, a sprowadzenie postaci byłego prezydenta i byłego szefa Parlamentu Europejskiego do ludzi, którzy mają przysłuchiwać się, jak przebiega proces, naprawdę nie bardzo rozumiem, o co w tym wszystkich chodzi.

K.T.-Sz.: Czyli nie wierzy pan tak naprawdę w takie siły sprawcze swojego byłego partyjnego kolegi i byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

L.M.: Nie, naprawdę, jeżeli ktoś myśli, że taki czy inny polityk jak wejdzie na salę sądową ukraińskiego sądu, to sąd ukraiński zmieni zdanie, no naprawdę...

K.T.-Sz.: Pan nie wierzy.

L.M.: ...są granice śmieszności.

K.T.-Sz.: To jeszcze zapytam o jutrzejsze posiedzenie rządu, czyli sprawy nasze krajowe i sprawy budżetowe. Rząd będzie dyskutował między innymi o podniesieniu płacy minimalnej z 1500 złotych, tak jak jest teraz, do 1600. Rozumiem to dobrze, bo wy zawsze mówiliście, że płaca minimalna jest za mała.

L.M.: Przecież złożyliśmy stosowny projekt ustawy w tym względzie, bardzo się cieszymy, skoro rząd tak uczyni, tym bardziej że normą w Unii Europejskiej jest to, by płaca minimalne stanowiła 50%...

K.T.-Sz.: I tego domagacie się w waszym projekcie.

L.M.: Tak jest, i tego domagamy się w naszym projekcie, jeżeli rząd to zrobi, to złożymy ręce do oklasków.

K.T.-Sz.: No, chyba po raz pierwszy tak naprawdę.

L.M.: Nie, nie po raz pierwszy, zawsze kiedy rząd zrobi coś dobrego, to może liczyć na dobre słowa Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

K.T.-Sz.: Ale będziecie chcieli jeszcze więcej mimo wszystko.

L.M.: Nie, na razie... Znaczy uważamy, żeby doprowadzić do granicy, w której płaca minimalna jest 50% przeciętnego wynagrodzenia.

K.T.-Sz.: W 2013, od 2013.

L.M.: No, niech tak będzie, ale niech tak będzie po prostu.

K.T.-Sz.: A co z wnioskiem – to już na koniec zapytam – w sprawie referendum w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego? Taki wniosek szykowaliście, zbieraliście pod nim podpisy. Co się z nim stało?

L.M.: Zakończyliśmy zbieranie podpisów, zebraliśmy 500 tysięcy tych podpisów, ale nie przekażemy go do sejmu, bo trafiłby do sejmowej niszczarki...

K.T.-Sz.: Dlaczego?

L.M.: No, tak jak trafił do sejmowej niszczarki wniosek Solidarności. I w związku z tym będziemy przechowywać te podpisy, one będą naszym kapitałem i jednocześnie wielkim zobowiązaniem, żeby po kolejnych wyborach, kiedy Sojusz Lewicy Demokratycznej będzie miał więcej do powiedzenia, żeby wrócić do sprawy, to znaczy żeby wyrzucić tę ustawę do kosza.

K.T.-Sz.: No właśnie, bo pytanie, czy teraz taki wniosek po uchwaleniu ustawy przez sejm i podpisaniu przez prezydenta, miałby w ogóle sens.

L.M.: Niemiałby żadnych szans i dlatego nie chcemy, żeby podpisy 500 tysięcy Polek i Polaków po prostu zostały zniszczone. Będziemy je trzymać i czekać do kolejnych wyborów.

K.T.-Sz.: A co z tą rzeszą ludzi, która podpisała ten wniosek? Nie będą się czuli oszukani? Nie będą chcieli, żeby jednak ten wniosek był procedowany na przykład i by politycy się nad nim pochylili?

L.M.: Myślę, że czuliby bardziej poruszenie, gdyby się dowiedzieli, że właśnie zostało przemielone to, pod czym się podpisali. Więc są ich podpisy zdeponowane i czekają na kolejny werdykt wyborczy w dających Sojuszowi Lewicy Demokratycznej więcej miejsc w parlamencie.

K.T.-Sz.: Czyli tu akurat mówi pan tak jak Jarosław Kaczyński, czyli jak dojdziemy do władzy, to cofniemy to podwyższenie wieku emerytalnego.

L.M.: Tak, bo to jest głęboko niesprawiedliwe, ekonomicznie nieuzasadnione i wynika tylko z obsesji tych polityków, którzy uważają, że 67 lat pracy dla kobiet i mężczyzn to jest jakieś panaceum na dolegliwości systemu emerytalnego. My uważamy, że nie wiek, a staż pracy 40 lat dla mężczyzn i 35 lat dla kobiet, że to powinno być miernikiem stwarzającym szansę przejścia na emeryturę.

K.T.-Sz.: Spotykał się pan z prezydentem Bronisławem Komorowskim, wiem, że będą jeszcze takie spotkania z szefami klubów bądź partii na temat też przyszłości, czyli co robić, żeby zapobiec takim skutkom czy żeby zapobiec w ogóle kryzysowi demograficznemu. Krótko – co pan będzie radził prezydentowi?

L.M.: To chodzi głównie o to, co zrobić z polityką prorodzinną, w ogóle polityką społeczną. Umówiliśmy się, że każdy klub wyznaczy osobę czy osoby, które będą dalej się tym zajmowały. Właśnie dzisiaj podpisałem decyzję do pana prezydenta, że nas będzie reprezentowała w tych pracach pani poseł Bańkowska.

K.T.-Sz.: Bardzo dziękuję. A naszym gościem był Leszek Miller, szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej i były premier.

(J.M.)