Polskie Radio

Debata w Jedynce - założenia budżetowe na 2013 rok

Ostatnia aktualizacja: 12.06.2012 18:13

Przemysław Szubartowicz: Dzień cudów, także w studiu Jedynki, gdzie za chwilę odbędzie się nietypowa Debata, proszę państwa, ale tylko przypomnę, że w meczu we Wrocławiu Grecja-Czechy mamy wynik naprawdę niesamowity, bo Czesi już prowadzą z Grekami 2:0. A Debata będzie nietypowa, dlatego że w studiu jedynie opozycja: Beata Szydło, Prawo i Sprawiedliwość...

Beata Szydło: Dzień dobry.

Przemysław Szubartowicz: Oraz Andrzej Romanek, Solidarna Polska.

Andrzej Romanek: Witam państwa, dzień dobry.

Przemysław Szubartowicz: I to jeszcze opozycja, która jest, że tak powiem...

Andrzej Romanek: Skonsolidowana.

Przemysław Szubartowicz: ...skonsolidowana, ale i podzielona. A mieli być z nami pozostali goście ze wszystkich innych ugrupowań, ale widocznie Euro 2012 to jest taki czas, że także politycy mają głowy w chmurach albo myślą zupełnie o czymś innym, pewnie myślą o piłce nożnej, może myślą o dzisiejszym meczu Polska-Rosja, w każdym razie państwo, którzy do nas dotarli, są i będziemy rozmawiali z nimi, przerywając te rozmowy oczywiście relacjami z boiska, a także z tego, co dzieje się w Warszawie, bo w Warszawie nerwowa atmosfera wśród kibiców, przemarsz rosyjskich kibiców do Stadionu Narodowego, będziemy to pilnie obserwować.

Natomiast w Debacie porozmawiamy o tym... no bo życie toczy się obok piłki nożnej także, o tym, o czym dzisiaj mówił premier Donald Tusk, a mówił po posiedzeniu rządu o planach na budżet 2013 roku. Rząd zakłada, że PKB właśnie w 2013 roku wzrośnie o 2,9%, inflacja o 2,7%, a minimalne wynagrodzenie wyniesie 1600 złotych. To jest wyższe minimalne wynagrodzenie o 100 złotych. Powiedział także premier Donald Tusk, że rok 2013 tak czy inaczej będzie rokiem bardzo wymagającym, szczególnie jeśli chodzi o dyscyplinę finansów publicznych, a mówił tak o tym dlatego, że mówił o Grecji, Grecji, która przegrywa z Czechami 0:2, ale mówił o Grecji w kontekście wyborów w Grecji, a więc także stanowiska nowego rządu greckiego co do sytuacji kryzysowej, i Rady Europejskiej, która odbędzie się pod koniec czerwca i dopiero wtedy tak naprawdę szczegóły tego budżetu 2013 roku będą uzgadniane. Pani poseł Beata Szydło, pierwsze pytanie: jak pani jako przedstawicielka głównej siły opozycyjnej ocenia te założenia rządu Donalda Tuska?

Beata Szydło: Przede wszystkim chyba czeka nas rzeczywiście bardzo trudny 2013 rok, jeżeli posłowie Platformy i PSL-u, koalicji rządzącej tak będą podchodzili do swoich obowiązków jak do dzisiejszej Debaty, bo przecież poza piłką nożną jeszcze toczy się normalne życie i trzeba rozmawiać też o budżecie. No, chyba że przedstawiciele koalicji już po prostu oddali pole i jest to historyczna Debata, panie redaktorze,  to znaczy, że opozycja rzeczywiście, tak jak Czesi w tej chwili, idzie po władzę.

Przemysław Szubartowicz: Pani poseł, może bądźmy wyrozumiali, w końcu cóż, nie dotarł do nas ani przedstawiciel Platformy Obywatelskiej, ani przedstawiciel Ruchu Palikota, ani przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego, ani przedstawiciel Sojuszu Lewicy Demokratycznej...

Beata Szydło: To znaczy, że tylko prawica w tej chwili rzeczywiście zajmuje się tymi ważnymi sprawami i pracuje w Polsce. Szkoda, że pozostali nie.

Ale przechodząc do tych założeń – to są wstępne, moim zdaniem zbyt optymistyczne założenia. Zresztą to jest taka metoda stosowana przez rząd Donalda Tuska od dawna, najpierw pokazuje się takie bardzo właśnie optymistyczne założenia, a potem, kiedy projekt budżetu trafia do sejmu, to one już są skorygowane i z reguły były do tej pory niższe. Myślę, że zarówno te prognozy dotyczące wzrostu PKB na poziomie 2,9%, jak i bezrobocia, które rząd prognozuje, że będzie wynosiło około 12%, a w tej chwili, przypomnę, jest już 14%, no i również te założenia dotyczące inflacji 2,7, kiedy inflacja w kwietniu, na koniec kwietnia wynosiła 4%, to są w tej chwili pobożne życzenia rządu.

Przemysław Szubartowicz: Ale, pani poseł, może to jest tak, że te pobożne życzenia, jak pani to nazywa, rzeczywiście biorą się z tego, że mamy problem tak naprawdę z Unią Europejską, ze strefą euro, z kryzysem i te wybory w Grecji oraz czerwcowe obrady Rady Europejskiej wiele mogą nam pokazać, bo teraz wiemy, że w Europie ścierają się poglądy na temat tego, jak walczyć z kryzysem, jedni chcą ratować system bankowy, inni uważają, że należy pobudzać wzrost gospodarczy, jeszcze inni mówią, że należy ciąć, to jest spór między Niemcami a obecnie rządzoną przez nowego prezydenta Francją, to wszystko ma znaczenie i prawdopodobnie o ile tak się zdarzy, no to latem rząd będzie mógł przyjąć ten, jak już powiedział premier Tusk, odpowiedzialny projekt budżetu. Może lepiej poczekać.

Beata Szydło: Donald Tusk lubi używać słowa „odpowiedzialny budżet”, no ale myślę, że ten odpowiedzialny budżet powinien być przygotowany, te założenia powinny być przełożone, jeżeli rząd jest przygotowany odpowiednio do projektowania budżetu, już w tej chwili.

Rzeczywiście sytuacja w strefie euro ma na pewno ogromne znaczenie, natomiast proszę zwrócić uwagę, że te wskaźniki, które już dotyczą polskiej gospodarki – wyhamowująca gospodarka, wzrastające bezrobocie i rosnąca inflacja – nie dają w tej chwili żadnych przesłanek do tego, ażeby tak optymistyczne założenia w tym budżecie już założyć.

Natomiast oczywiście diabeł tkwi w szczegółach i tak naprawdę będziemy mogli powiedzieć, co nas czeka i czym po raz kolejny rząd nas zaskoczy w momencie, kiedy będzie już projekt złożony, bo wtedy będziemy widzieli, gdzie znowu i na kim chce oszczędzać minister Rostowski. Zapewne to po raz kolejny będzie cięcie w tych działach, które są najbardziej wrażliwe, bo dotyczą czy to walki z bezrobociem, czy pomocy społecznej, a one zawsze znajdują największe zainteresowanie właśnie ministra Rostowskiego, żeby tam poszukiwać środków.

Kolejna kwestia to są samorządy, pewnie znowu spotkamy się po raz kolejny z taką praktyką, że będzie się przerzucało na samorządy kolejne zadania bez przekazywania na nie środków. I oczywiście w rachunkach ministrowi wszystko się zgodzi, Bruksela będzie zadowolona, że wskaźniki, które ona stosuje, są nieprzekroczone, natomiast przeciętni Polacy będą odczuwali coraz bardziej te skutki właśnie takiej polityki finansowej ministra Rostowskiego i Donalda Tuska, bo po prostu będzie żyło im się coraz gorzej i coraz trudniej. Tutaj jest ta kwestia.

Stawianie uczciwie sprawy, bo gdyby minister Rostowski z Donaldem Tuskiem nie uprawiali właśnie takiej polityki propagandy i stwarzania wrażenia, że jest świetnie, a potem mówili, że jednak musimy podnosić podatki, przecież to ten rząd podniósł podatek VAT, ten rząd podniósł składkę rentową dla pracodawców, to odbije się na rynku pracy. My dzisiaj mamy taką sytuację, że od kwietnia tego roku jest podniesiona składka rentowa i w przyszłorocznym budżecie to będzie już też odczuwalne.

Przemysław Szubartowicz: Pani poseł, za chwilę... i panie pośle, za chwilę wrócimy do rozmowy, za chwilę będzie mówił pan poseł Andrzej Romanek z Solidarnej Polski, ale teraz przenieśmy się jeszcze na boisko we Wrocławiu, mecz Grecja-Czechy. [krótka przerwa na relację z meczu] Przypomnę – rozmawiamy o założeniach przyszłorocznego budżetu, dzisiaj rząd zajmował się tą ważną sprawą i minister finansów zaproponował zapisanie w ustawie budżetowej na przyszły rok wzrostu PKB na poziomie 2,9% oraz inflacji wyższej o 2,7%.

Ja jeszcze zanim zapytam pana posła Romanka o zdanie, to przytoczę wypowiedź analityka Łukasza Wróbla, który mówił o tym, że założenia tego budżetu są ostrożne, ale dodał jeszcze, że największym problemem może się okazać walka z szybkim wzrostem cen, ponieważ rząd raczej nie będzie miał kłopotów z ograniczaniem wydatków, ale problemem mogą się okazać zbyt niskie wpływy do budżet z podatków. Panie pośle, jak pan ocenia te założenia? Przypuszczam, że podobnie jak pani poseł Szydło, ale...

Andrzej Romanek: Ja się posłużę faktami, panie redaktorze...

Przemysław Szubartowicz: Ale bardzo proszę.

Andrzej Romanek: Szanowni państwo, odwołam się do założeń ubiegłorocznego budżetu. Szanowni państwo, na koniec kwietnia wykonanie deficytu, który w budżecie był na poziomie 35 miliardów, wynosiło prawie 71% założonego 35-miliardowego deficytu. Proszę zauważyć... Ja mam świadomość, że w pierwszej połowie roku zawsze to wykonanie jest większe, ale to jest drastycznie wysokie, w związku z powyższym trzeba sobie jasno powiedzieć, że założenie chociażby co do deficytu budżetowego na rok przyszły na poziomie 32 miliardów jest absolutnie nieracjonalne. Pomijam dwa założenia, bo to jest, powiedzmy sobie, wróżenie z fusów, 2,9 wzrost PBK przy założonym w ubiegłym roku, to znaczy na ten rok 2,5 i inflacja 2,7 w tym założonym roku 2,8. A wszyscy podkreślają właśnie, że wzrost cen czy inflacja będzie największym problemem. Skutkiem będzie tak naprawdę obniżenie realnego wynagrodzenia czy realnego dochodu Polaków, to będzie bardzo poważny problem.

Oczywiście zmniejszenie realnego dochodu Polaków odbije się w rzeczy samej na konsumpcji, a co za tym idzie wzrost PKB będzie mniejszy ewidentnie niż założony. Zresztą sam premier podkreśla, co jest niezwykle istotne, że te założenia są nierealistyczne w tym sensie, że też od sytuacji zewnętrznej szczególnie po wyborach w Grecji...

Przemysław Szubartowicz: No właśnie, bo chciałem to jeszcze raz podkreślić.

Andrzej Romanek: ...i kwestia Hiszpanii, Rada Unii Europejskiej...

Przemysław Szubartowicz: ...czy, panie pośle...

Andrzej Romanek: ...to jest istota tej debaty czy też stanowiska pana premiera i ministra finansów. On już dzisiaj podkreśla, że te założenia są wysoce nieprawdopodobne albo wątpliwe.

Przemysław Szubartowicz: No tak, panie pośle, ale właśnie to jest pytanie, na ile jest realna możliwość na to, aby polski rząd czy polscy politycy, czy władza zapobiegała i planowała zupełnie niezależnie od czynników zewnętrznych, czy też mogła właśnie brać pod uwagę czy musiała brać pod uwagę czynniki zewnętrzne. Mamy problem Hiszpanii, mamy problem Grecji, mamy problem kryzysu, wyborów w Grecji, rozpadu bądź utrzymania strefy euro, to wszystko ma wpływ. Więc może, tak jak mówiłem... jak pytałem panią poseł Szydło, może rzeczywiście należałoby jeszcze poczekać z taką druzgocącą krytyką i tym, że to się wszystko rozpadnie.

Andrzej Romanek: Oczywiście, otoczenie zewnętrzne na sytuację gospodarczą Polski ma znaczenie, ma istotne znaczenie, to jest poza wszelką wątpliwością. Ale w związku z powyższym, panie redaktorze,  czy za kryzys w Grecji, czy za sytuację w Hiszpanii, która rzeczywiście jest bardzo trudna, powinni odpowiadać Polacy? A w rzeczy samej czy pożyczka dla MFW, Międzynarodowego Funduszu Walutowego w tym roku z rezerwy finansowej... z rezerwy Narodowego Banku Polskiego 7 miliardów 280 milionów dolarów to jest sprawa polska czy to jest sprawa grecka, hiszpańska, włoska? Z tego wynika, że nasz rząd działa w interesie nie polskim, ale w interesie tych innych krajów, które upadają. To jest w rzeczy samej ich odpowiedzialność, odpowiedzialność ich polityków. I może w tym kontekście, panie redaktorze...

Przemysław Szubartowicz: No tak, panie pośle, ale trzeba powiedzieć i muszę zabrać tutaj głos, może w imieniu pewnie tych, którzy do nas nie dojechali, powiedzieliby zapewne, że jesteśmy w Unii Europejskiej i istnieje pewna solidarność finansowa...

Andrzej Romanek: Ale nie w Unii walutowej.

Przemysław Szubartowicz: ...ale istnieje pewna solidarność i musimy się w Europie trzymać razem i starać się trzymać całe rynki wszystko na tyle, żeby można było funkcjonować, no bo...

Andrzej Romanek: Ale, panie redaktorze,  od tego są instytucje...

Przemysław Szubartowicz: Ale tak się rodzą egoizmy właśnie.

Andrzej Romanek: Od tego są organy Unii Europejskiej, a nie polski rząd. Polski rząd powinien zadbać przede wszystkim o interes naszego kraju i naszego narodu.

Proszę zauważyć, na rachunku Funduszu Pracy znajduje się prawie 8 miliardów złotych. Co w tym roku rząd zrobił po to, żeby zmniejszyć poziom bezrobocia, który jest naprawdę ogromny? Rejestrowy ponad 13%, faktyczny zbliża się do 15%. W przyszłym roku rząd zapowiada 12,4% poziom bezrobocia. Z czego takie optymistyczne założenie? Niektórzy przewidują, że co najmniej 14% będzie rejestrowe bezrobocie. Ale środki na Funduszu Pracy będą dalej leżeć i służyć tak naprawdę księgowym manipulacjom, bo tak to trzeba powiedzieć, ministra finansów.

Proszę pana, szanowni państwo, no, rząd polski, jak sama nazwa wskazuje, powinien działać w interesie naszego kraju. Oczywiście musi zwracać uwagę na otoczenie zewnętrzne, bo wiadomo, że swoje produkty eksportujemy, chociażby do Niemiec i spadek popytu w Niemczech będzie miał też wpływ na poziom polskiego eksportu. Ale przede wszystkim interes naszego kraju i naszego narodu. I tak powinien być krojony budżet, żeby ten interes realizować. Patrząc oczywiście cały czas na otoczenie zewnętrzne. Podkreślam: założenia są zupełnie nierealistyczne, co sam zresztą przyznaje premier.  Tak niestety to wygląda.

Przemysław Szubartowicz: Proszę państwa, za chwilę wracamy do dyskusji na temat budżetu i założeń finansowych, ale mamy informację najświeższą – pochód rosyjskich kibiców zmierzający w kierunku Stadionu Narodowego w Warszawie został zatrzymany po przejściu Wisły. [krótka przerwa na relację sprzed Stadionu Narodowego] Jeszcze wróćmy do kwestii finansowych, bo oczywiście zapytam państwa także o komentarz do tych całych wydarzeń, ale jeszcze chciałem jedną sprawę poruszyć związaną z kwestiami finansowymi. Chodzi o podniesienie płacy minimalnej, według komentatorów podniesienie o 100 złotych jest realne. Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu PKPP Lewiatan, powiedział, że to jest jedynie o 100 złotych, to może wzrosną jedynie o 100 złotych, takie są prognozy. Jak państwo to oceniają, że z 1500 do 1600 złotych? Beata Szydło.

Beata Szydło: Ja powiem tak, że to jest jedynie o 100 złotych, ale nie w tym kontekście, że tyle jest możliwe, tylko że niestety jest to jedynie o 100 złotych. Tak naprawdę my w tej chwili mamy w naszym kraju problem z bardzo dużym rozwarstwieniem, jeżeli chodzi o wynagrodzenia. I mamy problem z umowami śmieciowymi. I mamy oczywiście problem cały czas z tym rosnącym bezrobociem, szczególnie wśród młodych ludzi. Więc na pewno w Polsce potrzebna jest w tej chwili poważna debata na temat sytuacji na rynku pracy. I...

Przemysław Szubartowicz: No tak, bo Jeremi Mordasewicz, ja zacytuję może tę wypowiedź, powiedział tak: „Biorąc pod uwagę prognozowaną na 2013 rok inflację niecałe 3% i prognozowany wzrost PKB blisko 3%, jak również fakt, że rzeczywista inflacja w 2011 roku była wyższa od przewidywanej, wynagrodzenie minimalne powinno wzrosnąć z 1500 złotych do 1600 złotych, bo wzrost płac szybszy od wzrostu produktywności pogorszyłby konkurencyjność polskich firm i zniechęcał do zwiększania zatrudnienia”.

Beata Szydło: To zatrudnienie nie jest niestety zwiększane. Ostatnie informacje płynące również z rynku pracy mówią o tym, że my możemy mieć właśnie po mistrzostwach Europy w piłce nożnej taką oto sytuację, że bardzo dużo firm będzie rezygnowało ze swojej działalności, bardzo dużo firm już w tej chwili ma kłopoty ze względu na to, że nie mają wypłacanych pieniędzy za wykonaną pracę, i tu rząd kompletnie nie reaguje, natomiast te kłopoty przekładają się wprost na to, że po prostu pracownicy tracą pracę. Więc my dzisiaj rozmawiamy o tych szczęśliwcach, którzy pracę mają, ale trzeba zacząć w Polsce rozmawiać o programie walki z bezrobociem i programie wsparcia właśnie tworzenia miejsc pracy, wsparcia dla pracodawców i również rozwiązaniach, które będą wspierały pracowników. Jeżeli nie zostanie w najbliższym czasie, i to dosłownie w najbliższych miesiącach, taka dyskusja podjęta i wprowadzone zmiany ustawowe, no to w przyszłym roku może się okazać, że nawet ta minimalna płaca będzie dostępna naprawdę dla niewielkiej liczby pracowników w Polsce. Prawo i Sprawiedliwość...

Przemysław Szubartowicz: Waldemar Pawlak powiedział...

Beata Szydło: Ja tylko może jeszcze zakończę, że przygotowujemy takie rozwiązania i będziemy chcieli je przedstawić parlamentowi. I mam nadzieję, że koalicja nie podejdzie do tej dyskusji tak jak do dzisiejszej debaty i jednak podejmie rozmowę i będzie chciała rozmawiać na temat rynku pracy w Polsce, bo to jest dzisiaj obok demografii największy nasz problem rozwoju.

Przemysław Szubartowicz: Donald Tusk powiedział, że mówiąc językiem ludzkim, chcemy utrzymać ten sam wskaźnik waloryzacji jak w roku obecnym. „To wynika z naszego przekonania, że nie można tego w żaden sposób redukować. Na pewno rok 2013 nie będzie rokiem, w którym będzie można wydawać wyraźnie więcej pieniędzy”. Mówił tutaj w kontekście waloryzacji emerytur i rent w przyszłym roku.

Andrzej Romanek: (...)

Beata Szydło: Ale Waldemar Pawlak mimo wszystko jako wicepremier odpowiedzialny za gospodarkę powinien zacząć myśleć inaczej, on powinien zacząć myśleć w takich kategoriach, co zrobić, żeby jednak nie utrzymywać tej stagnacji, bo ten budżet, te założenia i to, o czym my tu wszystkim rozmawiamy, oznacza tyle, że będziemy się... Polska będzie wchodziła w taki okres stagnacji.

Przemysław Szubartowicz: To akurat mówił Donald Tusk, a Waldemar Pawlak mówił o tym, że ta minimalna płaca to dobre rozwiązanie, które sprawia, że utrzymujemy tradycję ostatnich lat, ale ta waloryzacja emerytur i rent...

Beata Szydło: To jest zła tradycja, jeżeli to ma być takie bezrobocie i taka inflacja.

Przemysław Szubartowicz: Dobrze, Andrzej Romanek, Solidarna Polska.

Andrzej Romanek: Ja powiem w ten sposób: szanowni państwo, to założenie 2,7 inflacji jest założeniem właśnie po to przyjętym, aby to minimalne wynagrodzenie nie wzrosło więcej niż 100 złotych. Bo jeżeli inflacja będzie wynosić 4%, to jaki będzie realny wzrost tego minimalnego wynagrodzenia? Ja tylko tyle powiem, że minimalne wynagrodzenie proponowane przez rząd 1600 złotych, czyli wzrost o 100 złotych, to jest 42,5% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Związku zawodowe proponują 1676, to jest 44,5%, ale Solidarna Polska cały czas podkreśla, że minimalne wynagrodzenie powinno wynosić co najmniej połowę właśnie tego średniego wynagrodzenia. Co najmniej połowę tego średniego wynagrodzenia.

I teraz proszę zauważyć kuriozalne rozwiązanie. Rząd obniża przewidywany poziom inflacji po to, żeby realne minimalne wynagrodzenie nie wzrosło, czyli tak jak podkreślam, realne płace, realne płace [powt.] przy wzroście inflacji, na pewno wyższa będzie inflacja niż założona, spadną, realne wynagrodzenia spadną.

Ale jeszcze jedna rzecz, proszę zauważyć, rząd zawsze sięgał do kieszeni Polaków i to czyni w tym roku. Założenia... I w przyszłym roku też czynił będzie. Założenia co do kwestii chociażby opodatkowania umów o dzieło, 50% kosztów uzyskania przychodu będzie tylko dla umów do kwoty 42 tysięcy. Wzrośnie akcyza. To są kolejne sposoby na to, aby sięgnąć do kieszeni Polaków po to, aby ten budżet łatać. Podkreślam: jednocześnie trzymając na Funduszu Pracy prawie 8 miliardów złotych tylko po to, żeby tych pieniążków  nie wydać, a żeby nie walczyć aktywnie z bezrobociem. To jest rzecz niezwykle istotna, niezwykle ważna. Tylko po to, ażeby takie zabiegi księgowe mógł stosować minister finansów.

Podkreślam: Solidarna Polska chce co  najmniej średniej... połowy średniego wynagrodzenia w kraju. Takie powinno być, bo w ciągu ostatnich lat to minimalne wynagrodzenie było cały czas niedoszacowywane.

I jeszcze jedna rzecz, na którą chcę zwrócić uwagę, otóż nieprawdą jest, że to minimalne wynagrodzenie spowoduje mniejsze zatrudnienie pracowników przez pracodawców, bo przecież zauważamy przez ostatnie lata cały czas wzrost wynagrodzenia, mimo iż minimalne wynagrodzenie wcale nie rosło. A więc nie ma tej prostej zależności. Co więcej, więcej środków na rynku, więcej pieniążków na rynku spowoduje większą konsumpcję i suma siłą rzeczy poprzez większą konsumpcję te pieniążki w formie podatków, chociażby obrotowego, wrócą do budżetu.

Przemysław Szubartowicz: I jeszcze trzeba powiedzieć o jednej ważnej sprawie i przypomnę, że kryzys w Europie jest tym argumentem, o którym mówi Donald Tusk, przedstawiając te założenia, które oczywiście pewnie się zmienią, jak państwo mówią, ale jest także informacja na temat budżetu unijnego, cały czas jest tak, że nie ma postępu w tych negocjacjach w ramach spotkań ministrów ds. europejskich, wspólnoty, nie ma porozumienia w sprawie unijnego budżetu na lata 2014-2020. No, my będąc w Unii Europejskiej, musimy się z tym wszystkim jakoś liczyć jednak.

Beata Szydło: Porozumienia między ministrami krajów Unii Europejskiej co do budżetu na lata następne nie ma i ja przewiduję, że w najbliższych miesiącach nie będzie. Po pierwsze dlatego, że rzeczywiście jest w tej chwili duży problem, co zrobić z Grecją. Hiszpania, Portugalia, Włosi stoją już w kolejce po te kolejne środki pomocowe. Proszę też zauważyć, że nierówno wszyscy są jednak w Unii Europejskiej traktowani, Portugalczycy niedawno dostali pomoc na zasadach takich, że muszą pewne cięcia i pewne obostrzenia wprowadzić, w budżecie Hiszpanii właściwie nie. Wszyscy czekają na wybory w Niemczech i ta sytuacja takiej bierności i próby takich pozorowanych działań może coś uda, będzie podejmowana przez następne miesiące. Moim zdaniem ta droga, która została w tej chwili wybrana ratowania Grecji poprzez pompowanie kolejnych transz pieniędzy, a już i kolejne kraje wyciągają ręce, prowadzi donikąd, więc...

Przemysław Szubartowicz: Proszę państwa, chciałbym, żebyśmy zmienili już na sam koniec...

Andrzej Romanek: Ale na jeszcze jedną rzecz mogę zwrócić uwagę, panie redaktorze?

Przemysław Szubartowicz: Tak, panie pośle, krótko bardzo.

Andrzej Romanek: Otóż czy przypomina pan sobie spot wyborczy Platformy Obywatelskiej – 300 miliardów, w którym brał udział między innymi pan komisarz Lewandowski, komisarz Unii ds. budżetu, kiedy obiecano nam te 300 miliardów? Zapewniano wręcz, że te 300 miliardów w kolejnej perspektywie finansowej do Polski wpłynie. I teraz jest pytanie zasadnicze: czy znowuż Platforma Obywatelska w spocie wyborczym nas okłamała? Bo z tego wynika, że przy tej sytuacji, jaka jest w Unii Europejskiej, i w tych krajach, które są w tym naprawdę poważnym kryzysie finansowym, może być tak, że te 300 miliardów dla Polski nie zostanie przyznane. I pytanie: co robi Platforma Obywatelska i co robi komisarz ds. budżetu?

Przemysław Szubartowicz: Na to pytanie...

Andrzej Romanek: Być może też ogląda mecz, tak jak pan premier Donald Tusk.

Przemysław Szubartowicz: Na to pytanie, panie pośle, mam nadzieję, że odpowiedzą przedstawiciele koalicji, gdy za tydzień albo przy innej okazji...

Andrzej Romanek: Warto ich zapytać, panie redaktorze.

Przemysław Szubartowicz: ...dotrą do nas mimo tego wszystkiego...

Andrzej Romanek: O 300 miliardów.

Przemysław Szubartowicz: Na dzisiaj już kończymy rozmowę na ten temat. Państwo oczywiście życzą wygranej naszym piłkarzom i mam nadzieję, że to wszystko będzie się odbywało w przyjaznej atmosferze. Na razie jednak tak nie jest. A moimi gośćmi byli w sprawach finansowych w Debacie dzisiejszej: Beata Szydło, Prawo i Sprawiedliwość...

Beata Szydło: Dziękuję bardzo.

Przemysław Szubartowicz: I Andrzej Romanek, Solidarna Polska. Bardzo państwu dziękuję, że udało wam się dotrzeć dzisiaj i ze mną porozmawiać.

Przemysław Szubartowicz: Dziękuję uprzejmie, panie redaktorze,  trzymamy za naszą reprezentację, 2:0 dla Polski.

 (J.M.)