Polskie Radio

Rozmowa ze Sławomirem Neumannem

Ostatnia aktualizacja: 13.06.2012 16:30

Przemysław Szubartowicz: Panie pośle, zanim porozmawiamy o sporcie i kibicach, to porozmawiajmy o sprawach politycznych. Fundusz Kościelny zostanie zlikwidowany, być może już w przyszłym roku, tak chce rząd, ale chcą także posłowie Ruchu Palikota i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dwa projekty zakładają likwidację Funduszu Kościelnego. Dlaczego Platforma nie przychyliłaby się do takich projektów?

Sławomir Neumann: Ja myślę, że taki chór i Ruchu Palikota, i SLD jest spowodowany tym, że znają exposè premiera, co już parę miesięcy temu pan premier zapowiedział likwidację Funduszu Kościelnego  i zamianę na inne możliwości wspierania kościołów. I dzisiaj chcą się pod to podpiąć, ale robią to w sposób dla siebie dość specyficzny, czyli taki jednostronny, likwidują Fundusz Kościelny, który jednak pewne zadania ma i spełnia. Naszą intencją jest zamiana tego Funduszu na inny sposób finansowania Kościoła (...)

P.Sz.: Ale posłowie Ruchu Palikota i SLD mówią, że tak naprawdę Kościół już dostał to, co miał dostać, i że w trudnym czasie, pewnie chodzi o kryzys, nie może być uprzywilejowany.

S.N.: Szczególnie dziwnie te słowa brzmią w ustach koleżanek i kolegów z SLD, bo ja przypomnę, że za czasów to rządów SLD Kościół najwięcej odzyskał majątku i dzisiaj jeżeli oni mówią o tym, że Kościół już dostał albo ma za mało, albo ma za dużo, to to dziwnie brzmi. Najwięcej...

P.Sz.: Nie, mówią, że dostał już tyle, ile miał dostać.

S.N.: Nie dostał, to też wiemy wszyscy, te szacunki są różne, ale wiemy, że to nie jest tak, że cały majątek został Kościołowi zwrócony zabrany przez komunę. Więc to tak nie jest do końca. Natomiast Fundusz Kościelny ma też kilka innych znaczeń. Nasz pomysł jest taki, pomysł rządu jest taki, żeby zamienić go odpisem podatkowym. I trwają spotkania i rozmowy i konsultacje między ministrem Bonim, który ten projekt pilotuje w rządzie, a Episkopatem, który ze strony kościołów, ale nie tylko Episkopatem rzymskokatolickim, przedstawiciele są też innych kościołów, i teraz może doprowadzą do tego kompromisu i konsensusu.

P.Sz.: No tak, ale wczoraj było spotkanie, nie było kompromisu, rząd wprawdzie zaproponował harmonogram okresu przejściowego po likwidacji Funduszu Kościelnego, ale z tego, co wiadomo, to są nieoficjalne przecieki z tych spotkań, które znamy, mówią tyle, że Kościół chce 0,5%, a rząd chce 0,3% odpisu na rzecz kościołów. Czyli spór dotyczy tego, ile.

S.N.: Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze, oczywiście. Według naszych wyliczeń, naszych symulacji te 0,3% to jest mniej więcej tyle, ile dzisiaj Fundusz Kościelny otrzymuje z budżetu, czyli niecałe 100 milionów złotych. Według mnie to nawet więcej niż... to 0,3% niż 100 milionów złotych, gdyby ludzie równie chętnie odpisywali jak na organizacje pozarządowe, a nie ma żadnego powodu, żeby tak nie robić. Więc zakładamy, że tak to będzie.

P.Sz.: No tak, ale podobno Kościół się upiera i mówi: nie 0,3, a 0,5.

S.N.: Bo wtedy będzie więcej pieniędzy, więc trudno się dziwić takiej pozycji negocjacyjnej także Kościoła. To są też ludzie rozumni, którzy potrafią liczyć. Jeżeli mają okazję...

P.Sz.: Ale co, to będzie jak w takich negocjacjach finansowych, że stanie na 0,4?

S.N.: Nie, nie sądzę. Stanie na rozwiązaniach takich, które nie narażą budżetu na wyższe wydatki, natomiast dadzą inny sposób finansowania Kościoła, ten strumień pieniądza będzie inaczej dedykowany. To my sami będziemy jako wierni decydować o tym, czy dajemy odpis, czy nie. I też to... Moim zdaniem też zmieni w samym Kościele dużo, bo będzie większa dbałość parafii o parafian, bo ci parafianie będą rzeczywiście finansowali Kościół wtedy z własnych podatków, to będzie takie inne jednak finansowanie niż taki z worka budżetowego, ja będę miał poczucie, że ja sam daję pieniądze. Więc to ma olbrzymie znaczenie także dla zmian, które mogą zaistnieć.

P.Sz.: Ale jak długo mogą trwać takie negocjacje? Według premiera powinny zakończyć się w czerwcu, a tak naprawdę w sierpniu już powinno być wszystko wiadomo. Wierzy pan, że to się uda?

S.N.: Jestem o tym przekonany. Mamy teraz dwa miesiące, powiedziałbym takie dziwne politycznie, bo mamy Euro, które trwa w Polsce i cały czerwiec jest właściwie... ta polityka zepchnięta na plan dalszy...

P.Sz.: Odczułem to wczoraj i nasi słuchacze, w Debacie po godzinie 18, w Debacie Politycznej – wielu posłów nie dotarło.

S.N.: Tak to jest już i trzeba się z tym pogodzić, że czerwiec jest takim naszym trochę świętem sportowym, ale nie tylko sportowym, myślę. I teraz... Potem jest lipiec, miesiąc wakacyjny, sierpień, wakacje sejmowe, więc to są miesiące, żeby wszystko uzgodnić i we wrześniu przekazać projekt do sejmu. To jest możliwe i to nie będzie jedyny projekt, który do sejmu trafi we wrześniu...

P.Sz.: Ale rząd się będzie upierał? 0,3 i koniec?

S.N.: Wydaje mi się, że znajdzie rząd i strona kościelna kompromis. Mówi się o tym, że... Bo Kościół zwraca na jeden argument szczególnie uwagę, że to 0,3% to może być mniej niż to, co jest dzisiaj. Więc my proponujemy takie bufory po drodze, że jeżeli będzie mniej, to rzeczywiście dopłacimy z budżetu, żeby nie było takich obsunięć w finansowaniu. Ale wydaje się, że znajdziemy porozumienie, które spowoduje to, że jednak (...)

P.Sz.: Aha, czyli to jest...

S.N.: ... ten kompromis zaakceptuje.

P.Sz.: To jest taka informacja, którą pan właśnie przekazał, że owszem, 0,3, ale jeśli się okaże, że to jest mniej niż dotychczas, to budżet jednak będzie wykorzystany i zapłaci się Kościołowi.

S.N.: Dołożymy do tej kwoty powiedzmy przez rok, dwa, trzy, to jest kwestia ustalenia po prostu też czasookresu. Wydaje się, że jednak ludzie będą mieli tę ochotę tych odpisów dokonywać, ponieważ nie dotyczy to ich pieniędzy, tylko podatkowych i tutaj dobra praca proboszczów i parafii spowoduje to, że na pewno będą takie same wielkości odpisywane na organizacje pozarządowe albo i większe. Więc ja tutaj nie mam obaw. Natomiast jeżeli Kościół takie obawy zgłasza, to rzeczywiście trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie kompromisowe. Takim rozwiązaniem byłoby gwarantowanie tych dopłat ewentualnych z budżetu do sumy, którą ustalimy. I o to toczy się rozmowa, wydaje się, że to jest kilka tygodni jeszcze potrzebne, żeby utrzeć to stanowisko tak, żeby ono było akceptowane przez obie strony.

P.Sz.: Panie pośle, wspomniałem, że wczoraj Debata Polityczna po 18-ej, jak zwykle we wtorek, ale jednak była okrojona, bo...

S.N.: To był inny wtorek jednak. [śmiech]

P.Sz.: To był inny wtorek, to jasne, ale dobrze, nie było okazji, żeby pana o to zapytać wczoraj, to zapytam dzisiaj, bo rząd przyjął wczoraj projekt, założenia właściwie do projektu budżetu na 2013 rok, PKB wzrośnie o 2,9%, inflacja o 2,7%, a minimalne wynagrodzenie wyniesie 1600 złotych, takie są ogólne założenia. A tymczasem Mariusz Błaszczak z Prawa i Sprawiedliwości powiedział w Jedynce dzisiaj, że próba przepchnięcia nierealnego budżetu pod osłoną Euro 2012, a szczególnie odniósł się do tego, że nie uda się utrzymać takiego bezrobocia, jakie zakłada ten budżet, czyli 12,4%.

S.N.: Nie wiem, na jakich podstawach pan poseł Błaszczak takie teorie wygłasza. Znaczy jest kalendarz prac rządu i nieważne, czy jest Euro w Polsce, czy nie, trzeba w czerwcu przyjąć założenia do budżetu i tyle. I to są jakieś takie głupstwa wypowiadane zupełnie...

P.Sz.: Ale PiS mówi, że nierealne założenia. I zresztą rząd też mówi, że będzie to korygowane ze względu na sytuację w Grecji, na wybory w Grecji, na kryzys europejski.

S.N.: Dzisiaj ktoś, kto jest w stanie przewidzieć, jak będzie sytuacja wyglądała w Europie za pół roku, zasługuje na Nagrodę Nobla. Na pewno  takim człowiekiem nie jest  Mariusz Błaszczak, nie oszukujmy się. Noblistą nie jest...

P.Sz.: Ale że nie jest w stanie przewidzieć, czy że nie zasługuje na Nagrodę Nobla?

S.N.: Ani nie jest noblistą, ani nie będzie i chyba też nie jest w stanie przewidzieć, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć sytuacji, jaka się rozwinie. Natomiast prawo o finansach publicznych wymusza na rządzie przygotowanie pewnych założeń, na podstawie których tworzy się projekt budżetu. Projekt, jak sama nazwa wskazuje. Potem trafia do sejmu i jeszcze mamy masę miesięcy na to, żeby go ewentualnie korygować, jeżeli zobaczymy, co się stanie nawet nie za tydzień, za kilka dni mamy wybory w Grecji, które rzeczywiście mogą wysadzić całą strefę euro w powietrze albo narobić bardzo dużego problemu w strefie euro i w Europie...

P.Sz.: I to będzie taki moment, w którym trzeba będzie korygować nasze założenia.

S.N.: Korygować i zobaczyć, co się będzie działo dalej, bo jeżeli rzeczywiście będzie tak, że będzie jak gdyby ogłoszone bankructwo takie nieuporządkowane Grecji i wyjście ze strefy euro, zmuszona będzie do tego Grecja lub sama wyjdzie, to rzeczywiście możemy się spodziewać różnych turbulencji. Hiszpanie poprosili o pomoc, ale to jest ta pierwsza pomoc dla banków, która nie musi oznaczać tego, że rozwiązano problem w Hiszpanii. Wybory będą też czekały jeszcze drugą turę we Francji, to też może wiele zmienić. Więc przewidywanie dzisiaj scenariuszy jest dużą... obarczone dużym ryzykiem. Natomiast rzeczywiście za kilka miesięcy będziemy wiedzieli więcej. Ale rząd musiał przyjąć założenia, bo tak zmusza go do tego prawo. I czy Euro jest... I nikt tego nie ukrywał, pod żadną osłoną to nie było robione. Są takie zwroty słowne używane przez pana posła Błaszczaka po to tylko, żeby wskazać jakieś tajne porozumienia, nie wiem kogo z kim, a to jest normalna procedura, która jest. I myślę, że akurat jeśli chodzi o bezrobocie, to jest trafiona prognoza. Jeśli chodzi o inflację, też blisko trafiona i prognozy...

P.Sz.: A jeśli chodzi o bezrobocie właśnie, to pan uważa, że tak?

S.N.: Bezrobocie tak, uważam, że tak, bo ono się niewiele zmieni niż tegoroczne niezależnie od tego, jaki będzie rozwój w strefie euro. Natomiast ryzykiem dla mnie jest wzrost gospodarczy 2,9%, bo on będzie zależny od tego, co się wydarzy w strefie euro, jeżeli strefa euro popadnie w głęboką recesję, to taki wzrost będzie trudno utrzymać.

P.Sz.: Panie pośle, bardzo krótko na sam koniec naszej rozmowy, bardzo krótki, jednozdaniowy komentarz. Tomasz Kaczmarek, PiS, mówi, że winę za wczorajsze spotkanie kibiców niezbyt zakończone fortunnie ponosi pani Gronkiewicz-Waltz oraz pani Ewa Gawor. Pan Armand Ryfiński z Ruchu Palikota mówi z kolei, że to jest wszystko judzenie przez PiS i Solidarną Polskę. Jak pan to komentuje?

S.N.: Ja bym nie mieszał polityki akurat do tych spraw, paru idiotów wyszło na ulice, którzy chcieli zaistnieć. Kilkaset tysięcy kibiców w Warszawie w strefach kibica, w pubach, na boisku, Rosjan kilkadziesiąt tysięcy, którzy chodziło razem z Polakami i razem się bawiło, i kilkuset debili, którzy wyszło na ulice, którzy chcieli się pokazać.

P.Sz.: I to jest komentarz pana posła Sławomira Neumanna z Platformy Obywatelskiej, komentarz dobitny i czytelny. Dziękuję bardzo.

(J.M.)