Zuzanna Dąbrowska: Trwa konferencja Grzegorza Lato. Na co pan liczy? Bo opozycja domaga się bardzo radykalnych środków, nie zawsze pewnie one są możliwe prawnie, ale to świadczy o dużej determinacji świata polityki w sprawie tego, co ma się stać w PZPN.
Andrzej Biernat: Tych radykalnych środków próbowaliśmy podejmować wcześniej i one kończyły się fiaskiem, wprowadzaliśmy dwukrotnie kuratora, zajmowaliśmy konta PZPN, które potem kończyły się tym, że państwo musiało płacić słone odsetki za nieuzasadnione zajęcie tych pieniędzy. Myślę, że dwadzieścia parę lat demokracji nauczyło nas już, jak postępować w takich sytuacjach i czas jest tu też czynnikiem i nacisk społeczny zewnętrzny na to, że zmiany w tym stowarzyszeniu, jakim jest PZPN, i tak muszą nastąpić. Dzisiaj...
Z.D.: Ale chyba niezbyt szybko, bo właśnie Grzegorz Lato oświadczył, że nie widzi podstaw do swojej dymisji, a 26 października są wybory i?
A.B.: Pani redaktor, bardzo... No właśnie.
Z.D.: Co będzie?
A.B.: Bardzo szybko, bo dzisiaj mamy tak naprawdę za chwilę koniec lipca, czyli koniec mistrzostw Europy, później są wakacje, wewnętrzne wybory w strukturach PZPN-u, a w październiku zjazd sprawozdawczo-wyborczy. Naprawdę trzy miesiące to nie jest jakiś horrendalnie długi czas, jak wytrzymaliśmy tyle lat z tym składem w PZPN-ie i świat się nie zawalił. Myślę, że sami działacze piłkarscy w terenie już dojrzeli do tego, żeby te zmiany przeprowadzić i wydaje mi się, że też są przygotowani na bardziej radykalne kroki niż nam się wydaje. I ci, którzy są dzisiaj w gorącej wodzie kąpani, powinni jednak powstrzymać się na chwilę i dać zadziałać systemowi demokratycznemu, w jakim żyjemy. I tutaj...
Z.D.: Zbigniew Boniek dzisiaj powiedział, że pozycja prezesa PZPN w samym Związku jest bardzo słaba, tylko że kiedy będą odbywały się te wewnętrzne wybory, na które już też w przeszłości kiedyś liczyliśmy, może się okazać, że jednak wejdą ci ludzie, którzy będą chcieli go wybrać ponownie. Nie obawia się pan tego?
A.B.: Wie pani, to jest demokracja, tak? Tak jak i wybieramy parlament i inne demokratycznie wybierane struktury większościowo, tak i tam w tej organizacji tak to funkcjonuje. Dzisiaj nie zamienimy kilku tysięcy czy kilkunastu tysięcy klubów nie rozwiążemy i nie powołamy nowych tylko po to, żeby wystąpili nowi delegacji na zjeździe. No, organizacja piłki nożnej jest w Polsce od lat w jakiś sposób funkcjonująca i na decyduje o tym, kto stoi na czele ich federacji. Poza tym federacja jako taka jest członkiem międzynarodowych stowarzyszeń, jakim jest FIFA i UEFA, i one bardzo dbają o to, żeby krzywda im się od polityki nie stała, czego przykładem była i Grecja, i Anglia, i inne kraje, które próbowały radykalnych zmian. Ale nie w tym rzecz, że my się mamy czegoś bać ze strony tych międzynarodowych federacji. Rzecz w tym, że naprawdę w piłce nożnej pojawiło się dużo młodych ludzi, którzy chce w niej działać, byłych piłkarzy, byłych sędziów, byłych działaczy piłkarskich... znaczy nowych działaczy piłkarskich, nie byłych, przepraszam, którzy chcą i wiedzą, jak zmieniać PZPN, bo dzisiaj słyszymy: zmienić, wyrzucić, ale tak naprawdę nikt nie podaje, jak ta piłka nożna ma wyglądać, jaka ma być struktura nowej organizacji, nowo funkcjonującej organizacji, skąd mają być pieniądze na jej działanie, bo tak naprawdę państwo polskie do PZPN-u jako do tego działania dorosłej piłki nie dokłada ani grosza ze środków budżetowych.
Z.D.: Ale UEFA bardzo dużo zarabia na Euro 2012 i na każdych mistrzostwach.
A.B.: Nie tylko w Polsce, tylko na całym świecie... w całej Europie, tam, gdzie jest organizatorem UEFA, spija z tego profity i żadne państwo z dotychczasowych organizatorów nie potrafiło wymusić na UEFIE większego udziału niż my w tej chwili partycypujemy w tym podziale zysków, są one rzeczywiście małe w porównaniu z tym, co zgarnie Europejska Federacja, no ale tak to się dzieje. Oni mają markę, oni mają tzw. cyrk, jak to mówi Grzegorz Lato, i oni to sprzedają. My to kupiliśmy, oczekując też innych korzyści, nie tylko materialnych, ale przede wszystkim promocyjnych i pokazania światu, że jesteśmy sprawnie zorganizowanym państwem, które może przygotować taką imprezę wielką, jaką są mistrzostwa Europy w piłce nożnej.
Z.D.: W przyszłym tygodniu będzie spotkanie prezesa PZPN Grzegorza Lato z trenerem Franciszkiem Smudą. Kto pana zdaniem powinien poprowadzić polską reprezentację do eliminacji mistrzostw świata?
A.B.: I tu mamy problem rzeczywisty, który urodził się w momencie, kiedy kończy się kontrakt Franciszkowi Smudzie, bo we wrześniu, październiku, listopadzie są trzy mecze eliminacyjne do mistrzostw świata, bo skończyły się jedne mistrzostwa, a zaczynają się eliminacja do drugich jeszcze ważniejszych, bo do samych mistrzostw świata.
Z.D.: Bardzo trudne eliminacje.
A.B.: I to takim atrakcyjnym miejscu, jakim jest Brazylia. Bardzo trudne i bardzo trudni przeciwnicy. Smuda, przez niektórych krytykowany, przez niektórych chwalony, przygotował zręby młodej drużyny, która może grać przez najbliższe 6-7 lat dobrze w piłkę, co pokazała i na tych mistrzostwach, bo tak naprawdę nie było jakiegoś blamażu, zabrakło odrobiny szczęścia i mogliśmy grać w ćwierćfinałach. Tak że teraz kwestia, kto zostanie następcą Smudy, jest bardzo, bardzo poważna, bo nie ma czasu na nową selekcję, trzeba grać tą drużyną, która jest, ewentualnie wprowadzić małe kosmetyczne zmiany. Wydaje mi się...
Z.D.: Ale trzeba szukać w Polsce czy poza Polską?
A.B.: Wydaje mi się, że czas na Niemca, mówiąc kolokwialnie, bo mieliśmy Holendra, mieliśmy polskiego trenera, czas na takiego sprawnego, dobrze przygotowanego do swojego fachu trenera, który będzie cieszył się wielkim autorytetem wśród drużyny. Mówię o Niemcach, bo Niemcy udowodnili z różnymi drużynami, z różnymi reprezentacjami, że potrafią przygotować, przykładem jest chociażby Grecja, która pod wodzą Otto Rehhagela zdobyła mistrzostwo Europy w Portugalii, będą absolutnym outsiderem w rankingach przed mistrzostwami.
Z.D.: Zobaczymy w takim razie, czy niemiecki trener uratuje polską reprezentację.
A.B.: Ale jest jeszcze...
Z.D.: Musimy kończyć, panie pośle, niestety...
A.B.: Jest jeszcze inna propozycja: młody polski gniewny, ale taki, który ma wielką charyzmę i to widać na boisku i w życiu.
Z.D.: Dziękuję bardzo za rozmowę. Moim gościem był wiceszef sejmowej komisji sportu, Platforma Obywatelska, poseł Andrzej Biernat.
(J.M.)