Jego saksofon można usłyszeć jednej z pierwszych freejazzowych płyt w historii: The World Of Cecil Taylor (1960). Później m.in. brał udział w nagraniu legendarnego albumu Ascension Johna Coltrane’a, działał w New York Contemporary Five z Donem Cherrym i Johnem Tchicaiem i – oczywiście – nagrywał własne płyty, które do dziś cieszą ucho zaskakującym połączeniem wysmakowanej aranżacji i freejazzowego żaru.
Z czasem jego muzyka złagodniała, Archie Shepp zaczął coraz niżej kłaniać się wielkiej saksofonowej tradycji spod znaku Colemana Hawkinsa i Bena Webstera. Jednak w kwestiach politycznych i społecznych nie ustąpił ani na jotę.
Upłynęło już sto lat od momentu, kiedy powstała ta muzyka. Kolejne pokolenia, powiedzmy, czarnych kontrabasistów wychowywały się słuchając np. białego Charliego Hadena czy Dave’a Hollanda…
O nie, nie, nie. Zapytajmy, kogo słuchał Charlie Haden? Od kogo uczył się Glenn Miller?
Wiadomo od kogo, tyle że później wnieśli własny wkład do historii jazzu.
Na przykład? Cóż takiego wymyślili ci muzycy? Jakiś koncept, który zmienił bieg historii? Nie widzę niczego takiego. Charlie jest jednym z moich ulubionych basistów, ale nie mogę powiedzieć, żeby znacząco zrewolucjonizował dokonania Charliego Mingusa, Oscara Pettiforda czy Popsa Fostera.
A Paul Bley?
Paul Bley? A czy on wyszedł poza dokonania Charliego Parkera? Grał dość podobnie do Cecila Taylora, zresztą Cecil wiele razy mówił, że Paul brzmi niemal jak jego własna kopia. (…)
Bill Evans?
A co on takiego zrobił? To zresztą świetny przykład – pamiętam, jak widziałem koncert Milesa Davisa w Filadelfii (z Billem Evansem w składzie). Podczas przerwy Miles pokazywał Billowi akordy. Stał za nim i mówił mu, jakie akordy ma grać. Wpływ Milesa na Evansa był wprost olbrzymi…
Ależ nikt tego nie neguje…
To podajcie mi nazwisko kogoś kto był tym pierwszym, pionierem! Nie kogoś, kto uczył się od czarnych i potem inni uczyli się od niego. Dyskutując o tej muzyce nie unikniemy pewnych nazwisk: Louisa Armstronga, Sidneya Becheta, Roya Eldridge’a, Arta Tatuma, Fatsa Wallera, Jamesa P. Johnsona. Przecież oni wszyscy byli czarni! Wszyscy. Nie ma tu żadnej dyskusji. Ta muzyka należy do nas!
(…)
Czy wobec tego my – dwójka białych mężczyzn z Polski – mamy prawo powiedzieć, że zachodnia muzyka komponowana jest „nasza”? Nie wydaje mi się…
Tak! Właśnie że jest wasza! Ilu czarnych muzyków widzi się w orkiestrach symfonicznych w USA? Niewielu. A w większości przypadków – w ogóle. Nie znaczy to, że nie potrafimy grać klasyki, tylko że istnieją stereotypy rasowe, które utrudniają nam dostęp do tych zespołów.
Ale czarni muzycy też muszą się nauczyć grać, nie wysysają tego z mlekiem matki.
Dobrze, ale nie uczą się grać tzw. jazzu od białych muzyków, prawda? Uczą się od innych czarnych.
Chyba czas na zmianę tematu…
Najwyższy czas na "Rozmowy improwizowane" z Archiem Sheppem.
Zapraszamy - Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński
jam session@polskieradio.pl
19 kwietnia (czwartek), godz. 22:00